Przepraszam, nie umiem
*6 miesiecy później*
Życie często obdarowywało człowieka różnymi prezentami, których zazwyczaj się nie spodziewał. Niektóre z nich były naprawdę cudowne i dawały wiele radości, której nie było mu w stanie dostarczyć nic innego. Inne niestety nie należały do najlepszych, a obdarowany nimi człowiek zaczynał się zastanawiać, dlaczego akurat jemu to się przytrafiło. Jimin zdecydowanie był dla Yoongiego prezentem, tylko starszy sam nie wiedział którym. Czarnowłosy niezaprzeczalnie przyniósł mu nadzieje na lepsze życie, ale ostatnimi czasy coś się zmieniło. Min sam nie wiedział, co myśleć o młodszym i dlaczego potrafił odnaleźć w nim aż dwie osoby. Do głowy przyszło mu nawet, że Jimin może posiadać alter ego, ale nie chciał wyciągać pochopnych wniosków. Może po prostu miewał gorsze dni, a ten tylko przesadzał?
Ten dzień nie należał raczej do najlepszych, złotowłosy już z samego rana spalił jajecznice, a jedyne co go pocieszało to fakt, że ma przy sobie Jimina. Perspektywa spędzenia z nim całego dnia, tak jak to robili codziennie od sześciu miesięcy, była idealna. W końcu Yoongi był już pewien swoich uczuć do chłopaka i tego, że jego serce będzie biło dla niego wieki. Mimo tych gorszych dni czarnowłosy zdecydowanie poświęcał mu wiele uwagi, a właściwie całą jaką posiadał, co dla Mina było niezwykle urocze. Zawdzięczał mu bardzo dużo, bo to właśnie dzięki niemu mógł zapomnieć o wszystkich problemach i tym złym świecie, który go otaczał.
– Co tak śmierdzi? – wymruczał młodszy, przenosząc wzrok na złotowłosego, który nieudolnie zdrapywał resztki spalonego jajka z patelni.
– Spaliłem jedzenie – odparł zdenerwowany – znowu.
Na te słowa Jimin wybuchnął śmiechem, odkąd mieszkał z tym blondasem ani razu nie widział dobrze zrobionego jedzenia. Każda próba starszego kończyła się prawie spaloną kuchnią, smrodem lub przeciętym palcem. Tylko co Yoongi miał poradzić na to, że nawet nóż do smarowania chciał się nad nim zemścić, jak gdyby chłopak niesamowicie poniżał go, smarowaniem nim kanapek.
– Może wyjdziemy zjeść na miasto? - zaproponował Min, a z twarzy Jimina zniknął wcześniejszy uśmiech – mam dość tych noży i patelni, do tego znowu się oparzyłem – dokończył z niezadowoleniem.
– Żadne miasto, nie jestem głodny – wypalił czarnowłosy, jakby propozycja starszego była ponadto absurdalna – pokaż te oparzenie – dodał, chwytając rękę chłopaka i całując nieszczęsne miejsce.
Jimin za każdym razem składał pocałunki na ranach złotowłosego, tłumacząc, że w taki sposób szybciej się zagoi. Chociaż było to ciut absurdalne, to Yoongi uważał, że nie ma nic bardziej rozkosznego i przyjemnego niż buziaki, które mu dawał. Nawet jeśli były to te na skaleczeniach. Niestety takich beztroskich chwil w ich życiu nie było wiele, gdyż Jimin raczej oszczędzał na słodkich gestach. Czasami starszy nawet miał wrażenie, że ten traktuje go tylko, jako obiekt podniecenia, który za niedługo wyrzuci ze swojego życia. Przecież co ten mógł mu zaoferować, oprócz skromnego mieszkanka, starego samochodu i poranionego serduszka? Chłopak nie miał nic, nie był tak piękny jak Jimin, a jego charakter nie powalał z nóg. Był tylko zwykłym, nudnym człowiekiem, zupełnie takim samym jak inni ludzie na tym świecie.
– Dlaczego taki jesteś? – wyparował Min, zanim zdążył ugryźć się w język.
– Mówiłem Ci już – odparł bez namysłu młodszy, całując jeszcze raz oparzone miejsce – szybciej sie...
– Nie o to mi chodzi – przerwał złotowłosy – Kim dla Ciebie jestem? Przecież widzę, że nie kochasz mnie w ten sposób, co ja Ciebie. Nigdy nigdzie nie chcesz ze mną wychodzić, nie mówisz mi czułych słówek, nie odpowiadasz nawet, gdy wyznaje Ci miłość. Na początku tak nie było, to dlaczego teraz tak jest? Skoro jestem dla Ciebie tylko zwykłym facetem do łóżka, to dlaczego nawet nie dochodzisz? - ciągnął rozpaczliwym głosem.
– Jestem inny – wyszeptał czarnowłosy.
– Nie, nie jesteś inny – odpowiedział Yoongi – nie kochasz mnie.
– Nie umiem kochać.
Min sam nie wiedział, co myśleć o słowach chłopaka. Jak można nie umieć kochać? Przecież miłość to nie kartkówka, na którą trzeba się nauczyć trudnych zagadnień. Wręcz przeciwnie miłość przychodzi sama, wprasza się do życia i trzyma dwie osoby tak mocno, że te tylko marzą o tym, żeby już zawsze być ze sobą. Chociaż może nie, może tak naprawdę miłość jest trudna i nie każdy potrafi się z nią zjednoczyć, a blondyn sam nie wiedział o niej za wiele. Czyżby żył z uczuciem, którego sam nie znał? Jednak kochać to co innego niż rozumieć i właśnie to podtrzymywało go na duchu - kochał, ale nie do końca wiedział, czy rozumie.
– Naprawdę nie umiesz kochać i nigdy nie czułeś czegoś takiego do nikogo? – wyszeptał Yoongi, przerywając niezręczną ciszę, na co młodszy przytaknął – w takim razie nauczę Cie kochać, obiecuje.
Reszta dnia minęła im raczej spokojnie, co prawda nie wchodzili z domu, bo na samo wspomnienie o wyjściu oczy Jimina robiły się czarne. Chłopak zdecydowanie nie lubił ludzi i świata, który ich otaczał. Uważał, że poza domem inni ludzie mogą ich skrzywdzić i najlepiej trzymać się od nich z daleka. Po części miał racje, nikt w tym kraju nie tolerował homoseksualistów, a jeśli nawet ktoś taki się znalazł to i tak podporządkowywał się do innych. W końcu, jak wyjść z domu i spojrzeć w oczy innym, jak szanuje się tę nieleganą i złą miłość, która powinna być tępiona. Jakby nie patrzeć, świat od dawna rządził się swoimi prawami, a ludzie byli tylko zwierzętami, które walczą o uznanie w stadzie, zapominając o tym, co tak naprawdę jest dobre, a co złe.
– Przepraszam za te rany – powiedział Jimin, kiedy zobaczył liczne zadrapania na ciele blondyna.
Ten tylko uśmiechnął się na jego słowa, rzucając szybkim „lubie to" i pogładził młodszego po czarnych włosach. Cóż miał poradzić na to, że ten niski chłopak bardzo lubił kaleczyć jego plecy podczas ich intymnych zbliżeń. Jakoś nie przeszkadzało mu to na tyle bardzo, żeby się na niego gniewać, a nawet uznawał to w jakimś stopniu za pamiątkę po kolejnym, cudownym razie z jego miłością. Szkoda tylko, że ta miłość nigdy nie dochodziła, co za każdym razem coraz bardziej wpędzało Mina w kompleksy.
Czy naprawdę był aż tak słaby w łóżku?
– Kochanie? – zapytał cichutko, by chwile później ujrzeć pytający wzrok młodszego – jestem dobry w łóżku?
To wystarczyło, żeby oczy Jimina przybrały jaśniejszej barwy, a na jego twarzy pojawił się łagodniejszy wyraz. Reakcja chłopaka w żadnym stopniu nie zdziwiła złotowłosego, który doskonale wiedział, co ona oznacza. Młodszy zawsze tak reagował, kiedy wyjawiał mu jakiś sekret, bądź chciał żeby jego słowa nie zabolały Mina. To musiało oznaczać jedno.
Yoongi był cholernie słaby w łóżku.
– Tak – odparł, utrzymując kontakt wzrokowy, jak gdyby chciał pokazać starszemu, że jego słowa są szczere – ale doskonale wiem do czego dążysz.
– Skoro wiesz, to powiedz mi dlaczego? – zapytał pretensjonalnie, czule głaszcząc pucate policzki chłopaka – naprawdę to takie dołujące.
Nietrudno ukryć, że Yoongi czuł się źle z podejściem własnego chłopaka. Przecież musiało być coś na rzeczy, że ten nie potrafił przeżyć tego wspaniałego uczucia z nim. Nie poczuł tego delikatnego mrowienia w okolicach członka, jego oddech nie był przyspieszony, a mięśniami nie władały skurcze. Nic tak go nie dobijało jak to, że nie potrafił zadowolić swojego skarbu, dla którego zrobiłby wszystko. Po jakimś czasie nawet sam przestał odczuwać cokolwiek, bo przeżywanie tego bez chłopaka było dla niego absurdalne. Niestety Jimin mu wcale nie pomagał w zrozumieniu tego, że to naturalne, a po skończonych stosunkach szedł do łazienki, co złotowłosy interpretował w jednoraki sposób.
Park chciał zmyć z siebie jego okropny dotyk.
– Jesteś ślepy Min i to bardziej niż niejeden ślepiec – wydukał, siląc się na neutralny ton – tylko ty sercem – dodał, chwytając jego rękę i delikatnie splatając palce, aby chwile później wykrzywić je w nienaturalny sposób.
– Jesteś normalny?! – wykrzyczał starszy, masując obolałą dłoń, która nieprzyjemnie pulsowała – to już przesada Jimin. Postradałeś zmysły?
– A ty Yoongi? Postradałeś zmysły?
***
Nie mam pojecia, dlaczego to sie usunelo:(((
Zaraz dodam next<33
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro