Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27 - yours truly

Lara

Jakimś cudem udało mi się zasnąć. Cały czas myślałam o tym co tak właściwie się stało, i nadal nie mogłam w to uwierzyć. Ciągle po głowie chodziły mi myśli, czy się z nim nie pogodzić, ale jeśli zdradził mnie raz, to jest też mnie zdradzić po raz kolejny.

Strasznie boli mnie to, że nawet mi nie powiedział że ma jakiś konflikt z jedną ze swoich byłych, gdyby był ze mną szczery, wiedziałabym wszystko.

- Chloe... Ja pójdę po te pierścionki i zaraz wrócę... - stwierdziłam i szybko skierowałam się do pokoju w którym nikogo nie było

Zabrałam rzeczy należące do mnie i wróciłam do Chloe. Chciałam jeszcze pójść porozmawiać z Abby, ale wiedziałam że może wszystko powiedzieć Jonahowi, więc sobie odpuściłam.

- I co? Były? - spytała

- Tak, nawet leżały tam gdzie wcześniej - dodałam

- To dobrze, oznacza że nie miał serca ich zabrać - uśmiechnęłam się

- Dobra, po obiedzie wrócę do pokoju i zobaczę czy tam go nie ma, jeśli pogadamy i się pogodzimy, to po prostu nie wrócę a jeśli go nie będzie, albo zerwiemy czy coś, to wrócę - kiwnęła głową na tak

***

Te kilka godzin do obiadu minęło dobrze, i oprócz tego że prawie cały czas płakałam, go było ogólnie nienajgorzej. Przytuliłam Chloe na pożegnanie i wyszłam z jej pokoju. Strasznie stresował mnie powrót w to miejsce.

Gdy tylko otworzyłam drzwi ujrzałam Nate'a, który trzymał się za skronie.

- Lara? - spytał

- No a kogo widzisz? - podszedł do mnie

- Najpierw się wytłumacz - odepchnęłam go

- Dobrze... Najpierw mnie zaczepiła i zaczęła do mnie podbijać, w końcu mnie pocałowała, ale poczułem się słabo i nie umiałem jej odepchnąć, to wszystko po alkoholu... - westchnął - ale przysięgam na moją matkę że niż więcej się nie stało! - dodał

Spojrzałam mu głęboko w oczy i pocałowałam. Byłam tak cholernie spragniona jego ust, że nie wytrzymałabym już minuty dłużej. Chciałam żeby ten pocałunek trwał wieczność, żebym mogła znowu dla niego przepaść z jego delikatności.

Zgrywaliśmy się cały czas, bo poruszaliśmy ustami w tym samym momencie. Przez tyle czasu, zdążyliśmy nauczyć się siebie samych.

Mimo tego że w pewnym sensie mu nie do końca wierzyłam, to jednak uważałam że powinnam mu wybaczyć, bo każdemu zdarza się popełnić błąd, co jest w pełni normalne.

Cały czas trwaliśmy w pocałunku a po moich policzkach zaczęły spływać łzy, których nie umiałam powstrzymać. Nate szybko się ode mnie oderwał i mnie przytulił

- Boże... Tak bardzo mi przykro... - chciał poprawić moje samopoczucie

- Wybaczam ci... - stwierdziłam

- Co? -

- Wybaczam ci, Nate - uśmiechnął się

- Naprawdę? - spytał

- Naprawdę, ale więcej tak nie rób, bo już ci nie wybaczę - spojrzałam prosto w jego oczy - a tymbardziej mnie nie okłamuj, bo to naprawdę nie jest dobre - przybrał poważniejszy wyraz twarzy i objął mnie jeszcze mocniej

- Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło... Po prostu... Bałem się o nasze bezpieczeństwo... Bardzo się bałem, bo gdybyśmy mieli mieć dziecko, a ścigałaby nas banda gangsterów... Jakbyśmy to wytłumaczyli...? - zastanawiał się głośno

- Nie wiem, i rozumiem, że się bałeś, ale pamiętaj, jeśli zdradzisz raz, jesteś w stanie zdradzić po raz drugi - usiedliśmy na łóżku, a ja wiedziałam że będzie czekała nas poważna rozmowa

Chwilę trwaliśmy w ciszy, bardzo niekomfortowej ciszy... Takiej... Stresującej, albo przytłaczającej.

- Nate, powiedz mi całą prawdę, przespałeś się z nią? - spytałam

- Powiem ci wszystko od początku - westchnął - Najpierw mnie zaczepiła na plaży... Później, zaczęliśmy rozmawiać, j tą rozmowę słyszałaś, ale na samym początku mi groziła, podłożyła nóż pod gardło, tylko dlatego że nie chciałem się z nią przespać - spojrzałam mu w oczy - Potem mnie pocałowała, a ja byłem bezsilny - dodał - Ale... Ona już więcej nie będzie nam przeszkadzać... - zacisnął usta

- Co masz na myśli...? - spytałam niepewnie

- Ona... Nie żyje, gdy próbowała mi znowu podłożyć nóż pod gardło w hotelu, to po prostu się obroniłem i przebilem jej tętnicę w gardle - powiedział a ja otworzyłam szeroko oczy - Potem wrzuciłem jej ciało do oceanu i w sumie to tyle - zaniemówiłam

- Naprawdę? - spytałam

- Tak... - stwierdził i złapał moją dłoń

- Kocham cię... - przytuliłam go, bo dobrze wiedziałam że mordowanie ludzi to była nasza codzienność, z którą zresztą skończyliśmy

Pamiętam jak zabiłam Domingueza... Albo gdy Rourke zginął z mojej winy. Co nie zmienia faktu, że wcale tego nie żałuję, zabili mi ojca... A gdy Unuratu zginęła... To już mnie bolało. Mam nadzieję że Etzli dobrze rządzi Paititi.

Musimy niedługo go odwiedzić, bo Nate musi poznać mieszkańców tego miasteczka.

- Pojedziesz ze mną do Peru? - spytałam

- Z tobą pojadę wszędzie, kochanie - odpowiedział

- To gdy wrócimy jedziemy do Peru i muszę cię zaprowadzić do Paititi, ale musisz obiecać, że nikomu nie powiesz gdzie to jest - kiwnął głową na tak - Tak właściwie, to tylko ja i Jonah wiemy gdzie to jest, więc jeśli masz się dowiedzieć, nie możesz tego rozpowiedzieć - dodałam

- Się rozumie, czy Paititi to jest to zaginione miasto w Peru, te którego szuka każdy poszukiwacz skarbów? - spytał

- Dokładnie - odpowiedziałam - Patrzyłam jak prawowita królowa tego ludu umierała... Ale jej syn, Etzli był bardzo odważny, i obiecałam im, że wrócę, gdy tylko kogoś poznam i z nim przyjadę - uśmiechnął się na moją wypowiedź

- To co, wracamy i kierunek Peru - odparł

- Dokładnie tak - spojrzałam w jego oczy i po prostu położyłam się na łóżku, a Nate powtórzył mój ruch

- Opowiedz coś więcej o tym Paititi, jak możesz, to opowiedz o całej historii która cię tam spotkała - dodał

- Jasne - stwierdziłam - Na początku znalazłam starożytną świątynię Majów w Meksyku. Później znalazłam sztylet Majańskiej bogini księżyca w nowiu, Chak Chel. Bezmyślnie go zabrałam wywołując kilka kataklizmów, pierwszym z nich było tsunami, które ledwo udało mi się przeżyć - otworzył szeroko oczy

Usiadłam i wygodnie się oparłam.

- Następnie rozbiliśmy się z Jonahem i Miguelem w Peruwiańskiej dżungli, ja wiem że w Peru żyli Inkowie, ale to było ze sobą powiązane - westchnęłam gdy przypomniałam sobie co spotkało Miguela w tej dżungli - Walczyłam z dwoma jaguarami, i w końcu przeszłam kilka prób, próbę jaguara, orła, pająka i węża. Było ciężko, ale dałam radę, takim cudem dotarłam do Paititi. Tam uratowałam syna Unuratu, Eztliego przed sektą, czyli trójcą, którą dowodził Dominguez. Podawał się za Boga Amaru. Pomogłam Unuratu dowiedzieć się więcej o sekcie i potem musiałam udać się do Cenote - wzięłam głęboki oddech

- Co to Cenote? - spytał Nate

- Jaskinia, w której żyją takie stworzenia zwane Yaaxil, to one stworzyły skrzynię Ix Chel, czyli bogini księżyca, i jej chroniły - otworzył szeroko oczy ze zdumienia - jakimś cudem udało mi się stamtąd wyjść, niestety skrzyni nie było tam gdzie ona być powinna, bo zabrał ją misjonarz Andres Lopez. Nie powiem ci więcej szczegółów, bo to historia na dłuższy czas, a ja nie mam już tyle siły, ale koniec końców zawarłam sojusz z Ixasi i razem pokonaliśmy trójcę. Potem Szkarłatny ogień, czyli taka królowa Yaaxil pomogła mi odtworzyć słońce na nowo, k tak się to w sumie skończyło - uśmiechnęłam się - Jeśli będziesz chciał poznać tą historię ze szczegółami, daj znać -

- Wow... Dużo przeszłaś... - stwierdził

- No wiesz, trochę doświadczenia zdobyłam - dodałam - dobranoc - położyłam się znowu i od razu usnęłam


------------------------

No to się rospisalam!

Ale jeśli nie widzieliście o co chodziło w fabule gry Shadow of the tomb rider to praktycznie całą opisałam, ale bez szczegółów.

Mam nadzieję że zostaniecie do późna żeby przeczytać jeszcze 2/3 rozdziały

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro