1
Ledwo oddycham, kiedy przewracam szklany wazon z kwiatami od Ciebie. Zwiędły już dawno, od dłuższego czasu zapominam zmieniać im wodę. To jednak nic; nic nie jest wieczne. Choć nasza miłość miała być.
W środku nocy myślę jedynie o tym, jak bardzo brakuje mi Twojego zapachu i cichego chrapania, zawsze budzącego mnie w środku nocy. Tęsknie nawet za tym, jak bardzo działałeś mi na nerwy swoim narcyzmem. Muszę przyznać, że było to coś wyjątkowego, coś charakterystycznego, co w Tobie kochałem mimo wszystko. A raczej wciąż kocham. Nigdy nie przestanę Cię kochać, Cha Hakyeon. Nie obchodzi mnie, co zrobisz, ja wciąż będę darzyć cię równie gorącym uczuciem.
Uwielbiam w Tobie twoją troskliwość. To, jak łapiesz mnie za moją lodowatą dłoń swoją ciepłą ręką tylko po to, aby mnie ogrzać.
Uwielbiam w Tobie twoje samozaparcie. To, jak zawsze się starasz do samego końca i nigdy nie przerywasz pracy w połowie. Walczysz o to, co kochasz. Mnie nie było dane dokończyć swojej walki.
Uwielbiam w Tobie nawet to, jak bardzo lubisz mieć władzę nad innymi. Choć czasami mi to przeszkadzało, kocham to w Tobie.
Zawsze wywołujesz uśmiech na twarzy każdego, do kogo odezwiesz się chociaż słowem. To jest jak taka Twoja supermoc, którą naprawiasz świat; moim światem jesteś Ty, ja jednak nie jestem w stanie Cię naprawić.
I uwielbiam też Twoją długą szyję, drobny nos, opaloną skórę, to, jak tańczysz i wszystko inne, co tylko Ciebie dotyczy. Chciałbym, żebyś był tego świadomy.
Przepraszam, że tak się nad tym rozwodzę. Jest tak wiele rzeczy, za które Cię kocham... Hongbin mówi, że jestem szczęściarzem, że na ciebie trafiłem.
Myślę, że ma rację.
Minął już pewien czas, odkąd się widzieliście, więc pewnie nie wiesz, że Jaehwan wylądował w szpitalu. Cholera jasna, ten człowiek ma 35 lat i dalej wdaje się w bójki! Martwię się o niego, lekarze mówią, że z tego wyjdzie, ale jego stan jest ciężki. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo przejął się całą tą sytuacją Hongbin. Nie opuszcza go na krok; to rodzaj przyjaciela, jakiego wszyscy potrzebujemy.
Pewnie jesteś ciekawy, jak trzymają się Taekwoon i Wonsik. Każdy z nich poszedł w swoją stronę, mam kontakt jedynie z Wonsikiem. Taek przestał się do mnie odzywać. Chyba dalej mnie wini. Ja siebie też winię i dziwie się reszcie, że uważają mnie za kogoś niewinnego.
Wonsik ma się całkiem dobrze. Dalej pisze piosenki i potem po nocach gra na pianinie, budząc sąsiadów. Nic się nie zmieniło.
Podobno dalej ma kontakt z Taekwoonem, mimo ich rozstania. Wiem od pewnych źródeł, że Taekwoon się ożenił. Lub ma zamiar? Bez względu na wszystko, dobrze dla niego. Zawsze myślałem, że zostanie starym kawalerem i zamieszka u któregoś z nas. Życie potrafi być zaskakujące.
A ja? Ja utknąłem we wspomnieniach. Nocami wyobrażam sobie nas, nasz pierwszy pocałunek. Pamiętasz? Byłem wtedy w szkole średniej. Mimo pięciu lat różnicy nadal chciałeś ze mną przebywać i nigdy się mnie nie wstydziłeś. Twierdziłeś wtedy, że jestem wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek. I możliwe, że miałeś rację, jeśli mógłbym skromnie przyznać.
Odprowadzałeś mnie do domu, bo miałeś pomóc mi z jakimś projektem, nie jestem w stanie już sobie przypomnieć jakim. Możliwe, że był to tylko pretekst, aby spędzić z Tobą więcej czasu. Często szukałem takich pretekstów, a Ty chyba byłeś tego całkiem świadom. Od początku wiedziałeś, że Cię kocham. Nigdy się z tym szczególnie nie kryłem.
Jednak to ty wykonałeś pierwszy krok. To wyda się pretensjonalne, ale uważam, że to klimatyczne, że do tego pocałunku doszło w deszczu. Martwiłem się wtedy, że cały zmokniesz i przejmowałem się, że się przeziębisz. Nie potrafiłem przestać mówić, aż w końcu uciszyłeś mnie w najcudowniejszy sposób, jaki mógłbym sobie wyobrazić. Zatrzymałem się w czasie na równe pół minuty i zapisałem w głębi serca sobie to wspomnienie, jako najcenniejszy skarb. A potem naszych pocałunków było tylko więcej i więcej.
Mam wrażenie, że Taekwoon nigdy nie akceptował naszego związku. Doskonale wiedział, co czuje do ciebie Wonsik, którego zresztą sam Taek kochał nad życie. Nie potrafił pogodzić się z tym, że Kim nie jest z osobą, w której się zauroczył. Miał mi za złe, że tak nagle się przy Tobie pojawiłem. Wonsik jednak nigdy mi tego nie wypominał; chciał jedynie szczęścia najbliższych sobie osób. Często tak o nas wszystkich mówi.
Przepraszam za ślady krwi na kartce, skaleczyłem się szkłem, zbijając wazon, a w domu zabrakło plastrów. To zawsze Ty chodziłeś po nie do apteki. Teraz nie ma kto tego zrobić. Ale nie przejmuj się, to nic poważnego.Ot, małe skaleczenie. Szybko się zagoi. Powinienem posprzątać w naszym domu, myślę jednak, że ten list jest dużo ważniejszy. Chciałem po raz ostatni powiedzieć Ci, że Cię kocham i niesamowicie tęsknię.
Chciałem też przeprosić. Przepraszam, że nie mogłem Cię ocalić. Starałem się, jak mogłem, w ostatecznym rozrachunku zabrakło mi jednak sił. I teraz żyję z wiadomością, że straciłeś życie przeze mnie.
Gdybym nie powiedział wtedy tylu gorzkich słów, nie wsiadłbyś nigdy do samochodu. I nigdy nie doszłoby do wypadku. Gdyby nie to, jakim jestem palantem, nie pomyślałbyś nawet o tym, że chcesz umrzeć.
Jednak myślałeś o tym coraz częściej, a to wszystko moja wina.
To mój ostatni list do Ciebie. Pozostawię go na Twoim grobie, a za parę lat sam spocznę przy Twoim boku. Obiecuję Ci, że będę o siebie dbał. I nie odbiorę sobie życia, będę żył tak, jakby jutra nie było, aż w końcu umrę ze starości albo na jakąś okropną chorobę i wtedy do Ciebie dołączę. Zawsze chciałeś, żeby tak to wyglądało; żebym ja żył dalej, kiedy Ciebie już nie będzie. To niewyobrażalnie trudne, Hakyeon, ale dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. I są jeszcze osoby, którym na mnie zależy, które nie zważają na to, co zrobiłem.
Dziękuję Ci, Cha Hakyeon.
Przepraszam Cię, że już nigdy się nie zobaczymy.
Wybacz mi, że nie mogłem Cię ocalić przed samym sobą.
Zawsze kochający,
Han Sanghyuk.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro