Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. You need to fix it

Nastolatka próbowała wyswobodzić się z uścisku krępującego ją archanioła. Wiedziała, że jego pojawienie się nie wróży nic dobrego. Prawdopodobnie wróży to jej śmierć.

Archanioła - jak to słowo dziwnie brzmiało w jej głowie... Prawda była taka, że od jakiegoś czasu podejrzewała, że prędzej czy później ktoś się pojawi. Miała o tym sny, jednak nigdy nie sądziła, że to stanie się naprawdę. Dlatego, odkąd tylko zaczęły pojawiać się wizje, nigdy nie zakwestionowała pokrewieństwa ze swoimi rodzicami i nie dopuszczała myśli, że może być a najlepszym przypadku adoptowana.

Kiedy wizje nabrały rozpędu i zaczęły być bardziej konkretne, a oprócz tego zaczęły pojawiać się nie tylko w snach, ale również na jawie, uznała, że świruje. Była wzorową uczennicą z zainteresowaniami, z łatwością się uczyła - przyszłość stała przed nią otworem... może po prostu w ten sposób jej wyobraźnia próbowała wytłumaczyć to, czemu taka jest. Może przez książki, które czytała odkąd polubiła czytać w wieku dziesięciu lat jej umysł miał takie, a nie inne wytłumaczenie na to, jaka jest - że jest inna od rówieśników. 

Jednak gdy przypadkowo zderzyła się z nim, gdy spojrzała mu w oczy... wiedziała, że to nie kolejna wizja, że to nawet nie wytwór jej wyobraźni (a jeśli się okaże, że jednak tak, to zdecydowanie czeka ją psychiatryk, co w perspektywie ostatniej klasy liceum nie rokowałoby zbyt dobrze...). Patrzyła mu w oczy i poczuła coś dziwnego. Dziwne uczucie spokoju, bezpieczeństwa, miłości... gęsią skórkę na całym ciele, dreszcze przechodzące przez każdą pojedynczą komórkę jej ciała. Nigdy nie czuła czegoś podobnego. I mimo, że w jego oczach nie zobaczyła nienawiści, wyczuła, kim jest i przeraziło ją to. Czytała kilka książek o nefilimach, oglądała filmy... zazwyczaj śmierć nadchodziła w dniu osiemnastych urodzin. Z tym, że do jej osiemnastych urodzin były jeszcze trzy miesiące. Nie myśląc wiele dłużej, zaczęła po prostu uciekać w obawie, że zamiary archanioła niekoniecznie są w stosunku do niej dobre.

Dogonił ją niecałe pięćset metrów dalej. Próbowała się wyszarpać, ponownie uciec, mimo że wiedziała, iż to bez sensu - nawet gdyby jakimś cudem udało jej się wyszarpać, ten znowu by ją dogonił - był po prostu sprawniejszy. 

Zastanawiała się czy nie zacząć krzyczeć, ale uznała to za najgłupszy możliwy pomysł - mimo, że park znajdował się blisko centrum Warszawy, mało kiedy ktoś tu przechodził i właśnie dlatego lubiła tu przesiadywać - z dala od ludzi. Nikogo nie było w zasięgu wzroku. Nawet, gdyby ktoś był nieco dalej i ją usłyszał, nie zdążyłby zareagować. A wołanie o pomoc mogłoby go tylko bardziej sprowokować. Poza tym, jeśli to miały być ostatnie chwile jej życia, to wolała chociaż zachować godność.

- Zrób to - powiedziała, cedząc przez zęby.

Była gotowa na śmierć.

Wyczuł to i poczuł się źle z tym, że się go bała. Czuł się źle z tym, że sądziła, że przyszedł tu, aby ją zgładzić. 

- Nie chcę cię skrzywdzić - powiedział najspokojniej, jak mógł. - Uspokój się. Chcę tylko porozmawiać.

Przestała się wiercić w jego chwycie, a on ją puścił i odsunął się na dwa kroki - na tyle, aby nie czuła się nieco bardziej komfortowo, ale też na tyle, aby móc ją szybko złapać, jakby znowu zaczęła uciekać. 

Wciąż wyczuwał jej strach. Nie wiedział jak zacząć rozmowę. Ona też nie bardzo wiedziała, co powinna powiedzieć. I wtedy stało się coś, czego chyba żadne z nich się nie spodziewało - zmieniła się sceneria.

Nie byli już w parku, a w pomieszczeniu.

Dokładnie w pokoju w mieszkaniu nieopodal centrum.

A jeszcze dokładniej - w jej pokoju.

Archanioł z lekką wdzięcznością spojrzał na Chucka, który stał teraz może metr obok. Wiedział, że dziewczyna najbardziej komfortowo będzie się czuła u siebie.

- Wrócę jak już wszystko sobie wyjaśnicie - powiedział, po czym zniknął.

Dziewczyna patrzyła się przez chwilę w miejsce, gdzie przed chwilą stał i mruknęła kilka razy, jakby próbując zyskać pewność, że zostali tu tylko we dwójkę.

- Dzięki, Tato - mruknął cicho pod nosem archanioł, ale dziewczyna usłyszała jego słowa i przestraszyła się nieco, gdy dotarło do niej, kogo przed chwilą widziała.

- To... to był Bóg? - spytała, próbując nie okazywać zbytniej paniki, a archanioł przytaknął.

Dziewczyna pobladła tak, że myślał, iż zaraz zemdleje na jego oczach. Delikatnie pokierował ją na łóżko, aby usiadł. Sam wziął krzesło, które stało przy biurku i usiadł na przeciwko niej.

- Zacznijmy od początku, dobrze? - zaproponował łagodnie, a dziewczyna skinęła głową, więc kontynuował. - Więc, mam na imię Gabriel, jestem archaniołem, a Ty, Heleno, jesteś moją córką. Wiesz co to znaczy?

Helena przełknęła ciężko ślinę i powoli przytaknęła.

- Że przybyłeś mnie zabić.

Gabriel przechylił głowę do tyłu, w geście rezygnacji. Ta rozmowa będzie cięższa niż przypuszczał...

- Co ty masz z tym zabijaniem? - zapytał. - Mówiłem, że nie chcę cię skrzywdzić. 

Nastolatka spojrzała na niego, lekko zbita z tropu.

- Chodziło mi o to, że jesteś pół aniołem, pół człowiekiem, potomkinią archanioła. Że masz moce, które prawdopodobnie są mocniejsze od moich. I mam wrażenie, że mogłaś ich użyć. Nie wiem czy celowo, czy przypadkiem, ale...

- Ale ja nie zrobiłam nic niezwykłego - broniła się. - Jestem zwykłą dziewczyną...

- Nie jesteś zwykła.

- ...Chodzę do szkoły. Mam znajomych. Czasem coś napiszę...

- Piszesz? - spytał, widocznie zainteresowany tematem. Dziewczyna urwała wypowiedź i spojrzała niepewnie na archanioła.

- Czasem coś napiszę w wolnym czasie - wyznała.

- Mogę zerknąć?

Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Z jednej strony nieco wstydziła się swoich prac i nie chciała, aby archanioł wyrobił sobie o niej negatywne zdanie. Cały czas czuła się niepewnie ze świadomości, jak potężna istota w tym momencie znajduje się tuż obok. Pokrewieństwo z Gabrielem przerażało ją chyba najbardziej. I to to pokrewieństwo sprawiło, że zdecydowała się pokazać mu swoje prace.

Już chciała włączyć komputer, gdzie miała większość swoich prac, kiedy wzrok archanioła napotkał na kilka kartek leżących luzem na biurku. Niemo zapytał ją o zgodę, a ona tylko skinęła i przełknęła ciężko ślinę, jakby bojąc się jego opinii. 

Ku jej zaskoczeniu archanioł zaczął się śmiać. Helena spojrzała zdezorientowana na swojego anielskiego rodzica, który po chwili spojrzał na nią z widocznym podziwem.

- Powinnaś dostać za to literackiego Nobla - powiedział pół żartem, pół serio. - A raczej za urzeczywistnienie tego, co tu napisałaś.

Helena spojrzała na niego, jakby nic nie rozumiejąc. Nie miała pojęcia, o czym on mówi, aż do niej dotarło. Przez przerażenie towarzyszące jej od spotkania z archaniołem, nie zauważyła jednej kluczowej rzeczy, jednak szybko ułożyła wszystko w całość. Gabriel wyglądał dokładnie tak, jak Richard Speight Jr - aktor, który wcielał się w rolę archanioła Gabriela w serialu Supernatural. Nie bardzo wiedziała, jak to wszystko możliwe, ale była pewna, że tak było. Szczególnie po tym, co powiedział.

- Nie chcę cię martwić - powiedział z bliżej niezidentyfikowanymi emocjami malującymi się na jego twarzy - ale musisz to odkręcić.

- Tę historię? - spytała niepewnie, a Gabriel przytaknął. - Nie piszę już tego - wyznała. - Po kilku rozdziałach stwierdziłam, że ta historia jest jednak głupim pomysłem...

- Który zdążył się już urzeczywistnić - powiedział archanioł i na chwilę zapadła cisza. - W którym momencie przestałaś pisać?

- W momencie kiedy Chuck traci pamięć - wyznała. - Potem napisałam jeszcze kilka luźnych scen z późniejszej chronologii, ale nic więcej.

Gabriel skinął głową i uśmiechnął się szerzej. Naprawdę był pod ogromnym wrażeniem tego, jak wielką jego córka miała moc, skoro mogła zabrać pamięć Bogu po prostu tylko o tym pisząc.

- Nie chcę cię martwić, ale musisz kontynuować tę historię i ich stamtąd wyciągnąć - powiedział, brzmiąc aż nazbyt poważnie i wyczuł w dziewczynie poczucie winy. Wtedy przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Nie wiedział, czy po tym wszystkim będzie mógł ponownie normalnie z nią rozmawiać, a skoro mógł spędzić z nią nieco czasu, przy okazji świetnie się bawiąc i żartując z paru znajomych... Czemu miałby tego nie wykorzystać? Uśmiechnął się szeroko. - Ale najpierw utrudnijmy życie paru idiotom.

***

Rozdział pisany przy filmiku w mediach

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro