Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Day 5

Wciąż nie mógł otrząsnąć się po wczorajszym śnie. Było to dla niego niezrozumiałe, wiedział, dokładnie wiedział, że to ten sam człowiek. Teraz był pewien, że był to mężczyzna. W każdym z dwóch snów, na początku pieścił go, całował, tak jakby ten chłopak był kimś ważnym dla Parka, bo przecież nie dałby się całować obcej osobie. Następnie jakby nigdy nic zadawał mu ból. Używał noża z ostrym zakończeniem. Miał ten obraz przed sobą, jakby podczas snu był obecny i wszystko widział. Widział, co robił mu ten mężczyzna, którego twarzy nadal nie widział. A podobno nie śnią nam się osoby, których nie widzieliśmy.

Po szkole nadszedł w końcu czas na zajęcia taneczne, na które wybierał się od tygodnia. Był w miarę wypoczęty, więc po lekcjach skierował się do szkoły ''talentów'', można było by powiedzieć. Różne osoby tam ćwiczyły to, w czym są dobrze. Śpiew, malowanie, czy taniec, w przypadku Jimina. Po drodze oczywiście musiał zahaczyć o bubble tea, bo jakże inaczej. Po kilku minutach znalazł się w szatni, gdzie przywitał się z kolegami. Nałożył luźne spodenki i nałożył inną koszulkę, kierując się do lustrzanej sali, gdzie aktualnie trwała rozgrzewka. Po dość wyczerpujących ćwiczeniach, do sali wszedł instruktor, dlatego też wszyscy ustawili się na swoich miejscach, czekając aż mężczyzna włączy muzykę, aby mogli przećwiczyć nowy układ. Trening trwał w najlepsze. Szybko przyswoił nowe ruchy, nieźle się bawił w towarzystwie swoich kolegów.

Czasami do sali wkradali się ludzie, nastolatkowie, czy dzieci, chcąc popatrzeć jak wszyscy się tu uczą i jak wyglądają takie lekcje. Kiedyś można było zobaczyć w tym miejscu tatę Parka, bacznie obserwującego swojego syna, dumny chwalił się innym, gdyż to Jimin był jednym z lepszych tancerzy w całej grupie. Chłopcy nie mieli nic przeciwko temu, że ktoś ich obserwuje, czuli się autorytetem dla nastolatków, którzy po kilku dniach od zobaczenia ich w trakcie treningu, zapisali się na te same zajęcia. Teraz w drzwiach stał ten sam przypadkowy młodzieniec, Min Yoongi, o ile pamiętał. W trakcie przerwy ujrzał go opierającego się jednym ramieniem o ścianę, patrzącego z uśmiechem na jego osobę. Zmarszczył brwi chwytając ręcznik, wycierając nim twarz. Przeszedł go lekki dreszcz. Niepewnie podszedł do Mina, lustrując go wzrokiem.

- Co Ty tu robisz? - zrobił duże oczy, odchodząc na krok.

- Przyszedłem popatrzeć, co prawda, nie wiedziałem, że Ciebie tu spotkam - uśmiechnął się i zaśmiał - Jesteś niezły.

Podrapał się po głowie, rozglądając się.

- Dziękuję - odpowiedział kiwając głową, po chwili przypominając sobie o tym, że miał mu oddać pieniądze za kawę. - Słuchaj Yoongi, oddam Ci te pieniądze, dobrze? - znów odstąpił na krok, chcąc się wycofać.

- Stój - mruknął chłopak chwytając jego nadgarstek, Park natomiast automatycznie przeniósł na niego wzrok. - Nie oddawaj, zatrzymaj dla siebie. Poza tym, chciałbyś się gdzieś przejść po..treningu? - przekręcił głowę w bok, uśmiechając się.

- Może... - powiedział niepewnie, mocno trzymając ręcznik. Obejrzał się w stronę paczki znajomych, kiwając głową na znak, że już idzie. - Muszę wracać, jeszcze z trzydzieści minut i..nie patrz się na mnie bo będę czuł się niezręcznie. - posłał mu nieśmiały uśmiech i odwrócił się wracając na swoje miejsce.

Min odwzajemnił uśmiech, siadając na ławce, by móc z łatwością obserwować Parka. Jego ramiona były odsłonięte, przez co widać było jego mięśnie, na nogach również. Był nim oczarowany, lecz panował nad sobą i to bardzo dobrze. Siedział wpatrzony w niego, do końca treningu Jimina. Był świetny.

Kiedy poczuł na sobie wzrok Parka, uśmiechnął się w jego stronę, a ten jak gdyby nigdy nic, odzwajemnił uśmiech, co wydawało się słodkie w oczach Mina. Westchnął i sprawdził godzinę. Niecałe pięć minut i Jimin będzie dla niego tylko na wyłączność. Od czasu do czasu posyłali do siebie uśmiechy, przez co szarowłosy w duchu zaśmiał się z zażenowania. Po kilku minutach, Park zjawił się przy nim. Był spocony i zdyszany, ale i tak nie tracił w oczach Min Yoongiego.

- Jeszcze chwila.. pójdę wziąć prysznic. - uśmiechnął się delikatnie - Poczekaj przed budynkiem. - przetarł czoło ręką, z uśmiechem odchodząc od szarowłosego, kierując się do szatni, gdzie szybko umył się. Sądził, że ten go polubił, chodź nie znali sie długo. W ekspresowym tempie ubrał się w czyste ubrania, wychodząc z pomieszczenia. Wyszedł jak najszybciej na zewnątrz, nie chcąc, aby chłopak na niego długo czekał. Po krótkiej chwili obaj przechadzali się po chodniku, w jeszcze niewiadomym kierunku. Min cały czas pałał radością do Jimina, na co ten odwzajemniał wszelkie uśmiechy.

- To.. gdzie idziemy? - spytał speszony Park, zerkając na chłopaka.

- A gdzie zawsze chodzisz po szkole?

- Na bubble tea, ale.. - nie dokończył, bo przerwał mu starszy.

- Więc pójdziemy na bubble tea. - uśmiechnął się, rozglądając.

- Dobrze - odpowiedział, nie kryjąc zadowolenia. Powoli zaczął czuć się dobrze przy szarowłosym.


Minęło kilka minut. Jimin z Yoongim powoli wypijali zawartość plaskikowych kubków, rozmawiając o wszystkim i niczym. Park nie czuł tego, że wcale się nie znali. Uznał, że Yoongi jest po prostu jego nowo poznanym kolegą. I miał ochotę go jeszcze bardziej poznać. Usiedli na ławce. Siedzieli w kompletnej ciszy, aż w końcu spojrzenie Mina spoczęło na Parku. Ten powoli obrócił głowę, patrząc na szarowłosego z delikatnym uśmiechem, a przez jego bliskość zdążył lekko się zarumienić. Szarowłosy posłał uśmiech młodszemu, na co ten odpowiedział tym samym, po chwili spoglądając na niebo.

- Świetnie tańczysz - odezwał się Min, przenosząc wzrok tam, gdzie Jimin.

- Dzięki - zaśmiał się, spoglądając na Yoongiego - a Ty, masz jakieś hobby?

Odchrząknął uśmiechając się nerwowo.

- Rysuje, czasami czytam, a kiedy indziej piszę teksty. - częściowo skłamał, chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Przecież nie powie mu, że obecnym i jedynym jego ulubionym zajęciem jest obserwowanie Jimina, podczas gdy ten stoi nago w łazience, ćwiczy, bądź robi cokolwiek.

- Pokażesz mi kiedyś - uśmiechnął się, wpatrując w swoje buty, zaraz przeczesując dłonią włosy, znów patrząc na starszego. - Masz bardzo ładne włosy, nie jestem pewien, ale chyba już je gdzieś widziałem i nie chodzi mi o nasze spotkania - wzruszył ramionami, podnosząc rękę, aby zaraz wpleść palce w miękkie, szare włosy Mina.

Zadowolony spojrzał na Jimina, czując, że jest coraz bliżej. Przysunął się do niego, aby ten mógł spokojnie bawić się jego włosami.

- Pasują Ci do Twojej bladej cery - kiwnął głową, dłoń przenosząc na jego policzek - Musisz naprawdę nigdzie nie wychodzić, skoro jesteś taki blady, zobacz - wystawił swoją rękę - jestem opalony, niestety, a Ty - położył obie dłonie na jego policzkach - blady jak ściana!

Starszy zaśmiał się cicho. Czuł, że jednak Jimin go polubił, o ile w tak krótkim czasie można to wywnioskować. Był uroczy, przez chwilę miał ochotę nawet ukraść go i zawsze trzymać w swoich ramionach. Ale ta myśl gościła w jego głowie tylko przez chwilę, bo cele się realizuje.

- No widzisz, nie każdy tak łatwo się opala - uśmiechnął się delikatnie

- Yoongi, zaraz będę musiał iść do domu. odprowadzisz mnie? Oczywiście jeśli tylko chcesz.. - powiedział ciszej, a jego wzrok zupełnie powędrował w inną stronę.

- Jasne, że chcę Jiminnie - powiedział z uśmiechem.

- To.. - wstał powoli z ławki - chodźmy

Min kiwnął głową, wstając. Szli powoli w strone domu Jimina. Szarowłosy starał się udawać nieco zagubionego, nie wiedząc, gdzie dokładnie posesja Parka się znajduje. Co chwilę wymieniali krótke zdania, Jimin przerwał w środku wypowiedzi, spoglądając na Mina, który jak gdyby nigdy nic, chwycił jego dłoń i splótł ich palce razem. Młodszy uśmiechnął się i nieco spuścił wzrok, ściskając jego dłoń. Bo tak przyjemnie się ją trzymało.

Resztę drogi przebyli w ciszy, od czasu do czasu, mocniej ściskając swoje dłonie. Dziwiło to Mina, bo... nigdy dla nikogo taki nie był. Jimin był jak każdy, tylko bardziej radosny i.. polubił go. Tak, Jimin polubił Yoongiego, którego jeszcze nikt nie zdąrzył lubić. Przy nim zapominał, co złego go spotykało, tak jakby był jego wybawieniem, przy którym mógł się odstresować. Nie znali się długo, chwilami było niezręcznie, a czasami to oczucie było tak mocne, że Jimin miał ochotę spalić się ze wstydu. Na przykład teraz. Gdy trzymali się za ręce. Jakby przynajmniej łączyło ich coś więcej niż tylko przypadkowa znajomość i plan, który wykreował Min dość dawno temu. Chwilę potem stali już przed domem Jimina.

- Dziękuję - uśmiechnął się, nadal nie puszczając jego dłoni.

- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech ściskając mocniej dłoń młodszego.

- To.. do zobaczenia.. - puścił powoli jego dłoń. Min nie tracąc czasu, przyciągnął Jimina do pocałunku, na który jednak oboje czekali. Trzymał dłoń na boku Parka, czule całując jego usta. Ten oczywiście odwzajemnił to, bo jakby nie patrzeć, bardzo chciał. Po chwili odczepili się od siebie. Na policzkach Jimina było widać lekkie zaczerwienienia, co tylko uradowało szarowłosego.

- Do zobaczenia Jiminnie - cmoknął ostatni raz jego policzek, udając się przed siebie. Młodszy dalej stał jak słup soli, próbując przetworzyć jeszcze raz co się właśnie stało. Nim się obrócił, starszego już nie było. Westchnął cicho z uśmiechem, dotykając palcami swoim ust. Wszedł do domu z promiennym uśmiechem i jak mała dziewczynka od razu pobiegł do pokoju, zakopując się w kołdrze. Myśląc o całej sytuacji, zasnął po dłużesz chwili. Jego umysł mógł teraz odpocząć, gdyż nie było w nim nic innego jak krążące ''Min Yoongi, Min Yoongi''.

I zauroczył sie w Minie, wpadając jeszcze bardzej w tą chorą grę.


~*~

Witam!! Wróciłam i tu, zapraszam do czytania, gwiazdkowania i pisania komentarzy. Podoba Wam się taki Yoongi? Czy jednak wolicie tą jego odwrotność? Mam nadzieję, że się podoba! Wszystko jest celowe. Zapraszam do kolejnego Yoonmina 'the last'.

Do zobaczenia, widzimy się w dniu szóstym! ✿

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro