Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

Parę sekund później padła wyczekiwana odpowiedź.

Evet! — krzyknęła Asli, wystawiając przed siebie prawą dłoń. Onurowi trzęsły się nieco ręce, ale wsunął na serdeczny palec swojej wybranki pierścionek. — Tak bardzo cię kocham.

— Ja ciebie też bardzo kocham! — odparł Korkmaz, wstając z klęczek. Pocałował Asli w usta.

W tym momencie Defne, Ezgi, Selim i Serkan podnieśli się z krzeseł i zaczęli klaskać.

— Jeszcze obrączki! — przypomniał im Selim, podając drugie, większe pudełeczko.

— Ach, racja! — odparł Onur, łapiąc pudełeczko, które delikatnie rzucił w jego stronę Korkmaz.

— Refleks w normie! — zaśmiał się Selim, stając obok Turan.

Towarzystwo wymieniło się spojrzeniem. Co byłoby, gdyby opakowanie wpadło do morza?

— Powiedz, uratowałbyś sytuację, oddając swoją? — spytała Defne na ucho, przyciągając bruneta do siebie.

— Miałabyś coś przeciw? — odparł, patrząc jej prosto w oczy, uśmiechając się przy tym. — To tylko symbol związku małżeńskiego. Osobiście dla mnie nic nie znaczy, bo nic nie czuję do mojej partnerki, z którą łączy mnie więź wyłącznie na papierze.

Chwilę później na palcu Asli oprócz pierścionka zaręczynowego pojawiła się obrączka. Narzeczona wsunęła Onurowi złoty krążek na serdeczny palec prawej dłoni.

Dopiero w dniu ślubu na chwilę przed rozpoczęciem ceremonii ślubnej, nowożeńcy mogą przełożyć obrączkę na serdeczny palec lewej dłoni. W okresie narzeczeństwa obrączkę w Turcji zarówno kobiety jak i mężczyźni noszą na prawej. Jest to znak dla pozostałych, że oboje są zajęci i szykują się do zawarcia związku małżeńskiego.

Po wszystkim nowa para narzeczonych ponownie się pocałowała. Potem nadszedł czas na gratulacje od zgromadzonych przyjaciół. Każdemu udzielił się romantyczny nastrój. Jedynie Defne i Selim czuli się nieco niezręcznie w zaistniałej sytuacji.

Ona dlatego, że kilka dni wcześniej dowiedziała się o kłamstwie i tym samym jej serce zostało złamane.

Selim czuł się niezręcznie, czując na sobie wzrok Defne. On doświadczył podobnych przeżyć pięć lat wcześniej, aczkolwiek wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Podczas zaręczyn nie towarzyszyły mu żadne emocje. Nie był podekscytowany rozpoczynającym się nowym etapem w swoim życiu. Dzień po tym, gdy zaklepali z Aylin datę ślubu w urzędzie, Selim poszedł do jubilera i wybrał obrączki. Wręczył je Çakir, podczas spaceru w okolicy jej wynajmowanego mieszkania. Nie pytał, czy zostanie jego żoną. Po prostu pokazał jej zawartość pudełeczka i wsunął na palec biżuterię.

Było mu źle z tym, że Defne musi brać udział w takich chwilach. Widział po jej minie i zachowaniu, że dużo ją to kosztuje, ale dla dobra ogółu starała się jakoś trzymać. On nie chciał jej tego fundować. Wolał oszczędzić jej przykrości.

Onur także nie wymagał od niej obecności w tej ważnej dla niego chwili. Chciał jedynie, żeby pomogła mu przygotować wspaniałą kolację. To, że zdecydowała się w niej uczestniczyć, zaskoczyło go. Podziwiał ją za jej odwagę. Jednak nie miał serca, powiedzieć, że wcale jej nie zaprasza. Cieszył się, że chce mu towarzyszyć w tym wyjątkowym momencie. Zaprzyjaźnił się z nią przez te dwa miesiące i było mu miło, że stała się częścią jego bliskich znajomych.

Serkan otworzył szampana i rozlał zawartość do lampek.

— To teraz wasza kolej — zagadnęła Asli, patrząc na Defne i Selima. — Czekamy na twoje oświadczyny. — Zwróciła się do bruneta, który zakrztusił się własną śliną.

Turan, która była najbliżej niego, ruszyła mu z pomocą, z całej siły, uderzając go w plecy. Chciała być delikatna, żeby nie zrobić mu krzywdy, ale nie mogła się powstrzymać przed zadaniem mu bólu za to, co jej zafundował.

— Lepiej, ci, kochanie? — spytała z ironią w głosie, którą on zinterpretował we właściwy sposób.

— Tak, tak — zapewnił i odkaszlnął jeszcze raz. — Dziękuję.

— Spokojnie, z tymi oświadczynami to taki żart — powiedziała Asli. — Wiem, że całkiem niedawno się poznaliście i nawet nie myślicie o takich sprawach. Przepraszam, ten żart był nie na miejscu. Selim, nie przejmuj się moimi słowami.

— Rzeczywiście, nie w głowie nam takie pomysły — odparła Defne. — Nie jestem pewna, czy wytrzymamy ze sobą wystarczająco długo. Jednego dnia jest cudownie, a drugiego dnia zastanawiam się, czy ja go tak naprawdę dobrze znam? Nie chciałabym się związać z kimś, kto notorycznie kłamie.

— Może wróćmy do stołu i dokończmy jeść? — zaproponowała Ezgi, pragnąc przerwać niebezpieczną rozmowę. — Jedzenie stygnie.

— Dobry pomysł! — stwierdził Serkan, siadając na swoim miejscu.

Jakąś godzinę później Defne, zeszła po schodach, do kuchni, żeby nieco posprzątać. Jednocześnie mogła też przez chwilę pobyć zupełnie sama i nie udawać, że wszystko w porządku. Prowadzenie z Selimem gry w szczęśliwy związek tego wieczoru szło jej wyjątkowo trudno.

W niewielkich rozmiarów kuchni odnalazła ją Ezgi, która zaniepokoiła się jej zniknięciem z pokładu. Widząc, czym jest zajęta, postanowiła jej pomóc. Chciała też wykorzystać chwilę, że są same i porozmawiać z nią o małżeństwie Korkmaza.

— Rozumiem, że nie chcesz na ten temat rozmawiać, ale Selim nie miał złych zamiarów, ukrywając przed tobą informację o tym, że jest żonaty — zaczęła Ezgi, sięgając z suszarki mokre naczynia, zmywane przez brunetkę. — Znam tę sprawę od podszewki. Towarzyszyłam mu w tej sprawie od samego początku. Decyzja o ślubie z Aylin była nagła i nieplanowana.

— Mam uwierzyć w aranżowany związek, który trwa od pięciu lat? — fuknęła Defne, szorując z większym naciskiem talerz. — Przykro mi, ale to, o czym mówisz, nie brzmi zbyt realnie. Wiem, że Selim to twój wieloletni przyjaciel, ale naprawdę nie musisz tłumaczyć mi jego zachowania.

— Wiem, ale czuję, że muszę to zrobić, bo ty nie chcesz z nim rozmawiać. Nie pozwalasz mu dojść do słowa.

— Zasłużył sobie na to — odparła, odkładając kolejny czysty talerz na suszarkę. — Miał wiele okazji, żeby mi o tym powiedzieć, ale jakoś tego nie zrobił. Zanim powiesz, że przecież chciał to zrobić, zapytam, dlaczego dopiero wtedy? Dlaczego nie wcześniej? Bał się, że dowiem się od kogoś innego, i stąd chęć nagłych zwierzeń?

— Bał się, że cię straci — wyznała Ezgi, patrząc na Defne, która zaprzestała myć naczynia. — Selim zakochał się w tobie, jak w nikim wcześniej. Znam go od wielu lat, wiedziałam o wielu dziewczynach w jego życiu, ale w tym stanie, widzę go po raz pierwszy. On patrzy na ciebie z taką prawdziwą miłością. Tak, jak traktuje ciebie, nie traktował nawet Aylin w obecności bliskich, przed którymi musieli udawać. To ze względu na ciebie złożył pozew rozwodowy.

W słowach Ezgi brunetka wyczuła nutę szczerości. Może rzeczywiście nie powinna dłużej odkładać tej rozmowy i wreszcie porozmawiać z Korkmazem. Minęło już kilka dni. Emocje zdążyły nieco opaść. Postanowiła spróbować i wreszcie go wysłuchać. Poza tym nie tylko od Ezgi słyszała, że za tym małżeństwem kryje się coś innego.

— Daj mu tę szansę na wyjaśnienie ci wszystkiego — poprosiła Ezgi. — Ja cię o to proszę. On nawet nie wie, że tu teraz rozmawiamy. Nie chciał, żebym mu pomogła cię odzyskać. Powiedział, że to jego wina i to on będzie starał się odzyskać twoje zaufanie.

— Dobrze, porozmawiam z nim. — Zapewniła ją Defne, wracając do zmywania naczyń. — Chciałam jeszcze się z tym wstrzymać, żeby go ukarać, ale też jestem ciekawa, co ma mi do powiedzenia. W końcu podjął próbę tamtego feralnego wieczoru.

Ezgi z wdzięczności przytuliła Defne. Zaśmiała się, gdy na jej ubraniu pojawiła się mokra plama, przez zetknięcie się mokrych dłoni Defne z jej ubraniem.

— Miałem zapytać, czy długo wam tu zejdzie. — Na schodach pojawił się Serkan.

— Już kończymy — odparła Ezgi, biorąc do ręki ściereczkę.

Niedługo później, wyruszyli w rejs powrotny. Robiło się coraz później i zimniej.

Gdy bezpiecznie zacumowali do portu i towarzystwo poszło w swoją stronę, Onur zatrzymał na chwilę Defne i Selima. Chciał z nimi zamienić kilka słów.

— Skoro moja prośba została zaakceptowana, chciałbym spędzić z Asli kilka dni sam na sam — zaczął Korkmaz. — Mam w planach krótkie wakacje. Moja narzeczona wynegocjowała u szefa dodatkowe dni wolnego.

— Super! — odparła radośnie Defne. — To bardzo dobry pomysł.

— Też tak myślę, ale w związku z planowanym wyjazdem, musiałbym przekazać ci swoje obowiązki — rzekł Onur, patrząc prosto na Selima. — Jednak nie jestem pewien, czy to się uda, skoro jesteście ze sobą skłóceni. Będziecie musieli ze sobą współpracować, żeby wszystko grało.

— Bracie, taki problem to nie problem. Nie masz się czym martwić. Dziś udało nam się wzajemnie nie pozabijać, także we dwoje damy sobie radę z prowadzeniem hotelu i restauracji. — Selim poklepał kuzyna po plecach. — Zresztą miesiąc temu wszystko było na twojej głowie i dałeś sobie radę, więc ja też dam, nawet, gdy Defne jest na mnie obrażona.

— Jedź na zasłużone wakacje i ciesz się czasem spędzonym we dwoje — powiedziała Defne, obawiając się, jak to wszystko będzie funkcjonować bez Onura.

Po tych słowach Korkmaz pozwolił Turan odejść. Selim zaproponował, że może odwieźć brunetkę do siedliska, ale dumnie odparła, iż nie ma potrzeby, aby się fatygował.

Onur chciał poruszyć z kuzynem jeszcze jedną kwestię związaną z jego nagłym wyjazdem.

— Nie chciałem mówić o tym przy niej, ale we wtorek masz rozprawę rozwodową...

— Nie przejmuj się. — Brunet wszedł mu w słowo. — Defne i Özge pomogą mi ogarnąć nasz wspólny biznes. Nie będzie mnie raptem przez kilka godzin.

— Dziękuję! — Onur pożegnał się z Selimem męskim uściskiem, a potem pobiegł do samochodu, gdzie czekała na niego nieco zmarznięta narzeczona.

Selim został w porcie jakiś czas. Musiał odpowiednio zabezpieczyć swój jacht. Myśl o tym, że przez następne dni będzie jedynym szefem Defne ekscytowała go. Spodziewał się wielu spięć w kontaktach z nią, ale czego się nie robi dla każdej chwili spędzonej w towarzystwie osoby, którą się kocha. Z radością przyjął wyzwanie, rzucone przez Onura.

*

Nowy tydzień Selim zaczął, zwołując wielkie zebranie dla pracowników hotelu i restauracji. Musiał poinformować wszystkich, że przez najbliższe kilka dni będzie szefem obu zespołów. Chciał, żeby z wszelkimi nagłymi sprawami przychodzić do niego. On postara się zaradzić każdemu problemowi. Jednocześnie poprosił o wyrozumiałość, gdy nie będzie mógł przyjąć każdego od ręki z uwagi na zwiększoną liczbę obowiązków.

Niedługo później tłum pracowników się rozproszył. Selim zatrzymał na chwilę Defne i Özge, którym wyjaśnił, że jutro ma zaplanowany lot do Stambułu i przez kilka godzin go nie będzie. Powierzył im opiekę nad własnym interesem, obiecując, że wróci jeszcze przed zachodem słońca.

Resztę dnia spędził, koordynując pracę obu podległych mu miejsc. Nie zamierzał mieszać się zbytnio w kompetencje Onura, który zostawił mu całkiem sprawny zespół. Każdy znał swoje obowiązki i zakres powierzonych zadań. Pod koniec swojej zmiany, Defne odwiedziła go w restauracji, zdając relacje z całego dnia, przynosząc dokumenty, z którymi powinien się zapoznać. Nie próbowała podejmować tematów niezwiązanych z relacjami służbowymi. Wychodząc z jego pokoju, odetchnęła z ulgą, że przeżyła pierwszy dzień, podlegając Selimowi.

Mężczyzna był dumny za każdym razem, gdy widział jej niezbyt zadowoloną minę, że musi z nim rozmawiać. Podobało mu się to, że dziewczyna walczy ze swoją słabością do niego. Poza pracą mogła go unikać, ale podczas swojej zmiany była zmuszona z nim rozmawiać.

Selim cierpliwie czekał na moment, aż wreszcie będzie mógł szczerze wyznać wszystko Defne. Bardzo chciał rozliczyć się ze swojej przeszłości, ale też pamiętał radę przyjaciółki. Podpowiedziała mu, aby uzbroił się w cierpliwość, gdyż kobiety potrzebują czasu, żeby przetrawić pewne sprawy. Zamierzał przeczekać jeszcze jeden dzień. Jutro się rozwodzi i wtedy nic go nie powstrzyma. Planował pojawić się przed Defne z czystą kartą, nie odmawiając wyjaśnień dotyczących małżeństwa, które przed nią zataił. Jutro będzie wolnym człowiekiem, również wedle prawa. Nie będzie mogła mu zarzucić, że prowadzi podwójne życie.

Wieczór spędził na plaży, siedząc na piasku z gitarą w ręku. To był jego rytuał, odkąd pokłócił się z Defne. To miejsce przypominało mu o niej. Skoro nie mógł z nią rozmawiać, wspominał każdą wspólnie przeżytą chwilę. Zrozumiał już, że miał wiele okazji, aby podjąć temat małżeństwa. Ona z chęcią dzieliła się z nim swoim życiem, a on ani razu nie skupiał się na przeszłości. Żył teraźniejszością, myśląc, że nie ma nic ciekawego do opowiedzenia.

Nie zawsze rozmyślał, czasami po prostu przesiadywał na plaży i komponował nowe dźwięki. Ostatnio nie miał czasu, żeby pobrzdąkać sobie na gitarze, a za młodu robił to z wielką przyjemnością. Przeżyte doświadczenia, stały się dla niego motywacją do przerzucenia swoich uczuć w słowa piosenek. I o ile teksty, przychodziły mu dość łatwo, bo płynęły prosto z serca, budząc świeże emocje, tak dobór właściwej linii melodycznej był dla niego problematyczny.

Defne wybrała się w poniedziałkowy wieczór na plażę z myślą, że tam spotka Korkmaza. W końcu poczuła się gotowa, aby usłyszeć jego historię z przeszłości. Miała świadomość, że długo jej to zajęło, ale chciała wierzyć, że nie wszystko jeszcze stracone. Nie można ukrywać, że zmotywowała ją do tego nie tylko rozmowa z Ayazem, Ezgi i niejednokrotne prośby Zeynep. Również jego wspomnienie o planowanej podróży do Stambułu skłoniło ją do tego, żeby odbyć z nim szczerą rozmowę. Szczególnie iż nie przełożył wyjazdu z uwagi na nieobecność kuzyna. Domyśliła się, dlaczego. Zrozumiała, że przyda mu się wsparcie, nawet jeśli to tylko formalność.

Znalazła go w tym samym miejscu, gdy zaczęli się ze sobą widywać jako przyjaciele. Ucieszyła się, że tam jest. Podeszła bliżej, zdejmując z ramion szelki plecaka.

— Tak myślałam, że tu cię znajdę — powiedziała, stojąc nad nim. — Porozmawiamy?

— Oczywiście, chodź, siadaj — powiedział, zaskoczony jej widokiem. Odłożył gitarę do futerału leżącego po lewej stronie ciała. Serce zaczęło mu bić mocniej, bo nie spodziewał się jej tutaj. — Dziękuję, że jednak chcesz mnie wysłuchać.

— Przepraszam, że tyle z tym zwlekałam — westchnęła Defne, siadając obok niego. — Powinnam była pozwolić ci się wytłumaczyć dużo wcześniej, ale mój gniew był silniejszy ode mnie.

— W porządku, rozumiem każde twoje zachowanie — powiedział, w głębi serca ciesząc się, że wreszcie ze sobą szczerze porozmawiają. — Miałaś prawo być na mnie zła.

— W takim razie dziś ty prowadzisz monolog — stwierdziła Defne, podkulając nogi na piasku. — Ja będę milczeć. Zanim zaczniesz, dodam tylko, że nie zezłościłam się na ciebie za twoją przeszłość, bo każdy jakąś ma. Zabolał mnie fakt, że nie byłeś ze mną szczery. Dotychczas uważałam, iż fundamentem naszej znajomości jest właśnie szczerość.

— Lepiej będzie, jeśli będziesz zadawać pytania — stwierdził Selim, wzdychając. Musiał się zastanowić, od jakiego momentu wypadałoby zacząć. — Źle to rozegrałem, ale nie chciałem cię tym obarczać, gdyż nie wiedziałem, w jakim kierunku potoczy się moja relacja z tobą. Poza tym na początku dałaś mi do zrozumienia, co myślisz o osobach mojego pokroju. Dobrze nam się rozmawiało bez wiedzy, z jakich światów pochodzimy.

— Masz rację, moje słowa mogły cię zniechęcić — przyznała Defne, spoglądając na niego. W jego oczach po raz pierwszy dostrzegła smutek. Zrozumiała, że jemu też było ciężko.

— Powiedziałaś też, że nie szukasz miłości, więc wolałem skupić się na budowaniu naszej przyjaźni, niż na myśli, że między nami może się coś wydarzyć. Zrozumiałem, że jesteś inna od kobiet, jakie dotychczas bywały w moim życiu. Nie zależało ci na jednorazowej przygodzie. Poza tym poznawanie ciebie, dzielenie się z tobą moją pasją było dla mnie nowym doświadczeniem. Wcześniej żadna kobieta nie spytała o to, co lubię robić w wolnym czasie. — Między nimi zapadła niezręczna cisza. Korkmaz przełknął ślinę i kontynuował. — Resztę znasz. Gdy wróciliśmy ze wspólnych wakacji z Ceren i Halitem miałem mętlik w głowie. Nie do końca rozumiałem, co się ze mną dzieje. Zwierzyłem się Ezgi. Ona nazwała mój stan. Zrozumiałem, że jesteś dla mnie ważna. — Selim spojrzał jej w oczy.

Jej trudno było zapanować nad swoimi emocjami. Wciąż uczyła się przyjmować komplementy na swój temat. Dlatego pośpiesznie zamachała rękoma, odganiając łzy, cisnące jej się do oczu.

— Mów dalej — poprosiła, usiłując się roześmiać, żeby rozgonić ciężką atmosferę między nimi.

— Wtedy podjąłem decyzję, że to najwyższy czas, aby zakończyć relację z Aylin. Nie chciałem być wobec ciebie nieszczery. Wtedy nie wiedziałem i nadal nie jestem pewien, czy ty czujesz to samo, co ja, bo przecież nie chciałaś się we mnie zakochiwać. Próbowałem się z nią skontaktować, ale ona akurat wyjechała na wakacje. Odezwała się do mnie kilka dni później i zgodnie doszliśmy do wniosku, że musimy przerwać nasze małżeństwo. Ona też się w kimś zakochała.

— Dalej nie rozumiem, dlaczego mi nie powiedziałeś?

— Jej brat jest nieco specyficznym człowiekiem. Aylin poznałem na ostatnim roku studiów. Brała udział w programie wymiany studentów. Musiała długo przekonywać go, żeby w ogóle pozwolił jej wyjechać. On woli mieć bliskich w pobliżu. Trudno jej było się odnaleźć w nowym środowisku, zwłaszcza, że my mieliśmy już swoje paczki. Aylin przez pierwsze tygodnie była nawet dobrą studentką. Wszystko zmieniło się w drugim semestrze. W efekcie nie zdała go. Nie wiedziała, jak wytłumaczy się bratu ze swojej porażki. Obiecała mu, że przecież będzie się dobrze uczyć. I wtedy wkroczyłem ja. Zaproponowałem jej małżeństwo, dając jej powód do tego, żeby zostać w Turcji przez kolejne pół roku. Wiedziałem, że Ayaz ceni sobie rodzinę, dlatego znalezienie miłości wydawało mi się doskonałym pomysłem. W ciągu kilku dni staliśmy się mężem i żoną. Zrobiłem to, żeby jej pomóc.

— Chciałeś zapewnić jej bezpieczeństwo — powiedziała Defne, wpatrując się w morze. Dotarło do niej, jak wiele poświęcił dla swojej przyjaciółki. — W końcu twoje imię oznacza „bezpieczny".

— Tak — przytaknął, zginając nogę w kolanie. — Nie chciałem, żeby zmarnowała swoją szansę, którą dostała od losu. Nie każdy może sobie pozwolić na wzięcie udziału w wymianie studentów. Dobrze sobie radziła, tylko po drodze popełniła parę głupich błędów, które doprowadziły do tego, że wolała częściej wychodzić na imprezy niż skupić się na nauce.

— Każdy ma prawo popełnić błąd — odparła Defne, z powrotem zawieszając wzrok na brunecie.

— Trudno nam było odnaleźć się w roli męża i żony, a Ayaz dość często nas wtedy odwiedzał. Od początku ustaliliśmy jasne zasady układu. Przed naszymi rodzinami byliśmy zgodnym małżeństwem. Jednak, gdy nie było nikogo w pobliżu każde z nas żyło własnym życiem. Ja skupiłem się na swoim biurze.

— Przepraszam, że nie wysłuchałam cię wcześniej — stwierdziła Defne, patrząc na Selima ze zrozumieniem. Podziwiała go za odwagę, jaką miał decydując się na zawarcie fikcyjnego małżeństwa.

— To ja powinienem był nie zwlekać z wyjawieniem ci tego. Przepraszam, że nie byłem z tobą szczery, Defne.

Defne nie powiedziała nic więcej. Po prostu z całej siły przytuliła Selima. Tak bardzo mu współczuła. Poświęcił część swojej młodości dla kogoś, kto się w życiu pogubił. Już wszystko zrozumiała. On chętnie pomagał innym. Jej też niejednokrotnie ruszył z pomocą. Nauczył ją pływać, udawał jej chłopaka, wyjechał z nią na wakacje z Ceren. Zrobił to dla niej. Teraz wszystko ułożyło jej się w jedną całość. Selim Korkmaz to mężczyzna, który myślał też o innych. Był bogaty, wiódł nieprzyzwoite życie, ale różnił się od nich tym, że dostrzegał drugiego człowieka.

*

Selim przyleciał do Stambułu pierwszym lotem w ostatni sierpniowy, wtorkowy poranek. Rozprawa rozwodowa została wyznaczona na godzinę jedenastą, ale on wolał być na miejscu nieco wcześniej. Odebrał z lotniskowego parkingu swoje auto i ruszył prosto do sądu.

Parkując auto w pobliżu budynku, wpadł na Aylin. Ona także zjawiła się przed czasem. Nie chciała, żeby coś poszło nie tak na ostatniej prostej, a znając jej szczęście, wszystko mogło się wydarzyć. Przyciągała do siebie kłopoty, odkąd pamiętała.

Skoro byli wcześniej w sądzie, postanowili wypić szybką kawę przed rozprawą w pobliskiej kawiarni.

— Od rozmowy w kawiarni się zaczęło i na rozmowie w kawiarni się zakończy — stwierdziła Aylin ze śmiechem, gdy kelner przyniósł do stolika ich zamówienie.

— Przeznaczenie — skwitował krótko Selim, upijając łyk kawy z malutkiej filiżanki. — To miał być prosty układ, który przetrwał pięć lat. Powtórzę się, ale nie żałuję, że podjąłem tę decyzję.

— Nigdy nie zapomnę tego, ile dla mnie zrobiłeś przez te wszystkie, naprawdę dobre lata — westchnęła Aylin, obejmując palcami kubek. — Miałam tylko ciebie. Gdybyś mi nie pomógł, nie dałabym sobie rady.

— Tylko mi się tutaj nie rozklejaj — poprosił, się śmiejąc. — Cieszę się, że moje próby bycia dobrym mężem, zostały docenione.

— Jeśli ty i Defne pokonacie kryzys i będziecie razem, to już jej zazdroszczę takiego partnera, jak ty.

Tamam, tamam — przytaknął Selim, szeroko się uśmiechając. Siedział oparty o oparcie krzesła i z radością wysłuchiwał pochlebstw ze strony studenckiej przyjaciółki. — Już wystarczy. Nie jestem ideałem. Staram się po prostu być dobrym człowiekiem.

Chwilę później Aylin przeprosiła go i poszła do toalety. Nie wracała z niej przez dłuższy czas. W końcu jednak pojawiła się z powrotem przy stoliku. Korkmaz dostrzegł, że jest bardzo blada i ogólnie nie wygląda najlepiej.

— Wszystko w porządku? — zapytał troskliwie, spoglądając na nią. — Jesteś blada jak ściana.

— Tak, tak — zapewniła go, wysilając się na delikatny uśmiech. — Nic mi nie jest. Po prostu trochę stresuję się rozprawą. Chciałabym mieć to już za sobą. Im bliżej jedenastej, tym silniej odczuwam stres.

— Rozumiem — odparł Selim, łapiąc ją za rękę, aby dodać otuchy. — Ja też się denerwuję, choć tego po mnie nie widać. Sam fakt, że musimy pojawić się w sądzie, jest stresujący. Będzie dobrze.

— Pójdziemy już? — spytała, sprawdzając po raz kolejny godzinę w telefonie.

— Dobrze — odparł, widząc godzinę na ekranie telefonu Aylin. Podniósł rękę, żeby zawołać kelnera. — Możemy poprosić o rachunek?

Po siedmiu minutach ponownie znaleźli się przed budynkiem sądu. Çakir wpadła na pomysł, aby uwiecznić tę chwilę ostatnim wspólnym zdjęciem jako mąż i żona. Selim nie miał nic przeciwko temu, szczególnie iż zakładał, że po rozprawie każde z nich będzie się spieszyło do własnego prawdziwego życia.

Zapozowali przed gmachem do selfie. Selim objął prawie byłą żonę w pasie, a drugą rękę wyciągnął przed siebie, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie. Fotografia nie wyglądała do końca poważnie, gdyż oboje mieli na niej ubrane przeciwsłoneczne okulary, które chroniły oczy przed nadmiernym promieniowaniem słońca.

Selim ubrany był w cienką bawełnianą bluzkę na długi rękaw z delikatnymi zatrzaskami w okolicy klatki piersiowej, których nie zapiął. Do tego czarne, błyszczące spodnie na kant i mokasynki. Na palcu prawej dłoni widniał męski pierścionek. Nieco dłuższe już włosy, których od dwóch miesięcy nie ścinał, trzymały się za pomocą nałożonego żelu.

Z kolei Aylin ubrana była w czerwony garnitur, składający się ze spodni i nieco dłuższej marynarki z długim rękawem. Pod spodem miała ubrany czarny top, włożony do środka. Falowane ciemne włosy rozdmuchiwał sierpniowy wiatr.

Czekali pod salą rozpraw, rozmawiając, jak gdyby nic. Selim w ten sposób chciał odciągnąć myśli Aylin. Nadmierny stres nie jest dla nikogo zbyt dobry, a oni mieli go w ostatnich tygodniach całkiem sporo.

— Aylin Çakir— Korkmaz i Selim Korkmaz. — Na hol wyszła dziewczyna w eleganckim stroju, zapowiadając kolejną sprawę.

Wtedy w korytarzu pojawiła się spóźniona Ezgi. Przybyła do sądu, żeby być wsparciem dla ich obojga. Towarzyszyła im, gdy zawierali związek małżeński i chciała być razem z nimi, podczas wyroku.

— Myśleliście, że was zostawię z tym wszystkim samych? — spytała, pospiesznie witając się przytulasem z Aylin i Selimem.

Rozprawa nie potrwała długo. Prawnicy obojga stron, zaprezentowali swoje stanowiska, dochodząc do zgodnych ustaleń. Dodatkowo prawnik Metin, przedłożył przed sąd dokument, stwierdzający, że Aylin i Selim od ponad dwóch lat żyją w separacji, mieszkając w dwóch różnych krajach, z daleka od siebie. Orzeczenie o separacji nie było zatem konieczne.

— Chcę usłyszeć wasze ostatnie słowo — oznajmił sędzia, zwracając się do Aylin, która zdążyła wstać. — Aylin Çakir -Korkmaz, uważasz, że wasze małżeństwo się skończyło? Naprawdę chcesz rozwodu?

Evet (Tak.) — odparła Aylin, patrząc w stronę siedzącego naprzeciw niej Selima. Ten poczuł ulgę, choć nie mógł jej wyrazić słowami z uwagi na miejsce, w jakim się znajdował.

Jego małżeństwo zawarte dokładnie pięć lat temu zbliżało się ku końcowi. Tak, termin rozprawy został wyznaczony na dwudziestego piątego sierpnia, identycznie jak data poślubienia dziewczyny.

— Panie Selimie Korkmaz... — Teraz to Selim wstał ze swojego miejsca, zwracając swój wzrok na sędziego. — Chcesz rozwieść się z żoną?

Przed oczami mignęły mu wspomnienia z chwili, gdy zawierał związek małżeński, z momentu, gdy razem z Aylin uczył się być mężem tak, aby nikt z ich rodzin nie zorientował się, że coś jest nie tak. Przypomniał sobie wszystko, co razem przeżyli. Zarówno te lekkie jak i chwilami trudne dni.

Evet — potwierdził, spoglądając w kierunku brunetki.

— Dobrze — westchnął sędzia. — Czas na decyzję.

W tym momencie wszyscy zgromadzeni na sali wstali. Selim nie mógł się doczekać, aż usłyszy, że jego małżeństwo zostanie rozwiązane, dlatego przymknął oczy. Oczami wyobraźni chciał zobaczyć tę chwilę.

Jednak nie zdążył, ponieważ usłyszał głos Aylin, która chciała prosić o przerwę, gdyż zrobiło jej się słabo. Wtedy spojrzał w jej stronę i dostrzegł, że dziewczyna opadła na ramię swojego prawnika, tracąc przytomność.

Na sali rozpraw, zapanował chaos. Selim poderwał się z miejsca, podbiegając na przeciwległą stronę pomieszczenia. Nie rozumiał, co się wydarzyło. Adwokat Aylin, próbował ją ocucić, a ktoś z tyłu zaczął wołać, aby wezwano karetkę pogotowia. Korkmaz wziął dziewczynę na ręce i ułożył w bezpiecznej pozycji na podłodze. Ezgi, usiadła na swoich stopach, pozwalając, aby głowa spoczęła na jej udach.

— Co się stało? — zapytała go przyjaciółka, uderzając brunetkę w policzek. — Ona na coś choruje?

— Nie, nic mi o tym nie wiadomo — odparł Selim, nerwowo odkręcając perfumy, które podał mu Metin. — Już wcześniej wyglądała nie najlepiej, ale twierdziła, że to przez stres związany z rozprawą.

Mężczyźnie udało się otworzyć fiolkę i przystawić do nosa nieprzytomnej Çakir. Po kilku chwilach dziewczyna otworzyła oczy.

Zdezorientowana wodziła oczami to na pochylającą się nad nią Ezgi i Selimem, który kucał po jej prawej stronie. W tle stały jeszcze inne osoby, których nie potrafiła rozpoznać w pierwszej chwili, gdyż ich sylwetki widziała niewyraźnie.

— Już w porządku — Uspokoił ją, Selim, delikatnie się uśmiechając. — Zemdlałaś. Jak się czujesz?

— Dobrze — westchnęła Aylin, chwytając się instynktownie za brzuch. — Już dobrze.

— Na pewno? — Korkmaz wolał się upewnić.

— Tak, to całkiem normalne w moim stanie — zapewniła go Aylin. — Ben hamileyim. (Jestem w ciąży.)

_______________________

Jeśli ktoś myślał, że postać Aylin nie namiesza to mam nadzieję, że właśnie się zdziwił. 

Nie ukrywam, że czekam na waszą reakcję na tę nowinę.  #AşktanKorkmaPL

All the love!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro