Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

#AşktanKorkmaPL

Selim, nie myśląc zbyt długo, od razu wybrał się do kancelarii swojego prawnika. Chciał, czym prędzej, przekazać podpisany pozew rozwodowy. W drodze do kancelarii zadzwonił do Defne, będąc ciekaw, jak się czuje po wczorajszym wieczorze.

— A ty co robisz? — spytała Turan. Jej głos roznosił się po całym aucie, gdyż rozmawiali ze sobą przez zestaw głośnomówiący. Dzięki temu Selim mógł swobodnie trzymać ręce na kierownicy.

— Mam do załatwienia parę spraw na mieście — wyjaśnił, zaciskając prawą dłoń na skrzyni biegów. Nienawidził nie mówić dziewczynie prawdy. Źle się z tym czuł, że ją okłamywał. Po raz pierwszy nie podobało mu się to. Wcześniej nie miało dla niego znaczenia, jakie bzdury wciskał przypadkowym kobietom, które zapraszał do swojego domu na jedną noc, a te myślały zazwyczaj, że będzie z tego coś poważniejszego. Jednak Selim nikomu niczego nie obiecywał. Przynajmniej dopóki nie poznał Defne. — Skoro już tu przyjechałem, zrobię coś pożytecznego. Nie chciałbym zwracać głowy Ezgi. Spadło na nią zbyt dużo obowiązków.

— W porządku — westchnęła brunetka. Selim wyobraził sobie, jak się szczerze uśmiecha. — Ciągle myślisz o pracy, więc nie będę ci przeszkadzać. Pamiętaj, że wszyscy na ciebie czekamy. Mama już od rana działa w kuchni.

— Ach, jak mi brakuje domowego jedzenia — stwierdził Selim, nagle wciskając hamulec, bo światło z zielonego zmieniło się na czerwone. — Oczywiście wyrobię się ze wszystkim do obiadu. Całuję, do zobaczenia!

Sonra görüşürüz, hayatım. (Do zobaczenia później, kochanie). — Usłyszał w słuchawce, zanim połączenie dobiegło końca.

Wziął głęboki oddech, obserwując przez szybę sygnalizację świetlną. Po paru chwilach zapaliło się zielone, więc ruszył z delikatnym piskiem opon. Asfalt na drodze był dość mocno nagrzany od promieni słonecznych.

Czterdzieści minut później znalazł się w budynku, w którym mieściła się kancelaria należąca do jego adwokata. Trzymając w ręku teczkę z dokumentami, szedł długim korytarzem, aż dotarł do recepcji, gdzie siedząca za biurkiem dziewczyna poinformowała go, że w środku nie ma nikogo i może wejść.

Selim podszedł więc do właściwych drzwi, pukając w nie. Słysząc pozwolenie, nacisnął klamkę.

W środku zobaczył siedzącego za biurkiem siwego, aczkolwiek szykownego pięćdziesięciosiedmiolatka, z delikatnie odstającym brzuchem.

— Merhaba — powiedział, zamykając za sobą drzwi. Sekundę później podał adwokatowi dłoń, gdy ten wstał zza biurka.

Adwokat obszedł mebel, zapraszając Selima, aby usiadł na kanapie mieszczącej się pod oknem, skąd przez szyby od podłogi aż po sam sufit rozpościerał się widok na zatłoczoną ulicę Stambułu. Brunet przyjął zaproszenie, siadając wygodnie. Trzymaną w ręku teczkę przekazał siwemu, który zajął miejsce na jej drugim brzegu.

— Güzel (Pięknie.) — powiedział starszy z nich, sprawdzając dokumenty, które znalazł w teczce. — Jeszcze dziś wyślę pozew do sądu.

— Kiedy możemy spodziewać się terminu rozprawy? — zapytał Selim, bacznie obserwując adwokata.

— Myślę, że powinno być po wszystkim jeszcze w tym miesiącu — stwierdził, odkładając dokumenty na szklany stolik. — Wasza sprawa rozwodowa nie jest skomplikowana. Nie macie dzieci, podział wspólnego majątku jest jasny. Rozprawa w sądzie będzie tylko formalnością.

— Tak też myślałem — potwierdził Selim z uśmiechem na twarzy, trzymając lewą stopę opartą na kolanie drugiej nogi. — Bardzo mnie to cieszy.

— Napijesz się czegoś? — zapytał adwokat, drapiąc się po siwej brodzie.

— Nie, dziękuję, Metin — zaprzeczył, poprawiając zawieszone na koszuli okulary przeciwsłoneczne. — Wpadłem tylko na chwilę. Muszę załatwić jeszcze parę spraw, bo wieczorem wracam już do Bodrum.

— Ach, jesteś na urlopie?

— Nie, w tym roku pomagam Onurowi zarządzać naszym wspólnym interesem — wyjaśnił Selim z uśmiechem na twarzy. — Jednak zdarzy mi się zajrzeć do Stambułu. Także, gdy już będzie wiadomo, kiedy odbędzie się rozprawa, bez problemu zjawię się w sądzie.

— Rzeczywiście, wyleciało mi to z głowy. — Adwokat podrapał się po głowie. — Przecież rozmawialiśmy o tym. A przy okazji... Masz jakieś pytania związane z rozwodem? Chętnie rozwieję wszystkie twoje wątpliwości.

Mimo że uzyskanie rozwodu było prostą sprawą, Selim miał kilka pytań. W ten sposób spotkanie z adwokatem potrwało nieco dłużej, niż pierwotnie zakładał. Po wyjściu z gabinetu Metina od razu zadzwonił do Aylin, żeby przekazać jej najnowsze informacje zaczerpnięte od prawnika.

Kobieta z entuzjazmem wysłuchała dobrych wieści, jakie usłyszała od Selima. Musiała jedynie zastanowić się, jak wyjaśni bratu przedłużający się pobyt w Turcji, co nie było jej największym zmartwieniem. Skoro rozprawa miałaby odbyć się jeszcze w sierpniu, wolała zaczekać na nią, przebywając za granicą. O pracę nie musiała się martwić, bo mogła zdalnie wykonywać swoje obowiązki. Jej nowy chłopak też nie był powodem do zmartwień, gdyż znał jej sytuację i cierpliwie czekał, aż dostanie rozwód.

*

Defne, zupełnie nieświadoma, jakimi sprawami w rzeczywistości pochłonięty jest jej chłopak, postanowiła wykorzystać swój przyjazd do Stambułu i zobaczyć się z Mertem. Od momentu, w którym Ceren wyjawiła wszystkim jej kłamstwo, ich kontakt uległ znacznemu pogorszeniu. Kolega nie mógł zrozumieć, dlaczego Defne go okłamała, choć byli bliskimi przyjaciółmi. Zwłaszcza że odkąd się zakumplowali zawsze byli ze sobą szczerzy. Nigdy wcześniej nie mieli przed sobą tajemnic.

Defne nie zapowiedziała swojej wizyty. Wybrała się do domu jego rodziców, nie uprzedzając go. Miała szczęście, bo zastała chłopaka w środku. Poprosiła go o wspólny spacer w okolicy, a ten, nie mogąc jej odmówić, gdyż się za nią stęsknił, wciąż obrażony się zgodził.

Udali się na pobliski plac zabaw. Dopiero tam Defne przeszła do sedna. W drodze po raz kolejny układała sobie w głowie kwestie, którą wygłosi koledze. Zajęli jedną z wolnych ławek.

— Bardzo żałuję, że tak wyszło — wyznała, niepewnie patrząc Mertowi w oczy. — Wiem, zachowałam się nie w porządku wobec ciebie, ale ja nie zamierzałam niczego przed tobą ukrywać. Chciałam ci o wszystkim powiedzieć już następnego dnia.

— Dlaczego tego nie zrobiłaś? — zapytał z wyrzutem. — Hm? Przez ciebie wyszedłem na idiotę!

— Nie potrafiłam tego zrobić — odparła Defne, lekko unosząc ton głosu. — Mówiłeś o takich pięknych rzeczach, nie mogłam tego zepsuć.

— Dobrze. Rozumiem – westchnął, przesuwając dłońmi po swoich udach. — A później? Miałaś tysiąc innych okazji, aby mi o tym powiedzieć. Cały czas pozostawaliśmy w kontakcie.

— Masz rację, ale uważałam, że nie powinnam rozmawiać z tobą na ten temat przez połączenie wideo — odparła brunetka z wyczuwalną skruchą w głosie. — Chciałam ci to powiedzieć, będąc obok — westchnęła Defne, chwytając jego przedramię. — Tak jak teraz. Uwierz mi, nie chciałam, żeby tak wyszło.

— Nie spodziewałem się tego po tobie, Defne. Wierzyłem, że będziemy zawsze ze sobą szczerzy — powiedział Mert, patrząc prosto na jej twarz. Wymalowany smutek mówił, że szczerze żałuje tego, że go okłamała w tak ważnej sprawie. — Znamy się kilka lat i jak dotąd nic podobnego nie miało miejsca.

— Źle się stało, mam tego pełną świadomość — zapewniła go, puszczając jego przedramię. Spuściła wzrok, wpatrując się w bawiące się w piaskownicy kilkuletnie dzieci. — Zawiodłam cię, ale teraz za wszystko szczerze przepraszam. Wybaczysz mi?

— Oczywiście, że ci wybaczam — powiedział, otwierając ręce, żeby objąć nimi brunetkę. Ona, bez chwili wahania, objęła Merta, umieszczając głowę w zagłębieniu jego szyi. — Nie potrafię się na ciebie zbyt długo gniewać. Nasza przyjaźń jest dla mnie o wiele cenniejsza niż to drobne nieporozumienie.

— Dziękuję — odparła, wciąż trwając w uścisku. — Bardzo za tobą tęskniłam. Bardzo.

— Ja też tęskniłem — zapewnił ją, gładząc po plecach. — Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.

— Jesteś pewien? — spytała Defne, ponownie, wpatrując się w jego twarz. — Jestem gotowa opowiedzieć, jak było jeszcze raz.

— Nie musisz mi tego jeszcze raz tłumaczyć. Sam wszystko zrozumiałem, gdy się uspokoiłem — powiedział Mert, uśmiechając się. — Nie powiedziałaś mi prawdy, żeby kłamstwo się nie wydało, dopóki wszyscy nasi koledzy z liceum nie wyjadą. Ja też nie jestem bez winy, bo sam się zagalopowałem w planach na przyszłość. Już wiem, że nie miałaś złych intencji.

— Zrobiło się niezłe zamieszanie, bo przed spotkaniem klasowym pisaliśmy sobie, że możemy przyjść razem, a kilka dni później przedstawiłam ci Selima, jako mojego chłopaka.

— To prawda. Teraz to widzę, że od początku coś tu nie grało, ale wtedy nie połączyłem ze sobą tych faktów — zaśmiał się Mert, opierając plecami o oparcie ławki. — Cieszę się, że mamy to już za sobą. Finalnie i tak dobrze się bawiłem. Özge dotrzymała mi towarzystwa.

— A ja przynajmniej poznałam prawdziwe okoliczności, w których tak naprawdę po raz pierwszy spotkałam się z Selimem. — Rozbawiona Defne odgarnęła swoje loki do tyłu. — Pamiętasz historię, jaką wam opowiadaliśmy z Selimem?

— Tak, pamiętam. Zamiana walizek rodem z filmu. Nie sposób o tym zapomnieć.

— W całym tym kłamstwie to była jedyna rzecz, która wydarzyła się naprawdę — odparła Defne, czując przyjemne uczucie w podbrzuszu. — Poza drobnymi szczegółami, ale one nie mają większego znaczenia. Do tamtego dnia sądziłam, że okoliczności naszego pierwszego spotkania były zupełnie inne.

— Dobrze rozumiem, że Selima wcześniej nie znałaś? — dopytał Mert.

— Tak, poznaliśmy się jakieś trzy tygodnie przed spotkaniem klasowym.

— Jak na taki krótki okres, udawanie pary wyszło wam bardzo dobrze — stwierdził zaskoczony Mert. — Oboje sprawiliście, że wszyscy się nabraliśmy.

— A my przez to całe udawanie i spędzanie ze sobą każdej wolnej chwili, zaczęliśmy darzyć się uczuciem — oznajmiła Defne, wyjmując z kieszeni sukienki telefon. Podświetliła ekran, sprawdzając, czy chłopak czasem do niej nie napisał. Nie miała od niego żadnej wiadomości ani połączenia. Zasmuciło ją to, ale z drugiej strony uprzedzał, że będzie zajęty. — Od jakiegoś czasu jesteśmy prawdziwą parą — powiedziała ze szczerym uśmiechem na ustach.

— Serio? — zapytał zdumiony Mert, unosząc brew. — W takim razie, cieszę się twoim szczęściem po raz kolejny! — Chłopak ponownie przytulił swoją przyjaciółkę. — Mam również nadzieję, że tym razem to ten właściwy. W przeciwnym razie znów będę leczył twoje złamane serce, a jemu tym razem dam w zęby. I obiecaj, że mnie nie powstrzymasz. To takie moje małe marzenie, dać jakiemuś draniowi w twarz, który cię w sobie rozkocha, żeby dosadnie poczuł, co właśnie stracił. Obiecaj, że tym razem będę mógł je spełnić. To siedzi we mnie już od momentu twojego pierwszego zerwania.

— Dobrze, obiecuję — zapewniła go, śmiejąc się. Naprawdę brakowało jej rozmów z przyjacielem. Cieszyła się, że wszystko sobie wyjaśnili. — Nie będę się sprzeciwiać. Zrobisz, co uznasz za stosowne.

— Ja jednak mam nadzieję, że nie będę musiał interweniować w ten sposób — zachichotał Mert. — W przeciwnym razie powinienem zacząć pracować nad swoimi mięśniami. Z taką budową ciała, jestem na starcie na straconej pozycji przy twoim napakowanym rycerzu.

— Żarty na bok — powiedziała Defne, chowając telefon. — Spieszy ci się do domu?

— Nie, a co?

— To chodź ze mną! — oznajmiła Turan, wyciągając rękę w jego stronę. — Mama organizuje rodzinny obiad. Zjesz z nami. W końcu jesteś moim bratem, zapomniałeś?

Mert zaakceptował propozycję przyjaciółki. Uprzedził swoich rodziców, że wróci nieco później, niż im mówił. Nie chciał, by oni czekali na niego w domu, skoro miał w planach jeszcze trochę czasu spędzić w towarzystwie Defne. Chciał się nią nacieszyć, zanim znów ją straci na kilka tygodni. Kontakt przez kamerę wideo to nie to samo, co spotkanie twarzą w twarz. A on, choć pracował, nie mógł pozwolić sobie na ciągłe podróże między Bodrum a Stambułem.

*

Selim wysiadł z samochodu, który zaparkował w dzielnicy Defne kilka minut przed umówionym czasem. W ręku trzymał teczkę ze wzorem umowy do sporządzenia z Zeynep.

Drzwi otworzyła mu starsza z sióstr, zapraszając do środka.

— Defne jeszcze nie ma — oznajmiła Zaynep, zamykając drzwi za mężczyzną. Dłonią pokazała, żeby nie ściągał butów, gdyż on był gotów to zrobić. — Będziemy jeść w ogrodzie.

— Rozmawiałem z nią, uprzedziła mnie, że straciła poczucie czasu — odparł Selim, gestem ręki, prosząc, aby ruszyła przodem. Mimo że był w tym domu poprzedniego wieczoru, nie zdążył jeszcze zapamiętać rozkładu wszystkich pomieszczeń. — Przyniosłem umowę.

— Super — odparła z uśmiechem. — Rodzice są w kuchni.

— Dzień dobry państwu — przywitał się z rodzicami swojej wybranki, przechodząc obok kuchni. Hande stała przy kuchence gazowej i mieszała w garnkach, a Emin siedział przy stole, przygotowując sałatkę z warzyw przygotowanych wcześniej przez żonę.

— Pozwolicie, że sobie przez chwilę porozmawiamy — powiedziała Zeynep, prowadząc mężczyznę do swojego pokoju. — Zaraz wrócę i ze wszystkim wam pomogę.

— Idź, zajmij się naszym gościem — odparła mama, doprawiając danie.

Zeynep zaprosiła Selima do swojego pokoju na piętrze, zamykając za nim drzwi. Korkmaz rozejrzał się dyskretnie po pomieszczeniu. To było jego odruchem zawodowym. Lokum było średniej wielkości, w centralnej części stało duże łóżko. Naprzeciw szafka rtv, na której stał telewizor. Pod oknem znajdowała się toaletka i taboret. Obok drzwi stała pojemna szafa na ubrania. Ściany pomalowane były na beżowo.

— Możemy porozmawiać? — zapytała, siadając na skraju łóżka. — Szczerze, bez owijania w bawełnę.

— Jeśli chodzi ci o naszą współpracę, to możesz być spokojna. Pamiętam, że nie rozmawiałaś o tym z rodzicami — odparł, zajmując miejsce obok niej. Teczkę z dokumentami położył między nimi.

— Rodzice już wiedzą, ale nie o tym chciałam rozmawiać — westchnęła, koncentrując na nim swoją uwagę. — Powiedz mi, co ty kombinujesz? Nie waż się zaprzeczać, bo nie uwierzę. Widziałam, jak wczoraj wcisnąłeś dziennikarzowi pieniądze!

— Zeynep, posłuchaj...

— Cały czas słucham — odparła zdenerwowanym głosem. — Nie od wczoraj jestem aktorką. Zdążyłam już poznać świat celebrytów znanych z pierwszych stron gazet. Wiem też, co to znaczy, gdy ktoś przekupuje paparazzi. Ufam, że jakoś sensownie mi to wyjaśnisz.

— Ten dziennikarz przeprowadzał ze mną wywiad. Chciałem mu zapłacić za to, aby go nie publikował. Wczorajsze wydarzenie mnie nie dotyczyło. Nie było związane z moją branżą.

— Cóż, muszę cię zmartwić, ponieważ nie udało ci się to. Wywiad od rana krąży w sieci.

Cholera! — pomyślał w duchu Selim.

Jednocześnie poczuł nagły przypływ gorąca. Spięły się jego wszystkie mięśnie. Próbował w kilka sekund zastanowić się, jak z tego wybrnąć.

— Powiedz mi, zapłaciłeś mu, bo niechcący wygadałeś się o tym, że chcę z tobą współpracować? Wiesz, to nie było konieczne — zaśmiała się Zeynep. — Sama opowiedziałam drugiemu dziennikarzowi, że zgłosiłam się do twojego biura. Chciałam jakoś logicznie wyjaśnić twoją obecność wokół moich bliskich. Zarówno dla rodziców, jak i Defne wczorajszy wieczór był sporym przeżyciem. Oni nigdy wcześniej nie brali w tym udziału. Wolałam oszczędzić im nieprawdziwych plotek w porannej prasie.

— To też, ale jednak to nie był główny powód... — westchnął Selim, przeczesując dłonią swoje włosy. — Myśląc o Defne, chciałem, żeby nigdzie nie ukazały się nasze wspólne zdjęcia. Ten świat bywa okropny, a jak wspomniałaś, ona dopiero go poznaje na własnej skórze.

— Od początku wiedziałam, że się polubimy — odparła Zeynep, klepiąc Selima po ramieniu. — Związek z moją siostrą traktujesz bardzo poważnie.

— Robię, co mogę, żeby Defne czuła się przy mnie bezpiecznie — przyznał Korkmaz nabierając głośno powietrze do płuc. — Odkąd ją poznałem, zacząłem inaczej patrzeć na pewne sprawy.

Mesela? (Na przykład?) — zainteresowała się Zeynep, zakładając nogę na nogę.

— Powiem ci tylko dlatego, iż nie chcę psuć naszej relacji — rzekł Selim, ściszonym głosem. Nie był pewien czy dobrze robi, ale postanowił zaryzykować. Zależało mu, żeby mieć Zeynep po swojej stronie. Wiedział, że ma ona wpływ na swoją siostrę. — Jednak musisz mi obiecać, że to zostanie między nami przez jakiś czas.

— Co masz na myśli? — zaintrygowana słowami Selima, Zeynep wodziła za nim wzrokiem, gdy on wstał na nogi i podszedł do okna. Wyjrzał przez nie.

— Chodzi o to, że... — zaczął, odwracając się twarzą do rozmówczyni. Palcami prawej dłoni obracał sygnet. — Jestem żonaty.

W pokoju rozległ się śmiech Zeynep. Dziewczyna nie potrafiła się powstrzymać. W napadzie nerwowego śmiechu spojrzała na Korkmaza. Jego przejęty wyraz twarzy oznaczał, że wcale nie żartuje. Zeynep po raz pierwszy zauważyła, iż jego twarz pozbawiona jest radosnego wyrazu.

— Czy ty siebie słyszysz? — zapytała niepewnie, odgarniając z twarzy kosmyki włosów. — To jest niedorzeczne!

— Niestety, mówię prawdę — jęknął Selim, krzywiąc się. Wszystko, o czym mówił nawet dla niego, brzmiało, jak kiepski żart. — Mam żonę, ale się rozwodzimy. Dokumenty są już podpisane. Czekam na termin rozprawy.

İnanamıyorum! (Nie wierzę!) — Zeynep wstała na nogi, wplątując palce obu dłoni we włosy. — Nie rozumiem! Naprawdę myślałam, że Defne w końcu poznała całkiem porządnego mężczyznę.

— Obiecaj mi, że zachowasz to dla siebie — poprosił, składając ręce. — Lütfen. (Proszę.)

Olamaz! (Nie ma mowy!) — zaprzeczyła natychmiast Zeynep, opierając się o szafę, jednocześnie patrząc spod byka na Korkmaza. Nie dowierzała, że taki porządny mężczyzna odważył się wykorzystać jej młodszą siostrę. — Zhańbiłeś moją rodzinę! Jedną z najbliższych mi osób!

— Proszę, zaufaj mi — wciąż błagał, próbując się zbliżyć, lecz Zeynep wyraźnie wyznaczyła dystans, wyciągając rękę przed siebie. — Wysłuchaj mnie. Gdy poznasz tę historię, zrozumiesz, że to nie jest tak, jak właśnie myślisz.

— Pytanie, czy chcę tego słuchać — warknęła Zeynep, przewracając oczami. — To obrzydliwe!

— Musisz mi zaufać — powiedział Selim, patrząc na nią.

— A co, jeśli kłamiesz? — zapytała Zeynep, obdarzając go wściekłym spojrzeniem.

— Nie w tej sprawie — oznajmił brunet, układając dłonie na biodrach. — Zależy mi na Defne jak na nikim innym. To ze względu na nią założyłem sprawę. Chcę być z nią szczęśliwy. Naprawdę ją kocham.

— Nie jestem pewna czy ona będzie kiedykolwiek szczęśliwa z tobą, gdy dowie się o twojej tajemnicy — westchnęła Zeynep, podchodząc do okna. Otworzyła je szeroko. Potrzebowała zaczerpnąć świeżego powietrza.

— Jeżeli wszystkiego dowie się ode mnie, jest szansa, że mi wybaczy — stwierdził Selim, biorąc do ręki teczkę, którą przyniósł.

— Dlaczego mnie w to mieszasz? — zapytała, wyglądając przez okno z założonymi na wysokości piersi rękoma.

— Chcę, żebyś była moim sprzymierzeńcem — oznajmił Selim bez ogródek. — Nie jestem złym bohaterem w tej opowieści. Uwierz mi, że ta sytuacja też nie jest dla mnie łatwa. Nie ma dnia, żebym nie wyobrażał sobie reakcji Defne na moją przeszłość.

— Dam ci szansę, tylko dlatego, że cię polubiłam okej? — Zamknęła okno, odwracając się przodem. — A teraz, idziemy!

Zeynep zaprowadziła Selima do kuchni. Tam pokrzątali się przez krótką chwilę, wdając się w dyskusję z państwem Turan. Pod pretekstem wyjścia do sklepu, żeby przynieść brakującą rzecz do obiadu, opuścili dom. Zeynep nie chciała, aby rodzice przez przypadek usłyszeli fragment rozmowy, szczególnie że uważali Selima, podobnie jak ona, za całkiem porządnego mężczyznę.

Na zewnątrz mogli spokojnie kontynuować rozmowę. Selim opowiedział Zeynep jak naprawdę wyglądało jego małżeństwo z Aylin. Wyjawił przy okazji, że to właśnie o nią pytał go dziennikarz podczas wywiadu, który niestety ukazał się w prasie.

*

Zeynep poznając historię Selima, nadal była wściekła, ale w mniejszym stopniu. Nie mogła zrozumieć, dlaczego siostra zupełnie nieświadomie, przyciąga do siebie mężczyzn, którzy prędzej czy później łamią jej serce. Wysłuchała Selima tylko dlatego, że widziała, jak Defne jest z nim szczęśliwa. Przed oczami miała te chwile, gdzie siostra opowiadała jej o swoim chłopaku.

Poznając okoliczności, w jakich Selim rzekomo zawarł małżeństwo, uznała, że jest on bardzo odważnym człowiekiem. Ona sama nie była pewna czy będąc na jego miejscu, podjęłaby tę decyzję.

Rzecz jasna Korkmaz nie opowiedział starszej Turan całej historii z przeszłości, a jedynie jej część. Nie chciał brać Zeynep na litość. Liczył się z tym, że w którymś momencie zapłaci za swoje decyzje, jednak jak na razie nie znał ostatecznej ceny. Był ogromnie wdzięczny dziewczynie, że zechciała go wysłuchać.

— Daję ci tydzień na to, abyś opowiedział o wszystkim Defne — oznajmiła Zeynep nie wiedząc, czy podjęła słuszną decyzję. Nie chciała niczego ukrywać przed siostrą, a jednocześnie intuicja podpowiadała jej, żeby pozwoliła Selimowi działać. — Do tego czasu na pewno poznasz termin rozprawy rozwodowej. Jeśli jej nie powiesz, po upływie siedmiu dni, ja to zrobię. Uwierz mi, że nie będę się wahać ani dnia dłużej.

— Obiecuję, że cię nie zawiodę. — Selim wzniósł oczy w stronę nieba. Był bardzo szczęśliwy z szansy, jaką dostał od Zeynep. Postanowił dobrze ją wykorzystać.

— Każdego dnia będziemy ze sobą rozmawiać — dodała, zbliżając się do niego. Ich twarze dzieliła niewielka odległość. — Będziesz mnie o wszystkim na bieżąco informował, okej?

— Będzie jak zechcesz.

— Robię to dla Defne. Muszę wiedzieć, kiedy powinnam być przy niej — odparła Zeynep, zbliżając do swoich oczu palec wskazujący i serdeczny, a następnie odwróciła je w stronę Korkmaza. — Pamiętaj, obserwuję cię.

Turan nie wiedziała, czy obrała dobrą taktykę, ale postanowiła zaryzykować. Może drobne groźby z jej strony, sprawią, że Selim zdobędzie się na odwagę i wreszcie wyzna Defne swoje grzechy. Nie były one tak ciężkie, jak na początku myślała. Jednak to nie oznaczało, że nie powinien jej o tym powiedzieć, zwłaszcza, iż Korkmaz zupełnie poważnie myślał o związaniu się z nią na dłużej.

Zeynep wiedziała, że to wyznanie wystawi ich związek na pierwszą poważną próbę, ale podobnie jak Selim, miała nadzieję, że gdy Defne wysłucha jego historii, zmieni zdanie i mu wybaczy.

— Dziękuje za wszystko — powiedział Selim, wystawiając przed siebie prawą dłoń.

— Ja zrobiłam swoje — odparła Zeynep, ściskając jego dłoń. — Teraz wszystko zależy od ciebie.

W tych okolicznościach przed domem zauważyła ich Defne, która przyprowadziła Merta na obiad.

— Co zależy od ciebie, kochanie? — zapytała Defne, choć od ukochanego dzieliło ją kilka kroków.

— Mam zamiar wynająć dom i biuro architektoniczne Selima pomoże mi się urządzić — wyjaśniła krótko Zeynep, kontrolując jego reakcję.

— To faktycznie, wszystko w rękach Selima — zaśmiała się Defne, lądując w ramionach mężczyzny. Brunet przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, wkładając nos w jej włosy. Zaciągnął się jej zapachem, stęskniony za ukochaną. Jednocześnie dziękował Allahowi, że wciąż może ją przytulać.

Zeynep dostrzegła, jak obecność Defne wpłynęła na Selima.

— Witaj, Mert. — Zeynep przytuliła się do przyjaciela siostry. Nie chciała, aby poczuł się pominięty.

— Selam, Zeyno! — Chłopak z uśmiechem objął starszą z sióstr. — Tak bardzo ci gratuluję twojego sukcesu.

— Na świętowanie jeszcze przyjdzie czas. Niech film najpierw trafi na platformę — westchnęła, zerkając na zakochaną parę. — Chodźmy do środka, niech rodzice na nas dłużej nie czekają.

Rodzinny obiad, na którym obecny był także Mert przebiegł bez zakłóceń. To był czas pełen radości i śmiechów przy stole. Wszyscy wspominali wczorajszą premierę w kinie. Zeynep przeprosiła chłopaka, że nie mogła go zaprosić. Ten odparł, że przecież rozumie i cierpliwie zaczeka na oficjalną premierę. Aktorka obiecała mu, że spróbuje zorganizować wtedy jedno wspólne oglądanie dla zaprzyjaźnionych osób, mieszkających w dzielnicy.

W trakcie rozmowy pojawił się temat wywiadów, których udzielił zarówno Selim, jak i Zeynep. Emin zażartował, że teraz o wszystkim, co dzieje się w życiu córki, będzie się dowiadywał z internetu. Turan wyjaśniła, że zrobiła to, mając na uwadze dobro każdego członka rodziny, jednocześnie obiecując, że następnym razem o czymkolwiek rodzice będą dowiadywać się bezpośrednio od niej.

To był też czas, gdzie Zeynep w końcu zawarła z Selimem przedwstępną umowę. Dziewczyna nie była pewna, czy to dobry ruch, z uwagi na informacje, których się dowiedziała, ale przecież zawsze mogła się wycofać. Nie miała jeszcze własnego domu, dopiero zaczynała poszukiwania.

Wypełniony dokument Selim podsunął pod nos Zeyno. Kobieta zapoznała się z umową. W tym czasie Defne, w towarzystwie Merta, przyniosła z kuchni zaparzoną kawę i ciasto. Hande podążała za nimi, trzymając w ręku cukiernicę.

— Wydaje się, że wszystko jest w porządku — stwierdził Emin, rzucając oko na kartki papieru.

— Też tak uważam — odparła Zeynep, wyciągając dłoń po długopis, który trzymał w dłoni Korkmaz. Zgrabnym ruchem ręki złożyła swój podpis w określonym miejscu.

Chwilę później Korkmaz zrobił to samo. Umowa między nimi została zawarta.

Niedługo później Defne i Selim pożegnali się ze wszystkimi. Musieli jechać na lotnisko, żeby zdążyć na samolot.

Auto mężczyzny zostało na lotniskowym parkingu. Selim opłacił miejsce postojowe, żeby mieć auto pod ręką, gdy przyjedzie znów do Stambułu. Tym razem na rozprawę rozwodową.

______________________

Sytuacja Selima zaczyna robić się coraz poważniejsza. Myślicie, że dotrzyma słowa, danego Zeynep?

Bardzo dziękuję za to że wciąż mnie czytacie i komentujecie.

All the love!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro