Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

- O, wchodzisz? - Zapytał raczej retorycznie rudowłosy chłopak w okularach i przepuścił mnie w drzwiach.
Podziękowałam mu skinieniem głowy i weszłam do środka.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie różniło się jakoś bardzo od zwyczajnego biura. Białe ściany jak prawie w każdym pomieszczeniu, półki z jakimiś dokumentami, dwa fotele i biurko. Oprucz mnie i tego chłopaka, który przed chwilą wyszedł znajdowały się tutaj jeszcze dwie osoby. Persona siedzącą za biurkiem - prawdopodobnie mój przyszły szef - miała krótkie ciemnoczerwone włosy z paromiesięcznym odrostem, ciemne oczy, a jej ubiór niby był elegancki, ale jednak jakoś nie bardzo przez wzgląd na stanowczo za dużą koszule. Druga osoba miała długie zielonkawe włosy, ciemnawe oczy i również preferowała luźniejszy styl ubioru, była też wysoka.

- Nie widziałabym innej opcji niż przyjęcie Pana, jednak ze względu na formalności... - w tym momencie wzrok mówiącej na moment spoczął na mnie. - I z uwagi na nowych kandydatów, do tygodnia odezwę się ponownie, aby ustalić kiedy podpiszemy umowę.

- W takim razie będę czekać na dalsze informacje. Dziękuję. - Mężczyzna uścisnął dłoń swojego rozmówcy i poszedł w stronę wyjścia. Na jakie to stanowisko nie aplikował posadę ma już w kieszeni, mam tylko nadzieję, że nie walczę z nim o to samo miejsce.

- Dzień dobry, jak rozumiem jesteś tutaj w sprawie pracy? - Usłyszałam pytanie jak tylko zamknęły się drzwi od pomieszczenia.

- Tak, dokładnie. - Podeszłam do biurka pewnym krokiem i usiadłam na jednym z foteli jak nakazała mi gestem osoba naprzeciwko.

- Cieszę się, a na jakie dokładnie stanowisko i dlaczego?

"Dobre pytanie." Pomyślałam sobie. Nie zastanawiałam się tak właściwie po co przyszłam. Chciałam spróbować szczęścia, ale w jakiej dziedzinie? Dlaczego tego nie przemyślałam zanim wyszłam z domu? Myślałam sobie, że co, tak poprostu wejdę, popatrzę przyszłemu pracodawcy w oczy z jakimś uśmiechem i od razu mnie zatrudni?

- Pomyślałam, że Państwu przydałby się ktoś do sprzątania... W końcu to taki wielki budynek i będzie tu pracować dużo ludzi. - Odpowiedziałam w końcu po chwilowej ciszy.

- Ktoś do sprzątania...? - Osoba za biurkiem powtórzyła moje słowa z wyczuwalną w głosie konsternacją, jagby nie dowierzała, że ktoś mógłby przyjść i dobrowolnie się zatrudnić jako sprzątaczka.

- No tak, jak mówiłam to duży budynek i napewno będzie potrzebny ktoś kto zachowałaby tu porządek. - Postanowiłam powtórzyć innymi słowami to co przed chwilą mówiłam, tylko z większą pewnością w głosie.

- W istocie jest tak, tylko, że ja już mam wynajętą firmę od tego, więc w tym przypadku przydałoby się porozmawiać bezpośrednio z nimi. - Kobieta zaczęła przeszukiwać stosik małych karteczek, prawdopodobnie chcąc dla mnie znaleść wizytówkę wcześniej wspomnianej firmy.

- Chociaż... - Czerwonowłosa zawiesiła swoją myśl przyglądając się małej tekturce, która przed momentem wzięła do ręki. - Pewnie długo nie będę jej mieć jak im przypomnę, że za oglądanie aktorów płaci się mnie, a nie na odwrót... Poza tym nie odeślę Pani z kwitkiem gdzie indziej, zmarnowałbym tylko zarówno Pani czas tutaj jak i mój. - Kątem wizytówki zaczęła lekko uderzać w swoją dolną wargę, a wolną ręka podparła swój łokieć opierając się o fotel na którym siedziała.

- Nie musi się Pani przejmować... Skoro nie ma wolnego stanowiska dla mnie to poszukam gdzie indziej. - Już zbierałam się do wstania, kiedy kobieta krzyknęła "Wiem!" wyrzucając kartkonik przed siebie by móc skrzyżować ręce na piersi.

- Może chce Pani zostać kimś z ekipy? Co prawda Pani CV nie jest jeszcze zbyt bogate, ale niektóre miejsca nie wymagają nie wiadomo jakiego wykrztałcenia, a zawsze trzeba od czegoś zacząć, nie zgodziłaby się Pani ze mną?

- Tak, tak, racja. Trzeba zacząć od startu aby dojść na szczyt. - Pokiwałam twierdząco głową na słowa przedmówcy  w akompaniamencie pukania do drzwi.

- Pani wybaczy mi na moment. - Czerwonowłosy wstał z fotela i podszedł do drzwi, aby je otworzyć, po czym za nimi zniknął.

Zostałam sama.

Rozejrzałam się po raz kolejny po pomieszczeniu cicho nucąc. Nie byłam pewnie ile minut już minęło, ale wydawały się dla mnie wiecznością.

"Niech pani już wraca..." pomyślałam patrząc na drzwi do których znowu ktoś zapukał i wszedł.

Niestety, nie była to oczekiwana przeze mnie osoba. Był to dość wysoki mężczyzna z różowymi włosami i turkusowymi oczami, dość elegancko ubrany.

- Nie ma dyrektora? - zapytał oglądając pomieszczenie.

- Przed chwilą musiała pilnie wyjść... Ale myślę, że możesz tutaj poczekać. - Nie byłam pewna swoich słów, jednak jakoś nie chciałam, aby mężczyzna wyszedł.
- Zgaduje, że w sprawie pracy?

- Pewnie jak większość ludzi dzisiaj. Jeszcze raczej nie spotka się nikogo z ekipy. - stwierdził domykając drzwi. Zasadniczo miał rację, mężczyzna, który był tutaj przede mną miał otrzymać odpowiedź do tygodnia.

- Zapewne... Na jakie stanowisko? Aktor? - rzuciłam mimowolnie. W sumie wyglądał jak ktoś, kto by się do tego nadawał... Nie wiem jak inni, ale ja bym bsoewni przyszła na sztukę jagby miał główną rolę.

- A Pani to zawsze jest taka ciekawska? - Zapytał unosząc jedną brew do góry.

- Tak tylko pytam, w sumie mnie to ciekawi. Niewiele ludzi tu zobaczyłam, a po wyglądzie ciężko stwierdzić.

- Dlatego od razu pytasz mnie o konkretny zawód?

Trochę się speszyłam po jego słowach. Dziwnie wyszło, strzelić w aktora, a potem mówić, że po wyglądzie nie da się nic wynieść... Ale chociaż rozmowa dalej się toczy.

- To był taki... Ślepy traw. - zaśmiałam się z zażenowania. Spieszyłam się trochę po jego słowach. Dziwnie wyszło, strzelić w aktora, a potem mówić, że po wyglądzie nie da się nic wynieść... Ale chociaż rozmowa dalej się toczy.

- I nawet szczęśliwy. - mruknął mój rozmówca patrząc w okno.

- Naprawdę? Więc można wiedzieć dlaczego? - uśmiechnęłam się, jednak szybko mina mi zrzedła, kiedy spojrzał na mnie z ukosa. Zupełnie jagby chciał powiedzieć "nie bądź zbyt dociekliwa".

- Mogłabyś sobie sama odpowiedzieć na to pytanie. Nie ma w tym większej filozofii.

- Ale ja lubię jak ludzie sami mi o sobie opowiadają. - Postanowiłam trochę na niego nacisnąć. Najwyżej może zmienić temat, a powiedzenie mi paru zdań o sobie go nie zaboli.

- A dlaczego ludzie podejmują się pracy w drugim względzie? - zapytał z lekką irytacją w głosie. Tak, chyba powinnam odpuścić ten temat.

- Nie wszyscy postawili mi zarobki na pierwszym miejscu

- To już nie w tym świecie.

Zapanowała cisza. Niezręczna. Jemu się najpewniej spieszyło, albo poprostu nie należał do sob cierpliwych, a ja czekałam, aby dokończyć moją rozmowę o pracę. Krótko mówiąc, nieciekawa sytuacja.

W końcu różowowlosy postanowił przerwać odgłosy miasta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro