19 - and I will always love you
Lara
Minęło kilka dni od sytuacji z poronieniem. Dochodziłam już powoli do siebie, a Nate już całkiem zapomniał, znaczy zapomniał, zapomniał o jej śmierci, nie o tym że nadal z nami jest.
Nate wszedł znienacka do sypialni w której leżałam.
- Kochanie, na poprawę humoru zabieram cię na wycieczkę! - stwierdził a mi ten pomysł od razu się spodobał
- Oh, dobrze, tylko na ile jedziemy? I gdzie? - podniósł jedną brew
- Nie powiem ci, bo to niespodzianka, spakuję nas za ciebie, i mamy za dwadzieścia minut taksówkę, także idziemy ruszyć te swoje cztery litery - zaśmiałam się, ale nie miałam wyboru, żeby nie jechać, znaczy może i miałam ale i tak chciałam
Ogarnęłam włosy i zanim się obejrzałam samochód stał przed bramą. Oboje wsiedliśmy a ja się zdziwiłam, ponieważ Nate pomagał taksówkarzowi wsadzać walizki do bagażnika.
Szybko dostaliśmy się na lotnisko i gdy weszliśmy do budynku, Nathan zakrył moje oczy opaską do spania. Gdy tylko wsiedliśmy na pokład samolotu czułam się dziwnie. Mimo tego że często latałam z Nate'm, to tutaj nie ufałam pilotowi. Nie miałam pojęcia czemu, po prostu mu nie ufałam.
Po chwili zasnęłam na ramieniu Nate'a a on objął moje ramię.
***
- Kochanie, wstawaj lądujemy - powiedział Nate
- Czy teraz mogę się w końcu dowiedzieć gdzie jesteśmy? - spytałam
- Drodzy państwo, właśnie zbliżamy się do lądowania na paryskim lotnisku - Nate'a wyręczył pilot
- Naprawdę jesteśmy we Francji? - spytałam
- Jasne że tak, chciałem żebyśmy spędzili trochę czasu w romantycznej atmosferze... - przygryzł dolną wargę i zaczęliśmy wysiadać z samolotu
Gdy tylko wysiedliśmy poczułam się świetnie, po ostatnich wydarzeniach czułam się w miarę dobrze, ale gdy tylko przypominałam sobie o tym wolałam wcale już nie myśleć.
Zamówiliśmy taksówkę i dojechaliśmy pod najbardziej znany hotel we Francji, i do tego najdroższy...
- Nate, naprawdę? - spytałam - Czemu musisz rezerwować miejsca w samych drogich hotelach? -
- Bo cię kocham, i dla ciebie zrobię wszystko -
- Słodzisz, kowboju, oj słodzisz - dodałam i weszliśmy do budynku
Obsługa zaprowadziła nas do pokoju i zaniosła bagaże, mieliśmy mieszkanie na piątym piętrze i balkon z widokiem na wieżę Eiffla.
Było pięknie, w pokoju była ogromna sypialnia, przestronny salon z aneksem kuchennym, tak jak w Grenadzie i spora łazienka z prysznicem i wanną.
- Tu jest pięknie... - skomentowałam
- Właśnie dlatego wybrałem to miejsce - pocałował mnie lekko - kupiłem ci sukienkę, załóż ją, idziemy na randkę - stwierdził i sam poszedł się przebrać
Gdy tylko zobaczyłam sukienkę którą mi kupił byłam wniebowzięta. Była piękna, czerwona, długa, obcisła z wycięciem na plecach i nodze do tego była na cienkich ramiączkach.
Szybko się przebrałam i założyłam czerwone, brokatowe szpilki, które również znalazły się w walizce. Słodko... Pomyślał o wszystkim.
- Gotowa, perełko? - spytał nerwowo
- Jak nigdy, kowboju - odpowiedziałam i wyszliśmy
Przez jakiś czas spacerowaliśmy, ale gdy znaleźliśmy się na moście nad Tamizą Nate głęboko odetchnął i uklęknął przede mną ludzie zaczęli się patrzeć
- Lara, jesteś jedyną osobą na której zależy mi jak na nikim innym, może byłem nieznośny, i mnie nienawidziłaś przez dobre osiem lat, ale chcę żebyś wiedziała, że kocham cię najbardziej na świecie, i jesteś moją jedyną prawdziwą miłością, mimo ostatniej akcji, dalej cię kocham, i tak będzie do końca mojego życia - wyciągnął z kieszeni malutkie pudełeczko - Laro Croft, czy wyjdziesz za mnie? - spytał a ja się rozpłakałam
- Nate, jasne że tak! - włożył na mój palec pierścionek - Ty również jesteś jedyną osobą z którą chcę spędzić resztę życia... I byłeś pierwszym mężczyzną, któremu w pełni zaufałam, to z tobą miałam zwój pierwszy i na pewno nie ostatni raz, to z tobą zaszłam w ciążę i to dzięki tobie zrozumiałam jak szybko miłość przerosła nienawiść... - wytarłam łzy - ja też cię kocham najbardziej na świecie... - pocałowałam go a on oddał pocałunek
Ludzie patrzyli się na nas a niektóre dziewczyny zaczęły z wściekłością spoglądać na swoich chłopaków.
Złapał mnie za rękę i powoli zaczęliśmy iść spowrotem.
Zatrzymaliśmy się w drogiej restauracji i kupiliśmy jakieś losowe jedzenie. Do tego doszło kilka lampek słodkiego wina. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że Nate mi się oświadczył przy tych wszystkich ludziach.
- Nate... - zaczęłam
- Tak? - spytał
- Bardzo cię kocham... Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła... -
- Ja też nie mam pojęcia co bym zrobił gdybym cię nie miał... -
Zjedliśmy resztę kolacji i skierowaliśmy się na wieżę Eiffla. Od dziecka moim marzeniem było na nią wejść.
Gdy tylko pokonaliśmy kilka ostatnich stopni poczułam usta Nate'a na swoich. Szczęściem było to, że już nikogo nie było bo była już chyba dwudziesta trzecia. Objęłam jego szyję a on zrobił to samo tyle że objął moją talię i zbliżył nad do siebie.
Nie chciałam aby ta chwila się kończyła, ale w końcu mogliśmy równie dobrze skończyć to jutro, albo rano, albo popołudniem czy też późnym wieczorem. Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia kiedy, ważne było z kim i jak bardzo miało to być namiętne.
Po chwili postanowiliśmy już zejść, bo za jakiś czas mieli zamykać wejścia dla turystów. Szybkim krokiem zeszliśmy schodami i skierowaliśmy się spowrotem do apartamentu.
Szybko się przebraliśmy i równie szybko poszliśmy spać.
----------------------------
Tak samo dużo wydarzeń jak w poprzednim! Ale tutaj te wydarzenia są lepsze
Następny rozdział może wlecieć jeszcze dzisiaj bo mam wenę, i szybko go napiszę, (ten pisałam niecałe 20min)
Larusia😍
Do zobaczenia o 00.00
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro