Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39. Responsibility

Manny nie dał mu szansy sobie wybaczyć. Kiedy Chuck zorientował się, co ten chce zrobić, przeniósł ich obu w odludne miejsce, aby reszta nie musiała na to patrzeć. Nie chciał by widzieli Go złamanego. Nie chciał by ktokolwiek takim Go widział.

Tak naprawdę nie chciał tego robić. Do końca miał nadzieję, że jego syn pozwoli na zwykłą rozmowę. Nigdy nie przypuszczał, że któryś z aniołów spróbuje go zabić. Nawet Lucyfer by tego nie zrobił.

Patrzył jak łaska Manny'ego gaśnie, jak anioł zwija się z bólu, jednak wciąż nie okazuje skruchy. Szczególnie, kiedy zobaczył w oczach Ojca łzy. To był pierwszy raz w historii, gdy Bóg płakał. Nigdy wcześniej nie uronił żadnej łzy. Nawet gdy walczył z siostrą i musiał ją zamknąć, nawet gdy strącał Lucyfera z Nieba.

Nigdy wcześniej nie płakał, bo nigdy wcześniej nie musiał zabić własnego syna.

Kiedy proces dobiegł końca i po Mannym nie było śladu, Chuck opadł na kolana. Razem z Gabrielem wierzyli, że zniknięcie Manny'ego ułatwi im pokonanie Brujeria, które będą zdezorientowane po utracie przywódcy. Problem był jednak w tym, iż Manny już nimi nie dowodził. Dowodził ktoś znacznie potężniejszy. Ktoś, kto jako jedyny wiedział, jak można zabić Boga.

Amara.

Jego Siostra.

Chuck nie był gotowy na kolejne starcie z Ciemnością. Wiedział jednak, że nie ma wyboru. Musi wrócić do Nieba. Musi zjednoczyć wszystkich w walce z Amarą.

Ale nie w takim stanie. Potrzebował odpoczynku. Musiał jednak wziąć odpowiedzialność za całe stworzenie. Nawet jeśli nie zrobi tego od razu bezpośrednio.

Nawiązał kontakt z Gabrielem i poinformował go o wszystkim - o śmierci Manny'ego, o tym, że Amara dowodzi Brujeria, że jest w zbyt złym stanie, aby teraz pokazać się w Niebie i że potrzebuje jego pomocy.

Gabriel zrozumiał i podziękował Ojcu za szczerość. Archanioł czuł się w pewnym stopniu zaszczycony tym, że to jemu zawsze ufał i że to jego przydzielił do zjednoczenia zdezorganizowanych Zastępów Niebieskich, Piekła i właściwie wszystkich stworzeń. Jednocześnie jednak bał się, że zawiecie. Mimo wszystko podjął się tego zadania.

Musiał pomóc Ojcu.

Szybko przedstawił sytuację reszcie swoich towarzyszy, którzy o dziwo podeszli do tego entuzjastycznie.

Lucifer i Crowley zgłosili się do zorganizowania Armii Piekielnej.

Cassidy zgłosił się do organizacji wampirów i pozostałych potworów.

Constantine zadeklarował się pomóc Castielowi w samobójczej misji, która polegała na wpuszczeniu w siebie dusz czyśćcowych, dzięki czemu miał być o wiele silniejszy. Dodatkowo John miał zebrać wszystkich swoich byłych współpracowników.

Winchesterowie mieli zebrać wszystkich łowców i ustalić taktykę walki (Sam był w tym dobry, a Gabriel mu ufał).

Jesse i Helena mieli robić wszystko, by spowolnić Amarę.

Tulip i Zed miały służyć za wsparcie mentalne. Dodatkowo Zed miala korzystać ze swoich mocy, by obserwować działania Brujeria.

Gabriel natomiast wziął na siebie rozmowy z archaniołami i zjednoczenie Nieba. A szczególnie to pierwsze nie będzie łatwe.

W międzyczasie Chuck postanowił spotkać się z kimś, z kim kiedyś miał dobre relacje - z Metatronem.

***

Przepraszam, że tym razem nieco krótszy rozdział, ale trochę się porobiło, a nie chcę wrzucać wszystkiego w jeden rozdział. Obiecuję, że kolejne będą już dłuższe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro