40. Archangels
Gabriel nie chciał prosić o to Ojca, wiedząc, że jeśli nie odpocznie, nie będzie w stanie walczyć z Amarą, a bez niego niekoniecznie muszą wygrać. Postanowił, że odezwie się do niego dopiero po rozmowach z braćmi.
Poprosił więc Helenę, aby odesłała go do jego pierwotnego wymiaru - tam archanioły były najmocniejsze i mogłyby udźwignąć ciężar ponownego wchłonięcia całej swojej pierwotnej siły, która ich tworzyła - w wielu wymiarach. Archanioł w pełni mocy (a więc w swoim absolucie - połączeniu swoich istnień ze wszystkich wymiarów) były równie potężne jak przy pierwszym starciu z Amarą. A Gabriel pamiętał, że nawet wtedy mieli problem.
Zaczął od skontaktowania się ze wszystkimi Gabrielami, co nie było trudne, bo czekali na znak od niego odkąd powiedział o powrocie Ojca. Wszystkie jego wersje zgodziły się na absolut, co było właściwie oczywiste - rzadko kiedy następował sprzeciw wobec pierwotnego archanioła, a takim właśnie był Gabriel. Pierwotnych wyróżniało to, że potrzebowali naczynia. Młodsze wersje archaniołów (oraz pozostałych aniołów) były w stanie tworzyć swoją ludzką postać i w zależności od swojej generacji, byli w stanie utrzymać ją stosunkowo długo - przykładowo Lucifer Morningstar pochodził z dość późnej generacji, skoro od kilku lat funkcjonował na Ziemi, wśród ludzi, w stworzonym przez siebie naczyniu. Gabriel nigdy by tego nie osiągnął. Trochę nawet zazdrościł mu tej umiejętności...
Potem naszła kolej na Rafała.
- O, proszę, kto ponownie zawitał do bram Nieba! I jakim cudem jeszcze żyjesz?!
Ironiczny ton głosu Rafała wynikał z tego, iż od odejścia Gabriela minęło wiele lat. Miał pretensje do brata o to, że po prostu zniknął.
- Chodzi o Ojca.
Nie trudno się domyślić, że nie przyjął informacji o oddaniu władzy w Niebie zbyt entuzjastycznie i początkowo nawet przystawił bratu ostrze do gardła, jednak argument o powrocie Ojca przemówił mu do rozsądku. Nie zaskoczyło go nawet to, że Stwórca ukrywał się pod postacią Chucka Shurleya, którego Rafał miał pilnować - archanioł stwierdził, że od zawsze czuł, że jest zbyt potężny, żeby być prorokiem, ale podejrzenia, iż to w rzeczywistości może być Ojciec uznawał wcześniej za obrazę względem Niego. Nie chciało mu się wierzyć, że byłby w stanie udawać aż takiego nieudacznika i grać przed aniołami przestraszonego proroka. Musiał jednak przyznać, że dobrze to rozegrał.
- Zgoda - powiedział w końcu Rafał. - Ale jeśli dowiem się, że to kolejna twoja zagrywka...
- Znasz mnie bracie. Nigdy nie chciałem władzy, dlatego nie walczyłem razem z tobą i Michałem. I dlatego nie przejmuję władzy od razu. Ale potrzebuję twojej pomocy, bracie. Nie mamy dużo czasu, a sam nie dał rady.
Rafał przystał na plan brata dotyczący zjednoczenia Nieba, co ucieszyło Gabriela - nie sądził, że tu pójdzie mu tak łatwo. Najgorsze jednak dopiero przed nim...
Po zniknięciu Crowleya władzę przejął jakiś podrzędny demon, który uciekł, gdy tylko zorientował się, że do Piekła wkroczył archanioł, więc Gabriel nie miał problemu z dostaniem się do Klatki.
- Któż to zaszczycił nas wizytą? - zapytał Lucyfer. - Przeprasza, ale czy ty nie powinieneś być martwy? Jestem pewien, że pamiętam jak wbiłem ci ostrze w serce, a potem widziałem ślad po twoich wypalonych skrzydłach.
- Najwyraźniej Tatuś ma słabość do przywracania aniołów do życia - skwitował Gabriel. - Zapytaj Castiela, on to przeszedł więcej niż raz.
- Ojciec wrócił? - właśnie zdobył uwagę Michała.
- Owszem - oświadczył. - Jednak na tym dobre wieści się kończą. Brujeria są na wolności. Podobnie jak Amara. Potrzebujemy waszej pomocy.
- Nie no pomyślę... - zaczął Lucyfer. - Nie.
- Luci, rozumiem twoją urazę do Taty, ale mógłbyś ją zachować na później? Bierz przykład ze mnie: zabiłeś mnie, a ja nadal cię kocham. Świat się kończy, więc może, no wiesz, najlepsza pora żeby się dogadać?
- Daj spokój. Świat się kończy? Niech się kończy. Obaj dobrze wiemy jak to się potoczy: ja wam pomogę, wygramy, znów mnie tu zamknięcie, a Ojciec będzie udawał, że mu niby zależy i to dla mojego dobra. Już wole Nicość od każdej kolejnej minuty spędzonej tutaj. Pas.
Gabriel westchnął ciężko. Czemu jego brat musiał być takim upartym durniem?
- Jeśli obiecujesz nie sprawiać problemów i nie doprowadzić do końca świata to nie musisz tu spędzić reszty życia. Jestem pewien, że Tata jest gotowy cię wypuścić i...
- Czy ty mnie nie znasz, bracie?! - przerwał mu. - Problemy to moje drugie imię. Nie wchodzę w to. A jeśli Tata faktycznie wrócił i naprawdę tak bardzo chce mojej pomocy to niech sam się tu pofatyguje, a nie wysyła ciebie. Jeśli ma lepsze rzeczy do roboty, to moja odpowiedź nadal brzmi: pas.
Gabriel spojrzał z politowaniem na drugiego z uwięzionych braci, jakby mając nadzieję, że on okaże się bardziej rozsądny i mniej uparty.
- Michale?
Były wódz Zastępów Anielskich odpowiedział dopiero po chwili, jakby nie od końca wierząc w to, że brat w ogóle go o to pyta.
- Spójrz na mnie, bracie - zaczął, a kiedy Gabriel zobaczył jego łaskę, zrozumiał . - Nie nadaję się do walki. Poza tym, mimo, że zabrzmi to teraz może trochę dziwnie, to zgadzam się z Lucyferem. Wszyscy dobrze wiemy, że kiedy wrócimy na Ziemię, będziemy musieli kontynuować swoje przeznaczenie, za co znowu nas tu strącicie. Tym razem spasuję.
A ten znowu swoje - pomyślał Gabriel.
- Jakie przeznaczenie?! - spytał ostrym tonem, chcą przemówić tym dwóm debilom do rozsądku. - Apokalipsa została zatrzymana. Koniec historii. Którego z tych słów nie zrozumiecie?
- Nie mamy o czym rozmawiać, Gabrielu.
Po kilku kolejnych próbach, archanioł poddał się z przekonywania braci do pomocy. Będą musieli poradzić sobie z Morningstarem - lepszy ten Lucyfer niż żaden.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro