Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

Utwór w mediach to ten, o którym mowa w jednej ze scen. Uwielbiam go!

Nowy tydzień wcale nie okazał się łatwiejszy dla Defne i Selima. Choć ogłosili światu, że są w sobie zakochani, czekały na nich nowe problemy, którym postanowili stawić czoła.

Najwięcej zmartwień dostarczyli rodzice z obojga stron. Hande i Emin wyrazili swoje niezadowolenie z faktu, że młodsza córka wróciła do Korkmaza. Byli przeciwni tej relacji po tym, jak poznali sekret Selima. Patrzyli na niego zupełnie inaczej, zmieniając całkowicie swój stosunek do osoby architekta. Wystarczyło im, że Zeynep współpracowała z biurem, którego był właścicielem.

Podobne zdanie miała matka trzydziestojednolatka. Nie podobało jej się, że mężczyzna w dość krótkim czasie ponownie się zakochał. Kobieta ciężko przeżyła prawdę na temat zawartego małżeństwa swojego jedynego syna. Każdego dnia starała się oswoić z tą myślą, że między nim, a Aylin tak naprawdę nic nie było. Nie potrafiła poradzić sobie z beztroskimi decyzjami pierworodnego. Najpierw w tajemnicy oznajmił jej, że poślubił Çakir, a po pięciu latach ogłosił, iż ten związek w rzeczywistości istniał tylko na papierze. A niecały rok od rozwodu dowiedziała się, dzięki social mediom, że znów się zakochał. W dodatku w dziewczynie o pięć lat młodszej, z którą jak założyła, nie miał wspólnych zainteresowań. Matka mężczyzny po tym wszystkim, czego ostatnio doświadczyła, uważała, że to przelotna miłość i zakończy się wraz z końcem lata. Pragnęła spokoju, a Selim znów wywrócił jej życie do góry nogami, znajdując się na okładkach tureckich magazynów, trzymając w objęciach niejaką Defne Turan.

Jedyną osobą, która błogosławiła ten związek był ojciec Korkmaza. Mężczyzna cieszył się, że jego syn ponownie się zakochał. Stwierdził, iż to coś poważnego, skoro zdecydował się zamieścić z nową miłością wspólne zdjęcie na swoim instagramie. Zdawał sobie sprawę z tego, że syn odziedziczył po nim skłonność do skakania z kwiatka na kwiatek. Prawda na temat trybu życia Selima w ostatnich latach nie była dla niego zaskoczeniem. Podziwiał Aylin za to, iż zgodziła się tolerować każdą pannę, z jaką sypiał. Teraz cieszył się, że brunet poszedł po rozum do głowy i jak przypuszczał, zamierzał poważnie potraktować tę dziewczynę, z którą przez ostatnie kilka dni widywał swoje dziecko, czytając poranną prasę do świeżo zaparzonej kawy.

Korkmaz pragnął zapomnieć chociaż na chwilę o codzienności, dlatego zamierzał zorganizować dla Defne romantyczną kolację. Szczególnie, że była ku temu wyjątkowa okazja — dokładnie rok temu wyznali sobie swoje uczucia na plaży o zachodzie słońca. Ponadto chciał, żeby spędzili razem kilka chwil, odcinając się od zmartwień. Ułożył sobie w głowie prosty plan na wieczór, ale po rozmowie z nią, przeprowadzonej w ciągu dnia zrozumiał, że ona nie ma ochoty na publiczne wyjście, więc odpadał posiłek w eleganckiej restauracji.

Mężczyzna musiał w ostatniej chwili, zmienić swoje plany i zorganizować coś w domowym zaciszu. Pochłonięty przygotowaniami do randki, pobiegł do drzwi, słysząc dźwięk dzwonka, pośpiesznie rzucając fartuszek do kuchni. Nie wiedział, że do umówionej pory jest jeszcze czas.

— Aylin? — chrząknął, widząc swoją byłą żonę, stojącą przed nim. — Ne yapıyorsun burada? (Co ty tu robisz?)

— Ciebie też miło widzieć — powiedziała, poprawiając na ramieniu torebkę. — Musimy porozmawiać. Przeszkadzam?

— Ależ skąd — odparł, zapraszając ją do środka. — Wejdź.

Selim przeszedł z nią do salonu i zorientował się, sprawdzając godzinę na zegarze w kuchni, że do przyjścia Defne miał jeszcze trochę czasu. Miał nadzieję, że do tej pory zdoła rozprawić się z Çakir. Znał ją i wiedział, że gdy z jej ust pada stwierdzenie „musimy porozmawiać", tuż za rogiem czają się problemy.

— Chyba przyszłam nie w porę — stwierdziła kobieta, dostrzegając przez okno nakryty stół w ogrodzie i palące się świece. — Czekasz na kogoś?

— To prawda, ale możemy porozmawiać — westchnął Selim, umieszczając ręce na biodrach. — Pofatygowałaś się aż tutaj, więc mów, o co chodzi? Znam cię i wiem, że mamy jakiś wspólny problem, o którym chcesz mi powiedzieć.

— Wycofałam twoje pełnomocnictwo — oznajmiła Aylin, odkładając torebkę na kanapę, po czym spojrzała brunetowi w twarz. — Nie możesz już dysponować moimi udziałami w firmie.

Ne lütfen? (Co proszę?) — zdziwił się Selim, marszcząc czoło. — Nie tak się umawialiśmy! To moja firma, nie możesz tego zrobić. Dobrze wiesz, dlaczego dostałaś swoją część.

— Zgadzam się z tobą, ale doszłam do wniosku, że chcę się ich pozbyć. — Słysząc to, Selim w środku cały się gotował. Osoba, dla której się poświęcił, rezygnując z wielu rzeczy właśnie zadała mu prawdziwy cios w serce.

— Potrzebujesz pieniędzy... No tak, dlaczego mnie to nie dziwi — westchnął, czując, jak traci grunt pod nogami. Biuro architektoniczne to dla niego coś więcej niż zwykły biznes. Od początku to miejsce tworzyli ludzie, którzy byli dla niego ważni. Nie chciał sobie nawet wyobrazić, że miałby pojawić się w tym miejscu ktoś zupełnie obcy. — Powiedz, ile potrzebujesz. Kupię od ciebie udziały za tą cenę.

— Kwota nie gra tu żadnej roli — westchnęła Aylin.

Przez kolejne kilka minut Selim starał się dowiedzieć, dlaczego była żona zdecydowała się na takie posunięcie. Dotychczas nie miała zastrzeżeń, co do faktu, że to on podejmował za nią decyzje, korzystając z pełnomocnictwa. Ponadto wielokrotnie rozmawiał z nią o tym. Brunetka dobrze wiedziała, że jest gotów w przyszłości wykupić należące do niej akcje w biurze architektonicznym.

— Dobrze, inaczej. — Selim złożył ręce, ze sobą, starając się zebrać myśli. — Skąd ten pomysł? Kto ci podsunął coś takiego?

— Sama na to wpadłam — przyznała, podchodząc do okna. — Pomyślałam, że to nie fair wobec Ezgi. Dzięki moim udziałom miałbyś większość, a ona również dużo serca włożyła w powstanie biura. Będzie sprawiedliwiej, jeśli ktoś nowy przejmie mój dziesięcioprocentowy udział.

— Aylin, biuro architektoniczne nigdy cię nie interesowało! — krzyknął Selim, tracąc opanowanie. — Nie rozumiem, dlaczego nagle obchodzi cię sprawiedliwy podział? Nie mówiąc już o tym, że tę kwestię mam od dawna uzgodnioną razem z Ezgi. Nie powinnaś się w to wtrącać.

— To jest moja decyzja — oznajmiła Aylin. — Mam prawo robić z moją częścią, co chcę i tobie nic do tego. Chciałam być w porządku wobec ciebie i przyszłam ci o tym powiedzieć osobiście.

— Zdajesz sobie sprawę, że w tym momencie łamiesz naszą umowę? — spytał, a Aylin znów obdarzyła go spojrzeniem, przechadzając się po salonie. — Gdybym wiedział, że nie dotrzymasz danego mi słowa, rozwiązalibyśmy tę kwestię zaraz po rozwodzie.

— Masz na to jakiś dowód? — zapytała, a mężczyznę zatkało. — Nie, ponieważ to umowa między nami, która w każdej chwili mogła ulec zmianie.

— Nie wierzę w to, co słyszę! — Selim złapał się za głowę. — Wybacz, ale nie potrafię zrozumieć twojego postępowania.

— Przyzwyczaj się, że teraz ja również mogę podejmować decyzje — rzuciła Aylin, chwytając torebkę w dłoń. — Spotkamy się w trójkę na najbliższym posiedzeniu.

— W sierpniu tradycyjnie zamykamy biuro na miesiąc — przypomniał Selim, odprowadzając ją do drzwi. — Dobrze byłoby, gdybyś do tego czasu znalazła nowego udziałowca na twoje miejsce. Wiem, że zostało bardzo mało czasu, ale skoro rozważasz taką opcję to z pewnością masz już kogoś na myśli.

— Nie wiem, czy uda mi się załatwić to w tydzień, bo jak wiesz są wakacje — zauważyła Aylin, poprawiając włosy. — Jednak zrobię, co w mojej mocy, abyś do tego czasu poznał swojego drugiego wspólnika.

W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Selim, przeprosił stojącą tuż obok nich Aylin. Kobieta przesunęła się w korytarzu, pozwalając na swobodniejszy dostęp do klamki.

Mężczyzna wziął głęboki oddech i otworzył drzwi. Tym razem zobaczył za nimi swoją ukochaną.

Defne była zmieszana widokiem jaki zastała. Nie spodziewała się, że tego wieczoru nadarzy się okazja, aby wreszcie poznać Aylin osobiście.

Merhaba, sevgilim. (Witaj, kochanie.) — Korkmaz przyciągnął ukochaną do siebie, całując ją w policzek na oczach byłej żony. Mężczyzna bardzo potrzebował obecności swojej dziewczyny. Sam jej widok poprawił mu humor.

— Chyba przyszłam nie w porę — stwierdziła Defne, spoglądając to na nią to na niego. Oboje mieli niezbyt zadowolone miny, dlatego wysunęła taki wniosek.

— Przyszłaś w idealnym momencie — odpowiedział Selim. — Aylin właśnie wychodzi.

— Nie przedstawisz nas?

— Nie ma takiej potrzeby, ponieważ dobrze wiem kim jesteś — oznajmiła Defne, składając ręce ze sobą. — Nie spodziewałam się, że doczekam takiego dnia, ale los chciał inaczej. Wprawdzie nieco wcześniej niż zakładałam, ale cieszę się, że mam to już za sobą.

— W takim razie dłużej nie przeszkadzam. I tak zabrałam ci zbyt dużo czasu. — Te słowa skierowała do Selima, obdarzając go spojrzeniem. — Do zobaczenia jutro na przyjęciu urodzinowym! — Zawołała na odchodne. — Dobrze cię w końcu poznać, Defne!

Turan nie było dane odpowiedzieć, ponieważ Korkmaz zamknął drzwi, uniemożliwiając jej reakcję. Dziewczyna zrozumiała, że doszło między nimi do czegoś nieprzyjemnego. Chciała jak najprędzej wydobyć z mężczyzny to, co się między nimi wydarzyło, zanim się pojawiła, ale brunet nie był skory do zwierzeń. Nie interesowały ją szczegóły. Pragnęła jedynie odpowiednio pocieszyć ukochanego.

On skupił swoją uwagę na podaniu kolacji. Miał dość ostatnich wydarzeń. Od kilku dni wiele rzeczy nie układało się po jego myśli, ale nie zamierzał się załamywać. Miał Defne po swojej stronie i to dodawało mu otuchy.

*

Nawet najbardziej romantyczna sceneria nie zdołała ukryć tego, że Selim nie jest w humorze. Mężczyzna starał się tego nie okazywać, lecz Defne wiedziała swoje. Nie potrzebowała słów, aby poznać, iż coś się wydarzyło.

— Dziękuję za kolację — rzekła dziewczyna, sięgając po kieliszek wina. — Wszystko było pyszne. Zdrowie twoim rękom.

— Cieszę się, że ci smakowało — powiedział Selim, całując jej dłoń. Siedzieli w ogrodzie naprzeciw siebie. Na stole wypełnionym naruszonym jedzeniem z półmisków nie brakowało zapalonych świec. — Miałem nieco inne wyobrażenia, co do tego wieczoru. Chciałem zabrać cię do restauracji, żeby było miło i sympatycznie.

— Tu też jest miło i sympatycznie — odparła, się uśmiechając. — Doceniam, że spełniłeś moją prośbę i zostaliśmy dziś w domu. Ja nie potrzebuję do szczęścia kolacji w drogiej restauracji i całej otoczki związanej z takim wyjściem. Wiem, iż chciałbyś mnie gdzieś zabrać, zaimponować i...

— Jesteś moją dziewczyną — wszedł jej w słowo, choć to, co mówiła, było tak szczere i płynące prosto z jej serca, że chciało się tego słuchać w nieskończoność. — Moim obowiązkiem jest cię gdzieś zabierać.

— Przed nami jeszcze wiele takich chwil. Zdążymy razem wyjść, gdziekolwiek zechcesz. Na wszystko mamy przecież czas, kochanie. — Defne położyła swoją drugą dłoń na jego dłoni, trzymającą ją za rękę. — Ostatnią rzeczą, jakiej teraz oboje potrzebujemy to kolejny artykuł w gazecie na nasz temat. Tutaj jesteśmy sami i nikt nie ma prawa popsuć nam tej randki, prosząc o jakiś komentarz. Mamy za sobą kilka trudnych dni i zarówno tobie jak i mnie należy się jeden spokojny wieczór.

— Emocji w naszym życiu ostatnio nie brakuje — westchnął Selim. — Ciągle coś się dzieje.

— Mam ci przypomnieć, że to ty chciałeś powiedzieć światu o łączącym nas uczuciu? — rzekła Defne, podnosząc się z krzesła. Okrążyła stół i usiadła mężczyźnie na kolanach. Rękoma objęła jego szyję. — Przestrzegałeś mnie przed utratą równowagi.

— Masz rację, ale mówiąc to miałem na myśli te wszystkie artykuły na nasz temat, a nie to, że nasi rodzice będą przeciwko nam.

— Dajmy im trochę czasu. Emocje opadną i wszystko się jakoś poukłada — powiedziała Defne stykając swoje czoło z czołem ukochanego. — Moi rodzice polubili cię od samego początku, więc odbudowanie ich przychylności nie może być trudne.

— Podoba mi się to wyzwanie, które przede mną postawili — stwierdził Selim, przytulając dziewczynę. — Z wielką przyjemnością udowodnię im, że jestem ciebie wart. Wszystko naprawię, obiecuję.

— Poradzisz sobie, jestem o tym przekonana — zaśmiała się Defne, wplątując palce w jego włosy.

— Z moją mamą będzie trudniej, bo wciąż nie wybaczyła mi tego, co zrobiłem — jęknął Selim. — Natomiast liczę na to, że gdy tylko cię pozna, zmieni zdanie i zapomni o przeszłości. Będzie musiała cię pokochać, bo ja nigdy z ciebie nie zrezygnuję.

Seni seviyorum (Kocham cię.)— wyznała brunetka, łącząc ich usta w pocałunku.

Ben de seni çok seviyorum (Ja też cię bardzo kocham) — wyszeptał Selim, gdy się od siebie oderwali.

— Cokolwiek będzie się działo, możesz do mnie przyjść i o wszystkim powiedzieć — oznajmiła, opuszkami palców, dotykając jego zarostu na twarzy. — Nie chcę, żebyś przejmował się swoimi problemami. Pragnę je dzielić z tobą. Razem będzie nam łatwiej pokonać każdą trudność.

— Doceniam to i dziękuję za słowa otuchy — odparł, ciesząc się z jej obecności. — Proszę nie myśl za dużo o tym, co dzisiaj zobaczyłaś. To nic, z czym miałbym nie dać sobie rady. Aylin potrafi wkurzyć, lecz nie jest szkodliwa.

— Nie byłabym tego taka pewna — jęknęła Defne, widząc smutek w jego oczach. — Nie chcesz mówić i ja to akceptuję, ale wiem, że nie jesteś dziś sobą. Nie wszystko można ukryć, skarbie.

— Załatwię to, nie martw się, dobrze? — poprosił z lekkim uśmiechem na ustach.

— Dobrze — westchnęła, kręcąc głową.

Chciała mu pomóc, ale nie wiedziała, jak tego dokonać. Jedyne, co mogła zrobić w tym momencie to po prostu być przy nim.

Wraz z upływem godzin, Defne starała się rozweselić Selima. Pomogło jej w tym sączenie wina. Uważała jednak, żeby nie przesadzić i się nie spić. Dzięki bąbelkom, stała się bardziej pewna siebie i weselsza.

Aktualnie tańczyła boso po trawniku w ogrodzie, trzymając w ręku jako mikrofon pustą butelkę po alkoholu. Zadaniem Korkmaza było odgadywanie tytułu śpiewanej piosenki po refrenie jako najbardziej charakterystyczną i znaną część utworu.

— Beni geçmişime bırakıp yine kaçma. (Nie zostawiaj mnie w mojej przeszłości i nie uciekaj ponownie.) — Nuciła Defne kołysząc się na nogach. — Ah-ah-ah, ah-ah-ah. Bu ayrılık acısı nereye kadar? (Jak daleko sięga ten ból separacyjny?)

— Wiem, wiem! — krzyknął Selim i klasnął. — To jest ten... yyy... No, jak mu tam!

— Mam śpiewać dalej?

— Cicho! — odkrzyknął mężczyzna, szukając w głowie właściwego nazwiska. Na moment zamknął oczy, żeby łatwiej było mu się skupić. — Dalej jest znów te „ah, ah"' a potem leci tak. — Tutaj chrząknął, biorąc oddech. Stanął też na nogi, bo wcześniej siedział na leżaku przy basenie. — Bu kayıp şehir sensiz beni yutar. (To zaginione miasto pożera mnie bez ciebie.)

— Spisałeś się, benim hayatım (moje życie). — Podbiegła do niego Defne, bijąc brawo. — Autorem jej jest Soner Avcu.

— Dokładnie jego miałem na myśli! — Selim przyciągnął ją do siebie, przytulając po raz kolejny tego wieczoru.

— Byłby z nas super duet — stwierdziła, patrząc na niego, śmiejąc się i ukazując zęby. — Ja mogłabym zostać piosenkarką, a ty byłbyś moim grajkiem z gitarą. Co ty na to, kochany?

— Ponosi cię wyobraźnia, kochanie — skomentował Selim, nie traktując jej słów poważnie. Muzyka była jego pasją i chciał, aby tak zostało. — Chociaż bardzo dobrze nam razem idzie bez względu na to czy się wygłupiamy, śpiewamy karaoke, czy prowadzimy zabawę weselną.

— Mamy całkiem bogate doświadczenie — podsumowała, wsłuchując się w rytm bicia jego serca.

Korkmaz trzymał w objęciach dziewczynę przez jakiś czas. Towarzyszył im odgłos świerszczy. Tylko, a może aż tyle potrzebował, żeby być naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Zanim poznał Defne nie myślał, że tak małe rzeczy będą później odgrywały wielką rolę w jego życiu.

*

Nazajutrz w restauracji Onura i Selima odbyło się przyjęcie urodzinowe Ayaza, które zorganizowała Özge z pomocą swoich przyjaciół. Zmienił się wystrój, układ stołów, aby znalazło się miejsce do tańczenia. Pojawiły się białe, czarne i złote balony. Nie mogło zabraknąć napisu „Happy Birthday", który znalazł się w bardzo widocznym miejscu, służącym także do wykonania pamiątkowych fotografii, upamiętniających tę okoliczność.

Zaproszeni goście pojawili się krótko przed jubilatem, którego sprawdziła Özge pod zupełnie innym pretekstem. Gdy para pojawiła się w restauracji, zaproszone osoby okrążyły ich i wystrzeliły trzy tuby konfetti we wspomnianych wcześniej kolorach.

Ayaz był pod wrażeniem niespodzianki. Przez chwilę z wrażenia nie mógł nic powiedzieć. Podziękował wszystkim, a w szczególności swojej ukochanej, całując ją na oczach wszystkich. Özge wyznała mu, że to był jej pomysł, a zrealizować go pomogła jej Asli, Defne oraz Onur i Selim.

Potem wszyscy chcieli złożyć mu życzenia. Selim zarezerwował sobie koniec kolejki. Wśród gości były o wiele ważniejsze osoby niż on. Stojąc przy jednym ze stolików w towarzystwie Defne, kątem oka obserwował sytuację, aby wyczuć odpowiedni moment.

Korkmaz z trudem znosił obecność Aylin na urodzinach. Jej radosny wyraz twarzy irytował go, dlatego nie chciał patrzeć w jej stronę, bo ilekroć na nią spojrzał, wracały do niego słowa wypowiedziane poprzedniego wieczoru. Jednak dla dobra ogółu postanowił robić dobrą minę do złej gry.

— Doğum günün kutlu olsun! (Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!) — oznajmił Selim, ściskając dłoń Ayaza. — İyi ki doğdun! (Dobrze, że się urodziłeś!)

— Dziękuję — odparł, klepiąc go po plecach. — Miło mi, że przyszliście — Tę wypowiedź skierował również do Defne, stojącej u boku bruneta.

— Wszystkiego najlepszego! — rzuciła Defne, wręczając mu prezent.

— Zostaliśmy zaproszeni, nie wypadało odmówić — wyjaśnił Selim, starając się powstrzymać swój gniew. Nie miał zamiaru psuć Ayazowi humoru, zdradzając mu, że jego siostra wciąż przysparza mu problemy. — Poza tym to doskonała okazja, żeby się spotkać!

— To prawda, dawno się nie widzieliśmy — przytaknął Çakir, nie kryjąc swojego szczęścia. — Może dziś nie będzie okazji do swobodnej rozmowy, ale w najbliższych dniach to nadrobimy, ponieważ zostaję tu na kilka dni.

— Naprawdę? Özge nic nie wspominała — powiedziała Defne, szukając wzrokiem swojej kuzynki.

— To moja niespodzianka dla niej — wyjaśnił Ayaz. — Jeszcze o niczym nie wie. Nie mogłem przegapić okazji, żeby spędzić z nią więcej czasu. Doba jest zbyt krótka.

— Związek na odległość to trudna sprawa — stwierdził Selim, przyciągając do siebie dziewczynę. — Ja tęsknię za Defne, nawet gdy jest obok mnie.

Ach, aşkım... (Ach, kochanie...) — westchnęła Turan, czując motylki w brzuchu. Pociągnęła go lekko za skrawek koszuli, żeby móc dać mu buziaka w policzek. On już automatycznie wiedział, co oznacza ten gest, dlatego obniżył głowę, ułatwiając jej pokonanie różnicy we wzroście, jaka była między nimi.

— Cieszę się, że widzę was razem — wyznał Ayaz, utwierdzając się w tym, że dobrze postąpił nie próbując na siłę zatrzymać Korkmaza przy Aylin. — Życzę wam szczęścia!

— Może nie powinienem tego mówić, bo byłeś moim szwagrem — chrząknął Selim, obejmując Turan w pasie. — Jestem teraz bardzo szczęśliwym człowiekiem.

— Przeszłość jest przeszłością — skwitował Ayaz. Znał swoją siostrę i wiedział, że Aylin ma trudną osobowość. Z czasem zrozumiał, na co naraził Selima. Był mu wdzięczny za pomoc, jaką okazał jego siostrze. Nie znał kogoś, kto zdecydowałby się na podobny układ. Podziwiał go za ogromną cierpliwość, bo jemu często brakowało opanowania na wieść o jej nowych pomysłach. — Nie ma sensu do tego wracać. To zamknięty rozdział. Wciąż mam u ciebie dług wdzięczności. Dzięki tobie moja kochana siostra wyszła na ludzi.

— Będę o tym pamiętał — odparł Selim, myśląc, że być może poprosi Çakira o pomoc szybciej niż ktokolwiek by się tego spodziewał.

Wkrótce z kuchni przyjechał na wózku duży tort z bitą śmietaną, zdobiony sezonowymi owocami. Ayaz zdmuchnął symboliczne świeczki za jednym tchem, co brawami nagrodzili zgromadzeni goście. Po promiennej twarzy jubilata można było stwierdzić, że jest w fantastycznym nastroju i niespodzianka mu się podobała.

Niestety tego nie można było powiedzieć o Defne i Selimie. Ona przeżywała obecność Aylin, która jak dotąd niespecjalnie zabiegała o uwagę eks męża. Nie wiedziała, czy ma się z tego powodu cieszyć, czy wręcz przeciwnie, powinno ją to niepokoić. Nieustannie zastanawiała się, dlaczego zastała ją wczoraj w domu Korkmaza. Zadawała również pytanie, co się między nimi wydarzyło, że mieli takie niepokojące miny. Fakt, iż Selim nie chciał o tym mówić, rozwijał jej wodze wyobraźni.

Brunet z kolei nie potrafił przełknąć faktu, że jego biuro architektoniczne czekają spore zmiany. Nie wiedział, jak ma powiedzieć Ezgi o tym, co usłyszał od Aylin, dlatego odwlekał rozmowę. Jednak wiedział, że nie może tego przed nią ukrywać. Musiała znać prawdę i najlepiej byłoby, gdyby to on przekazał jej te wieści. Razem na pewno znaleźliby rozsądne wyjście z sytuacji. Jedyne, co dotychczas zdołał zrobić to wykonał telefon do swojego prawnika Halita i utwierdził się w tym, że Aylin działa zgodnie z prawem.

— Mów, co się dzieje? — zagaił Onur, który wyszedł z nim na zewnątrz pod pretekstem zapalenia papierosa. — Nie spodziewałem się, że ty też będziesz taki spięty z powodu obecności Aylin. A tu jak obserwuję ty i Defne kiepsko sobie radzicie, choć nie chcecie się z tym zdradzić.

— Zdenerwowała mnie — oznajmił Selim, podpalając cygaro. — Gdybyś usłyszał to samo, co ja zrezygnowałbyś z przyjścia na urodzinowe party.

— W takim razie czym cię zdenerwowała do tego stopnia, że ledwo powstrzymujesz swoje emocje?

— Wycofała moje pełnomocnictwo. — wyznał, kopiąc nogą w napotkany pod stopą kamień, wyczuwalny przez obuwie. — Nie mam już ponad połowy udziałów we własnej firmie. Ponadto nie mogę ich od niej odkupić, bo wymyśliła sobie, że znajdzie kogoś nowego na swoje miejsce. Uważa, że to byłoby niesprawiedliwe w stosunku do Ezgi, która ma niemal identyczny wkład w biuro architektoniczne.

— Siktir! (O cholera!)— przeklął Onur, który nie miał tego w naturze, podobnie jak palenia papierosów. — Jadowita żmija!

— Mógłbym spodziewać się wszystkiego, ale nie tego, że będzie chciała pogrywać ze mną w ten sposób — westchnął Selim, wypuszczając dym z ust.

— Zaraz z nią pogadam! — rzucił Onur. — Sprawię, że zmieni zdanie w ciągu minuty.

— Wystarczy! — Selim dotknął ramienia kuzyna. — Krzyk w niczym nie pomoże. Gniew nie jest najlepszym doradcą. Pozwól, że ja to załatwię. Po swojemu. Nie ma potrzeby, abyś interweniował na tym etapie. Wierzę w to, że zmieni zdanie i dogadamy się bez zbędnych kłótni.

— Tak się nie robi — westchnął Onur. — Z własnej woli dałeś jej dziesięć procent udziałów, a teraz, żeby je odzyskać, będziesz tracił mnóstwo nerwów. Wiesz, co mi to przypomina? — zapytał. — Rozwód też miał być szybki i bezproblemowy. A do czego doszło? Przez tę flądrę rozstałeś się z Defne. Z całym szacunkiem, ale tym razem nie pozwolę, aby odebrała ci to, na czym ci zależy.

— Dziękuję, bracie — oznajmił Selim. — Jednak najpierw pozwól mi działać. Gdy ja nic nie wskóram, włączysz się w ten spór, dobrze?

— Zgoda. Niech ci będzie.

— Niech ta rozmowa zostanie między nimi, proszę. Nie chcę martwić Defne. Już i tak jest przejęta jej obecnością. Wczoraj natknęła się na Aylin w moim domu. Na szczęście nie dowiedziała się, po co przyszła.

— Nie pochwalam tego ruchu — odparł Onur, dogaszają papierosa. — Wiesz, że nic jej nie mówiąc, dodatkowo ją denerwujesz? Niepotrzebne jest chyba to, żeby posądziła was o to, że się spotykacie.

— Nie dam jej powodów, aby myślała w ten sposób — powiedział Selim. — Po prostu chcę ją trzymać z daleka od problemów. Nie chciałabym, żeby wpakowała się w kłopoty.

— Czy ty czasem nie nawiązujesz do epizodu z posterunkiem policji? — spytał, przypominając sobie tamten dzień z uśmiechem na ustach. — Trzeba przyznać, że wtedy Defne mnie mocno zaskoczyła.

— Obiecujesz, że nic jej nie powiesz?

— Obiecuję.

Niedługo później mężczyźni wrócili do środka. Przy ich stoliku zastali, oprócz swoich partnerek, Özge z synkiem Aylin na rękach. Chłopczyk był trzymiesięcznym bobasem.

— Podoba ci się tutaj? — spytała dziecko, gdy Korkmazowie podeszli do nich. — Oczywiście, że tak! Ciocia wpadła na ten pomysł!

— Umiesz zająć się takim małym człowiekiem — stwierdził Onur, stając przy swojej ukochanej.

— Wręcz przeciwnie! Nie wiem, jak zabawić dziecko w podobnym wieku! — zaprzeczyła, starając się zająć czymś głodnego chłopca. — Obiecałam się nim zająć, dopóki Aylin nie przyniesie ciepłej butelki z mlekiem. Swoją drogą, mogłaby się pospieszyć.

— Nigdzie jej nie widać — stwierdziła Defne, szukając wzrokiem matki chłopca. — Robienie mleka nie jest czasochłonne, na pewno zaraz się pojawi.

— Może trzeba po nią pójść? — zaproponowała Asli, poruszając grzechotką, którą zostawiła im Aylin.

— Idzie! — zawołał Selim, dostrzegając idącą w ich kierunku brunetkę z butelką mleka w ręku.

— Jestem! — oznajmiła Aylin, pokazując synkowi ciepły posiłek. — Tak, Mehmet. Zaraz dostaniesz mleczko.

— Nakarm go, bo jest marudny — jęknęła Özge, przekazując dziecko w ręce jego mamy.

— Marudzi, bo jest również senny — rzuciła Aylin. Wtedy też na podłogę upadł smoczek, który przyczepiony był do ubranka.

Selim stojący najbliżej, pochylił się, aby go podnieść.

— Proszę — powiedział Selim, trzymając w palcach dziecięcy uspokajacz.

— Możesz mu to przypiąć? — Aylin odwróciła Mehmeta twarzą do Selima. — Gdziekolwiek chcesz.

— Gotowe.

— Dziękujemy, wujku Selimie — powiedziała Aylin, odchodząc od stołu w bardziej ustronne miejsce.

Stojąca cicho Defne przyglądała się całej sytuacji. Prawdziwą ironią losu było to, że teraz mężczyzna został nazwany wujkiem Mehmeta.

A mogłeś zostać jego ojcem — pomyślała Turan, odprowadzając wzrokiem Aylin i małego Mehmeta.

_________________

Aylin wróciła na pełnych obrotach. Tęskniliście za nią?

Jak myślicie, co będzie z biurem architektonicznym Selima? Uda mu się odzyskać udziały w firmie?

Dziękuję za zostawiane gwiazdki i komentarze! To mnie tak motywuje do pisania, na każdym napotkanym zakręcie!

All the love!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro