5 - Spain (16+)
Lara
Obudziłam się gdy już powoli zbliżaliśmy się do lądowania w Barcelonie. Obok mnie siedział Nate, który co jakiś czas gładził kciukiem po mojej dłoni więc po prostu ułożyłam wygodniej głowę na jego ramieniu i przeciągnęłam się.
- Zaraz będziemy, Lara - stwierdził
- Dobrze, wiesz już kto gdzie idzie w tej katedrze? - spytałam
- Tak, Sully razem z Jonahem rozejrzą się na lewej stronie i mają udawać przyjaciół, a z drugiej strony przydzielili mnie i ciebie... - już domyślałam się do czego bił
- I mamy udawać pierdoloną parę żeby wyszło niepozornie, tak? - przewróciłam oczami - Że mamy trzymać się za ręce, przytulać i całować? Nie pogięło ich? - po czym zrozumiałam co właśnie powiedziałam, i zrozumiałam też to że moja reakcja była strasznie sztuczna, bo wiedziałam że w pobliżu są nasi wspólnicy - Przepraszam - szepnęłam mu do ucha aby nikt nie usłyszał
Zerwałam się z siedzenia i poszłam w stronę Jonaha, Conrada i Victora.
- Kto wymyślał że będę musiała łazić z nim? - spytałam
- Wspólnie to ustaliliśmy, bo widać że już się tak bardzo nie gryziecie, a musi wyjść niepozornie - stwierdził Roth
- Ale, że mam tego idiotę trzymać za rękę czy cokolwiek gorszego?! - krzyczałam w ich stronę z udawanym obrzydzeniem
- Lara, dasz radę, dobrze wiesz że jesteście rozpoznawalni jako łowcy skarbów i mordercy - przewróciłam teatralnie oczami
- Skoro tak bardzo wam zależy - westchnęłam
Gdy wylądowaliśmy wsiedliśmy do samochodu, który prowadził Sully. Po kilku minutach dojechaliśmy do hotelu który był zarezerwowany od wczorajszego wieczoru. Gdy tylko weszliśmy w oczy rzuciło mi się podobne łóżko do tego w którym spałam ostatnio i już się domyśliłam że specjalnie rezerwowali takie pokoje. Chcieli nas pogodzić, albo co gorsza, zeswatać nas.
- Czy wy to robicie specjalnie?! - podniosłam lekko głos aby wyszło że jednak mnie to obchodzi
- Nie, ale przecież wiesz jakby to wyglądało jakby któryś z nas spał razem - podniosłam brew
- A jak to wygląda, jak ja śpię z nim? - wskazałam na Nate'a palcem
- No to akurat wygląda słodko - stwierdził Sully - mój mały Nate będzie brał ślub - wytarł nieistniejącą łzę
- Serio? - włączył się do rozmowy - Po prostu jak następnym razem będzie trzeba wybierać pokoje to ja to zrobię, albo ktoś bardziej rozsądny niż ty, Sully - podszedł w stronę łóżka i położył się na nim
Rozpakowałam swoje rzeczy i skierowałam się do łazienki. Tym razem nie miałam ochoty na cholernie zimną wodę, tylko trochę cieplejszą. Zdjęłam z siebie ubrania które miałam aktualnie na sobie i weszłam pod prysznic.
Ciepłe krople wody zaczęły dotykać mojej skóry a ja czułam jakbym była w siódmym niebie, bo nie pamiętam kiedy ostatnio czułam, ciepłą a zwłaszcza czystą wodę. Niechętnie wyszłam z prysznica i wytarłam się ręcznikiem, i jak zwykle popełniłam ten sam błąd który popełniłam wczoraj i wyszłam z pomieszczenia owinięta ręcznikiem.
I dokładnie tak jak wczoraj, na łóżku siedział Nate.
- Serio znowu? - spytał ale ja nie byłam w humorze przez rozmyślenia o rodzicach
- A co widzisz? - spytałam z poirytowaniem
- Co ci się stało? - odpowiedział kolejnym pytaniem
- Muszę się przespać z jedną sprawą... - przygryzłam wargę
- Uff... Już myślałem że ze mną - uśmiechnął się znacząco - chociaż w sumie, nie byłoby to takie złe - spojrzałam na niego z obrzydzeniem
- Ew, jak możesz o takich rzeczach myśleć? Już wolałabym z każdym, byleby nie z tobą - zaśmiał się
- Nawet z jakimś losowym Hiszpanem? - uśmiechnął się tak jak wcześniej i wstał z łóżka
- Weź już mnie nie podjudzaj - podszedł bliżej i objął moją talię
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam radykalną różnicę odległości pomiędzy naszymi twarzami.
- Już śpią, nie musisz się martwić - zaśmiałam się bezgłośnie i objęłam jego szyję
Zbliżyliśmy się jeszcze bardziej i poczułam jego usta na moich. Od razu oczywiście pocałunek oddałam i objęłam go mocniej. Chciałam mieć aktualnie kogoś blisko siebie, a najbliższą osobą dla mnie w tym momencie był właśnie Nate. Starałam nadążać za tempem przez niego narzucanym, lecz nie szło mi to za dobrze i opóźniałam nasze ruchy.
Przerwał pocałunek i puścił uścisk mówiąc
- Później to dokończymy - puścił mi oczko
Uśmiechnęłam się i wróciłam z powrotem do łazienki. Moje serce waliło jak oszalałe i nie mogło przestać. Szybko przebrałam się w luźną i krótką koszulkę na ramiączkach oraz w krótkie równie luźne spodenki. Wróciłam do pokoju ziewając już chyba piąty raz od momentu przyjazdu tutaj.
Gdy tylko weszłam Nate wstał a ja podeszłam do niego i go pocałowałam. Oddał pocałunek praktycznie od razu a po chwili poczułam że Nate mnie podnosi. Objęłam jego biodra nogami cały czas trwając w pocałunku. Nie chciałam, aby ta chwila się kończyła, bo było to fantastyczne przeżycie. Oparł moje plecy o ścianę i pocałował moją szyję. Cholernie dobrze się z tym czułam. Cicho jęknęłam i objęłam jego szyję.
Po chwili zaprzestał i przenieśliśmy się na łóżko. Usiadł na skraju a ja na jego kolanach. Pocałował mnie ponownie i po chwili zdjął koszulkę.
Objęłam mocniej jego szyję a on zaczął całować odkryty dekolt. Nie zabrałam tej koszulki specjalnie, przysięgam na mojego ojca!
Włożyłam rękę w jego włosy i lekko je szarpnęłam. Po chwili usłyszeliśmy czyjeś kroki więc jak najszybciej się od siebie oderwaliśmy i przybrałam znowu zmęczony i obrażony wyraz twarzy który zawsze gościł na mojej twarzy gdy byłam w pobliżu Nate'a.
Po kilku minutach kroki ucichły a ja przytuliłam się do Nathana leżąc. Odwrócił w moją stronę głowę i pocałował mnie co według mnie było bardzo czułe i podobało mi się.
Mimo że czułam że zaczynam się w nim zakochiwać, to nadal nie wiedziałam na jakim poziomie relacji my nadal byliśmy.
- Nate...? - szepnęłam
- Tak? - odpowiedział równie cichym szeptem
- Kim my w końcu jesteśmy? - spytałam cały czas szepcząc
- Nie mam pojęcia, tak naprawdę, to możemy być kim tylko sobie wymarzyć - uśmiechnęłam się
- To też zależy od ciebie - nasiliłam uścisk
- Chcesz być moją... Przyjaciółką, czy... Kimś więcej? - uśmiechnął się znacząco
- Hmm... - odwróciłam jego ciało w moją stronę i z pasją go pocałowałam
- Myślę, że taka odpowiedź mi wystarczy... - odpowiedział a ja już wiedziałam że łatwo będzie nam "udawać" parę w tej katedrze
Przyciągnął mnie do siebie i oboje szybko oddaliśmy się w objęcia Morfeusza.
***
Cały czas miałam w głowie zdarzenia z wczorajszej nocy. Niby chciałam je powtórzyć, ale jednocześnie żałowałam tego i obawiam się że Jonah, Roth czy Victor mogli nas usłyszeć, czego z całego serca nie chciałam.
Otwierając oczy zauważyłam że Nate jeszcze leży w łóżku co zmusiło mnie to zadania mu pytania
- Reszta jeszcze śpi? - odwrócił się w moją stronę
- Dokładnie, także... Możemy ten moment wykorzystać - uśmiechnęłam się w jego stronę i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach
Chciałam jeszcze ostatnie kilka minut na odprężenie się po produktywnym wieczorze, ale nie było mi to dane przez mocno otwarte oczy Sully'ego, który najprawdopodobniej musiał widzieć całe zajście.
- Co się stało? - spytałam
- Nic, zdążyłem zauważyć jak dobrze się bawicie jak starsi nie patrzą... - odpowiedział
- Źle musiałeś zrozumieć... Założyliśmy się wczoraj wieczorem o to że jeśli obudzę się pierwsza to będę mogła uderzyć go z liścia, a jak on się pierwszy obudzi, to mam go pocałować - mówiłam to z wyraźnym ale jednocześnie sztucznym obrzydzeniem
- Aa, no dobrze - miałam ochotę się uśmiechnąć ale powstrzymałam odruch - tylko następnym razem nie zakładajcie się o nic bo skończę jako dziadek trójki dzieci - zaczęłam szybko mrugać z niedowierzania, bo do czegoś takiego nigdy w życiu bym się nie posunęła
------------------------
1177 słów!
GENZIE_LOVE nie odpowiadam za twoją zrytą psychę tak samo za żadną inną...
Kojarzycie piosenkę Withney Houston "I Will Always Love You"? Jeśli tak to wiecie że tam jest moment "and iiiiii will always love youuuuu" i ja zamiast tego śpiewam "and nateee will always love youuuuu (Lara)" jakby jestem jakoś dziwnie odklejona ale anyway, napiszcie co sądzicie o tego typu rozdziałach
Jeszcze dzisiaj się zobaczymy może nawet w dwóch rozdziałach kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro