Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28 - Peru and secret village Paititi

Lara

Obudziłam się ale tym razem obok mnie leżał Nate i nie musiałam martwić się o to, że ktoś będzie próbował mi go zabrać.

Chciałam podzielić się z Nate'm jeszcze większą ilością szczegółów, ale wiedziałam że będzie ich za dużo, żeby to wszystko pomieścić w jednej rozmowie.

Wstałam i zrobiłam sobie lekkie śniadanie. Szybko je zjadłam a Nate zaczął się przebudzać.

- Kochanie, zamówiłem nam lot do Peru... - zaczął

- Na kiedy? - spytałam

- Za dwie godziny - uśmiechnęłam się

- To ciekawie będzie, ale musisz się zaopatrzyć w czekany, liny, rękawiczki ochronne i broń - stwierdziłam, bo bez tego sprzętu, to on nie da rady

- Dobrze, jakoś się coś wykombinuje - odparł

- Mam nadzieję że dasz radę, prawda? - spytałam

- Jasne że dam, idź się pakować, kochanie - odparł i zacz pakować swoją walizkę

Do torby schowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Niestety nie miałam tutaj łuku, strzał, pistoletu, czekanów ani noża. Strasznie mnie to irytowało, bo zawsze miałam je przy sobie.

- Nate, masz moje rzeczy? - spytałam

- W razie konieczności zabrałem... Co byś chciała? Mam kaburę, łuk, strzały, pistolet jaki tylko chcesz, czekany, linę i nóż - uśmiechnęłam się

- Najlepiej daj wszystko, i najlepiej para 45 - stwierdziłam i wzięłam wszystkie rzeczy

Założyłam kaburę i włożyłam do niej pistolet, łuk przełożyłam przez ramię, czekany zaczepiłam o pasek tak samo jak linę, a nóż schowałam do ochronnego pokrowca na moich plecach.

- Lecimy zwykłym samolotem, czy tym Sully'ego? - spytałam

- Jasne, że Sully prowadzi - dodał

- To dobrze - stwierdziłam, wzięłam torbę i wyszłam z hotelu

Gdy tylko opuściłam budynek, moim oczom ukazał się samolot Sully'ego, a on tuż przed nim

- No, to lecimy do Peru, tak? - spytał zapalając cygaro

- Dokładnie - wsiadłam i czekałam na Nate'a

- Widzę że oryginalne zestawienie twojego ubioru, prawda? - uśmiechnęłam się

- Dokładnie, obiecałam Etzliemu że przedstawię mu mojego chłopaka, narzeczonego czy męża, także kierujemy się do Paititi - dodałam

- Nie mam pojęcia o czym mówisz, ale brzmi ciekawie - stwierdził i wsiadł do samolotu

Po kilku minutach brunet przekroczył próg samolotu i wylecieliśmy.

Jak zwykle oparłam głowę o jego ramię i zasnęłam.

***

Obudziłam się sama z siebie, bo czułam że już lądujemy.

- Już jesteśmy, Lara, prowadź - stwierdził Nate i wysiedliśmy

- No dobrze - powiedziałam i skierowaliśmy się dokładnie w sam środek dżungli

Szliśmy już kolejny kilometr i w pewnym momencie zobaczyłam że zbliżamy się do wioski w której wykopaliśmy miejsce do przejścia próby jaguara.

- Chodź Nate, to tędy - stwierdziłam i weszliśmy

Bez problemu przeszliśmy próbę i dotarliśmy do pomieszczenia z pająkiem wymalowanym na ścianie. Przeskoczyliśmy kilka skalnych półek i użyliśmy czekanów z liną ale nie sprawiło nam to jakiejś dużej trudności.

Potem przyszła pora na próbę węża, która również przeszła bezproblemowo. Następnie przyszła pora na najtrudniejszą ze wszystkich prób czyli próba orła. Trzeba było wykazać się sprytem i w idealnym momencie zarzucić linę.

Na szczęście to również nam się udało. Po chwili dotarliśmy do miejsca które doskonale rozpoznałam. To było miejsce w którym uratowałam Eztliego.

Szybki zaprowadziłam Nate'a i znaleźliśmy się w Paititi. Szybko znaleźliśmy mieszkanie Uchu i Eztliego.

- Uchu, sprawdzisz kto przyszedł? - usłyszałam głos młodego króla tej wioski

- Etzli, chodź zobacz tylko - odpadł Uchu, któremu zakręciła się łza w oku

- Laro? - spytał Etzli

- Tak, jak się żyje? - spytałam

- Bardzo dobrze, a ten facet co z tobą przyszedł to... - zawiesił się

- Mój mąż - dokończyłam

- Aha, to się cieszę twoim szczęściem, moja matka byłaby z ciebie dumna, przed śmiercią liczyła na to że znajdziesz kogoś odpowiedniego dla siebie, Laro - stwierdził

- No to mam nadzieję, że widzi że jest odpowiedni - Nate stał przy mnie nie odzywając się

- Etzli - podał w jego stronę rękę

- Nate - odparł brunet i uścisnął dłoń chłopca - Lara dużo mi o was mówiła -

- Nam za to nie mówiła dosłownie nic o tym że ma chłopaka - przewróciłam oczami

- Bo wtedy się nieznosiliśmy - stwierdziłam

- No tak... Chcecie pójść na grób mojej matki? - spytał

- Jasne, że tak, Etzli, twoja mama była największą wojowniczką jaką widziałam - dodałam

- Też tak uważam... Myślę, że chciałaby żebyś była szczęśliwa, miała o tobie bardzo dobre zdanie - powiedział i zaczęliśmy kierować się w stronę grobowca Unuratu

- Laro, wiesz, że gdy tylko odnowiłaś słońce, po sekcie ślad zaginął? - spytał

- Domyślam się, Amaru w końcu zginął, a to on zarządzał trójcą, Etzli - stwierdziłam

Szybko podeszłam do grobu Unuratu a w moim oku pojawiła się łza. Bo wiedziałam że to przeze mnie zmarła. Strasznie mnie to bolało, ale wiedziałam że takie miało być jej przeznaczenie.

- Była naprawdę tak dobra? - spytał Nate

- Dokładnie, umarła w moich ramionach... - dodałam a łzy zaczęły wytyczać ścieżki na moich policzkach

- Laro, nie płacz, jest wszystko dobrze, to nie była twoja wina - swteirdzil Etzli

- Wiem, ale ciężko jest mi pogodzić się z tym że zmarła - dodałam i przytuliłam Nate'a

- Możecie tu zostać tyle ile chcecie - powiedział Etzli

- Dziękujemy, zostaniemy na tyle ile możemy - dodał Nate

- Naprawdę wydajecie się być dobrze dobraną parą - stwierdził - Chodzcie, pokażę wam miejsce, gdzie możecie spać - wstaliśmy i poszliśmy za Etzlim

Kierował nas w górę miasteczka i doszliśmy prawie do jego domu. Zatrzymaliśmy się jednak dwa kilometry od niego i po wyczerpującym dniu po prostu znaleźliśmy miejsce w którym moglibyśmy wygodnie odpocząć i położyliśmy się.

Cały czas myślałam o Unuratu, mimo tego że taki był jej los, to była bardzo wytrwała, i walczyła do końca, za co ją podziwiam.

Po chwili po prostu zamknęłam oczy i usnęłam.

--------------------------

No to na dzisiaj wystarczy, bo mega jestem zmęczona i niedługo idę spać. Także mam nadzieję że wam się podobał rozdział.

Do zobaczenia jutro!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro