IV 2000
Kiedy mama Yugyeoma postanowiła wreszcie wrócić do pracy po urodzeniu syna, zaprzyjaźniła się w swoim miejscu pracy z kobietą, która miała syna w wieku jej małego brzdąca. Po dłuższym czasie obie zdecydowały, że to dobry pomysł, aby ich chłopcy mogli się razem pobawić.
W taki oto sposób pani Bhuwakul została zaproszona do państwa Kim, razem z mężem i niespełna trzyletnim Kunpimookiem, na kolację wczesną wiosną.
Energiczny chłopczyk, ubrany w uroczą, malutką koszulę, gdy tylko został rozebrany z kurteczki, popędził na matę, na której siedział Yugyeomie, bawiący się samochodzikiem. Najmłodszy z rodziny Tajlandczyków był, w przeciwieństwie do Kima, pewny i ciekawy wszystkiego. Drugi był bardzo nieśmiałym dzieckiem.
Chwilę później upadł tylko na swoje siedzenie, biorąc do łapki czerwone auto, które leżało obok dłoni Yugiego. Natychmiast zderzył je z tym "prowadzonym" przez nowego rówieśnika. Jakby kochał destrukcje.
Wszyscy myśleli, że wrażliwy Koreańczyk zaraz się rozpłacze przez to, że Kunpi uderzył w jego samochodzik. Ku ich zdziwieniu mały zaczął się śmiać, robiąc dokładnie to samo, co przed chwilą jego nowy kolega.
Może to nie będzie ich ostatnie spotkanie?
* * *
dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo rozdział w sumie napisany tydzień temu, a dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mogę go opublikować już na przerwie.
mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej~~
buzi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro