10 - my true love gave it to me
Lara
Po ostatniej kłótni i postanowieniach o skończeniu na jakiś czas tradycji po prysznicu położyliśmy się na łóżku. Leżałam na kolanach Nate'a, a on bawił się moimi włosami.
- A może powiemy dzisiaj im że jesteśmy razem? - spytałam - Nie chcę tego trzymać w tajemnicy -
- Myślę że możemy to zrobić - westchnął od niechęci
Po chwili usłyszeliśmy otwierane drzwi, jednak pomylili się co do momentu powrotu. Jak najszybciej wstałam z jego kolan i usiadłam na drugim końcu łóżka.
Gdy zobaczyłam w progu naszego pokoju Rotha i Jonaha podtrzymującego Victora podniosłam jedną brew.
- Jest aż tak źle? - spytałam
- No, staruszek przedobrzył swoje możliwości co do procentów - stwierdził Jonah
- I dlatego nie lubię się z alkoholem - odpowiedziałam już ciszej - aa, zapomniałabym, musimy z wami porozmawiać... - udawałam smutny wyraz twarzy aby ich zmylić - Ale to jak Sully trochę się ocknie - przeciągnęłam się
- Emm, dobrze? - odpowiedział Conrad
Gdy tylko wyszli z sypialni przeniosłam wzrok na Nate'a
- Dobrze ci wyszło udawanie że coś złego jest na rzeczy, kochanie - ostatnie słowo wyszeptał mi prosto do ucha a po moim ciele przeszło stado mrówek
Lekko musnęłam jego usta. I ułożyłam się w wygodnej pozycji do spania. Po kilku minutach oddałam się w objęcia Morfeusza.
***
- Skarbie, obudź się, Sully już sie czuje dobrze - obudził mnie głos Nate'a
- Już - przetarłam oczy i wstałam - to idziemy? - twierdząco kiwnął głową
Poszliśmy do pokoju w którym łóżka mieli nasi wspólnicy i usiedliśmy na jednym z łóżek ja którym nikt nie leżał ani nie siedział.
- Stwierdziliśmy że musimy już wam to powiedzieć - zaczął Nate smutnym i przygnębionym tonem głosu
- My jesteśmy... - dokończyłam - nie wiem jak wam to powiedzieć... -
- Jesteśmy razem - oboje wypowiedzieliśmy to w tym samym czasie
- O mój boże, ale śmieszny żart, teraz powiedzcie to co mieliście nam powiedzieć serio - Sully się zaśmiał
- No, ale już powiedzieliśmy to co mieliście wiedzieć - Roth otworzył szeroko oczy na moje słowa
- Chyba sobie robicie z nas żarty - dodał Jonah
- Czyli to co wtedy widziałem, to już byliście razem? - Sully dołączył swoje trzy grosze - Jak kazaliśmy wam udawać parę w katedrze też byliście już parą? - skinelismy głowami - Czyli ta malinka nie była dla pokazu... - złapał się za skroń - boże... Nate! - krzyknął - Masz obowiązek zaprosić mnie na ślub! -
- Nathan, mogę na chwilkę? - spytał Roth
- Jasne - odpowiedział
Nate
- Nathan, mogę na chwilkę? - spytał Roth
- Jasne - odpowiedziałem na jego słowa i skierowaliśmy się w puste miejsce
- Obiecałem sobie, że będę o nią dbał, teraz to ty będziesz spędzać z nią większość czasu, więc jeśli ją skrzywdzisz, nie obudzisz się dzień po - zagroził a ja przełknąłem nerwowo ślinę - jasne?
- T-tak - odpowiedziałem i wróciliśmy się do ich pokoju
- Gratulacje, mamy nadzieję że to zaproszenie rzeczywiście dostaniemy - stwierdził Jonah
- Dzięki - odparła Lara
- To pozwolicie nam już pójść - stwierdziłem i skierowaliśmy się z powrotem do sypialni
Lara
- Co ci powiedział? - spytałam
- Że muszę o ciebie dbać, i nie mam prawa cię skrzywdzić - zaśmiałam się
- Czyli typowy Roth -
- Idziemy gdzieś? - spojrzałam na niego
- A gdzie proponujesz? -
- Co powiesz na spacer pod Sierra Nevada? - uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy
- Nawet nie pytaj, kiedy idziemy? -
- Kiedy załatwię nam hotel - stwierdził
Gdy skończył szukać dla nas pokoju na dwie noce w Grenadzie kupił jeszcze dwa bilety na pociąg którym jedzie się niecałe sześć i pół godziny. Bardzo cieszyłam się na ten wyjazd i mimo tego że był załatwiony na godzinę przed odjazdem pociągu, to nie mogłam się już doczekać kiedy będziemy mogli spędzić czas sami. Spakowałam ubrania do torby bo więcej rzeczy nie potrzebowałam. Weszłam jeszcze na chwilę do pokoju Rotha, Victora i Jonaha, aby uprzedzić ich o naszym wyjeździe.
- Cześć, ja i Nate mamy niedługo pociąg do Grenady, wrócimy za dwa dni -
- Dobrze, ale bądźcie ostrożni, bo nie chcę być przedwcześnie dziadkiem - odezwał się Sully
- Na tym mi aktualnie nie zależy mi na tym żeby zostać samotną matką, bo nie planuję jak na razie brać ślubu z Nate'm - stwierdziłam
- Ufam ci Lara, nie zawiedź mnie - stwierdził Roth
- Conrad ma rację, Lara, musisz być ostrożna - dodał Jonah
- Dobrze, do zobaczenia - wyszłam z pokoju i wróciłam do Nate'a
- Gotowa? - spytał
- Jasne że tak, chodźmy - wyszliśmy z torbami w rękach i skierowaliśmy się na peron
Gdy przyjechał nasz pociąg wsiedliśmy i znaleźliśmy właściwy przedział. Szybko zajęliśmy miejsca i żeby nie przedłużać podróży po prostu postanowiłam zasnąć.
***
- Kochanie, pobudka, już jesteśmy - pocałował czubek mojej głowy
- Daj mi jeszcze pięć minut - wyszeptałam
- Bo cię tu zostawię, i nic z naszych planów nie wyjdzie - puścił mi oczko
- Dobrze, już dobrze, wstaję - podniosłam ręce do góry i wstałam z siedzenia
Szybko wysiedliśmy i znaleźliśmy taksówkę. Kierowca zawiózł nas prosto pod budynek hotelu. Zapłaciliśmy i skierowaliśmy się do wejścia. Dostaliśmy klucze i szybko znaleźliśmy mieszkanie. Miało być małe, na dwie osoby, a ono wyglądało na co najmniej z dziesięć.
- Czemu tu jest tak dużo miejsca, Nate? - spytałam
- No wiesz, w końcu trzeba mieć miejsce do robienia pewnych rzeczy - podniosłam brew
- Naprawdę będziesz znowu o tym myśleć? - spytałam - Tak szybko nie zgodzę się na przespanie się dzisiaj w nocy - westchnął - przecież wiesz, że mówiłam, że nie jestem jeszcze na to gotowa -
- Dobrze, nie będę naciskać - pocałował mnie przelotnie i zabrał ode mnie torby z bagażami
Rozpakował moje ubrania oraz swoje. Ja w tym czasie rozejrzałam się po apartamencie.
Był tu wielki salon z ogromną kanapą i aneksem kuchennym, spora łazienka z wanną i prysznicem, a do tego przestronna sypialnia z wielkim łóżkiem. Już wiedziałam czemu Nate wybrał akurat ten pokój.
- Wynająłeś to miejsce tylko ze względu na łóżko, prawda, skarbie? - spytałam
- No a jak, babe - objął mnie od tyłu jednocześnie całując moją szyję na co cicho jęknęłam
- Musisz już teraz? - zaśmiałam się a on zaczął doprowadzać mnie do szaleństwa
- Tak, kochanie, mam nadzieję że spodoba ci się na tym wyjeździe - wrócił do poprzedniego zajęcia, które najprawdopodobniej nadał mu się nie znudziło
- Oh, serio tak myślisz? - właśnie w tym momencie zacisnął usta w czułym punkcie na mojej szyi - Nate, cholera! - od razu zaprzestał
- Coś się stało? - spytał
- Po prostu nie przestawaj - pocałował mnie tam gdzie wcześniej
Myślałam że doprowadzi mnie tą czynnością do szaleństwa. Na szczęście lub nie w końcu zaprzestał, a ja usatysfakcjonowana objęłam jego szyję.
- Kocham cię... - powiedziałam
- Ja ciebie też, myszko - to było strasznie słodkie
Już wiedziałam jak skończy się dzisiejsza noc.
------------------------------
1020 słów
Kochana GENZIE_LOVE mam nadzieję że nie dostaniesz traumy po następnym rozdziale
Od razu ostrzegam! Jutro po południu nie będzie rozdziału bo idę na pizze z koleżankami z obozu a w niedzielę będzie ta sama sytuacja bo idę z rodzicami do kina na Sonic 3
Tym razem zamiast fanarcika Lara😍❤️
Do zobaczenia jeszcze dzisiaj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro