Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 - do you need me?

Lara

Z głowy nie mogły mi wyjść zdarzenia sprzed dwudziestu minut. Siedziałam przez to zamknięta w łazience. Miałam ochotę umrzeć, albo chociaż, zadać sobie ból. Mimo że już od dawna rzuciłam cięcie się, to od niedawna miałam ochotę ponownie to zrobić.

W końcu zdobyłam się na odwagę i wzięłam jakąś żyletkę, która leżała pod umywalką. Przeciągnęłam ostrzem po skórze na udzie i cicho syknęłam z bólu. Krew zaczęła płynąć a ja patrzyłam na nią jak zaczarowana. Zrobiłam jeszcze kilka cięć i owinęłam udo bandażem.

Nie mogłam całego dnia spędzić w łazience więc wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do sypialni.

- Lara, coś się stało, widzę, że płakałaś - spojrzałam na niego z wściekłością w oczach

- Możesz mnie zostawić?! Nie widzisz że źle się czuję z tym co się stało?! Czy ty mnie w ogóle potrzebujesz?! Czy jesteś ze mną tylko dlatego żeby zaspokoić swoje potrzeby i udawać czułego, że nie musimy się ruchać? A potem mnie wykorzystasz? - wykrzyczałam mu wszystko co miałam w głowie i po chwili już zaczęłam żałować

- Naprawdę o mnie tak sądzisz? - spytał spokojnie 

- Nie... N-nate, ja po prostu się zdenerwowałam - jąkałam się a po moim ciele przeszedł dreszcz nieprzyjemnych emocji

- Jakoś teraz nie do końca jestem w stanie ci uwierzyć - przeszedł obok mnie, założył buty i po chwili wyszedł z mieszkania

Z rozmazanym tuszem do rzęs weszłam z powrotem do łazienki i odnalazłam wcześniej używaną przeze mnie żyletkę. Cały czas jeszcze była zakrwawiona. Odkryłam drugą nogę i zrobiłam kilka głębokich cięć w miejscu w którym skóra była grubsza, aby nie przeciąć przy tym żadnej tętnicy. Płakałam i dławiłam się łzami.

Wzięłam mydło z kabiny prysznicowej i wtarłam je w rany. Cholernie szczypało.

- Cholera! - po moich policzkach popłynęły łzy

Chciałam zawołać Nate'a, ale nie mogłam, nie byłam w stanie. Wiedziałam że już nie chce mnie widzieć. Zaczęłam przymykać oczy i po chwili film się urwał.

Nate

Cholernie się wściekłem na Larę, bo ona dobrze wiedziała że ją kocham, nigdy w życiu bym jej nie wykorzystał. Chciałem tam wrócić i ją przeprosić ale nie umiałem.

Miałem dziwne przeczucie że coś się stało, że straciła przytomność, czy cokolwiek gorszego.

Szybko skierowałem się do apartamentu i otwierając drzwi zacząłem krzyczeć

- Lara?! Lara, odezwij się! - nie usłyszałem odpowiedzi a w łazience znalazłem zapalone światło i zamknięte drzwi, szybko je otworzyłem i to co tam zobaczyłem... Nie chciałem aby to była prawda

Leżała tam... Na podłodze... Po nogach ciekła jej krew z ran które najprawdopodobniej musiała sobie zrobić. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że to przeze mnie czy cokolwiek innego.

Od razu podbiegłem do niej i wziąłem jej twarz w dłonie. Miała zamknięte oczy co mnie bardzo zmartwiło. Oddychała, ale nie mogła mnie zobaczyć. Wziąłem ją na ręce, i położyłem na łóżku. Zabrałem bandaż i owinąłem jej uda. Gdy krwawienie ustało skierowałem się do łazienki z powrotem po mokry ręcznik. Położyłem go na jej czole i czekałem. Chodziłem z jednej strony na drugą. Za bardzo się denerwowałem. Chociaż oddychała, bałem się o nią.

Chciałem w tym momencie cofnąć się w czasie i wcale się z nią nie pokłócić, bo wiem że jest cholernie wrażliwa. Znaczy, już teraz to wiem bo zobaczyłem do czego jest zdolna gdy się z kimś, lubię ze mną pokłóci. Moim postanowieniem, od momentu w którym zobaczyłem ją leżącą w łazience, w pół przytomną z zakrwawionymi nogami, było unikać kłótni z Larą.

Wróciłem do sypialni i zobaczyłem że brunetka już wstała i powoli wraca do siebie.

- Lara... Przepraszam za to... Nie wiedziałem że odbierzesz to aż tak mocno, przepraszam, kochanie - przytuliłem ją

- Nic się nie stało, po prostu jestem wrażliwa, co pewnie już zauważyłeś - odpowiedziała

- Zauważyłem... Nigdy więcej tak nie zrobię, obiecuję, jesteś dla mnie wszystkim, nie przeżył bym twojej straty - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku a Lara się odsunęła

- Nigdy nie widziałam jak płaczesz! - zaśmiała się cicho

Lara

Spojrzałam Nate'owi w oczy i lekko musnęłam jego usta. Uśmiechnęłam się i wstałam.

- Hej, nie odchodź za daleko bo znowu upadniesz czy coś - zażartował

- Nie podpadnij mi przypadkiem! - krzyknęłam z kuchni i chcąc przemyć rany które sama sobie zrobiłam zorientowałam się że zostały owinięte w bandaże

Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do Nate'a.

- Dziękuję - stwierdziłam

- Nie musisz mi dziękować, po prostu miałem złe przeczucie i cię zobaczyłem w takim stanie - przytuliłam go

- Kocham cię - nasilił uścisk

- Ja ciebie też, skarbie - bardzo podobały mi się określenia w jaki mnie nazywał

- To w takim razie odpocznijmy chociaż przez kilka dni od tych wszystkich czułości po prysznicu - stwierdziłam

- Naprawdę masz zamiar pozbawić mnie mojego ulubionego momentu dnia? Wiesz jak mnie to odstresowywuje po męczących dwudziestu czterech godzinach? - zaśmiałam się

- No widzisz, to też była moja ulubiona część dnia, ale na razie wolałabym od tego odpocząć, bo zdążyłeś już zauważyć do czego te wszystkie czułości doprowadziły - westchnął

- No trudno... Przeżyję, dobrze że chociaż będę mógł chodzić spać i budzić się we własnym niebie - zaśmiałam się tylko

- Dobra, już niech ci będzie z tylko nie rób już tego więcej, po prostu może na mnie nie krzycz, gdy ktoś na mnie krzyczy czuję się bezsilna - uśmiechnął się - ale pamiętaj, na pewno nie będziemy tego robić codziennie, nie mam zamiaru zostać przyłapana przez naszych kochanych Rotha, Victora czy Jonaha, chociaż to że przyłapie nas Sully jest bardziej prawdopodobne - stwierdziłam - przecież to on powiedział że "widzi jak się dobrze bawili gdy starsi nie patrzą", no proszę cię, Nate -

- Cóż poradzić, on już taki jest, nikt go nie nauczył chyba pukać, ale trudno, ewentualnie częściej będziemy ich wyganiać do barów albo będziemy wyjeżdżać gdzieś żeby nas nie widzieli - zaśmiał się cicho - no, bo jeśli chcielibyśmy żeby te nasze "czułości" skończyły się czymś więcej to nie może ich tu być, bo noc nam i tak nie pomoże, usłyszeli by nas - podniosłam jedną brew

- Nie rozumiem, co ty sobie cały czas wyobrażasz, kochanie - odpowiedziałam mu - mogę być na to gotowa dopiero gdy będziemy razem dobry miesiąc, albo chociaż dwa tygodnie, więc trochę się musisz wstrzymać - stwierdziłam

- Pamiętasz jak powiedziałem ci że już myślałem że prześpisz się ze mną? - skinęłam głową na tak - to co wtedy o mnie pomyślałaś? Też rzeczywiście chciałaś to zrobić, czy myślałaś że jestem zjebanym zboczonym dwudziesto-ośmio latkiem który wychował się bez rodziców w sierocińcu? - myślałam że wybuchnę zaraz śmiechem

- Raczej pomyślałam o tej drugiej opcji, bo wtedy jeszcze miałam cię dość -

- Ty miałaś mnie dość? Pożałujesz tego -

- Tak? W jaki niby sposób? - spytałam

- Zaraz zobaczysz - zaczął mnie łaskotać, ale nie trwało to długo gdyż spojrzałam głęboko w jego oczy - masz takie specyficzne poczucie romantyzmu... I to w tobie kocham... - pocałował mnie krótko

-------------------------------

1077 słów!

GENZIE_LOVEJA WIEM ŻE TO SKRĘCA ALE STARA DASZ RADĘ

TEN JEST AKURAT Z PINA

NIE WNIKAJCIE PLS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro