Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52. Let me explain Part 2

Wideo w mediach to samo co w poprzedniej części, aby podkreślić, że jest to rozdział rozbity na dwie części

***

Gabriel opowiedział historię w nieco okrojonej wersji - skłamał, że spotkali się dopiero w dwa tysiące siódmym roku i wtedy poczuł coś do łowcy. Pominął też fragment o tym, iż to Sam jest ojcem Heleny - chciał najpierw sam jej to powiedzieć.

- Nie rozumiem co w tym złego - zaczął Cassidy i wzrok wszystkich przeniósł się na wampira. - Chodzi mi o to, że nie chcemy, żeby skończyli jak Romeo i Julia, prawda? A może Romeo i Romeo...

- Cass - zwrócił mu uwagę John, a jednocześnie na to zdrobnienie zareagował Castiel. Constantine westchnął. - Nie ty - powiedział do anioła. - Drugi Cass.

- Mówię poważnie - wampir kontynuował. - Wampiry wyczuwają emocje, a to coś miedzy nimi jest niezwykle mocne. Jeśli im się zabroni...

- Tak, tak, wiemy, Cass - wtrącił mu Jesse, tym razem skutecznie go uciszając. 

- Problem jest jednak taki, że mój drogi braciszek coś jeszcze ukrywa - powiedział Lucifer, podchodząc bliżej brata.

- Luci, proszę - zaczął Gabriel, jednak jego brat nie zamierzał odpuścić.

I wtedy poszła lawina słów, przez którą wszyscy na chwilę zamarli. 

Archanioł mówił wszystko zgodnie z prawdą - mówił o swoim poprzednim naczyniu, o spotkaniu Sama gdy ten siedział sam w parku po tym jak wymknął się z motelu, gdzie miał czekać na Deana i ich ojca, mówił o uczuciu, które było między nimi przez kolejne dwa tygodnie, nim Winchesterowie opuścili miasteczko, to jak dowiedział się o ciąży, zmianie naczynia, ukryciu Heleny, ponownym spotkaniu trzy lata temu... 

- No i jesteśmy, gdzie jesteśmy - skończył i wtedy zaczęły się żarty.

- Chwila, czy ty... - Lucifer próbował stłumić śmiech, po czym rękoma zaczął zataczać pół okrąg w okolicach swojego brzucha, aby pokazać, że chodzi mu o ciążę.

Gabriel przewrócił oczami.

- I co z tego? - spytał, wstając, aby zmierzyć się z bratem, co wyglądało śmiesznie przy ich różnicy wzrostu*.

W tym momencie Lucifer nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, niemal zwijając się ze śmiechu, a już na pewno płacząc. Z trudem śmiech tłumił też Crowley, reszta wciąż zachowywała powagę.

Gabriel westchnął i odpuścił sobie. Ponownie usiadł obok Sama, ignorując docinki ze strony brata, którym nie było końca przez kolejne kilka minut. Głównie były to głupie żarty o transwestytach i transseksualistach, które nie śmieszyły nikogo oprócz niego samego i Crowleya. Oczywiście w tym wszystkim wtórowała mu Maze.

Archanioł zaczął się cieszyć, że Chuck wyprosił Helenę na górę. Wątpił czy byłaby w stanie to tak po prostu znieść.

Najciszej ze wszystkich byli Dean i Chuck. 

Dean po prostu nie wiedział, jak powinien zareagować na to, czego się dowiedział i że Sam zgodził się, aby właśnie dowiedzieli się o tym wszyscy (przecież Crowley będzie mu to wypominał do końca życia...). Nawet nie protestował, kiedy Gabriel zaczął opowiadać ich historię. Po prostu niebywałe...

Z kolei Chuck nie bardzo widział sens, aby w jakikolwiek sposób reagować. Nie mógł przecież niczego zmienić, nie mógł cofnąć czasu. Nie mógł wymazać wszystkim pamięci. Nie chciał też karać Gabriela - archanioł wystarczająco dużo już wycierpiał.

Reszta zwyczajnie uznała, że sprawa ich nie dotyczy i kolejno wymykali się z klubu, aż zostali tylko Lucifer, Maze, Crowley, Chuck, Dean, Castiel, Sam i Gabriel.

Po chwili jednak Mazikeen stwierdziła, że dość tej zabawy i dziękuje za poprawę humoru, ale ma lepsze rzeczy do robienia. Zostali w siódemkę. Wtedy Lucifer zwrócił się do Chucka.

- Nic na to nie powiesz? Nie szokuje cię to?

- I co niby miałbym powiedzieć? Wiem od osiemnastu lat.

- No jasne... - wyraz jego twarzy zmienił się, uśmiech zniknął z twarzy Diabła. - Ty zawsze wszystko wiesz...

- Nie wszystko, synu.

Ostatnie słowo ukłuło Lucifera. Przypomniał sobie, że czeka go długa rozmowa z Ojcem. A że teraz i tak miał gorszy humor...

- Możemy porozmawiać? - spytał, po czym nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę apartamentu. Chuck ruszył za nim.

- Zostawiasz mnie?! - krzyknął za Diabłem Crowley.

- Wybacz. Sprawy rodzinne - odparł Lucifer.

Król Piekła westchnął. Wziął butelkę whisky z barku i wyszedł, podobnie jak wcześniej reszta.

Zostali już tylko we czwórkę, więc Dean postanowił zacząć rozmowę z bratem. Stanęli naprzeciwko siebie, jednak czując na sobie wzrok aniołów, zdecydował się odciągnąć brata na kilka metrów od skrzydlatych.

- Chcesz mi coś powiedzieć, Sam? - zaczął, a w jego głosie było słychać rozczarowanie, które próbował ukryć wcześniej.

- Co mam ci powiedzieć, Dean? - odpowiedział pytaniem. - Przepraszam, Dean? Wiem, że nawaliłem?

- A może coś bardziej aktualnego?

- Rozumiem. Rozumiem, dlaczego robił to co robił. Powiedział mi i wybaczyłem mu. To co zrobił mi, to co zrobił nam.

Dean nie wierzył w to co słyszy. 

- Co proszę?!

- Wybaczyłem mu.

Dean parsknął. Dłonie ścisnął w pięści. Zaraz nie wytrzyma. Po tym co zrobił im Gabriel? Nie pozwoli, aby były razem. I miał gdzieś zdanie innych o ich relacji - Sam nie mógł być z archaniołem, koniec kropka.

- Powiedz głośno to co ci chodzi po głowie i miejmy to już za sobą.

- Kocham go - wyznał bez najmniejszego zawahania.

I wtedy Dean pękł... Jego pięść wylądowała na szczęce brata, który upadł wskutek uderzenia. Sam patrzył na niego z błaganiem o zaakceptowanie tej sytuacji. Problem w tym, że jego starszy brat nie mógł tego zaakceptować.

- Odszczekaj to - zagroził.

- Nie.

I kiedy Dean zamierzał go kopnąć, poczuł jak coś ciężkiego pcha go na ścianę. 

Gabriel.

Patrzyli na siebie ze wzajemną nienawiścią. Dla Sama nie było to ani trochę łatwe.

- Nie waż się go więcej tknąć - wycedził przez zaciśnięte zęby Gabriel.

- To mój brat - odpowiedział Dean.

- Ale mój...

- ...Chłopak? - wtrącił mu Dean, zaskoczony, że to słowo w ogóle przeszło mu przez usta. - Nie dopuszczę do tego.

- Trochę na to za późno.

- Masz rację - odparł, uwalniając się z krepującego chwytu archanioła, poprawił ubrania i ruszył w stronę wyjścia, po drodze rzucając tylko jedno, jedyne zdanie do brata. - Brzydzę się tobą.

Sam z wewnętrznym bólem patrzył, jak Dean odchodzi. Nie zamierzał go jednak zatrzymywać. Nie po tym, jak ten go uderzył. Jego brat zdecydowanie musiał ochłonąć od tego wszystkiego...

---

*Różnica wzrostu między Tomem (Lucifer) i Richem (Gabriel) wynosi 18 cm (kolejno 1,91 m i 1,73 m).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro