Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"All I want for Christmas" Thundershield + Winterwidow

- Co chcesz pod choinkę wujku? - Spytała Morgan z uśmiechem. W ostatnie święta podejrzała Thora, ubierającego się w strój świętego Mikołaja i domyśliła się wszystkiego, więc w te zagroziła dorosłym bawienia się w takie rzeczy, tworząc własne prezenty z pomocą rodziców.

I don't want a lot for Christmas

- Nic nie chcę. Zbieraj sobie na swoje marzenia Maguna. - Mruknął, odwzajemniając uśmiech dziewczynki.

There is just one thing I need

- Ale każdy czegoś chce wujku. Nie ma osoby, która ma wszystko... - Mężczyzna uśmiechnął się tęsknie i kucnął, żeby móc spojrzeć w jej oczy.

I don't care about the presents
Underneath the Christmas tree

- Cokolwiek znajdę pod choinką będę szczęśliwy, bo będę wiedział, że włożyłaś w to serce. - Powiedział, gładząc ją po włosach, a dziewczynka skinęła głową i przytuliła go krótko, a następnie pobiegła do pokoju.

- Przecież on wróci. Zawsze wraca. - Odezwał się głos za blondynem, więc ten wstał i spojrzał na przyjaciela.

I just want you for my own
More than you could ever know

- Wiem Buck. Ale tu nie chodzi tylko o to, żeby wrócił.

- Nie wystarczy Ci jego przylot? - Zapytał, a blondyn pokręcił głową że smutnym uśmiechem.

Make my wish come true
All I want for Christmas is you, yeah

- Wiesz, że nie. Nigdy nie będę z nim tak, jak bym na prawdę chciał. - Mruknął, ruszając za szatynem na balkon. - Nigdy nie będę lepszy niż jego Asgardzka przyjaciółka, albo była dziewczyna. Ale przyzwyczaiłem się, że moje marzenia są nierealne. Lepiej Ty zastanów się czego chcesz. Ciebie Morgan też zapyta. - Starszy z mężczyzn westchnął i oparł się o barierkę balkonu.

I don't want a lot for Christmas
There is just one thing I need

- Przecież wiesz czego tak na prawdę chcę. I, że i tak tego nie dostanę. - Odparł, a blondyn pokręcił delikatnie głową.

- Zawalcz. Nie widziałeś jej wzroku? - Szatyn pokręcił głową, a blondyn westchnął. - Po prostu to zrób Buck.

And I don't care about the presents
Underneath the Christmas tree

- Ale jak? Skoro to jest ten jedyny prezent, o którym na prawdę marzę? Nie mam odwagi jej tego powiedzieć. A niedługo będzie za późno... Bruce chyba zamierza znowu spróbować. - Mruknął zdenerwowany. Sama rozmowa z kobietą napawała go lękiem, że ta wyczyta wszystko z jego oczu. - Chyba obaj nie dostaniemy tego jednego prezentu. - Mruknął smutno.

I don't need to hang my stocking
There upon the fireplace

Steve skinął głową, wsłuchując się w piosenki świąteczne które ktoś, najprawdopodobniej Wanda, puścił w całej wieży.

- Skarpetki przy kominku... Wiem! Dasz jej prezent na Mikołajki! - Ucieszył się jak dziecko, a starszy spojrzał na niego jak na idiotę. - A dokładniej damy jej piosenkę "All I want for Christmas". A Ty ją zaśpiewasz. - Dodał spokojnie, dumny ze swojego pomysłu. Bucky skinął głową i, nie mając innego wyboru, ruszył za przyjacielem, który od razu postanowił zrealizować swój pomysł.

Santa Claus won't make me happy
With a toy on Christmas Day

Po konsultacjach ze zdziwionym Tony'm ruszyli do studia nagrań z gitarą w ręku szatyna. Tam blondyn porozmawiał chwilę z właścicielem, a następnie założył czapkę Mikołaja i spojrzał na szatyna.

- Ho, ho, ho! Jestem super-Mikołajem! Słyszałem, że jesteś bardzo wymagający jeśli chodzi o twój prezent, więc postanowiłem pomóc najbardziej jak mogę, żebyś mógł z czystymi sercem powiedzieć, że to były udane święta. - Uśmiechnął się do niego szeroko, a Barnes parsknął śmiechem.

- Na pewno najbardziej szalone Steeb. Ale jakby co to będzie na Ciebie. - Zagroził z uśmiechem. Blondyn wyszczerzył się tylko dumny z siebie i pociągnął przyjaciela do środka, zatrzymując się na chwilę, żeby ściągnąć kurtki. Następnie weszli do sali nagrań i Bucky zaczął stroić gitarę, a Steve chodził i przygotowywał wszystko, od mikrofonów, przez teksty, do dzwoneczków, które będzie musiał jakoś poruszać. - Siadaj, ćwiczymy. - Usłyszał i usiadł za keyboardem. Rozłożył nuty i tekst, żeby jakby co pomóc szatynowi.

- Może najpierw przesłuchamy oryginał, że byś mi powiedział gdzie i jak mam dołączyć? - Zaproponował, a szatyn zgodził się i usiedli razem, dyskutując nad tym. Następnie przygotowali się i zaczęli trenować, pod czujnym okiem właściciela, który dorzucił parę swoich uwag do ich wykonania.

- Mam nadzieję, że to podziała. - Mruknął mężczyzna, gdy wieczorem wychodzili z jego studia.

- My też. Dzięki za pomoc Jack. - Powiedział Steve, podczas gdy Bucky wpatrywał się w pendrive z ich piosenką. - Wesołych świąt! - Dodał i pociągnął przyjaciela w stronę wieży.

I just want you for my own
More than you could ever know

- Dowie się wszystkiego. Trochę boję się jej reakcji. - Powiedział, gdy doszli pod wieżę. Patrzył niepewnie na pendrive'a, jednak blondyn zamknął jego dłoń i uśmiechnął się pocieszająco.

- Będzie dobrze Buck. I nie rozwalaj naszej pracy.

- Jakby co powiem, że ostatnio zauważyłem, że jest smutna i chciałem ją pocieszyć. - Mruknął, a Steve westchnął.

- Ja Thorowi mógłbym to wmówić, ale na prawdę myślisz, że Tasha Ci w to uwierzy? - Spytał i objął go delikatnie. - Natasha nie jest głupia i jestem pewien, że będzie chciała z Tobą porozmawiać. Żeby móc wiedzieć wszystko. Więc radzę Ci się przygotować.

- Nie pocieszasz Rogers. - Warknął, ale uśmiechnął się i wszedł do salonu, wkładając pendrive'a do skarpety Natashy.

- Nie to chciałem osiągnąć Barnes. I nie, teraz nic nie wyciągasz. - Mruknął, odciągając zdenerwowanego przyjaciela od imitacji kominka. - Idziesz spać, jasne?

- Zostaniesz ze mną, dopóki nie zasnę? - Spytał cicho, a blondyn skinął głową i ruszył za nim.

Make my wish come true
All I want for Christmas is you
You, baby

Gdy obaj byli przebrani Steve usiadł w fotelu w pokoju szatyna i zaczął cicho śpiewać. Gdy Bucky zasnął blondyn nie wstał, tylko zamyślił się, a po dłuższym czasie również zasnął, na siedząco z delikatnym, wręcz dziecięcym uśmiechem.

Nie przeszkodziło to jednak Morgan, żeby nad ranem zbudzić go, wskakując mu na kolana i zaczynając gilgotać. Blondyn pisnął cicho i złapał dziewczynkę, przytulając ją mocno.

- I co teraz skrzacie? - Zaśmiał się cicho.

- Pójdziesz ze mną po prezenty. Wujka nie można budzić, bo będzie zły. - Uśmiechnęła się, a następnie pisnęła, gdy blondyn bez problemów przerzucił ją, sadzając sobie na barana i ruszył do salonu, co jakiś czas bez zapowiedzi podskakując, na co dziewczynka piszczała i śmiała się radośnie. Zaalarmowany piskiem córki Tony wyszedł z salonu i uśmiechnął się, gdy zobaczył przyjaciela z dziewczynką.

- Mówiłem jej, żeby Cię nie budziła, ale nie słuchała.

- Nic się nie stało Tony. Ważne, że Bucky'ego nie obudziła. - Odparł, znowu ją podrzucając, a następnie przerzucił ją w ręce Starka, podchodząc do Natashy, patrzącej na małe urządzenie w swoich dłoniach. - Na co czekasz Tashie? Wiesz co robić, leć. - Powiedział, a przyjaciółka spojrzała na niego i poderwała się, biegnąc do swojego pokoju, ściskając pendrive'a w dłoni jak skarb.

Oh, I won't ask for much this Christmas
I won't even wish for snow

- Wujku śnieg, patrz śnieg! Spadł w nocy śnieg! - Zawołała panna Stark, ciągnąc go do okna i wyrywając z zamyślenia.

- Co powiesz na to, żebyś teraz grzecznie sprawdziła co jest w skarpetce, a następnie ubierzemy się, zjemy porządne śniadanie i wyjdziemy? - Spytał, wywołując wybuch radości. - Tylko musisz spytać rodziców, jasne? - Uśmiechnął się delikatnie, patrząc jak dziewczynka odbiega od niego.

- Ty też masz prezenty w skarpetce. - Mruknął Sam, podając blondynowi wcześniej wymienioną rzecz, a ten uśmiechnął się do niego. - Nie było Cię rano w pokoju, chciałem Cię wyciagnąć na siłownię.

- Zasnąłem na fotelu. I spokojnie, ja mam prywatną siłownię. - Zaśmiał się, wskazując Morgan. Jako jedyny wytrzymywał całodniowe zajmowanie się dziewczynką, która przed świętami miała jeszcze więcej energii niż normalnie, zamęczając wszystkich dookoła swoim entuzjazmem.

Kilkanaście minut później wyszedł z nią i sankami, ruszając w jakieś bezpieczne miejsce, obrzucając się nawzajem śniegiem, ku radości panny Stark.

And I'm just gonna keep on waiting
Underneath the mistletoe

Gdy wrócili na obiad całe piętro było udekorowane lampkami, łańcuchami i jemiołą, zawieszoną pod sufitem w losowych miejscach. Morgan puściła blondyna i pobiegła w stronę jadalni, a on ruszył za nią z delikatnym uśmiechem. Skinął głową Natashy i podążył wzrokiem za jej spojrzeniem, uśmiechając się szerzej, gdy zobaczył przyjaciela, i ruszając w jego stronę.

- Dzień dobry Buck. Powiesz mi dlaczego starasz się nieudolnie schować przed Tashą? - Spytał z uśmiechem.

- Spanikowałem, gdy zapytała o piosenkę. I jeszcze tu nie podeszła, jest dobrze. Nie widzi mnie, więc dobrze się chowam.

- Albo po prostu czeka aż to Ty podjedziesz. Spójrz na nią. - Mruknął, a szatyn spojrzał na kobietę, od razu łapiąc z nią kontakt wzrokowy.

- Dlaczego to ja mam podejść? - Prychnął cicho, a blondyn westchnął.

- I ty byłeś naszym snajperem? - Parsknął cicho, kręcąc głową. - Czeka na Ciebie pod jemiołą. A teraz idź do niej. - Popchnął go delikatnie i patrzył, jak podchodzi do rudowłosej, uśmiechając się, gdy po chwili przyjaciele pocałowali się i usiadl przy stole, samemu wracając do rozmowy z Morgan.

I won't make a list and send it
To the North Pole for Saint Nick

Był środek nocy, kiedy blondyn wstał i niemal natychmiast wyszedł z pokoju, w milczeniu ruszając przed siebie. Nikt się nim nie przejmował, w zasadzie mógłby teraz wrócić do swojego prawdziwego domu. Niestety, doskonale wiedział, że takie zachowanie skutkowałoby większymi problemami i kolejnymi nakazami powrotu. Ojciec bardzo chciał przekonać go do pozostania. Zamierzał zmienić go we władcę idealnego.

Westchnął ciężko i spojrzał w niebo, wychodząc z pałacu. Gwiazdy śmiały się do niego, kiedy łączył je w gwiazdozbiory, pokazane mu kiedyś przez Kapitana. Uśmiechnął się smutno idąc szybciej.

- Nawet w innym świecie jesteśmy pod tym samym niebem, niesamowite. - Wyszeptał, dochodząc do Bifrostu. - Jako Mikołaj czekam na listy od was, przyjaciele. - Zaśmiał się cicho. Wiedział, że już nie będzie Mikołajem, ale to była bardzo zabawna i przyjemna myśl.

Po kilku minutach stanął na przeciwko przyjaciela, uśmiechając się delikatnie i zaczął z nim rozmawiać. Chciał wiedzieć co dzieje się z jego przyjaciółmi, kiedy jego nie ma. Uśmiechnął się, kiwając mu głową, a on odwzajemnił skinięcie i zaczął opowiadać. 

I won't even stay awake to
Hear those magic reindeer click

Po skończonej opowieści Thor wrócił do swojej komnaty, kładąc się na łożu i zaczął myśleć o swoich ziemskich przyjaciołach. Tęsknił za nimi, a nie miał nawet jak się skontaktować. Wiedział też, że niektórzy bardzo tęsknią za nim, nawet jeśli młodszy próbował to ukryć, co z początku nawet mu wychodziło. Jednak po paru rozmowach z Heimdallem długowłosy domyślił się wszystkiego i nie ukrywał, że pasuje mu ta wiedza. Bardzo pasuje.

Spojrzał w bok i przytulił poduszkę, ubraną w jedną z wielu koszulek Steve'a, zabranych przed wyjazdem. Niestety ta też zaczęła wytracać swój zapach, ale Thor miał nadzieję, że niedługo przytuli żywy odpowiednik. Uśmiechnął się do siebie i zasnął szybko, chcąc jak najbardziej przyśpieszyć spotkanie. Ich saniami był Bifrost i miał nadzieję, że mimo wszystko w tym roku Mikołaj przybędzie do wieży niezauważony przez nikogo.

'Cause I just want you here tonight
Holding on to me so tight

Obudził się wtulając nos w koszulkę Steve'a i uśmiechnął się smutno. Musiał się w końcu wyrwać z Asgardu, żeby spotkać się z przyjaciółmi i przytulić niższego. Przytulić i nie puszczać, tylko trzymać przy sobie, najbliżej jak się da.

Westchnął ciężko i wstał.  Czekała go trudna rozmowa z ojcem, żeby w końcu go wypuscił i zgodził się, żeby to Loki odziedziczył tron, czarnowłosy nadawał się do tego dużo lepiej, a po ostatnich wydarzeniach bardzo się zmienił i nie było się trzeba obawiać, że zrobi coś głupiego. Niestety Odyn wciąż mu nie ufał. A potem czekała go rozmowa z Rogersem. Będzie łatwiejsza, ale nie od początku przyjemna. Nie chciał się przyznać, nawet przed sobą, że bał się tego spokojnego spojrzenia, czy tych, niebieskich oczu.

What more can I do?
Baby, all I want for Christmas is you
You, baby

- Jeszcze kilka dni i święta. Mam nadzieję, że lubisz niespodzianki, Kapitanie. - Mruknął do siebie i ruszył na śniadanie po drodze spotykając Loki'ego. Po szybko zjedzonym śniadaniu obaj wrócili do przekonywania Odyna, który nie miał już argumentów, ale dalej nie zgadzał się na ich, dużo realniejszy plan, jednak oni się nie poddawali. Przez to wszystko ich braterska więź stała się silniejsza, a oni traktowali się bardziej jak kiedyś, za dawnych lat, kiedy byli dziećmi. I wiedzieli, że Frigga patrzy na nich spośród gwiazd i jest dumna ze swoich synów.

Oh, all the lights are shining so brightly everywhere
And the sound of children's laughter fills the air
And everyone is singing

Blondyn stał w salonie i patrzył z uśmiechem na przyjaciół, rozpakowywujących prezenty w piżamach. Morgan obudziła wszystkich wczesnym rankiem i nie czekając na śniadanie jego rodzina rzuciła się na prezenty jak dzieci, czasami tylko podjadając coś ze stołu, gdy Pepper ze Steve'm przynieśli jedzenie z kuchni. Na dworze było jeszcze ciemno, jednak cały pokój oświetlały delikatne lampki, zamieszczone gdzieś przy ścianie pod sufitem, kominek, oraz światełka choinkowe.

Steve rozpakowywał spokojnie swoje prezenty, nie patrząc nawet na nie, a jego wzrok błądził po innych. Bucky siedział w fotelu, oddalony trochę od reszty, z Natashą na kolanach i rozpakowywał swoje prezenty, rozmawiając i śmiejąc się cicho. Znając ich Steve sądził, że wymyślają jak zastosować daną rzecz jako broń, ale z nimi nigdy nie mógł być pewien. Przed choinką siedziały dzieci Bartonów, Morgan, a także Peter i Shuri, rozpakowywując swoje prezenty i zostawiając wszędzie dookoła papier prezentowy, śmiejąc się przy tym i robiąc przepychanki słowne. Na kanapie, skąd był najlepszy widok na miejsce przed choinką, siedzieli Laura, Clint, Pepper i Tony, patrząc z miłością na swoje pociechy i cicho komentując ich zachowanie, nawet nie ruszając prezentów. Dopiero gdy dzieci skończyły podeszły do rodziców i zaczęły prosić, żeby zaczęli otwierać prezenty, a następnie podskakiwać, biec do innych dorosłych, albo wchodzić na kolana, kiedy dorośli zaczęli otwierać swoje paczki, przez co wszędzie było ich pełno. Gdzieś przy kominku Fury, Maria, Carol, Okoye i Phil stali i rozmawiali spokojnie. Tylko Clouson wpatrywał się w swoją podpisaną kartę jak w największy skarb. Rogers uśmiechnął się. Lubił sprawiać innym radość, a Clouson jak najbardziej na to zasłużył. Szybko domyślił się, że Maria z Carol i Okoye rozmawiają o różnicach kulturowych, a Fury czasem wtrąca coś do ich rozmowy, podpytując Carol o jej prace, a Okoye o bronie i sposoby walki Wakandy. Gdzieś przy oknie zauważył Wandę z Visionem, przytulających się i rozmawiajacych cicho, podczas rozpakowywania swoich prezentów. Sam, Bruce i T'Challa siedzieli przy stole, śmiejąc się z żartów Wilsona, omawiając różnice kulturowe, a Banner wypytywał władcę o Wakandyjskie laboratoria.

Steve uśmiechnął się, kiwając głową do swoich myśli. Tak, byli rodziną, tak samo jak Strażnicy i Langowie, którzy również wysłali im zdjęcia swojego rozpakowywania prezentów. Widząc jak dzieci powoli zaczynają szaleć wstał i zawołał je do siebie, wymyślając im bezpieczną, ale wyczerpującą zabawę, na co ich rodzice spojrzeli na niego z wdzięcznością, czego nie zauważył, łapiąc Nathaniela i obracając się z nim wokół własnej osi.

I hear those sleigh bells ringing
Santa, won't you bring me the one I really need?
Won't you please bring my baby to me

- Dzięki za pomoc bracie. - Mruknął czarnowłosy, gdy wyszli z sali tronowej, po wygranej batalii z Odynem i skierowali się na Bifrost.

- Nie masz za co dziękować. Cieszę się, że nam się udało, ja nie nadaję sie ma władcę.

- Wiem blondynko. Myslisz, że mnie też przyjmą? Chciałbym się z nimi zobaczyć. Może przeprosić...

- Na pewno nie zaszkodzi chodźmy. - Powiedział i uśmiechnął się do Heimdalla, który odwzajemnił uśmiech i skłonił głowę przed Loki'm. - Odpalisz nasze sanie? - Spytał przyjaciela, który skinął głową, a mężczyźni po chwili zniknęli.

Oh, I don't want a lot for Christmas
This is all I'm asking for
I just wanna see my baby
Standing right outside my door

Stanęli w wejściu do salonu i patrzyli na to, co się dzieje. Większość dorosłych rozmawiała spokojnie i tylko Steve stał, i patrzył jak dzieci biegają, po całym salonie, starając się wymyślić im takie ćwiczenia, żeby spożytkować całą ich energię. Dzięki iluzji bruneta nie było ich widać, a oni mogli podziwiać rodzinną atmosferę tego miejsca. W oczach Loki'ego zalśniły łzy, a on sam delikatnie trząsł się od tłumionego płaczu i strachu. Thor objął go po bratersku, wpatrując się bez przerwy w Steve'a, który co jakiś czas rozglądał się przez poczucie bycia obserwowanym.

Widzieli jak Tony prosi F.R.I.D.A.Y. o puszczenie piosenek świątecznych i dziękowali w duchu, że sztuczna inteligencja nie poinformowała o ich obecności.

Oh, I just want you for my own
More than you could ever know

Po chwili Loki zdjął z siebie iluzję i wszedł niepewnie do salonu, gdzie został powitamy jako członek rodziny, mimo nieprzychylnego spojrzenia Fury'ego. Przywitał się z każdym, przepraszając wszystkich, których powinien, a następnie wdał się w dyskusję z Bucky'm o broni białej, do której Natasha dorzucała od czasu do czasu swoje trzy grosze. Uśmiechnął się, gdy zrozumiał co się stało. Został przyjęty do rodziny, mimo tego co zrobił.

Make my wish come true
Baby, all I want for Christmas... is you
You, baby

W końcu Thor miał dosyć ukrywania się więc zaczął iść w stronę Steve'a, który akurat stał spokojnie pod jakąś zieloną gałązką. Ruszając się zniszczył iluzję brata, ale nikt nie zwrócił uwagi na jego nagłe pojawienie się, co dało mu czas, żeby podejść do Steve'a i opleść go mocno rękami w pasie.

- Wesołych świąt Kapitanie. - Mruknął mu do ucha, uśmiechając się, kiedy uzyskał wzdrygniecie niepokoju i zdziwione spojrzenie, a następnie szeroki uśmiech.

- Wesołych świąt Thor. Dobrze Cię znowu widzieć. - Mruknął, wtulając się w niego i rumieniąc mocno. Nie zauważył wszechwiedzących spojrzeń przyjaciół, odwracając się w stronę wyższego, od razu po tym czując mocniejszy uścisk.

- Tylko tyle? - Mruknął, zyskując zdziwione spojrzenie młodszego. - Jak na osobę, która tak tęskniła to słabe powitanie. - Zauważył, uśmiechając się na spłoszone oczy.

- Skąd... - Wyszeptał tylko, patrząc na zadziorny uśmiech mężczyzny.

- Heimdall coś Ci mówi Kapitanie? - Odparł, patrząc mu w oczy i wywołując tym rumieniec. - Nie takiego przywitania się spodziewałem.

All I want for Christmas is you, baby

- Stoimy pod jemiołą, wiesz? - Spytał, patrząc w górę i rumieniąc się mocniej. Długowłosy spojrzał na niego bez zrozumienia, na co on speszył się i schował w jego ramionach.

- Musicie się pocałować. Inaczej będziecie mieli pecha. - Pospieszył z wyjaśnieniem Bucky, patrząc jak na policzkach przyjaciela maluje się czerwień.

Thor spojrzał najpierw z podziękowaniem na szatyna, a następnie rozczulony na Steve'a. Niby takie proste wytłumaczenie, a takie sprawia mu problemy.

- Zawsze będziesz chodził z jemiołą, żebym Cię pocałował Steve? - Zaśmiał się cicho, a młodszy spojrzał na niego, rozchylając usta, jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo Gromowładny złączył ich usta, jeszcze mocniej obejmując go w talii. Udało mu się uwolnić swoje ręce i objął jego kark, bawiąc się jego włosami.

All I want for Christmas is you, baby

- Kocham Cię Steve. - Mruknął po chwili, odrywając się od jego ust. - I zrobiłem wszystko, żebym mógł być z Tobą na zawsze. - Dodał, patrząc w jego oczy.

- Dziękuję. Też Cię kocham Thor. - Wtulił się w niego i zanucił cicho, przymykając oczy z uśmiechem.

All I want for Christmas is you, baby

####
Teraz mogę z czystym sumieniem życzyć wam wszystkiego najlepszego
Wesołych Świąt kochani!

Ps. Kolaże w mediach w tym, jak i wcześniejszym shotcie zostały stworzone przez @Aknelka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro