Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.


              Haymitch i Matthew siadają naprzeciwko nas na gustownych fotelach w misterne wzory. Stresuję się. Serce bije mi w szybkim tempie. Całe dłonie mam mokre od potu. Tylko czemu? To tylko rozmowa Bee skup się. Biorę głęboki wdech. Wypuszczam powietrze licząc w myślach do dziesięciu. Powtarzam procedurę parę razy. Powoli sie uspokajam. 

    Zacznijmy od najważniejszego pytania  zaczyna Matthew  chcecie się szkolić osobno czy razem?

            Nabieram powietrza ponownie. Nie powinnam się z nim szkolić. Nikt tego nie chcę. Nie powinien wiedzieć w czym się specjalizuję. Jest jednak za późno na takie rozmyślania. Alex wie o mnie wszystko, a ja o  nim. Nie ma sensu szkolić się osobno. Najwyraźniej Alex jest tego samego zdania, bo od razu odpowiada:

    Razem

    Breeze?  pyta Matthew z dziwną nutką w głosie.

    Mówcie na mnie Bee... i chcę się szkolić razem z Alexem —mówię cicho 

            Matthew kiwa głową. Haymitch natomiast przygląda się intensywnie naszej dwójce. Jest lekko podpity, ale dzisiaj zupełnie mi to nie przeszkadza. Jak na razie nie opowiada żadnych głupot. Ilustruje wzrokiem nasz sylwetki. 

    Przejdźmy już do rzeczy  mówi Haymitch  Co potraficie?

           Nie wiem co powiedzieć.  Umiem strzelać z łuku, ale na myśl o tym, że będę zabijać strzałą ludzi przeszywa mnie dreszcz. Może zamiast zabijania będziemy się łaskotać i sypać brokatem? 

    Bee doskonale strzela z łuku i zakłada pułapki. Jest najlepszym myśliwym w Dwunastym Dystrykcie  oświadcza nagle Alex.

    Nieprawda oświadczam szybko.

    A ty?  Haymitch pyta Alexa, nie zważając na moje słowa.

     Rzuca nożami  Skoro on mówi o moich umiejętnościach, ja będę o jego.

    Przesadzasz...

   Sam przesadzasz

    Uspokójcie się!  denerwuje się Matthew- jeśli nie powiecie nam co potraficie to na nic wam się nie przydamy 

   —  Alex powiedź nam co potrafisz  proponuje Haymitch.

           Alexander wzdycha. Chyba nie przepada jak na razie za naszymi mentorami. Robi minę jakby ktoś odpytywał go z tabliczki mnożenia.

    Tak jak mówiła Bee dobrze rzucam nożami, zakładania pułapek nauczyłem się od ojca Breeze. Pływanie i bieganie też nie stanowi dla mnie problemu    mówi w końcu.

    A Ty Breez... Bee?  poprawia się Matthew.

    Dobrze strzelam z łuku, w domu zakładałam pułapki niemal bez przerwy. Potrafie też wspinać się na drzewa. Umiem rozróżniać rośliny lecznicze, jadalne i trujące, a przynajmniej te które rosną w Dwunastce 

   — Całkiem obiecująco  mruczy ledwo słyszalnie Matthew.

    Ale nie ma żadnej pewności, czy na Arenie będzie łuk  mówi Haymitch.

     To sama go sobie zrobię  wyjaśniam szybko wystarczy, że będzie drewno, a ono...

   — Zawsze jest  kończy za mnie Haymitch.

             Następuje długie milczenie. Nikt nie chce odezwać się pierwszy. Powoli wszystko do mnie dochodzi. Najważniejsze to przetrwac rzeź, a potem to już tylko kwestia maskowania i ukrywania się.

    Effie o dziesiątej zabierze was na szkolenie, na nim trzymajcie się z dala od rzeczy, w których jesteście dobrzy. W twoim przypadku  wskazuje na Alexa  nie podchodź do noży, a  Bee do łuku. Nie popisujcie się. Macie byc najbardziej przeciętni jak to możliwe. 

           Razem z Alexem kiwamy posłusznie głowami.

    Jesteście już wolni  oznajmia Haymitch i daje nam do zrozumienia, że mamy już sobie pójść, bo chcą omówić jakieś szczegóły.

             Kiedy jestem już w pokoju, kładę się na łóżko i myślę. O wszystkim i o niczym jak to ująłby mój tata. Rozmyślam nad różnymi scenariuszami. Co się stanie jeśli...? Pięć minut przed wyznaczona godziną wychodzę z pokoju. Na korytarzu spotykam Alexa. Wygląda jakby dopiero co się obudził. Włosy ma rozczochrane, a oczy zaspane.

    Boisz się?  pytam szeptem.

    Byłoby dziwne, gdybym się nie bał — uśmiecha się.

    Ja się boję

    Spokojnie Bee wiem, że to ty wygrasz Igrzyska, dopilnuję, aby tak się stało - mówi i obejmuje mnie przyjacielskim gestem.

   — To niemożliwe...  mówię tak cicho, że Alex tego nie słyszy. 

            Stoimy tak dopóki Effie nie przychodzi po nas. Ubrana jest w brzoskwiniową garsonkę i wściekle zielone spodnie (tak Effie nosi spodnie!), a na nogach widzę botki tego samego koloru. Wyglądają jakby ktoś obsypał je cekinami. Okropnie się świecą. Mogłyby uchodzić w ciemności za latarkę.

    Ooo... jak słodko!  cieszy się jak nastolatka — ale dobrze koniec tych przytulanek moi drodzy! Czas na szkolenie!

            Nie znoszę cię Effie, mówiłam Ci to kiedyś? Dziękuje za wszystko co dla mnie robisz, ale nie lubię cię!


BNL

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro