14.
Jebać, miałam dać za tydzień, ale no. Enjoy
Pov. Acee
Szczerze nie pamiętam, jak znalazłam się w alt-mode Bumblebee'go i kiedy ruszyliśmy, bo gdy się obudziłam, to już byliśmy w drodze. Z tego, co mi blondyn mówił, to Optimus mnie przyniósł już śpiącą, co miało jak najbardziej sens. Po tamtej rozmowie z karetce i wylaniu chyba kilku litrów łez miałam prawo zasnąć i mieć na wszystko wywalone na kilka godzin.
Tylko że teraz już nie mogłam wszystkiego ignorować, słowa Autobotów znów się wbiły w mój umysł. Jest jakiś tam stopień prawdopodobieństwa, że zmienię się w robota... A raczej transformera, żeby był dokładnym. Tylko jak? Czemu to się tak nagle zaczęło? Mówili, że wygląd moich oczu musi być jakoś z tym związany. Ale przecież ja miałam takie od urodzenia, tak samo jak moja siostra. Tylko jej po kilku latach pociemniały do granatu, moje wciąż zachowały dawny blask. Matka zabierała mnie kilka razy do lekarzy w tej sprawie. Jednak ci rozkładali ręce, twierdząc, że to może być wyjątkowa odmiana heterochromii. Jednak to nie mogło być to. Obwódki były jakby idealnie zarysowane i posiadały zbyt intensywny kolor, tak samo jak tęczówki.
To jak? I po co?...
Ta twoja historia brzmi jak słabe fanfiction, tak będąc w temacie.
(Zamknij się i nie niszcz czwartej ściany)
Jak zawsze miła...
Ja zawsze jestem przecież miła, odpierdol się ode mnie.
Westchnęłam bezgłośnie, opierając się wygodniej o drzwi i bardziej się owijając kocem, którym mnie podczas snu okryto. Znowu mnie głowa lekko bolała, ale to było przez jej gadanie, ciągle trajkotała, ewidentnie chcąc mnie wyprowadzić z równowagi. A do tego nie mogłam dopuścić...
- [ang] Ej, będziesz tylko tak leżeć i wzdychać czy powiesz, co ci się dzieje? - nagle odezwał się Bumblebee przez radio, kierując boczne lusterko bezpośrednio na niego. Uniosłam lekko na nie wzrok, widząc w odbiciu swoją bladą twarz z delikatnie błyszczącymi oczami.
- Prime ci przecież mówił, wszystkim w końcu mówił. - odpowiedziałam cięto, odwracając głowę i zasłaniając kocem usta wraz z nosem.
- Oho, nazwałaś Optimusa "Prime"... To nie zapowiada niczego dobrego. - zauważył, siląc się na lekki śmiech.
- A cokolwiek kurwa zapowiada coś dobrego? - nagle uniosłam ton głosu, odwracając się w stronę radia. - Już nie wspomnę o tym, jak bardzo jesteśmy w ciemnej dupie, jak chodzi o znalezienie Sześcianu i o sytuację z moim stanem, ale też o tym, że na pewno w końcu wojsko ogarnie, że po ulicach jeżdżą sobie robotyczni kosmici! Zdajesz sobie sprawę, co się z nami wszystkimi stanie?!
- Ej, ej, spokojnie! Nic się nam nie stanie, nie odkryją nas tak szybko!
- Tak, skąd to niby wiesz?!
~ Ponieważ każdy z nas jest na tej planecie już naprawdę spory czas, jesteśmy już dobrze przygotowani. - odezwał się lider przez komunikator, przez co mimochodem się lekko podniosłam i uniosłam wzrok na jego alt-mode, za którym jechaliśmy - Każdy z nas ma na tyle wytłumione sygnały, by ludzkie czujniki nie mogły nas wykryć, to tego nad wyraz ostrożnie staramy się dobierać miejsca postoju, by były jak najdalej od siedlisk ludzkich.
- Mhm... A co jeśli to będzie za mało?... - spytałam cicho.
~ Musi starczyć. Nie może być innego wyjścia. Nie chcemy walczyć z wami, chcemy żyć w pokoju z waszym gatunkiem. - chwilę milczał, jakby myśląc, w końcu dodając - No może nie licząc Ironhide'a.
~ Te, a czemu zawsze mnie wspominasz, jak jest o tym mowa, hę?! - włączył się nagle wspomniany, przy czym gdzieś na tyle rozległo się głośne i prowokujące gazowanie silnika.
~ Wszyscy dobrze znamy twoją niechęć do ludzi i lubość do walki. Te dwa elementy mogą niestety prowadzić tylko do jednego. - teraz zbrojmistrz nie miał kontrargumentu, więc jedynie milczał, na co mimowolnie cicho zachichotałam, zasłaniając dłonią usta.
~ A ty co się tak cieszysz tam?
- Ja się nie cieszę, wypraszam sobie! - odpowiedziałam, jednak nadal miałam uniesione kąciki ust.
~ Mhm, jasne jasne, a turbolisy latają. - mruknął z wyraźnym sarkazmem.
- Chwila moment... Turbo-co? - spytałam, aż się odwracając w stronę tylnej szyby, jednak Ratchet zasłonił mi widok na alt-mode Ironhide'a jadącego na samym tyle.
~ Jeden z gatunków reprezentujący faunę cybertrońską, bardzo podobne do europejskich lisów - wyjaśnił spokojnie Ratchet.
- Oooo... Bardzo bogata była fauna na Cybertronie? A istniała swoista flora? - zaczęłam pytać, znów czując ogromną ciekawość, jak przy słuchaniu opowiadań Bumblebee'go.
~ Fauna była uboższa niż tutaj, jednak wciąż była bogata. I tak, istniała flora, o wiele większa niż fauna, potrafiła naprawdę wiele zaoferować - odpowiedział Optimus swoim zawsze spokojnym głosem. Choć teraz wyczułam coś... Jakby lekką tęsknotę? Nie powinno mnie to dziwić, w końcu te zapewne cuda natury z metalu musiały ucierpieć podczas wojny, a później jeszcze musieli opuścić dom. To naturalne, że tęskni, tak jak reszta.
- Wooo... A była podobna trochę do ziemskiej czy kompletnie była odmienna? - poprawiłam się na fotelu, uśmiechając się szeroko. Optimusowi wyrwał się cichy śmiech, jednak kontynuował.
~ I taka i taka. Wiele roślin było podobnych do ziemskich lub je przypominały, jak energolia rdzenna. Wyglądem przypomina lilię, jednak jej płatki były przezroczyste, jak ze szkła. Przez płatki od pączka płynęły błękitne żyłki, które wydzielały łagodne światło, podobnie jak pręciki w środku. Jednak wiele roślin było zupełnie innych, jak oxylemy, z wyglądu trochę jak wymieszanie róży i lilii, jednak ona jakby żyła i czuła. Podczas hodowli jej widać było, że rozwój był zależny od tego, jak wiele uwagi jej dawał właściciel. Jeśli ten traktował ją jak zwykłą, nieczułą roślinę, obumierała, nawet jeżeli czynniki fizyczne były najbardziej w porządku. Jednak wystarczyło okazać jej trochę uczucia, nawet szczerze porozmawiać, by mogła pięknie i bujnie kwitnąć mnóstwem kolorów.
Słuchanie tych barwnych opisów było niezwykłym przeżyciem. Mogłam zamknąć oczy i zobaczyć te wszystkie rośliny w wyobraźni tak dokładnie, ze szczegółami, jakby były prawdziwe. Nie mogłam się nadziwić, jak Optimus może tak dokładnie pamiętać ich wyglądy. Ratchet mówił, że mają fotograficzną pamięć, jednak na pewno minęło trochę czasu od spokojnych dni pokoju. Może je tak wiele razy widział, że wbiły mu się w pamięć?....
~ Szefie, bez urazy, naprawdę, ale nie chce mi się nadal słuchać o tych chwastach. - nagle wtrącił się Hide, akurat gdy Optimus wspomniał o lek-roślinach, co oznaczało jedno, posiadali rośliny ze substancjami leczniczymi. Może właśnie z nim pozyskiwali leki, a nie robili w laboratoriach jak ludzie?
~ Możesz wyłączyć odbieranie komunikatów, nie każę Ci przecież słuchać. Przede wszystkim opowiadam o tym, ponieważ ten temat niezwykle ciekawi Acee. - odpowiedział Prime.
- No właśnie, więc daj słuchać dalej! - fuknęłam, niby zdenerwowana, jednak miałam zbyć dobry humor, by byle gbur i ignorant natury mi go zniszczył.
~ Wolę mieć cały czas łączność z wami, tak ze względów bezpieczeństwa.
~ Ironhide... - mogłam przysiąc, że w tym momencie lider cichutko westchnął, jakby ten temat przerabiał milion i więcej razy - Naprawdę rozumiem i szanuję twoją troskę o nas wszystkich. Ale zrozum, że nie można być ciągle czujnym i wszędzie wyczekiwać na wroga. To męczy i pogarsza tylko. Czasem należy odpocząć od tego wszystkiego, nawet na krótko.
~ Mhm, i być taki cały czas radosny i denerwujący jak Jazz? To ja podziękuję.
~ EJ, JA TO WSZYSTKO SŁYSZĘ, GOLEMIE! - włączył się od razu Jazz, przy czym usłyszałam gwałtowne gazowanie silnika sportowego. Oparłam się wygodnie o fotel, patrząc z uśmiechem na radio. Nie wiem czemu, ale słuchanie takich typowo męskich kłótni mnie śmieszyło. Doprawdy, faceci mieli czasem naprawdę czułe ego i dumę. Jak się trafił taki, którego nic nie ruszy, to był ewidentny cud.
~ Te, do starszych cię nie uczyli odzywać się grzeczniej?! - prawie warknął zbrojmistrz.
~ Ratchet, pilnuj, by sobie nic nie zrobili - rozległ się cicho głos Optimusa, który po chwili odezwał się już normalnie, na co Jazz i Hide od razu zamilkli - Zmiana formacji, Jazz za Bumblebee'im, Ratchet przez Ironhide'em.
Odwróciłam głowę do tyłu, by móc dokładnie widzieć, jak to będzie wyglądać. Ratchet zjechał na lewy pas, na co Pontiac szybciutko wypruł bardziej do przodu, podjeżdżając bliżej Camaro. Wtedy też karetka nieco zwolniła i wjechała gładko w zapewne idealną lukę między autami. Manewr był wykonany niezwykle płynnie, jakby był przez nich ćwiczony mnóstwo razy.
~ I proszę was po raz kolejny i mam nadzieję, że ostatni. Przestańcie się tak ciągle kłócić. Zacznijcie się szanować, przynajmniej na tyle, by móc wspólnie działać.
~ Jasne, szefie, przepraszam... - Jazz odpowiedział cicho z wyraźną skruchą, przy czym mogłam przysiąc, że mu lekko zawieszenie opadło.
~ Ironhide?
~ Ta, ta, wiem, nie chciałem... - burknął zbrojmistrz.
Po tym wszystkim zapadła cisza, która trwała jakiś czas, może jakąś godzinę lub trochę więcej. W między czasie zaczęłam nawet lekko przysypiać, jednak musiałam się powstrzymywać, bo nie mogłam tak często spać. Albo i mogłam, bo to jest część przemiany. Z drugiej strony Ratchet mówił, że ona nie musi się odbyć, albo się odbędzie się częściowo. Tylko jakbym wygląda przy tym ostatnim? Posiadała ciało transformera, tylko wielkości normalnego człowieka? A może jednak zostanę przynajmniej nawet te trzy metry wysokości, tylko ciało będzie w połowie nadal organiczne?
Gdy tak rozmyślałam, nawet nie zauważyłam, gdy zaczęło się pojawiać u mnie zbyt dobrze znane uczucie powietrza w jelitach. Wiedząc doskonale, co to znaczy, pozwoliłam spokojnie, by te ulotniło się ze mnie końcową drogą układu pokarmowego z charakterystycznych, lecz cichym dźwiękiem. Jednak jak zauważyłam, że boczne lusterko powoli się kieruje na mnie, zdałam sobie sprawę, co ja najlepszego zrobiłam, przez co cała się pokryłam czerwienią.
Pierdnęłam. W. Robocie. Źle to brzmi, jednak jeszcze gorzej będzie wytłumaczyć.
(oznaczę po prostu Gorol- , ona zrozumie dlaczego)
- [pl] Czy ty... właśnie... - zaczął powoli i śmiertelnie poważnie Bee.
- Kurwa... - mruknęłam cicho, z zażenowania chowając twarz w kocu.
- ACEE, CHOLERA, NIE MOGŁAŚ SIĘ JAKOŚ POWSTRZYMAĆ?! - nagle wybuchł, przez co aż podskoczyłam.
- PRZEPRASZAM, NIE CHCIAŁAM! - pisnęłam.
- NO, NIE CHCIAŁAŚ, A JAKOŚ ZROBIŁAŚ!
- NIE MOJA WINA, ŻE TAK TO DZIAŁA I TO NORMALNE!
- ALEŻ TWOJA, ŻE BĘDĘ MUSIAŁ WNĘTRZE WIETRZYĆ!
- UGGHHHHHHHH!
- UGGHHHHHHHHHHHH!
Skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam się plecami do radia, strzelając z kobiecą gracją i dumą focha. No jak nie mógł zrozumieć, że to całkowicie naturalne, to niech ma!
~ [ang] Już, skończyli na siebie krzyczeć? Powiecie, o co poszło? - odezwał się Jazz.
- WALNĘŁA CICHACZA-ZABÓJCĘ, OT CO! - fuknął Bee, zanim się odezwałam.
~ Oj, grubsza sprawa...
- CI KUŹWA DAM! SPECJALNIE SIĘ OCHLAM MLEKA I POCZUJESZ PRAWDZIWYCH ZABÓJCÓW, ROBALU! - wrzasnęłam, aż lekko z nerwów kopiąc deskę przed sobą.
- TE, KURWA, BEZ KOPANIA!
~ Bumblebee, wyrażaj się grzeczniej, po drugie przestańcie krzyczeć. - włączył się Prime, który był chyba już zmęczony tym wszystkim.
- JEJ COŚ POWIEDZ, BY NIE KOPAŁA!
~ Acee...
- JEMU COŚ POWIEDZ, ŻE TO NATURALNE U LUDZI!
Teraz w łączu rozległo się ciche, lecz ciężkie westchnięcie lidera. Ewidentnie już miał dość.
Osobiście nie dziwię mu się, bo musi w wami żyć jak z przedszkolakami.
~ Proszę was, nie zachowujcie się jak dzieci i nie krzyczcie na siebie. Przecież nic to teraz nie da, a jedynie pogorszy sytuację. Jesteście dorośli, powinniście choć trochę zachowywać się adekwatnie do swojego wieku.
Adekwatnie do swojego wieku...
- [pl] Co ty masz na sobie, przecież mamy przyjąć gości za chwilę! - trochę niższa ode mnie kobieta o krótkich włosach wygolonych na boku zbiegła z szerokich schodów z stukotem obcasów. Patrzyła ona z nienawiścią na mój roboczy strój, który mam podczas prac w garażu. Sama miała na sobie elegancki strój złożony prostych, białych spodni, czarnej bluzki z kwiecistym wzorem i białego żakietu.
- Papa mnie prosił o pomoc przy motorze, więc... - zaczęłam, chociaż jak zawsze moja wypowiedź została brutalnie przerwana. Czemu i tak się odzywam, jak moje słowa nie mają znaczenia?
- Gówno mnie to obchodzi, wypad mi stąd i przebierz się z tych brudnych szmat, bo podłogę pobrudzisz! Ile razy ci kurwa mówiłam, jak mamy mieć gości, to masz reprezentować godnie nasz ród i cały ten dom, a zwłaszcza jak to są panowie w sprawie moich projektów! - zaciskając usta, weszłam na schody, wymijając ją i idąc dalej. Oczywiście tamta nie skończyła gadać - Ale nie oczywiście panienka wie wszystko lepiej! Ogarnij się w końcu, masz 22 lata, a to, że jeszcze robisz studia, jest jedynym powodem, że cię stąd nie wykopaliśmy na zbity ryj! Zacznij się zachowywać adekwatnie do wieku, a nie się zaczynasz bawić w ojca!
- Baba bez bolca dostaje pierdolca, albo znowu блять* ma okres... - mruknęłam cichutko pod nosem, idąc na piętro z pokojami mieszkalnymi.
- Co tam jeszcze pieprzysz pod nosem?!
- NIC!
Cała poprzednia złość w jednym momencie zniknęła wraz ze skurczem w okolicy żołądka. Wyrzuty sumienia. No tak... Miałam nie sprawiać kłopotów, starać się jak najlepiej, by nie musieli się przeze mnie jeszcze bardziej męczyć... Oczywiście poległam we własnych postanowieniach...
Jak zawsze z resztą.
- [ang] Przepraszam... - powiedziałam cicho do komunikatora w bransoletce od Bumblebee'go. Opuściłam lekko głowę, owijając kurczowo ręce wokół brzucha i kuląc się. Może i bolało to jak nie wiem, ale przynajmniej wciąż miałam sumienie. Bo te chyba w mojej rodzinie pojawiało się sporadycznie.
-Też przepraszam... - po chwili odezwał się cicho Bee. Ewidentnie słychać było, że też ma żal do siebie.
Dalej już jechaliśmy w ciszy, aż w końcu zaczęła się zbliżać północ. Wtedy też Optimus połączył się z nami i oznajmił, że gdy tylko znajdzie się dobre miejsce, zatrzymamy się, by odpocząć. Niedługo później udało odnaleźć jakiś większy, pusty plac między wysokimi budynkami, które wyglądały na opuszczone bloki mieszkalne. Tam też Autoboty ustawiły się w dwie linie, po lewej był Optimus, Jazz i Ratchet, zaś naprzeciwko nich byli Hide i Bee. Stojąc tak w ciemnościach, rozmawiali oni cicho o czymś, jednak nie mogłam ich jakkolwiek zrozumieć. Ich słowa brzmiały jak połączenie charakterystycznych bzyczeń i lekkich zakłóceń komputerowych z różnymi sylabami czy literami. Ciekawie to brzmiało, nie powiem. Zwłaszcza, że wciąż można było poznać, kto się odzywa. Zwłaszcza jak chodziło o Prime'a, rzadko coś mówił, jednak jego niski, basowy głos od razu się wychwytywało słuchem.
Odetchnęłam cicho, przecierając dłonią powieki. Zmęczenie już dawało o sobie naprawdę nieźle znać, co oznaczało, że raczej powinnam już się położyć. Jednak może nie na przednim fotelu... Opuściłam jak najniżej oparcie, by móc na spokojnie przejść na tylne, nawet szerokie, siedzenie robiące za swoistą kanapę. Przeniosłam torbę w nogi pasażera za kierowcą, by w końcu położyć się wygodnie na boku. Wciąż jednak czułam lekki chłód, więc podniosłam się na łokciu i sięgnęłam po leżący na fotelu koc, którym się szczelnie owinęłam. Przymknęłam już trochę ciężkie powieki, wtulając nos w materiał delikatnie pachnący benzyną.
Pamiętam, jak raz przypadkiem pobrudziłam go smarem, żadne proszki nie pomagały to usunąć. W końcu użyłam benzyny, co okazało się strzałem w dziesiątkę, plamy bardzo szybko puściły. Ah, dobre czasy, gdy plamy na skórze schodziły tylko dzięki paście bhp, spędzałam mnóstwo czasu w garażu i ciągle byłam brudna od olejów, smarów czy farb...
Mówiłam, mogłaś się podpalić, jak się raz oblałaś benzyną, fajna pochodnia by była.
Nagle usłyszałam cichy, komputerowy trzask, po czym poczułam, jak coś próbuje się wcisnąć, między moje plecy a oparcie siedzeń. Otworzyłam szybko oczy i spojrzałam przez swoje ramię na Bumblebee'go, który zarumienił się chyba, gdy tylko zauważył, że patrzę na niego. Błyskawicznie podniósł się na rękach i kolanach, przez co zawisł nade mną.
- W-wybacz, myślałem, ż-że... - zająkał się, patrząc bardziej na bok niż na mnie.
Wywróciłam mimowolnie oczami z lekkim uśmiechem, po czym przetoczyłam się na plecy, by móc wygodnie złapać go za ramiona i pociągnąć na miejsce, gdzie się chciał położyć. Oczywiście wcześniej odsunęłam się na tyle, by mógł się tym razem zmieścić, przy okazji odwracając się do niego twarzą. Zamrugał kilka razy szybko zaskoczony, trochę bardziej się rumieniąc. Sama mimowolnie poczułam lekkie ciepło na twarzy, jednak uniosłam jeszcze koc i przykryłam nim też Bumblebee'go, po czym lekko wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Naprawdę, kiedyś nie sądziłam, że zwykłe leżenie przy kimś podczas snu jest takie... przyjemne...
- Nie możesz spać sam?... - spytałam cicho, nie unosząc wzroku na blondyna. Jedynie zamknęłam oczy, opierając bok głowy o jego ciało, przez co słyszałam ciche bicie serca.
- Powiedzmy... - mruknął cicho, niepewnie obejmując mnie jedną ręką.
- Mhm... Też nie lubię... - powiedziałam szeptem, czując w między czasie jego lekko słodki zapach - W sumie wcześniej nie wiedziałam, jak to jest... Teraz jak wiem, to nie lubię spać samemu...
- Nigdy wcześniej?...
- Nie, nigdy...
Po chwili poczułam dłoń na włosach, która lekko mnie pogłaskała po głowie, na co mimowolnie cicho mruknęłam. Było to przyjemne, nie powiem. Zwłaszcza, że kilka sekund później blondyn delikatnie złożył całus na moim czole, na co znów zamruczałam. W końcu jednak poczułam, jak senność bierze górę, przez co niewiele później już mogłam spokojnie odlecieć do krainy Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* - Блять - ( czytamy "bljat") oczywiście rosyjskie słowo, które oznacza... powiem szczerze, po prostu "kurwę" używanej względem pewnej osoby, by ją obrazić. Jednak wystarczy zmienić jedną literkę i powstaje "Блядь" (bljad) co już oznacza "kurwa" jako wykrzyknik, w sensie jak na przykład się wystraszycie i krzyczycie "O kurwa!"
To tak w ramach ciekawostki, mało kto wie o tym
A po drugie pragnę tutaj dla pewnej osoby ( ona już pewnie wie, że o niej mowa, VIP rypany) wytłumaczyć, co dane oznaczenia tekstu oznaczają, kto je wypowiada i tak dalej
Tekst pisany tak - oczywiście tekst książki, proste
Tekst pisany tak - oznacza to myśli postaci, która "prowadzi" narrację, lecz też wspomnienia, jakby lekka retrospekcja. Czasem będę używać także, gdy będzie przytaczany dłuższy tekst z dokumentów lub cały tekst dokumentu
Tekst pisany tak - jest to głos, który pojawił się po raz pierwszy podczas narracji oczami Acee ( ten niemiły, jak parę osób skomentowało) , też pod rozdziałami notatki tak piszę
Tekst napisany tak - oznaczenie, że odzywa się drugi głos w narracji oczami Acee
(Tekst pisany tak) - są to moje wtrącenia w środku rozdziału, staram się je ograniczać, jednak czasem nie mogę się powstrzymać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro