11.
Ważna informacja o książce i pytanie, czytajcie do końca
I mała, szybka prośba
Nie śmiejcie się aż tak, jak wciąż będą nielogiczne reakcje czy zdania, albo spróbujcie je pokazać mi, bez mocnego śmiania się. Zwłaszcza końcówkę pisałam już na odwal, żeby to mieć już za sobą
Proszę
Pov. Acee
Nagle za nami usłyszałam parę ryków silników. Gdy się odwróciłam, musiałam aż zasłonić oczy przed oślepiającym światłem parunastu lamp skierowanych w naszą stronę. Gdy te zgasły, mogłam zauważyć cztery pojazdy. Granatowy ciągnik siodłowy o czerwonych płomieniach, zieloną, terenową karetkę, czarny GMC i srebrny, sportowy samochód, chyba nowszy Pontiac. Zatrzymali się przed nami. Przełknęłam głośno ślinę, starając się uspokoić lekko dygoczące dłonie.
- [pl] Spokojnie, nic ci nie zrobią - blondyn odezwał się do mnie, lekko popychając mnie w ich stronę. Spojrzałam na niego lekko poddenerwowana.
- A Ironh...?
- NIC. Ci. Nie. Zrobi. Naprawdę myślisz, że by do ciebie strzelił przy Optimusie?
- Racja...
Wzięłam parę głębszych oddechów i powoli ruszyłam w stronę pojazdów, by po chwili stanąć przed nimi z holoformą u boku. Nagle każde złamało się w pół i zaczęło się transformować. Oglądałam mimowolnie zachwycona tym widowiskiem wszystkich siłowników i kawałków metali, gdy zaczęły się ukazywać bardziej humanoidalne kształty. Po chwili stały przed nami cztery parumetrowe transformery.
Najwyższy z nich o kolorze granatów-czerwonym był zapewne Optimusem. Gdy spoglądałam na jego nadzwyczaj łagodne spojrzenie, poczułam rozluźnienie ciała. Spojrzałam lekko w prawo, by móc się przyjrzeć mniejszemu i zapewne słabszemu botowi o zielonkawym kolorze, który był pewnie ich medykiem o imieniu Ratchet. Po lewej od lidera zobaczyłam postawnego, czarnego bota o szerokich rysach twarzy, który był na pewno Ironhide'em. Zaś lekko w z tyłu leżał na rozwalonym aucie srebrny bot trochę niższy od Bumblebee'go, którego oczy były zasłonięte trójkątną szybką o kolorze czerni. Mimo tego widziałam na jego twarzy szeroki uśmiech, który lekko odwzajemniłam.
Każdy z nich patrzył się w moją stronę. Optimus i Ratchet z zainteresowaniem, choć u medyka też z lekkim znużeniem, Jazz po chwili uniósł szybkę, ukazując wesoły i zaintrygowany wzrok błękitnych optyk. Zaś zbrojmistrz jedynie spoglądał na mnie z chłodną pogardą. Gdy tylko to zauważyłam, poczułam zimne dreszcze na plecach. Mimo zapewnienia, że nic mi nie zrobi przy innych, przed oczami nasunęły mi się scenariusze najboleśniejszych śmierci z jego rąk. Każda z nich była podobnie krwawa.
Optimus przyklęknął przede mną, zapewne chcąc zacząć jakąś swoistą przemowę. Jednak został odepchnięty, a przede mną nagle pojawiło się ogromne, rozgrzane do białości wnętrze gotowego do wystrzału blastera. Całą mnie sparaliżowało, a blady strach oblał mój umysł. Nawet nie pomógł fakt, że broń sekundę później została odciągnięta ode mnie przez Optimusa, który był zapewne wściekły na postawę swojego żołnierza, a między nami pojawił się srebrny bot osłaniający mnie.
Nawet tego nie zarejestrowałam, gdy przed oczami pojawiła się mgła.
Błagam, tylko nie atak...
Narracja trzecioosobowa
- IRONHIDE! Mówiłem coś na temat wyciągania broni do cywili! Schowaj blaster, natychmiast! - lider Autobotów prawie syknął do wicelidera po cybertrońsku, nie mogąc uwierzyć, że ten mimo wyraźnego zakazu wycelował do młodej Ziemianki z broni.
Zbrojmistrz jedynie burknął pod nosem w ojczystym języku "Chciałem jej tylko pokazać", jednak działo posłusznie schowało się pod jego pancerzem ręki. Prime skierował zaniepokojony wzrok, gdy tylko jego audio wyłapało paniczny oddech ludzkiej femme. Dziewczyna przytulała się do holoformy zwiadowcy, cała dygocząc na ciele. Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Jazzem, którego niedawny uśmiech wyblakł.
- [ang] Pomóż Bumblebee'mu ją uspokoić. - rzucił ciche polecenie, łapiąc zbrojmistrza za ramię i lekkim szarpnięciem dając mu znak, by się transformował. Ten bez słowa to wykonał, tak samo jak reszta Autobotów.
Przy srebrnym aucie pojawił się wysoki, wyjątkowo młody chłopak o srebrzystych włosach, na których znajdowały się okulary o jednej, długiej szybce w kolorze czerni. Miał on na sobie przykrótką, szarą kurtkę z materiału, pod spodem czarną bluzkę, zaś na nogach długie szare spodnie. Skierował się od razu szybkim krokiem w stronę przyjaciela, który pomagał wciąż spanikowanej dziewczynie siąść na ziemi.
- [pl] Acee, słyszysz mnie? Halo, Acee! Słyszysz? - starał się z nią jakoś skontaktować, lekko poklepując ją po policzku. Dziewczyna jednak nie reagowała na nic. Jedynie złapała się za klatkę piersiową, robiąc się cała biała na twarzy i zaczynając panicznie złapać hausty powietrza.
- [ang] Co jej się dzieje? - srebrnowłosy skierował to pytanie do przyjaciela, który był nawet mało powiedziane, że był przerażony stanem dziewczyny. On zaczął autentycznie panikować.
- Nie wiem, nigdy nie miała takich ataków! [pl] Acee, oddychaj spokojnie, już nic się nie dzieje, jesteś bezpieczna. - blondyn pozwolił dziewczynie oprzeć się o swoje ciało, wciąż ją lekko tuląc do siebie. Jej oddech znacznie osłabł, co go martwiło jeszcze bardziej. - [ang] RATCHET!!
Nawet nie minęło kilka sekund, gdy obok nich pojawił się niemłody mężczyzna w lekarskich kitlu, którego przydługie, zielone włosy były związane w krótki kucyk. Od razu przykląkł, by móc przyjrzeć się bladej dziewczynie. Z jego strony padło krótkie "Do mojego alt-mode", po którym holoforma zniknęła. Blondyn od razu wziął ostrożnie dziewczynę na ręce, po czym szybkim krokiem skierował się w kierunku karetki. Jej tylne wejście otworzyło się i środku ukazał się im medyk, który od razu przejął Acee od blondyna, kładąc ją na noszach. Bumblebee wskoczył do środka w momencie, gdy Ratchet podłączał rurkę z maską tlenową do jakiejś butli przyczepionej do wnętrza. Po chwili odwrócił się do dziewczyny, nakładając maskę na jej usta i nos, jednocześnie dając blondynowi cichy nakaz trzymania jej cały czas. Bumblebee od razu to wykonał, patrząc na przymknięte oczy ludzkiej femme.
Podczas gdy medyk przeszukiwał wiszące, małe szafki, holoforma zwiadowcy uważnie obserwowała stan dziewczyny. Po paru minutach napiętego czekania, Bee z ulgą zauważył, jak jej klatka piersiowa zaczyna poruszać się coraz spokojniej. Od razu to przekazał medykowi, który na te słowa odwrócił się do nich i przyłożył rękę do jej szyi, chwilę czekając.
- Sama się uspokaja, będzie dobrze... Wezwij mnie, jak się ocknie, idę porozmawiać z Prime'em. - Ratchet odparł po cybertrońsku, zabierając rękę. Blondyn kiwnął głową na znak zgody, przez co mężczyzna wyszedł z karetki.
Nawet jednak nie minęła minuta, a w tylnych wejściu pojawił się srebrnowłosy, który zdjął szybko-okulary i nałożył je na włosy. Wskoczył on do środka, stając obok noszy.
- I co z nią? - zagadnął, patrząc na nich.
- Lepiej, już się uspokaja.
- Doktorek coś jej dawał?
- Ty serio myślisz, że by jej podał NASZE leki? - blondyn uniósł brew, patrząc na Jazza, który wzruszył ramionami z uśmiechem.
- A bo ja wiem? Mógł jej podać, może by jej nie zaszkodziły.
- MOŻE. To "może" robi dużą różnicę, więc lepiej nie sprawdzać. - Bumblebee odparł poważnie, opuszczając wzrok na dziewczynę. - Co nie zmienia faktu, że już zaczął coś szukać w szafkach...
- No widzisz, może dlatego, że nasze leki są bezpieczne na węglow- - Jazz zaczął, jednak przyjaciel mu przerwał zaskakująco ostrym głosem.
- LUDZI. Nie "węglowców" czy "mięsaków". L U D Z I. Mam ci to przeliterować?
- OK, ok... - uniósł ręce w geście poddania się.
Blondyn mimowolnie wywrócił oczami, znowu opuszczając wzrok na Acee. Uniósł lekko wolną dłoń i poprawił ostrożnie włosy, które opadły na jej twarz. W tym samym momencie dziewczyna wzięła głębszy, gwałtowniejszy wdech, lekko się krzywiąc. Bumblebee natychmiast zamarł, obserwując dokładnie, jak ziemska femme p o w o l i unosi powieki. Przez chwilę patrzyła jedynie nieprzytomnie w przestrzeń, jednak po czym pomału skierowała wzrok błękitnych tęczówek na holoformę. Ta wysłała w jej stronę niemrawy uśmiech, co rudowłosa nieudolnie odwzajemniła.
- [pl] S-sorry za t-to... Strach tak-k na mnie d-działa... - wydukała cicho, na co Bee lekko pomachał niedowierzająco głową na boki z delikatnie uniesionymi kącikami ust.
- Po prostu nie gadaj i odpoczywaj... Okej?...
- Ok-kej... - przymknęła powieki, lekko opierając głowę o jego ciało. Blondyn uniósł wzrok na srebrnowłosego, który patrzył na nich. Mimowolnie poczuł ścisk w okolicy żołądka, gdy przypomniał sobie swoje niedawne podniesienie głosu.
- [ang] Stary... Wybacz, że...
- Spoko, nic się nie stało - ten machnął ręką w lekceważący sposób, na co jego przyjaciel lekko się uśmiechnął z ulgą - Rozumiem cię, nerwy tobą targają, bo z twoją najukochańszą Junxie coś się dzieje.
Bumblebee niemalże zachłysnął się powietrzem na te słowa, rumieniąc się na całej twarzy. Dodatkowo zostało to dopełnione dwuznacznym uśmiechem Jazza.
- Powaliło cię?! To nie jest moja Conjunx Endura*!
- Jeszcze ~ - zanucił melodyjnie porucznik, odwracając się tanecznym krokiem w stronę wyjścia - Idę do Doktorka, więc nie musisz do niego dzwonić! - i z tymi słowami zniknął mu z oczu.
Bumblebee wywrócił oczami. Racja, nigdy nie miał ukochanej, jednak to nie znaczyło, że każda dziewczyna, z którą się przyjaźni, może być od razu jego potencjalną Endurą.
Zdecydowanie będzie musiał wbić to do głowy przyjaciela.
Na przykład jakąś solidną łopatą.
Siedział w ciszy, patrząc na Acee, dopóki nie usłyszał kroków przy wejściu. Gdy uniósł tam wzrok, zobaczył, jak holoforma medyka wchodzi do alt-mode. Ten podszedł do nich, wyciągając z kieszeni kitla małe urządzenie z zielonym ekranikiem. Gdy stanął obok, lekko położył dłoń na ramieniu dziewczyny. Ta po chwili uniosła powieki i spojrzała w jego stronę już mniej zmęczonym wzrokiem.
- Masz dość siły, by siąść? - spytał, patrząc na nią uważnie. Acee kiwnęła głową, opierając się łokciami po bokach. Bee od razu przysunął się bliżej, chcąc jej pomóc wstać. Jednak ta odsunęła jego ręce, samodzielnie unosząc się do siadu.
Ratchet stanął przed nią i skierował małą diodę na urządzeniu w stronę dziewczyny. Ekran zajaśniał mocniej, a z diody wystrzeliła wiązka zielonego światła, która powoli przejechała od góry po ciele ludzkiej femme. Po kilkunastu sekundach dioda zgasła, a na ekranie pojawiły się symbole. Medyk szybko je przeczytał, przy czym lekko skinął głową.
- Jeżeli ten... atak... nie jest skutkiem jakiejś choroby, to nie powinnaś już odczuwać większych skutków tej duszności. Możesz być jeszcze osłabiona przez kilka godzin, ale powinno ci przejść.
Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że zrozumiała. Medyk odwrócił się i już miał wyjść z alt-mode, gdy wychwycił ciche '' dziękuję...'' wypowiedziane dziewczęcym głosem. Zamrugał kilka razy, lekko zaskoczony. Prawie nigdy nie słyszał podziękowania na pomoc medyczną. W resztą nie oczekiwał na to, w końcu tylko wykonywał swoją pracę. Sama świadomość, że komuś pomógł mu wystarczała. Jednak mimowolnie poczuł bardzo delikatne ciepło w okolicy, gdzie normalnie miał Iskre. Odwrócił twarz w stronę dziewczyny, która patrzyła się cały czas na niego.
- Nie ma co dziękować, robię to, co muszę - odparł, po czym zszedł na ziemię i skierował się w stronę Optimusa, którego holoforma stała przy alt-mode'zie zbrojmistrza. Z drugiej strony... Musiał przyznać, że usłyszenie tak prostego słowa od kogoś, komu pomógł, było nawet przyjemnym uczuciem.
Bumblebee spojrzał na Acee, która lekko objęła się ramionami, pocierając dłońmi o skórę.
- Zimno ci? - zaniepokoił się, już wiedząc, co zrobi.
- Tylko tro-
Nawet nie dał jej dokończyć, bo zdjął, a następnie owinął lekko swoją bluzę wokół jej ciała. Acee posłała w jego stronę zaskoczone spojrzenie, na co się lekko zaśmiał.
- Spokojnie, ja i tak jestem bardziej odporny na temperatury. - wytłumaczył, rozciągając się.
- O-Oh... No ok... - dziewczyna lekko zarumieniła się na policzkach, owijając się szczelniej ubraniem. - Chyba nie wyszło nam pierwsze spotkanie...
- Ej, nie obwiniaj się. To wina Hide'a, mógł nie wyciągać lufy, wtedy byłoby wszystko okej!
- Ale... Z drugiej strony, gdyby...
- Po co się gdybać? No dobra, stało się. I nic na to nie poradzimy, więc nie ma co się zastanawiać. Lepiej skupić się na tym, co teraz.
- Od kiedy z ciebie taki filozof? - rudowłosa spytała, unosząc brew z lekkim uśmiechem.
- Słuchaj. Gdybyś siedziała na tym złomowisku tyle co ja, to też byś zaczęła rozmyślać nad sensem istnienia! - dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się na te słowa.
- Pewnie tak... To... Co teraz?
- Nie wiem... Tego nie wiem...
Pov. Acee
Między nami zapadła cisza, która jednak nie trwała tak długo. Nie minęło kilka minut, a do ambulansu weszło trzech mężczyzn. Najwyższy miał kruczoczarne włosy, których przydługa grzywka ozdobiona była błękitnym jak tęczówki pasemkiem. Na sobie zaś miał granatową bluzę z czerwonym motywem płomieni i czarne, materiałowe spodnie. Siadł on na noszach obok mnie, posyłając mi delikatny, uspokajający uśmiech. Na ten widok po moim ciele rozeszła się fala spokoju. Nie wiem jak, ale widok jego wyraźnie doświadczonej, już naznaczonej zmarszczkami twarzy, która patrzy na nie, podnosiła mnie trochę na duchu. Naprawdę czułam się dzięki temu lepiej.
Po chwili za nim wszedł znany mi już medyk, który stanął przy szafkach, opierając się o nie lekko plecami. Lekkim ruchem głowy zarzucić on swój krótki warkoczyk za siebie, patrząc na mnie z powagą. Po nim wszedł ewidentnie młody chłopak o srebrnych włosach, ktorego twarz była po części zasłonięta trójkątną szybką na oczach. Na luzie siadł na podłodze po turecku, twarzą do mnie, posyłając w moją stronę szeroki uśmiech. Nawet nie wiem czemu, po prostu zaśmiałam się lekko na ten widok. To było tak naprawdę nic, a jednak w jakiś sposób cieszyło.
Po chwili poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzałam w prawo na Optimusa, który patrzył na mnie z powagą, lecz też z lekkim ciepłem.
- Nazywasz się Acee, prawda? - spytał głębokim, basowym głosem, którego delikatne wibracje czuło się w uszach i sercu. Był czysty, doświadczony, rozważny, a przy tym ciepły i dający poczucie bezpieczeństwa. To było wręcz niesamowite, jak jedna osoba może wywołać samym głosem tyle odczuć.
- Tak - odparłam, trochę mocniej owijając się bluzą blondyna.
- Wybacz, że to się tak potoczyło. Sądziłem, że Ironhide jednak powstrzyma się od-
- Nie, naprawdę, nic się nie stało, O-Optimusie - przerwałam mu z lekkim zająknięciem, mając nadzieję, że nie pomyliłam jego imienia z imieniem innego Autobota - Nie mam mu tego za złe.
- Mimo tego musisz przyjąć nasze najszczersze przeprosiny. Nie chcieliśmy cię jakkolwiek straszyć. Zwłaszcza, że nie wiedzieliśmy o twojej... specyficznej reakcji na gwałtowne bodźce.
- O-Oh, tamto... To nic wielkiego, silny stres, to wszystko...
- Od stworzenia tak masz? - odezwał się medyk. Z tego co pamiętam, nazywał się Ratchet. Kiwnęłam lekko głową, mając nadzieję, że dobrze zrozumiałam słowo "stworzenie" w ich "robotycznym slangu".
- W młodości najgorzej to znosiłam, miałam... ataki prawie co kilka dni. A teraz jest lepiej, ostatni raz to się stało... Mhm... Chyba pół roku temu. Naprawdę, nie ma co się martwić na zapas.
- Choroba wrodzona czy nabyta?
- Nie jestem pewna, ale chyba nabyta.
- Nie wiesz? Nie byłaś u lekarzy w tej sprawie? - mimowolnie zacisnęłam rękę na swoim ramieniu.
- Byłam parę razy... Ale mówili, że to tylko bardziej ekstremalny rodzaj bycia introwertykiem.
- Rozumiem... - mruknął cicho medyk, patrząc na mnie cały czas. Czułam się przez te pytania lekko niekomfortowo. U mnie w rodzinie po prostu nie rozmawialiśmy o tym, co się ze mną dzieje.
- Wymyślaś sobie tylko te psedoataki, bo jesteś leniwa! Najlepiej, tylko siedzieć w pokoju czy tym waszym garażu zamiast wyjść i poznać kogoś! Masz 17 lat i nawet nie masz ani jednego przyjaciela! Paulina już od dawna ma mnóstwo przyjaciółek, nawet paru chłopaków miała, a ty co?! Nic, zero! Wstyd mi za ciebie!
To był temat tabu.
- Zostawiając na razie ten temat... - odezwał się Optimus po chwili ciszy. - Chciałbym cię zapytać, jak dużo wiesz o nas?
Mimowolnie spojrzałam na Bumblebee'go, który też skierował na mnie wzrok, lekkim ruchem głowy zachęcając mnie do odpowiedzenia.
- Um... Bee opowiedział mi o w-waszej planecie i początku wojny.
- Do których wydarzeń? - spytał medyk. Zamrugałam kilka razy oczami, za Chiny Cesarskie nie mogąc sobie przypomnieć. Zrezygnowana zerknęłam na Bumblebee'go, mając nadzieję, że mi pomoże.
- Z tego co pamiętam, to skończyliśmy na ostatnim ataku na Iacon, przez który Autoboty musiały zejść do podziemi.
- Czyli nie znasz powodu naszego przybycia na Ziemię? - lider znów skierował do mnie to pytanie. Szczerze? Trochę myślałam nad tym, ale ciągle nie wiedziałam. A pytanie się blondyna o to wydawało mi się bezcelowe, bo prędzej czy później by mi powiedział podczas wieczorowych opowiadań o Cybertronie.
- Nie, nie znam.
Optimus już chciał pewnie zacząć opowiadać, gdy nagle odezwał się wysoki i umięśniony mężczyzna o czarnych, krótkich włosach i opalonej skórze, który pojawił się przed wejściem do ambulansu.
- Prime, bez urazy, ale powinniśmy być już w drodze. Zbyt długo już tutaj sterczymy jak kołki.
- Ironhide... - zaczął spokojnie wspomniany lider - Decepticony na pewno nas nie zaatakują, jeśli będziemy tutaj dłużej niż 10 ziemskich minut. A po drugie nie miałeś czegoś powiedzieć naszej ziemskiej sojuszniczce?
Zbrojmistrz skierował na mnie swój chłodny wzrok, na co dostałam ciarek i nagłej ochoty zniknięcia pod ziemią. Przez chwilę tylko tak patrzeliśmy na siebie w ciszy, aż w końcu...
- Sorry za tamto... - powiedział cicho i obojętnie, na co mimowolnie owinęłam bardziej ręce wokół siebie.
- W-w-wybacz-czam... - z trudnością wydusiłam z siebie, mając nadzieję, że teraz jego holoforma sobie stąd pójdzie. Ta spojrzała na Optimusa z wyraźnym pytaniem w oczach "Zadowolony?", na co ten skinął lekko głową.
- Nie mniej... Trzeba pamiętać, że nadal będziesz narażona na tego typu sytuacje... - zaczął lider w moją stronę, na co mu przerwał znów Hide.
- Ej, mówiłem już przecież, że nie będę w młodą celować!
- Miałem na myśli sytuację, gdy to Decepticon będzie w nią celować. Jednak miło wiedzieć, że pamiętasz o tej obietnicy.
Na ten argument już zbrojmistrz nie mógł odpowiedzieć, więc zamilkł. Optimus skierował na mnie ciągle łagodny wzrok, przez co poczułam niewytłumaczalną falę ulgi.
- Więc kontynuując moją myśl. Jesteś zapewne świadoma zagrożenia ze strony Decepticonów. I mimo tego, że będziemy się starać, jak możemy, żebyś była bezpieczna... Jest zawsze ryzyko, że z jakiegoś powodu zostaniesz od nas oddzielona. Wtedy będziesz niestety narażona na niebezpieczeństwo, od którego nie obronimy cię. Więc pomyślałem... że trzeba będzie ci dać możliwość obronienia się samej...
Ironhide nagle spojrzał na Optimusa, mrużąc mocno oczy, jakby już wiedział, co ten miał na myśli.
- Priiiiime... - lider jedynie uśmiechnął się lekko.
- A dobrze wiemy, że najlepszą obroną jest atak...
- Prime, nawet nie próbuj...
- Więęęęc...
- Nawet nie licz na to...
Optimus skierował na zbrojmistrza swój wzrok, uśmiechając się trochę szerzej, na co się Hide'owi źrenice bardziej zwęziły.
- Proponuję, żebyś jej przygotował broń, która da jej możliwość obrony nawet przed Decepticonami.
- Oooohohohoho nienienienienienie! - zaczął głośno, mocno gestykulując - Zapomnij o tym, że jej coś dam. Po pierwsze nie mam nic na zbyciu, co by było w jej rozmiarze. A NAWET JEŻELI bym miał, ona nie ma odpowiedniego wyszkolenia! Nawet pewnie nie widziała wcześniej normalnej broni na żywo, a tym bardziej strzelała!
O ty szlAUFIE PIERDZIELONY!
Iiiii BOOM! Trafione perfekcyjnie w ego!
- EJ! MIAŁAM JUŻ BROŃ W DŁONIACH! I TO NIE JEDEN RAZ! WIĘC TWÓJ ARGUMENT NIE MA TAK BARDZO RĄK I NÓG, ŻE POBIERA ZASIŁEK DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH! - krzyknęłam, patrząc na niego zwężonymi źrenicami. Reszta milczała, patrząc na mnie trochę zaskoczona, podczas gdy zbrojmistrz prychnął cicho jedynie, skrzyżując dłonie na klatce piersiowej.
- Ile razy niby? I jaką broń? - spytał lekceważąco.
- Pięć razy w tygodniu po godzinę z pistoletu samopowtarzalnego, dwa razy po pół godziny z karabinu maszynowego, jedna godzina z uzi i tak prawie rok! I od dwóch lat reguralnie z łuku!
W tym momencie nawet Bee spojrzał na mnie z lekkim szokiem. Pamiętam, że mówiłam mu tylko o treningach z łukiem, więc nie dziwię się jego szokowi. A Hide'owi jakby w oczach błysnęła... lekka duma?
- Samopowtarzalny, karabin, uzi, łuk... Huh, nawet nawet lista... Jak z nożami czy mieczami?
- Umm... - poczułam, jak odwaga mnie opuszcza, wraz ze spadkiem lekkiej adrenaliny w krwi - N-nie ćwiczyłam... Ale dość szybko się uczę, może d-dam radę.
- Dobra... Mhm, może jednak coś znajdę dla ciebie... - holoforma po chwili zniknęła nam z oczu, mając zamyślony wyraz twarzy.
Zamrugała parę razy tępo, nie mogąc uwierzyć, że to poszło aż tak... szybko?
- Huh, naprawdę szybko Ci się udało go przekonać. Jestem aż pozytywnie zaskoczony - odezwał się Optimus, na co spojrzałam na niego, znowu mrugajac tępo.
- Czyli mam rozumieć, że to był kolejny z twoich misternych i tajemniczych planów, o którym dowiadujemy się jak zawsze po fakcie? - mimowolnie prychnął medyk, na co otrzymał lekki uśmiech lidera.
- Oczywiście. Jak to raz powiedział Jazz? " Tydzień bez takiego planu to stracony tydzień".
Wraz z Bumblebee'im i Jazzem cicho zaśmialiśmy się, podczas gdy Ratchet westchnął męczeńsko, by po chwili jego holoforma zniknęła.
- Szefuńciu, ty jednak nie dasz rady poprawić humoru Doktorka. - powiedział Jazz z szerokim uśmiechem, na co Optimus wzruszył ramionami.
- No cóż, warto próbować.
Po chwili alt-mode delikatnie się zachybotał, gdy holoforma zbrojmistrza weszła do niej, trzymając coś w dłoni, co podrzucił w moją stronę. Szybko puściłam bluzę Bumblebee'go, która zsunęła się ze mnie, podczas gdy ja w obie dłonie złapałam okrąg z dwóch, splecionych ze sobą, czarnych linek, na których delikatnie podzwaniały metalowe zawieszki oddzielone od siebie supełkami. Otworzyłam dłonie i uniosłam najwyraźniej bransoletkę, po czym przyjrzałam się jej. Każda zawieszka wyglądała jak jakaś miniaturowa broń. Byla widoczna taka o wyglądzie pistoletu, prawdopodobnie uzi, łuku razem z kołczanem, mieczem i trzy noże. Podniosłam lekko zdezorientowany wzrok na zbrojmistrza, który wyraźnie czekał, aż się odezwę.
- Umm... Dz-dziękuję? Ale miałeś przecież dać mi bro-
- Przecież właśnie ją trzymasz! Zrobiona bardziej na szybko, ale jest! - wypiął dumnie klatkę piersiową.
- Ale to przecież zwykła bransoletka. - dołączył się dotąd milczący Bee, patrząc z uniesioną brwią na przedmiot w mojej dłoni.
- Po pierwsze. Nie oceniaj po wyglądzie, to tylko przykrywka, żeby mogła mieć ją wszędzie. A po drugie słyszałem, że ziemskie femme lubią takie błyskotki.
- A co ja, sroka?... - mruknęłam cicho pod nosem, zakładając "broń" na prawy nadgarstek.
- Sroka może nie, ale rudzik na pewno! - zauważył Jazz, na co posłałam mu zdziwione spojrzenie.
- Czemu rudzik?
Ten jedynie wskazał na moje włosy, uśmiechając się szerzej. Zapowietrzyłam się, musząc ZNOWU tłumaczyć tę kwestię.
- TO NIE JEST RUDY, TYLKO POMARAŃCZOWY. - syknęłam przez zaciśnięte zęby, podczas gdy ten tylko się zaśmiał wesoło. Fuknęłam cicho, krzyżując ręce na klatce piersiowej, gdy nagle rozległ się bardziej robotyczny głos Ratcheta.
- Nie chcę was przeszkadzać w tej "interesującej" rozmowie, ale jakiejś auta tu się zbliżają.
Wszyscy nagle spoważnieli i prawie wszystkie holoformy zniknęły. Jedyny Bumblebee, który został, złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę wyjścia z alt-mode medyka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Prawie 3500 słów, dajcie mi umrzeć w spokoju
* Conjunx Endura - cytując angielskie Tf Wiki
" Conjunx Endura to znaczący inny Transformer, osoba, którą głęboko się kocha. Z ludzkiego punktu widzenia Conjunx Endura jest odpowiednikiem małżonka. Na przykład, gdy życie Transformera jest zagrożone do momentu utraty przytomności, to Conjunx Endura podejmuje decyzje medyczne w ich imieniu. Tradycyjnie Transformer wybiera przyszłego partnera poprzez rytuał zwany Rajem Conjunx: cztery akty uczucia i wzajemnej życzliwości, które utrwalają więź między dwoma osobami. Połączona para może być określana jako Junxies jako czuły pseudonim.
Niektóre Transformery uważają, że bliskie relacje są zawstydzające. Bez ogródek pytanie nieznajomego o ich Conjunx jest uważane za nieco zuchwałe. "
I ogłoszenia parafialne
Po pierwsze kwestia remontu. Wątpię, że dam radę dociągnąć go do końca w takiej formie. Od teraz będę go tylko lekko poprawiać, błędy ortograficzne czy fabularne, reszta raczej zostanie bez zmian. Do tego mogę być mniej aktywna, bo muszę szykować się na testy poprawkowe z matmy, czyli przedmiotu, z którym dawniej nie miałam problemów
Dawniej
Poszłam do liceum, ok? Za dużo uczenia się wszystkiego
A, no i pytanie. Dużo osób już zauważyło, a ja się z tym nie kryję jakoś, że czasem opowiadam czy tłumaczę różne rzeczy z Transformers. I pewnego dnia padł pomysł, bym stworzyła książkę, w której bym opowiadała o np historii Cybertronu, Prime'ach, geografii Cybertronu czy Headmasterach
Więc... Pytanie do was. Chcecie taką książkę? Bo bez was nawet nie zamierzam nawet zaczynać
A, i dzięki 0xTonikix0 po raz kolejny za pomoc przy końcówce
Sou yea, to tyle ode mnie
Spokojnej nocy (czy dnia) wszystkim
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro