Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

Pov. Acee

Góra
Dół
Góra
Dół
Góra
Dół...

Ciągle czułam, jak moje ciało ruszało się tak w takt każdego głośnego i ciężkiego kroku Optimusa. Jednak zbytnio się bałam, by chociażby otworzyć oczy i się rozejrzeć, gdzie dokładnie jesteśmy już. Paraliżujący strach przed upadkiem kazał mi się niemalże wtulać w szyję Prime'a, trzymając się jednocześnie jakiś części. Metal wbijał mi się w dłonie, zostawiając na nich pewnie ślady, jednak nie przejęłam się tym zbytnio.

Najważniejszą rzeczą wtedy było, żeby... Za przeproszeniem, się nie spierdolić na ziemię, zmieniając się w czerwony kisielek. W sumie dawno nie jadłam kisielu... Dobra, mózgu, nie w takim momencie.

Ja tam nie narzekam, przynajmniej się nie nudzę.

Czy ty kiedykolwiek dasz mi spokój?

Nie, nigdy, za bardzo uwielbiam cię wkurwiać.

Ugh, jak ja cię nienawidzę...

I wzajemnie, Aflame.

Oj zamknij się w końcu, Nighty.

Bo? Co mi zrobisz? Jestem częścią ciebie, mogę się odzywać kiedy chcę i jak chcę.

Ażebyś nie mówiła później, że nie ostrzegałam...

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ramię Optimusa przestało podskakiwać i jakkolwiek się ruszać. I jakoś czułam, że... ciało mi się samo pochyla do przodu? Dobra, to już jest dziwne... Byłam na tyle zdziwiona tym faktem, że pomimo strachu postanowiłam otworzyć oczy. Wtuliłam się bardziej w szyję Prime'a, powoli unosząc powieki. Gdy zobaczyłam jednak, gdzie dokładnie jesteśmy, poczułam jak cała krew odpływa mi z twarzy.

Patrzyłam prosto na asfalt z wysokości prawie 10 metrów. Chyba cudem nie pisnęłam z przerażenia, jednak instynktownie chciałam się cofnąć w jakiejś bezpieczniejsze miejsce. Noga przy tej czynności poślizgnęła się po gładkim lakierze lidera, przez co zsunęłam się trochę niżej. Serce momentalnie mi podskoczyło do gardła, jednak udało mi się cudem nie spaść, wsuwając się między części pancerza lidera.

Od razu zaczęłam się rozglądać spanikowana po okolicy. Dopiero teraz zobaczyłam, że Optimus jakoś wszedł pomiędzy filary tuż pod mostem, przez co ktoś, to by przechodził pod nami, nie zobaczyłby nas. Oczywiście pod warunkiem, że nie spojrzałby prosto w górę. Cicho przełknęłam ślinę, oczami wyobraźni widząc moje ciało roztrzaskujące się o ziemię w towarzystwie rozbryzgującej się krwi. Nigdy więcej " Śmierć na 1000 sposobów " przed spaniem... Za bardzo mi to zryło psychikę...

Nagle usłyszałam huk charakterystyczny dla śmigłowców. Po chwili zobaczyłam snopy światła, które zaczęły się zbliżać do nas. Mimowolnie się skuliłam, wtulając się w szyję Optimusa i chowając twarz w ciepłym kablach, które ją pokrywały.

- Spokojnie... - ledwo co udało mi się wychwycić szept Prime'a.

Po chwili w polu mojego widzenia pojawiły się dwa helikoptery wojskowe. Jeden po drugim leciały pod nami, oświetlając okolice. Wstrzymałam oddech, uważnie ich obserwując. Na szczęście polecieli dalej, nie zauważając nas. Gdy oddalili się dostatecznie daleko, odetchnęłam z potężną ulgą. Było blisko. Za blisko.

Nagle ramię Optimusa całe się gwałtownie zatrzęsło. Poczułam jak zsuwam się z niego. Próbowałam się jeszcze czegoś złapać w akcie desperacji, jednak nie dałam rady, wszystko mi się wyślizgiwało ze spoconych dloni, przez co po chwili spadałam, słysząc głośny świst powietrza. Czekałam już jedynie z zapartym tchem, aż moje ciało roztrzaska się o ziemię, w akompaniamencie trzaskających kości, rozbryzganej krwi i eksplozji bólu... O ile od razu sobie karku nie skręcę, co wtedy byłoby błogosławieństwem.

Jednak.... Nic takiego się nie stało. Poczułam za to, jak coś metalowego szczelnie, jednak delikatnie, opatula się wokół mojego skulonego ciała, po czym nastąpiła seria wstrząsów i zgrzytów metalu, przez co mną aż zarzucało na wszystkie strony. Po chwili wszystko się uspokoiło, a metalowy "kokon" powoli się otworzył. Od razu otworzyłam oczu, by zrozumieć, co się stało i kto mnie uratował.

Pierwsze, co zobaczyłam, to były oczy Bumblebee'go. Patrzył na mnie, pewnie chcąc się upewnić, czy nic mi się nie stało podczas lądowania. Uśmiechnęłam się uspokajająco do niego, co po chwili odwzajemnił. Uniosłam się, patrząc na jego ciało. Bumblebee trzymał mnie nadal w dłoniach, leżąc na boku. Pewnie złapał mnie podczas skoku, ryzykując swoim zdrowiem...

- [ang] Jestem twoją dłużniczką... - powiedziałam cicho, znowu patrząc mu prosto w oczy. On jedynie się lekko zaśmiał, podnosząc się do siadu i odkładając mnie na ziemię.
- Nie jesteś. Pomogłaś mi wtedy na złomowisku. Teraz jesteśmy kwita.

Niestety atmosfera chwili została brutalnie przerwana przez huk helikopterów, które błyskawicznie się do nas zbliżały. Bumblebee niemal natychmiast stanął na nogach. Nawet nie musiałam na niego spojrzeć, by wiedzieć, że przyjął pozycje obronną, wyciągając blastery. Dźwięk jego działających siłowników go zdradził.

- [pl] Wiej stąd, będzie nieciekawie - rzucił w moją stronę, jednocześnie zsuwając na twarz metalową osłonkę z kratkami w miejscach, gdzie miał optyki.
- Nawet sobie nie myśl, że cię zostawię. - powiedziałam twardo. Skupiłam się mocno, przypominając sobie wygląd WISTA w mojej dłoni. W tej samej sekundzie usłyszałam dźwięk transformacji i otarcie się metalu o dłoń. Od razu złapałam broń i odblokowałam, przeładowując już ją, by była gotowa.
- Acee, mówię serio, spierdalaj póki możesz! Życie ci niemiłe?! - bot fuknął wyraźnie zdenerwowany.
- A żebyś ty kurwa wiedział, jak bardzo niemiłe!
- No po prostu zajebiście, kolejna ofiara losu! Witaj w klubie poszkodowanych przez życie!

Nasza kłótnia pewnie by trwała dłużej, gdyby nie naprawdę bliski huk wystrzału.

Narracja trzecioosobowa

W tym samym momencie, podczas którego rozległ się huk, stalowy harpun wystrzelił z helikoptera, ciasno oplatając rękę Autobota. Zaledwie chwilkę później, do niego dołączył kolejny helikopter, z którego również wyleciał zaostrzony grot z przyczepioną doń stalową liną. Tak jak poprzedni, owinął się on wokół ręki Bumblebee'go. Maszyna odleciała trochę, przez co bot został lekko szarpnięty do przodu.

Dziewczyna patrzyła na to przerażona, po czym skierowała wzrok pełen najczystszej nienawiści w stronę jednej z maszyn. W jej tęczówkach pomarańczowe pierścienie delikatnie się rozmyły, tworząc faliste wstęgi ogniopodobne na jasnoniebieskim tle. Całość dopełniło niesamowite światło bijące z jej tęczówek. Acee stanęła w rozkroku, unosząc broń w obu dłoniach. Wymierzyła z snajperską precyzją w pilota jednej z maszyn, by po chwili pociągnąć bez wahania za spust. Z lufy wystrzelił pocisk złożony z czystej, biało-niebieskiej energii, która trafiła perfekcyjnie w sam środek klatki piersiowej żołnierza, przebijając go i zwęglając jego śmiertelną ranę.

Rudowłosa, niewzruszona tym widokiem, skierowała broń na drugiego pilota tej samej maszyny, też go zabijając. Śmigłowiec zaczął opadać, by po chwili z hukiem upaść na ziemię, jednocześnie się zapalając. Bumblebee zaczął się szarpać z drugim harpunem, krzycząc jednocześnie, by dziewczyna uciekała stąd. Jednak do niej to wyraźnie nie docierało.

Opętana nieznaną jej dotąd odwagą, uśmiechnęła się szeroko i szaleńczo, a jej oczy zajaśniały jeszcze mocniej. Pistolet zaczął się transformować, by po chwili stać się karabinem maszynowym. Acee od razu wycelowała w drugą maszynę, strzelając do niej serią mniejszych pocisków z energii, które przeszywały helikopter na wylot, jednocześnie raniąc żołnierzy znajdujących się w środku. Maszyna po chwili zajęła się ogniem, po czym wybuchnęła. Dziewczyna na ten widok jedynie zaśmiała się głośno głosem, który powoli zaczął nabierać niższych brzmień.

Pov. Acee

Na początku czułam tylko złość... Nie. Wściekłość. Czułam, jak nienawiść wnika do każdej cząstki mojego ciała, przejmując kontrolę nad moimi mięśniami. Jak mogą... Jak mogą go atakować... Obraz nagle się wyostrzył i zwęził do małego punktu, jakim był ten mały żołnierzyk w helikopterze. Nagły rozbłysk biało-niebieskiego światła i mężczyzna zniknął. Delikatny obrót w bok, kolejny błysk i kolejny zniknął. Poczułam, jak moje kąciki ust uniosły się w szerokim uśmiechu. Polubię strzelanie, przecież to czysta zabawa!

Drugi śmigłowiec równie szybko zniknął w rozbłyskach bieli zmieszanej z błękitem, a później w kolejnym, mocniejszym błysku pomarańczy. Z mojego gardła, wbrew mojej woli wyrwał się śmiech.

Czy ci idioci nie potrafią trafić w nastolatkę? Nie wierzę, że to jest niby jednostka specjalna!

Pokaż im, Aflame! Pokaż w końcu, na co cię N A P R A W D Ę stać!

Tak jest, Nighty!

Narracja trzecioosobowa

Po chwili, w pobliżu zaczęły pojawiać się inne helikoptery, które, idąc w ślady wcześniejszych, zaczęły atakować Autobota. Zaostrzone groty oplatały teraz każdą kończynę żółtego robota, który wyglądał, jakby był zwykłą marionetką w paskudnych rękach wroga. Przez szybko latające maszyny, bot gwałtownie obrócił się w powietrzu i runął na ziemię. Bee zawył żałośnie, próbując jak najszybciej znaleźć rozwiązanie w obecnej sytuacji. Jednak na próżno. Pomimo pomocy ze strony Acee, która ciągle strzelała do maszyn, tych ciągle przybywało, zastępując poległych poprzedników.

Ledwie kilka minut po rozpoczęciu ataku na bota, otoczyły ich czarne, potężne wozy, z których zaczęli wybiegać żołnierze, nakierowujący nań swoje bronie. Grupa mężczyzn podeszła do szarpiącego się Autobota, a z ich giwer zaczął ulatniać się ciekły azot, który powoli zamrażał wszystkie podzespoły robota. Bee wrzasnął, czując jak każdy jego siłownik zaczyna niezwykle boleśnie nieruchomieć, w akompaniamencie trzasków wrażliwszych podzespołów, które zwyczajnie pękały i rozlatywały się. Z jego optyk zaczęły wypływać krople oleju, dopełniając obraz cierpiącego Autobota, który zaczął jeszcze silniej starać się uwolnić z tego piekła.

Dziewczyna, od razu po usłyszeniu pierwszego krzyku swojego strażnika, odwróciła się twarzą do niego. Gdy tylko ujrzała, co żołnierze robią botowi, jej źrenice maksymalnie się zwęziły a pomarańczowy wzór na tęczówkach zaczął się naprawdę poruszać jak żywy ogień. Karabin w jej dłoniach zmienił się w długi i masywny miecz, który chwyciła w obie dłonie. W krzykiem godnym rozjuszonej bestii ruszyła biegiem w stronę żołnierzy, wykonując szeroki zamach mieczem, jednocześnie robiąc obrót. Rozpędzone ostrze, które było było widoczne jako rozmyta smuga, zraniło w plecy jednego z mężczyzn, by po chwili wbić się w niego całą swoją długością. Acee od razu wyjęła miecz z ciała, robiąc po chwili unik przez ciosem innego człowieka. Przetoczyła się pod skaczącym właśnie żołnierzem, przecinając go w brzuchu na pół. Każdy jej ruch wyglądał jak taniec. Taniec śmierci i bólu. Nie dało się do niej podejść, by nie zostać zabitym czy jakkolwiek zranionym. Jej oczy błyszczały jak ostrze miecza nim zostało pobrudzone krwią, zaś długie włosy falowały w powietrzu jak płomienie, które mieniły się za nią, będąc tłem tych makabrycznych scen.

Bumblebee w tym czasie opadł całkowicie z sił. Ostatni raz spojrzał na Acee z niemym błaganiem o pomoc, aż w końcu zemdlał przez ból. Helikoptery krążyły nad nim niczym sępy, które upewniają się, że ich ofiara już się nie poruszy. Po chwili jeden z żołnierzy z śmigłowca wykorzystał moment, że Acee stała tyłem do niego, strzelając do niej strzałką z środkiem usypiającym. Dziewczyna od razu poczuła ukłucie na nodze, jednak to całkowicie zignorowała, wciąż zajęta zabijaniem podchodzących żołnierzy.

Nim się jednak obejrzała, jej ciało zaczęło się robić ociężałe, ruchy powolniejsze, a miecz coraz cięższy. Cofała się w stronę leżącego Bumblebee'go, ciągnąć po ziemi miecz, który wydawał się, jakoby ważył tonę. Żołnierze widząc jej ruchy, zaczęli iść w jej stronę, celując do niej cały czas z broni. Widziany przez dziewczynę obraz stał się normalny, by po chwili rozmyć się lekko przez gromadzące się łzy. Spojrzała na Bumblebee'go, pozwalalając, by kilka kropel spłynęło po jej policzkach.

- Prz-przepraszam... że ci nie pomogłam...

Po tych słowach miecz upadł z metalicznym stukotem na ziemię, a jego właścicielka opadła na kolana, podpierając się rękami o ziemię. Uzbrojeni mężczyźni zaczęli powoli podchodzić do dziewczyny, która starała się ze wszystkich sił nie odpłynąć do krainy Morfeusza. Jednak wtedy usłyszała ten cichy, zbyt dobrze znany, żeński głos w głowie.

Wiesz, co robić... Zacznij...

Acee wzięła kilka głębokich oddechów, po czym podniosła lekko nieprzytomny wzrok na żołnierzy, który niemal natychmiast stanęli w miejscu, czekając na jej ruch. Dziewczyna otworzyła usta, a z jej gardła wypłynął cichy, nienaturalnie wręcz melodyjny głos.

(wiem, podane w środku czytania. Jeśli ktoś nie zna, to tylko polecam odsłuchać, by kojarzyć melodię)

- W kółko raz po raz, ciągle w miejscu spędzam dni...
Nienawiść męczy mnie, od agonii dawno już mnie mdli...
Powoli gubię się, serce gdzieś ucieka mi...
I nagle widzę, że nie uwolnię się i... - zaśpiewała cicho, zaciskając dłonie na ziemi.

Nagle na asfalcie pod jej rękami pojawiły się pęknięcia, które błyskawicznie zaczęły się kierować w stronę żołnierzy. Ci zaczęli się szybko wycofywać, mimochodem przestając celować w Acee. Dziewczyna mocniej zaciskęła ręce, kontynuując piosenkę coraz cichszym głosem.

- Prześlizguję się przez wieczności mrocznej drzwi...
W kieszeni tylko ból i agonia, co wciąż ze mnie drwi...
Czy powie, kto to ja? Kiedy ja? Niepewność ma...
Pochłania myśli me... Nie uwolnię się i...
Może tylko śnię? Może jawa jest mym snem?
Nie wiem, czy powiedzieć Ci... Zwrócić świat do góry dnem...
Ale bólu mam już dość... Czy w cierpieniu jest gdzieś cel?
Chcę bez wrogich uczuć żyć.... Chcę żyć, czując tylko biel...
Możesz kazać mówić coś... Możesz mówić gdzie mam iść...
Nic to nie obchodzi mnie, serce już nie słucha dziś...
Jeśli zrobię choćby krok... Jeśli tylko ruszę się...
Wszystko się zamieni w mr-rok...
C-cały świat spow-wije czerń...

Chwilę po skończeniu śpiewu, dziewczyna opadła bezwładnie na ziemię. Żołnierze przez chwilę stali w bezruchu, nie wiedząc zbytnio, co mają zrobić. W końcu jeden z bardziej odważnych podszedł bliżej Acee, by po chwili oznajmić reszcie, że środek w końcu w pełni zadziałał. Dlatego też, bez zbędnych rozmyślań, przenieśli śpiącą dziewczynę do opancerzonego auta z izolatką, a Bumblebee'go załadowali na specjalnie skonstruowaną przyczepę. Po chwili  też ruszyli, nie wiedząc, że są obserwowani przez resztę Autobotów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro