21. + Obsada
Czuję czyjąś dłoń na policzku. Otwieram powoli oczy. Mija chwila mój wzrok się wyostrzy. Alex, który pełnił wartę nad ranem jest w pełni wypoczęty. Cieszę się, że w końcu mógł się wyspać. Jego policzki zaczęły nabierać koloru. Worki pod oczami również powoli znikają.
— Jak się spało? — pyta.
— Dobrze — kłamię i przygryzam dolną wargę.
Cały czas śniła mi się Willow. Cały czas do mnie mówiła. Powtarzała to samo.... że to powinnam być ja, że to mnie powinni opłakiwać, że to moja rodzina miała urządzać pogrzeb, a nie jej, że to MOJA WINA. Przed oczami na okrągło przewijają mi się urywki jej śmierci. Kudłatego zmiecha, który uciekł zaraz jak odgryzł jej gardło, jej twarz, usta, które wypowiedziały imię chłopaka z Jedenastki, lecącego na niebie kosogłosa, krew, błysk noża... to była okropna noc.
— Bee? W porządku? — pyta — jesteś głodna?
— Nie — odpowiadam. Ciekawe, czy zorientuje się na które pytanie odpowiedzialam.
— Ehm... ja... odnośnie wczorajszej nocy to...
— Nie chcę wam przerywać tej pięknej i romantycznej chwili, ale... — odwracam głowę w kierunku głosu. To Hidden, który właśnie wszedł na drzewo i uśmiecha się głupkowato w naszą stronę.
— Co chcesz? — pyta Alex. Brzmi to bardziej jak ostrzegawczy warkot.
— Po pierwsze zwiększcie czujność, gdybym chciał mógłbym was zabić, a nawet nie zorientowalibyście się kiedy...
— To czemu tego nie zrobiłeś? — przerywa mu mój przyjaciel.
Hidden zaciska mocno szczękę. On w przeciwieństwe do Alexa nie wydaje się być wyspanym. Jego włosy są w nieładzie, usta ma suche, a oczy lekko przekrwione.
— Co to? — pytam, aby rozładować napięcie między tym dwojgiem.
Hidden ściąga coś z pleców i mi to podaje. To łuk! Jest zrobiony niemal idealnie. Sama zrobiłabym go podobnie.
— Sam go zrobiłeś?
— Nie, pomagała mi wróżka zębuszka — widząc moją minę dodaje — nie mogłem zasnąć...
Nie dziwię mu się. Znał Willow i z tego co wiem dość długo. Chodzili pewnie do tej samej szkoły, pracowali razem, mieszkali na tej samej ulicy... Podobnie jak ja i Alex.
— Co powiecie na jakieś smaczne królikopodobne coś? — pytam i wychodzę ze śpiwora.
— Nie pójdziesz sama na polowanie! — protestuje Alexander.
— Spokojnie, dam sobie radę...
— A ty? Nic nie powiesz? Zgadzasz się z tym? — Nie daje za wygraną i w ostateczności zwraca się do Hiddena.
— Jak chce to niech idzie — Chłopak wzrusza ramionami.
— Świetnie! — marudzi — tylko uważaj na siebie
— Jak zawsze — Zeskakuję z niższej gałęzi.
Czas na polowanie. Po każdych przebytych paru metrach rozglądam się, aby nie stracić orientacji i się nie zgubić. Zapuszczam się głębiej w ciemny las. Z wszystkich stron otaczają mnie wysokie drzewa. Sięgają one wysoko aż do niebieskiego nieba. Przez ułamek sekundy, tycią, maciupcią chwilkę czuję się jak w domu. W Dwunastce. Z Hunterem, z Prim, z Rose, z tatą, ze Starą Ismą, z koleżankami ze szkoły, z piekarzem, z Głównym Strażnikiem Pokoju, Gray'em, z wszystkimi ludźmi, których znałam i których nie dane mi było poznać. Jendak szybko otrząsam się. Jesteś na Arenie. Tutaj ludzie chcą cię zabić.
Słyszę szelest liści. Gwałtownie odwracam się w kierunku dźwięku. Naciągam strzałę. Co jesli to zawodowcy i trybuci z Czwórki? Już widzę jak Jasmine wyskakuje ze swoją bandą "Tęskniłaś księżniczko?" Uhrr... nie znoszę jej. Co nie znaczy, że bym ją zabiła. Nie umiem mordować ludzi. Nawet tak okropnych jak ta dziewczyna. Tak się zamyśliłam, że niemal podskakuje na dźwięk łamanej gałązki.
— Wychodź! — Wiem, że to człowiek. Może przestraszy się i ucieknie? Mam taka nadzieję.
Staram się, aby mój głos nie zdradzał żadnych emocji. Powoli podchodzę do krzaków. Nagle wyłania się zza drzewa stworzenie przypominające wiewiórkę. Ufff... Puszczam strzałę. Nie wiem jakim cudem, ale stworzonko z szybkością światła materializuje się na najwyższej gałęzi. Podchodzę do krzaków i zabieram strzałę. Lepiej ich nie marnować. Obracam się i wpadam na... dwunastolatka. Dodam, że z nożem. Ma zacięty wyraz twarzy. Ciemne oczy wpatrują się we mnie z determinacją. Długi nóż trzyma przy głowie, a dwa krótsze wetknięte ma za pas. Szybkim ruchem naciągam cięciwę. Chłopak robi krok w tył, nie wypuszczając noża. W ciszy wpatrujemy się w siebie. Nie zabijesz go Bee... nie możesz... Jak mnie zaatakuje tylko go zranię, tylko zranię...
— Jestem Bee, a ty?
Chłopak patrzy na mnie niepewnie. Nie wie co zrobić. Odpowiedzieć mi czy zabić. Wybór należy do niego.
— Tommy — mówi w końcu.
— Jesteś z Dziesiątki? — Kiwa głową — ja jestem z Dwunastki... Słuchaj, naprawdę zamierzasz mnie zabić?
On jednak nie wygląda jakby miał zamiar odpowiedzieć.
— Mogę ci obiecać, że cię nie skrzywdzę. Musisz tylko odłożyć ten nóż, zrobię to samo z łukiem
— Skąd mam wiedzieć, że mnie nie zabijesz? — pyta nagle.
— A skąd ja mam wiedzieć, że gdy się nie odwrócę nie wbijesz mi noża w plecy?
Chłopak po chwili namysłu opuszcza długi nóż, choć cały czas trzyma go w ręku.
— Nie zrobię tego — mówi poważnym tonem.
— Ja również — Sięgam po butelkę wody, którą wzięłam ze sobą — chcesz się napić? To woda
Widzę jego wahanie, dlatego najpierw sama upijam nieco wody. Tommy już z mniejszą obawą bierze ode mnie napój. Robi kilka łyków i oddaje mi go pośpiesznie, zupełnie jakby się mnie bał.
— Jesteś jeszcze z kimś w sojuszu? — pyta.
— Tak, z chłopakiem z mojego dystryktu i z Hiddenem z Jedenastki — odpowiadam zgodnie z prawdą.
— Lubię go — stwierdza.
— Kogo? Hiddena? — dziwię się.
— Tak, był dla mnie miły podczas szkolenia. Pomagał mi wchodzić na drabinki —
No czyli jak widać Wielki, Straszny, Zarozumiały Pan Hidden ma serce. Nie wiem czemu, ale dziwi mnie to. Hidden to... Hidden.
— Czy... czy to prawda, że Willow...
Spuszczam wzrok. Tommy bez problemu odczytuje z mojej reakcji odpowiedź. Wzdycha z rezygnacją. Ją chyba też polubił.
— Dziewczyna z mojego dystryktu, Mary też nie żyje. Zabił ją Jacob.
— Przykro mi...
— Byłaś teraz na polowaniu? — przerywa mi.
Przytakuje.
— A wracasz teraz do nich? Bo nie spałem od jakiś dwudziestu godzin i jestem strasznie zmęczony — nieco sie dziwię jego bezpośrednością. Myślałam, że mi nie ufa.
— Jasne, chodźmy — mówię.
Powoli wracamy do kryjówki. Starannie próbuję zamaskować nasz ślady. Tommy bardzo mi w tym pomaga, choć wygląda jakby zaraz miał się przewrócić i zacząć spać. Duże worki pod oczami, opadające powieki... musiał naprawdę długo nie spać. Gdy dochodzimy do naszych drzew głowa Alexa wychyla się zza gałęzi. Widać odkąd poszłam cały czas wypatrywał zagrożenia. Hidden nie puszcza tego płazem i spogląda w kierunku, w którym patrzy Alex. Kiedy widzi mnie z Tommy'm wypala:
- Brawo, wychodzisz po królika, a wracasz z dzieckiem
Postanowiłam dodać obsadę mojego opowiadania. Mam nadzieję, że nie zepsuje to waszego własnego wyobrażenia postaci ;)
India Eisley jako Breeze Hawthorne
Francisco Lachowski jako Alex Herondale
Zac Efron jako Hunter Herondale
Liam Hemsworth jako Gale Hawthorne
Woody Harrelson jako Haymitch Abernathy
Jamie Dornan jako Matthew Brodie
Elizabeth Banks jako Effie Trinket
AnnaSophia Robb jako Willow
Robert Pattinson jako Hidden Baldwin
Emily Alyn Lind jako Rose (młodsza)
Clarie Holt jako Jasmine
Willow Shields jako Primrose (tutaj jako dziecko)
BNL
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro