Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26. I've never lied to you

Przez prawie godzinę wpatrywali się w siebie, praktycznie nic nie mówiąc. Chyba tak naprawdę żadne z nich nie wiedziało, co mówić. Lucifer nigdy nie był dobry w takich rozmowach - nie wiedział nawet jak zacząć. Z kolei Chloe była niewierząca odkąd... właściwie to od zawsze, a nagle dowiedziała się, że są anioły, że jest Niebo i Piekło. I że jej partner nie tylko podawał się za Diabła, ale naprawdę nim jest. Wiedziała, że cokolwiek wcześniej do niego czuła, uleciało teraz jak mydlana bańka. Najpewniej już bezpowrotnie.

Wciąż jakby nie mogła uwierzyć w to, że to wszystko było prawdą, wciąż miała nadzieję w to nie wierzyć. Ale przecież widziała jak Castiel - ten dziwny nieznajomy w beżowym płaszczu, który twierdził, że jest aniołem i nazywał Lucifera bratem po prostu znika, a po chwili pojawia się i zaczyna mówić o Niebie i aniołach... jakby nigdy nic. 

Próbowała spojrzeć na swojego partnera, ale nie potrafiła - świadomość tego, kim jest, skutecznie jej to uniemożliwiała. Tak naprawdę to, nie wiedziała nawet czemu wpuściła go do środka. Chyba jednak wciąż nie była gotowa na tę rozmowę

Lucifer nie mógł już dłużej znieść tej ciszy.

- Dete... - zaczął, ale pokazała mu, aby nic więcej nie mówił, więc urwał w połowie słowa, z lekką nadzieją, że może jednak zaczną rozmawiać, a nie tylko siedzieć w ciszy i wpatrywać się w ściany, bo na siebie patrzeć nie mogli. 

Nic jednak nie nastąpiło i przez kolejną dłuższą chwilę panowała cisza. W końcu nie wytrzymał i zaczął mówić, kompletnie ignorując gesty Chloe.

- Nie możesz nawet na mnie spojrzeć - powiedział. - Wiem, co ludzie od wieków o mnie mówią, ale to nieprawda - dalej na niego nie patrzyła, przez co jeszcze bardziej łamał mu się głos, jakby docierało do niego, że może ją bezpowrotnie stracić. I nie chodziło nawet o uczucia, które do niej czuł, ale o sam kontakt z nią. Ta świadomość go bolała. - Nikt mnie nigdy tak naprawdę nie poznał. Nikt oprócz ciebie. Jeśli nie zechcesz mnie znać, to zrozumiem. Chcę żebyś to wiedziała - powiedział, wstając, po czym, nieco nieśmiało dodał. - Nigdy cię nie okłamałem.

I po tych słowach ruszył w kierunku drzwi. Kiedy mijał Chloe, ta chwyciła go za dłoń.

Zatrzymał się i spojrzał na nią zdezorientowany, zaskoczony, ale i pełen nadziej, że może nie wszystko jeszcze stracone. Jednak jej dłoń zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.

- Idź już - powiedziała niemal niesłyszalnie.

Lucifer skinął głową po czym wyszedł.

***

No i mamy chyba pierwszy stricte Luciferowy rozdział (przepraszam, że taki krótki). Postaram się jeszcze do rana dodać przynajmniej jeden (bo mój rozwalony zegar biologiczny pewnie znowu nie pozwoli mi zasnąć przed 3 rano xD).

A, i przepraszam za wczorajszy rozdział - wiem, że miało nie być Destiela, ale jak się nawet lekko napiję to włącza się mój wewnętrzny shiper i... tak wyszło. Zastanawiam się nad napisaniem osobnego ff o Destielu, może też o Sabrielu... - byliby chętni do czytania? 

Bardzo proszę o komentowanie czy to ff Wam się podoba, co jest Waszym zdaniem dobre, co złe, czego chcecie więcej etc. - to motywuje i pomaga fabularnie, poważnie - będę wdzięczna za wszelkie opinie 😇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro