Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 - cathedral (16+)

Lara

Po tym jak ledwo udało mi się wybrnąć z pytań Sully'ego od razu wstałam i poszłam zrobić sobie śniadanie. Postawiłam na małe kanapki, bo nie miał być to jakoś mocno wyczerpujący dzień. Gdy tylko zjadłam Sully i Roth kazali nam się ubrać jakbyśmy potem szli na jakieś ważne spotkanie biznesowe. W moim przypadku problemem było to że nie miałam żadnych ubrań które nadawałyby się na takie spotkania, ale wspaniałomyślny Roth kupił mi przed wyjazdem czerwoną długą sukienkę bez ramiączek z wycięciem z lewej strony. Niby była ładna, ale ja nie jestem przyzwyczajona aby chodzić w sukienkach i szpilkach. Ale mimo wszystko dam sobie radę, w końcu noszę nazwisko Croft.

Gdy tylko się ubraliśmy stwierdziłam że nasze ubrania pasują do siebie kolorystycznie. Przecież do czarnego pasuje każdy kolor, prawda? Jedyna część tego stroju w której było mi niewygodnie były szpilki. Nienawidziłam butów na wysokim obcasie. Mój dzisiejszy wygląd dopełniały zakręcone włosy i mocny makijaż.

- Wyglądasz ślicznie, chociaż bez makijażu byłoby ci lepiej, kochanie - stwierdził Nate, a ostatnie słowo wypowiedział ciszej, strasznie podobało mi się jak do mnie mówił

- Dziękuję, ty też wyglądasz niczego sobie - złożyłam na jego policzku krótki pocałunek aby nie wzbudzić podejrzeń u naszych wspólników którzy mogliby to przypadkiem zobaczyć

Wyszliśmy z apartamentu i skierowaliśmy się w stronę wynajętej przez Sully'ego limuzynę. Roth jako jedyny został aby informować nas o tym czy nie widzi niczego na kamerach. Dokładnie, zhakował kamery katedry, ponieważ musieliśmy wiedzieć czy jesteśmy bezpieczni.

Podczas jazdy samochodem Nate położył swoją dłoń na moim udzie.

- Nie tutaj, mogą zobaczyć - szepnęłam

- Oj daj spokój, przecież wczuwam się w rolę - puścił mi oczko

- Dobrze, już dobrze - położyłam swoją rękę na jego

- Kocham cię... - wyszeptał mi prosto do ucha a po moim ciele przeszło stado mrówek

Po kilkunastu minutach wysiedliśmy przed ogromnym budynkiem katedry która nadal jest budowana. Od razu w oczy rzucili mi się uzbrojeni po zęby ochraniarze z logiem Shoreline, firmy ochroniarskiej prowadzonej przez Nadine Ross, laskę, która prawie zabiła Nate'a. Chwyciłam go za rękę po czym splotliśmy nasze palce. Gdy zniknęliśmy z pola widzenia Sully'ego i Jonaha lekko musnęłam jego usta i się uśmiechnęłam.

- Jakoś dobrze wychodzi nam to całe udawanie, skarbie - stwierdziłam

- Dobrze mówisz, tylko musimy uważać - uśmiechnęłam się - ale jak będziemy udawać że przyszliśmy tutaj na randkę, i mogę to tak w sumie nazwać, to tym bardziej się nie zorientują że szukamy czegoś co opisał Bass w dzienniku - zaśmiał się

- Szczerze mówiąc, Nate, to jak jeszcze kilka dni temu pierwszy raz cię zobaczyłam od kilku lat, nie chciałam cię spotkać ponownie, a teraz, czuję się z tobą komfortowo i nie wyobrażam sobie kolejnych wieczorów bez tego jak się całujemy, czy przytulamy - przytuliłam go i spojrzałam prosto w jego oczy

- Pamiętaj, że tu nie możemy zrobić tego, co w hotelu wieczorami - posmutniałam, bo potrzebowałam poczuć jego usta

Mimo tego że powinniśmy szukać krzyża Jezusa to pociągnęłam go za krawat w kierunku łazienki i gdy znaleźliśmy pustą kabinę jak najszybciej się w niej zamknęliśmy.

Nerwowo wbiłam się w jego usta i tym razem to ja narzuciłam tempo. Udawało mu się nadążać za mną do momentu w którym hamulce nam puściły i zaczęłam zdejmować jego marynarkę a Nate zaczął przesuwać coraz niżej krańce materiału przy moim biuście.

- Lara? To na pewno dobry pomysł? - spytał nerwowo

- Myślę że możemy mieć swoje dziesięć minut, prawda? - nie czekając na odpowiedź od razu wróciłam do poprzedniej czynności i znowu zaczęliśmy się całować

Po jakimś czasie poczułam że Nate zaczął całować moją szyję. Pocałunkami przeszedł przez całą szyję a po chwili znalazł się na coraz bardziej odkrywanym dekolcie.

Cicho jęknęłam i wplotłam palce w jego włosy, które lekko szrapnełam. Gdy skończył tym razem to ja wbiłam usta w jego szyję a Nate objął mnie ramionami.

Tworzył mi taką bezpieczną przystań. Zacisnęłam usta na jego szyi i zrobiłam mu nieprzemyślaną malinkę. Dobrze wiedziałam że Roth, Sully czy Jonah będą w stanie to zauważyć i będą dopytywać się co się stało.

- O cholera! Przepraszam, zrobiłam ci przypadkiem malinkę! - stwierdziłam a Nate wcale się tym nie przejął

- Nic się nie stało, to po prostu będzie oznaczać że inne laski mają się trzymać ode mnie z daleka, bo jestem zajęty przez najlepszą i najpiękniejszą kobietę na świecie - zarumieniłam się ale naszą chwilę czułości przerwał głos Victora, który najprawdopodobniej odkrył że na lewym skrzydle katedry nie było żadnego pomieszczenia

- Zgłoście się, Lara, Nate? - szybko podciągnęłam materiał sukienki a Nate ubrał się w marynarkę i pozapinał rozpięte przeze mnie guziki koszuli

- Już jesteśmy, zobaczyli nas ochroniarze i rozpoznali, dali znać przez radio Nadine i musieliśmy udawać serio PRAWDZIWĄ parę - brunet zaśmiał się bezgłośnie

- W jakim sensie? - dopytywał

- Musieliśmy im to udowodnić, musiałam temu debilowi zrobić waloną malinkę - usłyszałam śmiech Jonaha po drugiej stronie

- Dobra, trudno, Nate przeżyje, ważne żeby wam uwierzyli -

- Dobra, bez odbioru - schowałam radio i uśmiechnęłam się w stronę Nate'a

Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy w kierunku wejścia do jakiejś sali która okazała się zamknięta. Po chwili zza drzwi wyszedł jakiś kelner który schował kartę otwierająca te drzwi do tylnej kieszeni. Nate postanowił ją zabrać i otworzyć drzwi.

Gdy w końcu mu się udało otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do ogromnego pomieszczenia na którego ścianie wisiał ogromny krzyż z Jezusem. Teraz wystarczyło tylko abyśmy znaleźli krucyfiks.

- Boże... Ale to miejsce jest ogromne... - stwierdziłam ale nie mieliśmy czasu na zachwyt bo po chwili usłyszeliśmy dźwięk otwierania drzwi

Szybko się schowaliśmy i oboje wyjęliśmy broń z kabur. Odbezpieczyłam pistolet i trzymałam go blisko siebie. Wyjrzałam zza skrzyni za którą się schowałam i wszedł tu pojedynczy kelner, także Nate postanowił wyjść i lekko go poddusić aby stracił na jakiś czas przytomność.

- Co do diabła? - zdziwił się pracownik gdy zobaczył Nate'a który po chwili uderzył go pięścią

- Ładnie, kochanie - podeszłam do niego i schowałam pistolet do kabury

Po jakimś czasie szukania mniejszej wersji krzyża w końcu coś przypadkiem podciągnęłam i małe drzwiczki się otworzyły. Zrozumiałam że otworzyłam skrytkę na krucyfiks więc jak najszybciej rozejrzałam się po pudełku i gdy tylko zobaczyłam krzyż od razu go wzięłam i razem z Nate'm wyszliśmy z pomieszczenia niezauważeni.

- Lara, Nate, macie krzyż? - spytał Sully

- Pan Jezus jest z nami, chcesz się przywitać? - spytałam żartobliwie

Jak najszybciej skierowaliśmy się do samochodu który nadal stał przed katedrą. Szybko wsiedliśmy do środka i odjechaliśmy.

- I jak tam twoja przypadkowa malinka, Nate - zażartował Sully

- A weź, idiotka musiała to zrobić, a teraz nie pozbędę się tego gówna przez dwa tygodnie - nasza dwubiegunowość była dziwnie realnie odgrywana

Gdy Sully i Jonah skończyli zadawać pytania Nate położył swoją dłoń na moim udzie, tak jak to robił przy drodze do katedry. Uśmiechnęłam się tylko w jego stronę i gdyby nie było tu Jonaha i Victora, już dawno działy by się tu rzeczy który nawet nie jestem sobie w stanie aktualnie wyobrazić.




-------------------------

1110 słów

Kochani, mam nadzieję że podobał wam się ten rozdział, następny również będzie podobny

Nie, nie zapłacę ci za odszkodowanie GENZIE_LOVE

Ogl to mam zapalenie spojówek, i powinnam już spać i na pewno nie gapić się w telefon, ale czego się nie robi dla was?

Szybko fanarcik z Nate'm i Larą

Taki jak jest na okładce, ale jest ładny więc go wam wstawiam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro