Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35. A Letter from the Archangel

Czeka cię zdrada, John. Zdrada od kogoś ci bliskiego - Constantine słyszał te słowa w swojej głowie praktycznie bez przerwy odkąd sobie o nich przypomniał. Jak mógł być wcześniej taki głupi i tego nie zauważyć?

Z rozmyślań wyrwał go widok Sama i Chucka. Tego Chucka, który według Gabriela mógł pomóc w pokonaniu Manny'ego i Brujeria.

John przyjrzał mu się uważnie, jakby próbował wyczuć, co jest w nim takiego specjalnego. Niczego się jednak nie doszukał. Stwierdził więc, że albo Chuck bardzo dobrze ukrywa coś, co wiedział tylko Gabriel, albo archanioł po prostu się pomylił. Constantine miał nadzieję, że jednak to pierwsze.

Po chwili dotarło do niego, że przyszli tylko we dwóch, a spodziewał się czwórki.

- Gdzie Cass? - spytał.

- Zaraz za tobą - odwrócił się ujrzał za sobą wampira w czapce z daszkiem i w okularach przeciwsłonecznych. W lewej ręce trzymał parasolkę, którą musiał kupić przez minione dwa dni.

- Super - powiedział John ciesząc się na jego widok. Czasem miał wrażenie, że jest jednym z nielicznych, którzy lubią Cassidy'ego. I mimo, że jego też się spodziewał, to chodziło mu o kogoś innego (czemu ich imię zdrabnia się tak samo?). - A drugi Cass? - spytał z powrotem kierując swój wzrok na Sama. - I Dean?

- W samochodzie - odpowiedział Winchester. - Muszą sobie coś wyjaśnić.

John skinął głową, po czym zwrócił się do jego towarzysza.

- Chuck, mogę cię prosić na słówko? - spytał, nie do końca pewny czy powinien mówić reszcie o tym, że Gabriel się z nim kontaktował w czasie snu.

- Jasne - odpowiedział Chuck i poszedł za Constantinem, czując na sobie zaskoczony wzrok Sama i Cassidy'ego.

John zaprowadził ich do schowka, co trochę przestraszyło Chucka. Inaczej - Chuck udawał zaskoczenie. Jako Bóg bał się naprawdę niewielu rzeczy, a szpitalne schowki dla personelu z pewnością nie zaliczały się do grona rzeczy strasznych. Jednak jako, że wciąż ukrywał swoją prawdziwą tożsamość, musiał grać.

Constantine zauważył, że Chuck się boi, więc postanowił szybko mieć to za sobą i wyjął z płaszcza kartkę, którą dostał od archanioła.

- Gabriel przesyła pozdrowienia - powiedział, wręczając mu kartkę. Kiedy zobaczył zaskoczenie na twarzy Chucka, wyjaśnił w jaki sposób archanioł się z nim skontaktował. - Jak będziesz się z nim kiedyś widział to przekaż temu anielskiemu dupkowi, żeby nie nachodził mnie we snach.

Chuck uśmiechnął się lekko i podziękował Johnowi, po czym rozłożył kartkę i zaczął czytać list, który napisał mu Gabriel.

Cześć Tato!

Domyślam się, że już wiesz o naszym problemie i dlatego wróciłeś do wymiaru, gdzie utknęli Winchesterowie. Prawdopodobnie potrzebujesz ich i całej reszty tej radosnej paczki, więc cała sytuacja jest Ci trochę na rękę (Helena mówi, że nie ma za co).

Na wypadek, gdybyś to jednak przeoczył: Manny uwolnił Brujeria i został ich dowódcą. Chce zgładzić ten świat. A potem każdy kolejny. Musimy go powstrzymać, a teraz jesteś jedynym, który może to zrobić, więc proszę Cię - zrób to jak należy. Chociaż wiem jak trudne to dla Ciebie będzie.

Wracając jednak do problemu - pozbycie się Manny'ego to za mało. Obaj dobrze wiemy, jak ciężko jest powstrzymać Brujeria - obaj pamiętamy jak to było ostatnim razem. Odbierając im dowódcę wprowadzimy chwilowy chaos. Wystarczy on, aby Niebo zaatakowało i po raz kolejny zwyciężyło. Niebo musi mieć jednak przywódcę, a obaj wiemy, że ani Rafał, ani Michał, ani Naomi, ani Metatron, ani Castiel, ani nikt inny się do tego po prostu nie nadają. Musi dowodzić jeden z nas, jednak ja nie chcę władzy, a Ty nie chcesz wrócić, co komplikuje sprawę.

Zagrajmy więc w grę (właściwie już ją zaczęliśmy, ale ze względu na nowe okoliczności pozwoliłem sobie nieco zmodyfikować zasady). Gra jest prosta: będę męczył całą naszą wesołą gromadkę i okazjonalnie resztę świata do czasu, kiedy stwierdzisz, że wracasz do Nieba, albo do czasu kiedy mi się znudzi i wtedy przyjmę Twoją propozycję by rządzić Niebem. Mało to - dotyczy to wszystkich wymiarów (za pomocą Heleny skontaktowałem się z sobą z każdego innego wymiaru, w którym wciąż żyję i każdy Gabriel jest za tą umową).

Co Ty na to?

Irytujący jak zawsze, Twój wierny syn, Gabriel

PS. Pamiętaj, że niezależnie od wszystkiego możesz na mnie liczyć w walce.


PPS. Wiem, że mogłem powiedzieć to poprzez modlitwę, ale moi bracia i siostry lubią podsłuchiwać. Zresztą wiesz o tym.

Chuck uśmiechnął się nieznacznie. Wiedział, że na Gabriela zawsze może liczyć. Podczas apokalipsy w świecie Winchesterów był jednym z dwóch aniołów, które stanęły po stronie ludzkości - drugim był Castiel. Reszta go zawiodła i nawet nie byli świadomi jak bardzo. Najbardziej zawiódł go Michał. Z Gabriela był jednak dumny (nawet licząc jego życiowy epizod z branżą pornograficzną - jakkolwiek źle to nie brzmi w odniesieniu do archanioła).

John zobaczył, że Chuck się lekko uśmiecha i miał wrażenie, że to jakiś śmieszny żart. Co Gabriel kazał mu przekazać? Jakiś chory liścik miłosny?! Wystarczyło mu, że Lucifer czuje coś do tej całej detektyw Decker. Podejrzewał, że podobnie przedstawia się sytuacja w przypadku Deana i Castiela, skoro ci dwaj musieli sobie coś wyjaśnić. To było chore. Czy nagle wszystkie anioły postanowiły zakochać się w ludziach?!

- Tylko mi nie mów, że ten sukinsyn zepsuł mi sen, żeby przekazać ci jakieś cieple słówka?

- Co? Nie, to... Muszę porozmawiać z Mannym.

- Porozmawiać?! Wiesz co on zrobił?!

- Wiem, ale rozmowa czasem jest skuteczna. Co prawda nie do końca sprawdziło się to w przypadku Lucyfera, ale...

- Lucyfera? O czym ty mówisz, Chuck?!

- Dzięki za list, John. Dobrze się spisałeś - po tych słowach ruszył z powrotem w kierunku recepcji, gdzie czekali Sam i Cassidy.

- Chuck, czekaj! - nie zareagował, więc John ruszył za nim i chwycił go za rękę. - Co jest grane, Shurley?! Dlaczego ty wróciłeś, a Gabriel nie? Dlaczego jakiś prorok miałby chcieć tu wrócić? Dlaczego to ty masz być w stanie powstrzymać Manny'ego?!

Chuck spojrzał Johnowi prosto w oczy. Sprawdzał go. Sprawdzał czy udźwignie tę wiedzę

- Naprawdę sądzisz, że jestem tylko prorokiem? Byłeś obok, kiedy mówiłem o Nicości. Naprawdę nic z tego nie rozumiesz?

John pobladł i odsunął się od Chucka.

Zrozumiał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro