18.
Narracja trzecioosobowa
Zaczął zbliżać się powoli wieczór, co oznaczało konieczność znalezienia nowego miejsca do noclegu. W końcu udało się wytypować jedno z miasteczek, w którym znajdował się nieużywany parking wielopiętrowy. Zadecydowano, że właśnie tam się zatrzymają. Jednak musieli tam wjechać niezauważenie, czyli jak najciszej i kompletnej ciemności przy wyłączonych światłach. W końcu parę aut, różniące się od siebie tam naprawdę wszystkim, które tam wjeżdżają, na pewno wyglądałyby przynajmniej niecodziennie.
Gdy jednak ledwo co udało im się wjechać na teren zabudowany miasta, w oddali pojawiło się kilka czarnych, wysokich terenówek o przyciemnionych szybach. Na początku jechali w znacznej odległości, jednak zaczęli się dość szybko zbliżać. Do tego można było zauważyć, że za nimi też jadą kolejne, identyczne auta.
Gdy tylko się wyłonili zza horyzontu, Jazz lekko przycisnął gaz, podjeżdżając bliżej reszty, gdyż na tamten moment jechał jako ostatni.
- [ang] Ej, mamy ogon i bynajmniej nie taki fajny. - odezwał się, gdy zaczęli mijać pierwsze budynki mieszkalne.
Lewe lusterko boczne Optimusa ruszyło się, kierując się bezpośrednio na auta za nimi.
- Mhm, nie podoba mi się, że jest ich sporo i są identyczne... Zapewne jakiś oddział... - mruknął cicho, na szybko licząc widziane pojazdy. Osiem.
- W takim razie jaki plan? - spytał Hide.
- Rozdzielimy się, Ja i Jazz, Ironhide i Ratchet, Bumblebee sam. Acee, optymalna droga i czas rozdzielenia?
Dziewczyna na prędko włączyła mapę i uważnie zaczęła na nią patrzeć. Musiała przyznać, lekko ją zaskoczyło to, że to właśnie jej Optimus zlecił tego typu zadanie. Jednak może ufał Acee, ponieważ była człowiekiem i znała się dobrze na mapach ziemskich? Może... Wiedziała jednak jedno. Chciała spisać się jak najlepiej w tym zadaniu.
- Okej, mam chyba coś dobrego. - zaczęła, rysując szybko palcami po mapie, tworząc trzy, różnokolorowe linie - Skrzyżowanie za około kilometr, na nim każda drużyna kieruje się w inną stronę, jadąc wyznaczoną ścieżką. Przy odrobinie szczęścia uda się ich zgubić - oznajmiła, kładąc palce rąk na ekranie lewitującym przed nią, po czym zbliżyła dłonie do przeciwległych krawędzi ekranu, dzięki czemu każdy dostał plik z mapą i odpowiednią ścieżką.
- Obyśmy mieli to szczęście... - zaczął Optimus, jednak dość szybko ucichł, gdy tylko zbliżyli się do punktu rozłąki.
W momencie, gdy wjechali na skrzyżowanie dróg, silniki Autobotów gwałtownie i głośno zagazowały, zaś same pojazdy nagle przyspieszyły, rozdzielając się. Optimus i Jazz skręcili z lewo, Ironhide i Ratchet w prawo, a Bumblebee wypruł z pełną mocą silnika przed siebie. Niestety, niezwykła siła drzemiąca pod maską nie wystarczyła. Terenówki także się rozdzieliły i zaczęły się coraz bardziej zbliżać do alt-mode'ów. Zwłaszcza najbliżej były te goniące Camaro.
- Bee, włącz holoformę. Mogą coś podejrzewać. - rzuciła Acee, patrząc ukradkiem do tyłu.
Jak na zawołanie, na miejscu kierowcy pojawił się blondyn. Wyraźnie był zdenerwowany tym wszystkim, zaciskał on mocno dłonie na kierownicy, często zerkając na wsteczne lusterka. Dziewczyna, chcąc go choć trochę uspokoić, położyła rękę na jego ramieniu. Chłopak zerknął na nią, mimowolnie się delikatnie uśmiechając.
Nagle do ich uszu dobiegły strzały broni palnej, przez co oczy obojgu postaci rozrosły się do rozmiarów spodków. Acee odwróciła głowę do tyłu, by po chwili skulić się na fotelu z piskiem przerażenia, gdy jeden z pocisków przebił się przez tylną szybę, trafiając także przednią. Ze strony Bumblebee'go popłynęła długa wiązanka niezrozumiałych dla dziewczyny słów zmieszana z cichymi sykami bólu. Oczywiście, czuł ból trafiania nabojami. Nie był to jakiś straszny ból, jednak to wciąż był ból. Bot starał się mimo wszystko unikać pocisków, jednak nie udawało mu się to za każdym razem, coraz więcej kul dosięgało jego pancerza. Aż w końcu jeden strzał okazał się aż nazbyt celny i trafił z oponę, która po chwili z głośnym hukiem pękła. Chłopak zagryzł aż do krwi wargi, byle nie krzyknąć z bólu, będąc zmuszonym do zatrzymania Chevroleta.
Zanim młodzi zdążyli choćby pomyśleć, by uciekać na piechotę, terenówki otoczyły pojazd szczelnym okręgiem, zaś z dwóch aut zaczęli wysiadać uzbrojeni żołnierze, mierzący karabinami w nim. Od miejsca zaczęli krzyczeć, by natychmiast opuścili samochód. Bumblebee i Acee spojrzeli po sobie ze szczerym strachem, jednak po chwili wykonali polecenie, unosząc przy okazji wysoko ręce. Żołnierze od razu wymierzyli do nich, jednak po chwili zza żołnierzy wyszło dwóch mężczyzn.
Jeden z nim był dość młody, może nawet nie miał 30 lat. Jego kruczoczarne włosy były ułożone i gładkie, co mogło oznaczać znaczne ilości użytego żelu. Zaś brązowe oczy miały w słabym świetle mroczne ubarwienie, co pasowało do jego czarnego garnituru. Drugi natomiast miał już ewidentnie swoje lata. W krótkich, kręconych włosach było widać już oznaki siwizny, a na jego twarzy widniały już dość głębokie zmarszczki. Z dziwnym, szaleńszym wręcz błyskiem w oczach patrzył on na dwójkę młodych osób, już czując, że to właśnie oni będą tym, czego od dawna szukał.
Faceci podeszli do nastolatków i złapali ich za nadgarstki, brutalnie zmuszając ich do położenia się górnymi częściami ciała na masce pojazdu, po czym zapięli kajdany na ich rękach. Później zaś zaczęli ciągnąć ich za ramiona w stronę jednej z terenówek. Blondyn szarpał, próbując uwolnić się od kajdan i tych osób. Nie chciał pozwolić, by skrzywdzili jego prawdziwe ciało, w końcu nie po to tyle walczył, by byle węglowe istoty go zabiły. Do tego holoforma mogła zacząć działać nieprawidłowo, gdy oddali się za bardzo od swojego prawdziwego ciała, co by już mogło go zdradzić. Acee zaś szła wyjątkowo spokojnie, nie stawiając się i nawet się nie odzywając ani słowem, jak bardzo bolało ją wbijanie palców starszego agenta w jej ciało.
- No, młodziaki, może raczycie nam wytłumaczyć, dlaczego uciekaliście? - odezwał się dość beztrosko starszy mężczyzna, patrząc na nich z uśmiechem pełnym pewności siebie. Dziewczyna ukradkiem wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z blondynem, lekko puszczając oczko.
- Cóż, wyścigi uliczne są niestety nielegalne, a szkoda stracić zarobiony tak hajs. - wymyśliła na poczekaniu, już w głowie układając plan wydarzeń, jak to sądzili, że to dlatego ich gonią.
- Wyścigi? A nie przypadkiem ukrywanie kosmity?
Bumblebee spojrzał na dziewczynę mimowolnie wystraszony. Myślał, że już ich zdemaskowali mimo starań. Acee jednak nie dała się tak łatwo i patrzyła jedynie z olimpijskim spokojem na agenta, udając szczerze zaskoczoną jego wypowiedzią.
- Kosmity? Pan coś brał czy jak? Kosmici przecież nie istnieją. - zaśmiała się lekko, unosząc z politowania brwi - To czysty wymysły ludzi, którzy chcą sensacji, oczywista fantazja podsycana prze media, by mieć tematy, które można spieniężyć w jak największych ilościach.
- A jeżeli ci powiem, że jednak istnieją? I mogłaś z nimi dość długo żyć? Co wtedy mi powiesz, hmm?
Dziewczyna patrzyła na niego spokojnie, jednak w głębi duszy cała się wręcz gotowała. Doprawdy, ten mężczyzna nie wiedzieć czemu doprowadzał ją do białej gorączki tym gadaniem. Nadal jednak grała, udawała. Bo czy miała inne wyjście? Owszem, miała jedno. Jednak było nim wydanie ludziom Autobotów. Do tego jednak nie chciała dopuścić, za żadne skarby wszechświata.
- Proszę dać mi dowody. Dopiero wtedy pogadamy, czy to prawda czy nie.
- Chcesz dowodów? Dobrze, dam ci ich. - agent odebrał od jakiegoś żołnierza żółty przyrząd, prostokątny przyrząd, na którego wierzchu widać było analogowy licznik - To jest...
- Licznik Geigera, mierzy ilość promieniowania jonizującego. Niech pan mnie nie uważa za niedouczoną idiotkę. - wypaliła z automatu. Doskonale wiedziała, czym było urządzenie, sama czasem takowe używała. Choć gdy tylko Bumblebee pojawił się w jej domu, jej czytnik kompletnie zwariował, przez co musiała je wyłączyć.
Dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, jak bardzo będą w kłopotach, jeśli agent rzeczywiście włączy czytnik. Ciało bota, jak i holoforma, wydzielały silne promieniowanie, nawet w dużej odległości można je było odczytać, a co jeszcze z tak bliskiej!
- Ostra. Lubię takie... - wyraźnie wymruczał starszy agent, lustrując dokładnie ciało dziewczyny. Ta zaś spojrzała na niego z mimowolnym obrzydzeniem, aż robiąc krok do tyłu. - A więc, jak sama pięknie odpowiedziałaś, jest to licznik Geigera i mierzy promieniowanie. Więc jeżeli nie kłamiesz i faktycznie nie przebywasz z kosmitami, to nic nie wykaże. A jeśli jednak ściemniałaś...
Przybliżył urządzenie do dziewczyny, przełączając coś na panelu. Przyrząd od razu zaczął przeciągle piszczeć, a wskaźnik niemal w jednym momencie przesunął się na górną granicę skali. Mężczyzna spojrzał na tarczę z miarką i rozszerzył do granic możliwości oczy ze zdumienia. Po chwili zbliżył licznik do Bumblebee, przez co urządzenie zaczął jeszcze głośniej wydawać piski. Acee słysząc to, mimowolnie aż się skrzywiła. Mimo stwierdzonych zwężonych kanałów słuchowych, miała naprawdę dobry słuch i takie przeciągłe piszczenie, bez możliwości jakiekolwiek odgrodzenia się, wydawało się dla niej prawdziwą torturą. Na szczęście dla niej, agent wyłączył licznik, odwracając się od żołnierzy za nimi.
- Czternaście radów, bierzemy ich! - krzyknął do żołnierzy, łapiąc Acee za przeguby. Drugi agent złapał zaś Bumblebee'go i tak poprowadzili ich do jednej z terenówek, gdzie później dość brutalnie im kazali wejść. Po chwili Bee i Acee siedzieli na tyle auta, mimowolnie się lekko opierając o siebie. Chwilę później agenci zajęli miejsca z przodu, ruszając gdzieś. A żołnierze zdążyli zabezpieczyć Chevroleta, którego wzięli na zaczepę, którą wieźli.
Acee przymknęła oczy, pochylając głowę trochę do dołu. Zaczęła delikatnie dotykiem badać kajdanki na sobie. Były one standardowe, bez jakiś specjalnych zabezpieczeń, więc nie widziała większych problemów, by się z nimi uporać. Ostrożnie zaczęła obkręcać jedną część kajdan wokół nadgarstka, by łańcuch łączący pierścienie mógł się skręcić. Jeśli by jej się udało zrobić to dostatecznie mocno, mogła by łatwo sprawić, że łańcuch pękłby w końcu, uwalniając jej dłonie. No, przynajmniej umożliwiłby jej normalne korzystanie z rąk.
W pewnym momencie Bumblebee lekko się nachylił i szeptem spytał czy dziewczyna dobrze się czuje. Przez chwilę nie rozumiała o co mu chodziło, jednak w końcu skojarzyła, że tak pochylona mogła wyglądając, jakby jej coś było. Dlatego też tak przesunęła ręce, by poczuł, że majstruje przy kajdanach, chcąc go uspokoić, że jedynie stara się uwolnić. Bumblebee zrozumiał przekaz, lekko kiwając głową. Następnie usiadł normalnie, opierając głowę o oparcie i patrząc za szybę, jakby czekając na coś.
Po kilku minutach napięcia Acee w końcu usłyszała ciche pęknięcie, a łańcuch opadł, rozdzielony na dwa. W głębi duszy odetchnęła, nadal trzymając dłonie za sobą, by agenci nic nie zauważyli. Po chwili delikatnie szturchnęła Bumblebee'go nogą, na co ten zerknął w jej stronę. Dziewczyna lekko ruszyła głowę w swoją stronę, na co chłopak lekko oparł się o jej ciało, dzięki czemu Acee bez problemu sięgnęła do rąk blondyna, dając mu dotknąć połamany łańcuch. Jednak Bumblebee zamiast zrobić to samo, co ona, jedynie obrócił rękę i kilka razy zastukał palcem w jej wierzch dłoni.
Pov. Acee
O co mu chodzi? Po co stuka w moją rękę? Spojrzałam na niego z marszczonymi brwiami. Ten jedynie delikatnie wywrócił oczami i znowu zastukał w moje ręce. Chwila... Raz, dwa, trzy... Chwila odstępu... Raz, dwa, trzy... To jakby... Wciskanie czegoś... Jakiegoś przycisku może. Tylko jakiego niby i po co? Jak nam to niby teraz
pomoże? Nagle dostałam olśnienia. Nadal przecież miałam na ręce bransoletkę od Bumblebee'go, a ta miała przecież jedną, ważną funkcję...
- Ale ważniejsze, że jak wciśniesz je trzy razy, dostanę komunikat, że jesteś w niebezpieczeństwie.
- Po co to wszystko? - na chwilę panowała cisza z jego strony.
- Acee, narażam cię na niebezpieczeństwo. Decepticony są bezwzględne, jeśli się dowiedzą, że wiesz o nas i się ze mną znasz, będą chciały cię zabić. Jeśli będziemy w kontakcie, będę miał przynajmniej szansę uratować ci życie, jeśli będzie taka konieczność.
- Dlaczego tak ci na mnie zależy? - znów chwilę milczał.
- Ja... Nie radziłbym sobie z myślą... Że przeze mnie cię chociaż lekko skrzywdzili. Po prostu... czuję, że jesteś dla mnie ważna. Nie wiem w jakimś sensie, ale ważna. Bo gdybyś umarła, sam bym umarł... Z tęsknoty za tobą...
To co, czas tego w końcu użyć. Z duszą na ramieniu położyłam dwa palce na insygnium i nacisnęłam je trzy razy, mniej więcej w równych odstępach, tak jak Bee stukał w moje rękę. Znak nie wydał żadnego, choćby najmniejszego dźwięku, czego się najbardziej obawiałam na tamten moment. Wewnętrznie głęboko odetchnęła, ulgą, aż lekko rozluźniając dłonie wcześniej zaciśnięte w pięść. Teraz mogliśmy tylko czekać, aż ktoś z drużyny odbierze sygnał i ruszy nam z pomocą. Oby to się szybko udało...
Wiesz, ja tam nie narzekam, spoko mi się na to wszystko patrzy. Serio, aż żałuję, że popcornu nie mam, tak się wciągnęłam! A zwłaszcza jak tamten facet na ciebie patrzył, rawr, ale ty masz branie, aż zazdroszczę!
Czy. Możesz. Jak. Raz. Zamknąć. Ten. Pyskaty. RYJ.?.
Uuuuuuuu, ale powiało grozą, no aż robię pod siebie ze strachu! A co mi zrobisz, jak nie przestanę, hmmm? Ah faktycznie! Tak naprawdę gówno mi możesz zrobić, więc lepiej przestań pierdolić, bo jeszcze tą swoją zjebaną rodzinkę powiększyć. A tego raczej żadna z nas nie chc-!
Reszta jej wypowiedzi została jednak brutalnie przerwana przez gwałtowne zatrzymanie się auta. Usłyszałam jedynie krzyki zdezorientowanych agentów i głośny zgrzyt zgniatanego metalu. W tym samym momencie szarpnęło nami tak mocno w prawo, że auto się całe obróciło. Jedyne co mogłam zauważyć przed uderzeniem, to była ogromna, metalowa noga z czerwono-granatowym lakierem. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok, jednak kąciki ust dość szybko mi opadły, gdy Optimus złapał za dach auta, w którym byliśmy, i zaczął go unosić. Pisnęłam przerażona, przytulając się do ramienia Bumblebee'go. Po chwili usłyszałam pękanie metalu i spadliśmy z hukiem na ziemię, przez co wszystkimi zatrzęsło, Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na blondyna, który z uśmiechem na twarzy patrzył w górę. Gdy sama tak zrobiłam, ujrzałam Prime'a w całej okazałości, który oświetlał nas lampami od alt-mode, które miał umiejscowione na klatce piersiowej.
Uniosłam kąciki ust w uśmiechu zwycięstwa, podnosząc się z miejsca, by móc zobaczyć zdezorientowane miny agentów. Oparłam łokcie o fotele, na których siedzieli i spojrzałam na starszego agenta, promiennie się uśmiechając do niego.
- Cóż, jednak miał Pan rację, kłamałam. Przebywałam wśród obcych. Co więcej, to moi znajomi. Poznajcie jednego z nich. Optimusa Prime'a - oznajmiłam, unosząc wzrok znów na bota, w którego stronę posłałam uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro