Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.


              Krzyczę w myślach najrozmaitsze przekleństwa, gdy Roma kobieta o żółtych włosach i ciele pomalowanym na dziwny odcień błękitu szarpnięciem pozbywa się ostatnich niepożądanych włosków z moich brwi. Na szczęście używa do tego pęsety. Wcześniej pokrywała moją skórę gorącym woskiem. Odrywanie go było jedną z najgorszych rzeczy jakie dotychczas doświadczyłam. Od jakiś trzech, może czterech godzin jestem w Centrum Odnowy. Moje ciało zostało już pozbawione jakichkolwiek włosów, natarte szorstką gąbką i nasmarowane dziwnymi substancjami. Teraz moja skóra jest nie tylko czysta, ale równiez ślniąca i lekko zaróżowiona. 

   Dobrze, teraz pora na balsam  Felix, chudy mężczyzna o długich niebieskich włosach uśmiecha się. 

              Roma naciera moje nagie ciało balsamem. Chwilę potem oznajmia, że jestem gotowa na spotkanie z Cinną, moim stylistą. Felix i Roma opuszczają pokój o białych ścianach. Biel bije mnie po oczach. Nie znoszę koloru białego. Nie wiem dlaczego, po prostu mnie drażni. Jest symbolem czystości i niewinności.. Inni mówią, że gdzieś tam daleko poza granicami Panem uważa się go za oznakę śmieci i żałoby. Drzwi otwierają się szeroko. Spodziewałam się jakiegoś niedoświedczonego młodziaka, a zamiast niego widzę mężczyznę na oko pięćdziesięcioletniego. Ubrany jest całkiem zwyczajnie jak na stylistę i w przeciwieństwie do swoich poprzedników. Jedynym makijażem jaki ma na sobie jest złota kreska na powiekach. 

    Witaj Breeze  Jego głos również jest inny  jestem Cinna i będę twoim stylistą

             Nie odpowiadam mu. Nie widzę potrzeby, aby się z nim zaprzyjaźniać. Cinna powoli okrąża moje ciało. Trochę się wstydzę i od razu chcę skrzyżować ręce na piersi, ale i tak wiem, że nic by to nie dało. 

    Nie jesteś tu nowy, prawda?  pytam.

    Nie, pracuję przy Igrzyskach od jakiś dwudziestu lat  Dziwię się jego odpowiedzią.

     Zawsze nowicjusze dostają Dystrykt Dwunasty, aby mogli się wykazać...

    Sam o niego poprosiłem  przerywa i patrzy mi w oczy.

    Dlaczego?  pytam.

    Ubierz się to porozmawiamy  proponuje. 

              Musze przyznać, że mnie zaciekawił. Może dobrze byłoby się z nim trzymać. Wkładam jasny szlafrok i idę za Cinną do sąsiedniego pomieszczenia. Ściany ozdobione są kosztowną tapetą w złote pasy. W pokoju dominuje kolor czerwony i brązowy. Na środku stoją dwa fotele oraz mały stolik. Cinna siada na jednym z nich i gestem zaprasza mnie, aby uczyniła to samo.

    Więc dlaczego?  dopytuję.

    Od razu przechodzisz do senda, lubię to  śmieje się gdy cię zobaczyłem podczas losowania przypomniałaś mi kogoś...

            Nie wytrzymam! Nawet ten stylista stwierdził, że mu ją przypominam... dlaczego więc Effie ani Matthew nie chcą mi nic powiedzieć?W Dwunastce słyszałam jak niektórzy mnie do niej porównywali. Kompletnie nie wiem z jakiego powodu. Przecież nie mogła być taka cudowna... w końcu i tak zginęła.

    Do Katniss Everdeen?  pytam i od razu gryzę się w język. Nie wiadomo, czy mogę mu ufać.

             Cinna podnosi na mnie wzrok. W jego oczach tańczą złote plamki. Chyba właśnie popełniłam jeden z głupszych błędów. Nachyla się do mnie i szepcze:

    Te ściany maja uszy, a o niej lepiej nie wspominaj jeśli chcesz przeżyć

              Moje serce zaczyna mocniej bić. Kto może mnie podsłuchiwać? W oczach tłumu jestem tylko przestraszoną szesnastolatką wysłaną na Głodowe Igrzyska. Kiwam posłusznie głową. Cinna to bardzo dwuznaczna postać.

              Mój stylista  postanowił nie iść dosłownie w górnictwo ani w ogień. Co powstaje gdy coś się spali? Popiół. Mężczyzna pokazywał mi kilkanaście wstępnych szkiców. Większość nich bardzo mi się podobała. Nie raczył mi, jednak pokazać ostatecznego projektu, bo stwierdził, że tym sposobem "polubię niespodzianki". 

          Trzy godziny później ubrana jestem w czarną sukienkę. Na nogach ma wysokie sięgające do niemal do kolan buty.  Są sznurowane, więc wiązanie ich trwało całą wieczność. Pomagały mi przy tym aż trzy osoby.  Alex też wygląda niczego sobie. Ubrany jest w czarny kombinezon. Oplata jego ciało niczym smoła. Chłopak nie sprawiawrażenia drobnego i chudego, wrecz przeciwnie. Nie wiem jak dodali mu tym strojem parę kilo masy mięśniowej. Jego stylistka  czochra mu włosy. Oddchodzi i każe mu się nie ruszać. On łamie jej zakaz i podchodzi do mnie na tyle blisko, aby szepnąć mi do ucha:

    Nieźle wyglądasz — Jego oddech łaskocze moją skórę.

   Dzięki, ale ty coś się nie postarałeś —  odpowiadam również szeptem.

    Chodźcie! To już czas!  pogania nas Roma.

             Wchodzimy do gigantycznej stajni. W boksach stoją piękne ogiery i klacze. Od siwków do karoszy. Do naszego rydwanu zaprzężone są oczywiście czarne konie. Czuję się jakbym szła na czyjś pogrzeb, prawdopodobnie swój. Cinna i stylistka Alexa ustawiają nas w rydwanie. Czuję się przez to trochę jak lalka albo manekin, ale posłusznie wykonuję co mi każą. 

    Pamiętajcie, gdy wyjedziecie,  niech jedno z was naciśnie ten guziczek  mówi Cinna i podaje go mnie.

   — Co się wtedy stanie?  pyta Alex.

    Zobaczycie  mówi i uśmiecha się tajemniczo.

              Pierwszy Dystrykt wyjeżdża przez olbrzymie wrota. Mijają minuty i nadchodzi pora na nasze wystąpienie. Cinna krzyczy jeszcze do nas, abyśmy się uśmiechnęli. To chyba najtrudniejsze zadanie dzisiejszego dnia. Zmuszam się do uśmiechu. Po minie Cinny domyślam się, że wygląda strasznie sztucznie. Nie potrafię inaczej. Świadomość, że ci ludzie, będą decydować kto zginie nie daje mi spokoju.

              Wyjeżdżamy. Na początku tłum zdobywa się na zdawkowe brawa. Spoglądam na Alexa, a on kiwa głową. Naciskam mały guziczek. Po sekundach długiego oczekiwania tłum zaczyna głośno klaskać i wiwatować. Spoglądam na ekran. Z kopyt koni, gdy uderzają o podłoże rozsypuje się popiół. Z ich grzyw, kiedy nimi potrząsają również. Chwilę później kamery pokazują na nas. Dech zamiera mi w piersi. Moja sukienka się rozsypuje. Przez ułamek sekundy miamwrażenie, że zostanę bez ubrania, ale Cinna dobrze to zaprojektował. Popiół spada i tworzy za nami dywan. Tył mojej sukienki dodatkowo się wydłużył. Moje czarne włosy opadają kaskadą na plecy. Alexowi z ramion spada proch tworząc pelerynę. Kobiety na widowni wzdychają do niego i wiwatują jego imię. Słyszę również swoje. 

- Bre-eze! Bree-ze! Alex-ander! Alex-ander!  - głosy tylu ludzi mnie oszałamiają.

              Alex spogląda na mnie uradowany. Łapię go za rękę. On odwzajemnia mój uścisk. Dwanaście rydwanów w końcu okrąża Rynek. Zatrzymujemy się przed rezydencją pary prezydenckiej. Alastor i jego żona Celeste Snow stoją na balkonie. Pan Prezydent, chudy mężczyzna o idealnie przystrzyżonej czarnej brodzie spogląda na nas małymi złowrogimi oczami. Jego żona odgarnia z twarzy jasnobrązowe kosmyki, które wymsknęły się z jej fryzury. Obdarza wszystkich zgromadzonych olśniewającym uśmiechem. Szafirowe oczy są jednak smutne, zupełnie bez wyrazu. Alastor Snow wygłasza słowa powitania, potem słuchamy hymnu Panem.

https://youtu.be/dYY2r1O3bzQ


            Ostatni raz paradujemy wokół Rynku. Znikamy w Ośrodku Szkoleniowym. Za nami zamykają się duże wrota. Cinna i stylistka Alexa od razu do nas podchodzą. Ich głosy giną jednak w hałasie. Cinna naciska drugi guziczek, który miał przy sobie i jak na zawołanie popiół przestaje się z nas sypać. Ostrożnie schodzimy z rydwanu.

   — Udało się!  cieszy się Alex.

             Rzucamy się w ramiona.  Nasza radość sięga zenitu. Skaczemy i cieszymy się z pierwszego małego zwycięstwa. Mam ogromną nadzieję, że będzie ich więcej . Po chwili przyłączaja się również wszyscy inni, dzięki którym to osiągnęliśmy. Pierwszy raz po wyjeździe z domu czuje się bezpiecznie...


BNL





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro