<3>
Pod wodą dostrzegłam…. Dawida!! Złapałam go za rękę i wypłynęliśmy.
- Przestraszyłeś mnie!! - walnęłam go w bark
- Taki miałem zamiar - odpowiedział zalotnie
- To pomóż księżniczce wydostać się z wody
- A będę twoim bohaterem?
- Będziesz - wyciągnął mnie z wody - To ja teraz zostanę złoczyńcą i zabije Cię - zaśmiałam się złowieszczo
- O nie!!! Pomocy! Ratujcie! - krzyczał radośnie
Goniłam go jakieś 10 minut i się zmęczyłam. Usiadłam na kamieniu niedaleko jeziora. Patrzyłam na zachód słońca, pogrążyłam się w marzeniach - w umyśle. Myślałam jak moje życie wyglądałoby gdyby moi rodzice żyli. Pewnie nie byłoby mnie tutaj, nie poznałabym Davida, ogólnie wszystko wyglądałoby inaczej. Do Davida czuję coś więcej, czegoś takiego nigdy jeszcze nie czułam. Znamy się od niedawna, ale przy nim czuję się bezpieczna, ale czy na pewno? Chyba tak.
- Długo już tu jesteśmy? - zapytałam
- Około… chwilka… około godziny. A co? Boisz się?
- Yyyy… nie
- Bo wiesz, zawsze możesz na mnie liczyć.
- No nie wiem
- Ale ja wiem, że będę Cię bronił do końca życia. Bo już wiesz. Kocham Cię - odpowiedział z zalotnym uśmieszkiem na twarzy
- To już wiem
- I mam jedno pytanko
- Jakie?
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał
- Yyy… ja…. tak! - byłam szczęśliwa
- No to co robimy? - powiedział i objął mnie ramieniem
- Może opowiemy mniej więcej o sobie?
- Dobra, ale ty zaczynasz
- Czemu ja?
- Dziewczyny mają pierwszeństwo
- No okey - odpowiedziałam niechętnie - No więc zacznę od tego, że […] - długa była ta moja historia więc zajęło to trochę czasu - Dobra skończyłam, teraz ty
W pewnym momencie usłyszeliśmy głosy wycia. Przestraszyłam się.
- To nic takiego prawda? - spytałam
- Tak… wiesz co… muszę już iść - zdziwiła mnie ta odpowiedź - wiesz jak wrócić?
- Tak wiem
David od razu pobiegł w stronę odgłosów, a ja poszłam do domu. Było zimno, bardzo zimno. Jeszcze ta mokra sukienka. Dlaczego ja?! No widocznie musiało tak być. Szłam ponad pół godziny. Chyba się zgubiłam. W oddali zauważyłam jakąś postać. Z pozoru sylwetka była podobna do Davida. Nie! To nie może być on! Mrugnęłam, a tej postaci już nie było, lecz zauważyłam tam karteczkę przypiętą do drzewa.
Podeszłam i zaczęłam czytać:
“Witaj Alice.
Napisałem krótki list, ponieważ jesteś w niebezpieczeństwie. Jedna z osób dla Ciebie bliskich, jeżeli Ci ufa, to sama powie o co chodzi.”
~ Nieznany
Wtf?! Mam nadzieję, że ten ktoś tylko żartuje! Bardzo się przestraszyłam. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 21:37. To już ta godzina?! Ciocia pewnie się martwi. Zaczęłam szukać wyjścia z lasu. Szukałam, aż znalazłam. 21:59, cholera! Szłam jak najszybszej się da. Mam nadzieję, że nikogo nie spotkam po drodze. Na szczęście nie. Gdy doszłam do domu, ciocia:
- Gdzie tak długo byłaś? Co ci się stało? Czemu twoje ciuchy są mokre? [...] - tyle pytań na raz
- Jutro Ci wszystko opowiem - powiedziałam oraz zmęczona poszłam do pokoju
Wzięłam długi prysznic, poczytałam trochę książkę, w międzyczasie zasnęłam. Z początku mój sen był normalny, ale nagle jakby dzisiejszy dzień zaczął się od nowa.
Początek dnia był taki sam. Śniadanie, ubranie się, pójście do szkoły. Lekcje się nie zmieniły. Po szkole zamiast spotkać się z Davidem, poszłam nad jezioro. Słyszałam straszne głosy typu Zabiję Cię, Nie żyjesz, Zginiesz. Czy oznacza to coś złego? Nie wiem, ale nagle przede mną stanął…
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro