Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyśpiewam Ci prawdę

Może poranki nigdy nie należały do najcudowniejszych, a samo wstawanie przyprawiało wiele trudu i niechęci. Może wybudzona ze snu osoba rzeczywiście chwilowo traciła nadzieje na to, że ten dzień będzie dobry. Mimo wszystko bywały i te przyjemne poranki, kiedy budząc się w objęciach ukochanego, jedynie lekko się przeciągało i wtulało w ciepłe ciało człowieka, którego kochało się nad życie. Jakby nie patrzeć właśnie tak dotychczas wyglądały beztroskie chwile Mina, który zawsze wstawał w objęciach młodszego, skradając z jego ust delikatne pocałunki. Jednak ten poranek był inny niż pozostałe.

Czarnowłosy ziewnął lekko, otwierając ciężkie powieki, które wyraźnie chciały pozostać zamknięte i umożliwić dalsze zatopienie się w krainie snów. Cała sypialnia była pogrążona w ciemności, co wskazywało na bardzo wczesną godzinę. Ewentualnie środek nocy, ale było to raczej niemożliwe, gdyż młodszy poszedł spać około trzeciej. Mimo wszystko był to czas, w którym obaj powinni leżeć w ciepłym łóżku, a zamiast tego Jimin siedział sam, wsłuchując się w smutną melodię, która rozprzestrzeniała się po domu. Może było to trochę dziwne, ale nietrudno ukryć, że musiał to być blondyn, który postanowił wrócić do gry na pianinie. Lekko zdezorientowany chłopak wstał z pustego łóżka i najciszej jak potrafił, udał się do bardzo znanego mu pomieszczenia.

Pokoju ze śnieżnobiałym pianinem Mina, które od jakiegoś czasu stało samotnie całe zakurzone.

Smutne dźwięki, uciekające spod palców starszego coraz głośniej docierały do uszu Jimina, a chłopak bez wahania mógł stwierdzić, że były one niezwykle piękne, zupełnie tak jak jego chłopak. Yoongi bardzo dobrze opanował grę na owym instrumencie, więc niezaprzeczalnie słuchanie tego musiało być wspaniałym i niezapomnianym uczuciem.

Do czasu, kiedy nie usłyszał anielskiego śpiewu i wiele znaczących uczuć, jakie złotowłosy chciał przekazać słowami piosenki.

Twoje słowa są niejednoznaczne.
Już nie wiem, co jest czym.

Przecież śpiewał o nim.

Tajemnicze ślady stóp.
Znajduje je i podążam za nimi.

O jego tajemnicach.

Otoczone moimi cieniami.
Co kryje się pomiędzy światłami?

Nadal nie znał prawdy.

Nie mogę Cię spotkać, chociaż jesteś jedyną osobą znającą odpowiedź na moje pytania. Zanim to się skończy, chce wiedzieć wszystko.

– Problem w tym, że prawda nas zniszczy Yoongi.

Im więcej czasu mija, tym bardziej boli.

– Musi boleć, taki jest nas los.

Jestem teraz pomiędzy Twoją przeszłością a tym, co dopiero nadejdzie.

Tylko żaden z nich nie wiedział, co stanie się potem.

Nie zostawiaj mnie.
Wierze, że pójdziesz naprzód.

Krok w przód był zbyt trudny.

Bez końca jesteś moim biciem serca.

Ostatnim biciem.

Nieważne jak długo będzie padać.
Nieważne jak bardzo ciemność nas ogarnie.

– Tu chodzi tylko o Ciebie.

Zrobię wszystko, żeby Cię ochronić.
Nigdy nie jesteś sam.

– Ty nadal jesteś.

Wskazówka zegara, która powinna pozostać w bezruchu. Porusza się teraz, sekunda za sekundą do przodu.

Uciekał mu czas, powinien przestać go kochać.

Wołasz mnie, a potem mnie odpychasz. Wszystko, czego nam brakuje to "przeznaczenie".

– Musimy od niego uciec.

Mimo wszystko zaczynamy biec w jednym kierunku. Nawet jeśli chwilowo oddaliliśmy się od siebie, będzie dobrze.

– Nie będzie, idziemy w ciemną uliczkę.

Nie musisz się o nic martwić.
Nic, a nic.

Martwił się o niego.

Moja kolej, by się wszystkim zająć.

Nie wiedział, że to będzie takie ciężkie.

Na pewno sprostam twoim oczekiwaniom.

– Ja twoim nie, kiedy mnie poznasz.

– Słucham? – westchnął Min, a piękna melodia przestała wypełniać ciasne pomieszczenie, które teraz pogrążyło się w dołującej ciszy – nie znam Cię w ani jednym procencie, prawda?

Jedyne czego teraz oczekiwał od młodszego to zaprzeczenia albo chociażby wyjawienia prawdy. Złotowłosy nie chciał już tak żyć, chciał wiedzieć, na czym stoi i dlaczego Jimin tak wiele przed nim ukrywał. Przecież się kochali, a w miłości głównie chodziło o zaufanie i prawdę. Chyba że wcale go nie kochał, a stwierdzenie, że nie potrafi kochać, było zwykłym blefem.

– Yoongi – zaczął czarnowłosy – gdybyś chciał, wiedziałbyś wszystko, ale nie chcesz dopuścić do siebie prawdy.

Czyli jednak go nie kochał.

Tylko dlaczego nadal tu z nim był? Nadal siedział obok i wlepiał swoje, ciemne tęczówki prosto w jego twarz. Przecież bez problemu mógł się spakować i wyjść, a zamiast tego wolał codziennie budzić się w ramionach starszego, spędzać z nim całe dnie i skradać mu pocałunki. Min nic już nie rozumiał, przecież nie trzymał go ze sobą, prawda? Zdziwiony słowami chłopaka blondyn, wstał i lekko złapał jego dłoń.

– Powiesz mi w końcu, jak jest? – zapytał, czule głaszcząc czarnowłosego, a ten głośno przełknął ślinę.

Jego twarz zdecydowanie wyglądała, jakby się nad czymś zastanawiał.

– Powiem – odparł, a jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem starszego.

– Więc?

– Powiem, kiedy nauczysz mnie kochać, tak jak obiecałeś kilka dni temu – dokończył szybko.

Po tych słowach blondyn doskonale wiedział, że będzie dobrym nauczycielem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro