Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

A co jeśli...?

Gdy Alina Jarzębicka otworzyła drzwi klasy 7b, została przytłoczona wcześniej tłumionym gwarem rozmów młodzieży. Uśmiechnęła się do siebie. Chyba niewielu uczniów odnotowało jej przyjście. Nie mówiąc ogólnego „Witaj, klaso", czy też trochę bardziej spersonalizowanego „Witajcie uczniowie", puściła oczko do dwóch wychowanków siedzących w pierwszych ławkach – jedynych, którzy ją zauważyli. Następnie, wygodnie usiadła za biurkiem, wyjęła z torby dziennik i otworzyła go na przypadkowej stronie, mając przy tym minę godną czytelnika najciekawszej książki przygodowej.

Po kilku minutach, rozmowy zaczęły cichnąć, wypierane szeptami: „Od kiedy czeka?". W końcu rozległo się głośniejsze pytanie:

–Yyy... Pani już przyszła?

Udając zaskoczoną, Alina podniosła głowę znad dziennika. Rozejrzała się po klasie i jakby zawiedziona odłożyła swoją „lekturę" na biurko.

– Tak, przyszłam. Nie chciałam wam przeszkadzać. – Uniosła brew i zaplotła ręce na piersi. – Skończyliście już? Możemy przejść do zajęć?

Pewnie we wrześniu usłyszałaby chóralne „Nieeee". Teraz jednak, pod koniec roku szkolnego, uczniowie przekonali się, że zajęcia z ich wychowawczynią kwalifikują się raczej do ciekawych. Dlatego też prawie wszyscy zgodnie pokiwali głowami, a jedynym przejawem bezczelności, były łaskawe słowa Filipa:

– Skoro pani tak nalega...

Alina obrzuciła go znaczącym spojrzeniem, a potem wstała i podeszła do tablicy. Wzięła kawałek kredy i dużymi literami nakreśliła na niej dwa słowa: „co jeśli". Następnie odłożyła kredę i odwróciła się, otrzepując ręce z białego pyłu.

– Ktoś ma jakieś propozycje na dokończenie tego zdania? – zapytała, nie patrząc na nikogo konkretnego. Zaskakująco szybko usłyszała odpowiedzi.

– Co jeśli na ziemi pojawią się kosmici?

– Co jeśli zabraknie wody?

– Co jeśli nastąpi koniec świata?

– Co jeśli nasza cywilizacja cofnie się w rozwoju?

– Co jeśli zostanie wprowadzony zakaz robienia sprawdzianów?

Ostatnia propozycja została nagrodzona dużym poparciem.

Rozbawiona nauczycielka machnęła ręką, pokazując, że już dostała wystarczającą ilość pomysłów. Oparła się o biurko.

– Ciekawe propozycje. Jedna z nich jest nawet podobna do mojej – oznajmiła.

Zaraz w górę poszybowała ręka Filipa. Chłopak, nie czekając na zgodę, zapytał:

– Ta o sprawdzianach?

Odpowiedział mu śmiech klasy.

Alina pokręciła głową.

– Nie. Ta o końcu świata. – Ponieważ nikt, nawet Filip, nie uznał za stosowne wygłoszenie komentarza, nauczycielka kontynuowała: – Temat dzisiejszej lekcji brzmi: Co jeśli umrzesz za pięć minut?

– Optymistycznie.

– I pani to wpisze do dziennika?

Oczywiście. Te słowa nie mogły pozostać bez komentarza.

Alina uśmiechnęła się kącikiem ust.

– Wpisałam: zgłębianie sensu życia. Nie brzmi to tak ciekawie, prawda?

Odpowiedziały jej zgodne pomruki.

– A wracając do tematu, pytanie nie jest takie głupie, jak mogłoby się wydawać. – Alina powiodła zamyślonym wzrokiem po uczniach. W końcu zatrzymała się na Wiktorii – osobie cieszącej się dobrymi ocenami i dobrymi relacjami z rówieśnikami. – Wiktorio, ty pierwsza. Co jeśli dostałabyś wiadomość, że umrzesz za pięć minut?

Dziewczyna przygryzła wargi i zaczęła się bawić końcówką warkocza. Odpowiedziała dopiero po chwili.

– Pewnie poszłabym pożegnać się z rodziną... Podziękowałabym im za wszystko, co dla mnie zrobili. I powiedziałabym, że ich kocham – zarazy po tym zdaniu spuściła głowę. Jej policzki stały się trochę bardziej czerwone, niż zwykle.

Alina pokiwała głową.

– Tak, dziękuję. To jest naturalne, prawda? Pewnie wielu zrobiłoby to samo. Chcemy podziękować bliskim. Dlaczego? – to było pytanie do całej klasy. Tym razem odpowiedzi pojawiały się wolniej.

– No, bo... Na przykład rodzice nas wychowali.

– I dużo nam dają.

– Robią obiady. Chodzą do lekarza.

– Bez nich by nas nie było!

– No i, ten tego, no... Kochają nas, nie?

Nauczycielka ponownie pokiwała głową. Wzięła głęboki wdech i zapytała:

– Często im dziękujecie? Rodzicom, rodzeństwu, dziadkom. Skoro tyle dla was zrobili, to rzeczywiście zasługują na wdzięczność. Zresztą, nie o to chodzi. Prawdziwe pytanie brzmi: czemu pobieglibyście im podziękować jeszcze raz?

Tym razem uniosła dłoń tylko Matylda – przewodnicząca klasy.

– Przecież chcemy, by to wiedzieli, prawda?

– A jeszcze im tego nie powiedzieliście?

Pytanie nauczycielki zawisło nad klasą, niczym ciężka chmura. Po chwili ciszy, Alina wskazała Filipa.

– A ty? Co byś zrobił, gdybyś miał ostatnie pięć minut życia?

Chłopak uśmiechnął się zadziornie.

– Pokazałbym środkowy palec wszystkim, którzy mnie wkurzają, pocałowałbym taką jedną z 7a i zatańczyłbym „Kaczuszki" na środku ulicy – odparł.

Alina uniosła brwi.

– Myślę, że wiesz, czemu nie skomentuję twojej odpowiedzi. To może teraz rzucajcie swoje pomysły. Tak luźno. Co wam przyjdzie do głowy.

Uczniowie posłali sobie niepewne spojrzenia, a potem zabrzmiały pierwsze głosy:

– Zamówiłbym sobie trumnę.

– Zaczęłabym płakać.

– Odwołałbym imprezę urodzinową.

– Zadzwoniłabym do dziadka.

– Napisałbym testament!

– Przytuliłbym moją mamę.

– Poszłabym do spowiedzi.

– Albo do kościoła.

– Uczesałabym się.

– Powiedziałbym „Żegnaj świecie!".

– Nagrałabym filmik na YouTuba.

Alina wodziła wzrokiem od ucznia do ucznia, próbując wychwycić autorów głębszych odpowiedzi. Wiedziała, że wielu z nich robi sobie żarty. Zapewne bali się powiedzieć prawdy. Odczekała jeszcze chwilę i wstała. Przeszła na środek klasy i powiedziała:

– Usłyszałam wiele odpowiedzi. Zapewne w głowie macie ich trzy razy więcej. Niech więc teraz każdy z was pomyśli o tych najszerszych i zada sobie pytanie: dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej? – Zrobiła pauzę, dając uczniom czas do namysłu. Następnie podeszła do biurka i oparła się o nie rękoma. – Życie... Jest ulotne, prawda? Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale w każdej chwili może się skończyć. Nawet teraz. Nie mówi się o tym na co dzień. W szkołach również. – Pozwoliła sobie na lekki uśmieszek. – Ale niestety, nie możemy żyć bez tej świadomości.

– Chodzi pani o to, że ważne rzeczy odkładamy na później?

Alina uniosła głowę i ciepło uśmiechnęła się do Mikołaja – chłopaka zazwyczaj siedzącego z boku w głębokim kapturze na głowie i z słuchawkami w uszach.

– Właśnie. Tracimy okazje. Wiem, że to nie lekcja religii, ale przytoczę wam pewien dialog między Janem Bosko, a młodym Dominikiem Savio. Kiedy Dominik grał w piłkę, Jan zadał mu takie pytanie, jak ja dzisiaj wam. Wiecie, co chłopiec odpowiedział?

– Że poleciałby do kościoła?

Alina wolno pokręciła głową.

– Nie. Że dokończyłby grać w piłkę. – Umilkła, a ciszę w klasie przerywały tylko hałasy z zewnątrz. – Wiecie o czym to świadczy? Że był gotowy. Nie miał spraw zostawionych na później. – Potoczyła wzrokiem po klasie. Nawet Filip miał poważny wyraz twarzy i zastanawiał się nad słowami nauczycielki. – Kto z was mógłby z czystym sercem tak samo odpowiedzieć?

Nikt nie odpowiedział, nikt się nie zgłosił.

Alina ponownie usiadła na biurku i spojrzała tęsknym wzrokiem przez okno. Dopiero po chwili zadała kluczowe pytanie:

– A kto by chciał?

Tym razem uniósł się las rąk.

***

Po dzwonku, większość uczniów szybko wychodziła z ławek, a Alina pakowała swoje rzeczy do torby. Przy okazji uważnie przypatrywała się wychodzącym z sali podopiecznym. Z zadowoleniem zauważyła, że nawet te mniej rozmówne osoby przyłączyły się dzisiaj do dyskutujących grupek. Zdecydowanie najmilszym widokiem, był kierujący się do wyjścia z klasy Mikołaj – bez kaptura na głowie, słuchawek w uszach i grobowej miny – radośnie rozmawiający z Wiktorią i Julią. Alina uśmiechnęła się i zasunęła krzesło. Chyba o to właśnie chodzi w byciu wychowawcą. Uczyć swoich podopiecznych czegoś o życiu. Widzieć, jak zmieniają się na lepsze.

Wyszła z klasy jako ostatnia i żwawo skierowała się do pokoju nauczycielskiego.

A co jeśli wypije kawę? W końcu ostatnio szkoła zainwestowała w nowiutki ekspres przelewowy. Nie ma co się ograniczać i czas zacząć cieszyć się każdą chwilą – najmilej to robić przy kubku gorącej kawy.

Minęła woźnego – Marcina Huszka – idącego korytarzem i odruchowo go pozdrowiła. Przeszła kilka metrów, a potem cofnęła się do mężczyzny.

– Ma pan może chwilkę? Zapraszam do pokoju na kawę.

Mężczyzna patrzył na nią trochę zaskoczony. Pracował w tej szkole dopiero od dwóch tygodni i jeszcze niezbyt zaznajomił się z nauczycielami.

– Szkoła zafundowała nowy ekspres.

To go przekonało. Z uśmiechem kiwnął głową i ruszył za Aliną. Ta również uśmiechała się do siebie.

Jednak najlepiej cieszyć się życiem pijąc kawę w towarzystwie.

Bo co jeśli już nie będzie okazji?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro