Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Lorenzo

Widząc ją w takim stanie zastanawiałem się co tam się do cholery wydarzyło, skoro to miały być zwykłe zajęcia samoobrony. Sofia wyglądała jakby zaraz miała paść z wycieńczenia. Czekałem na moment, w którym powiem mi, że chce pomocy, ale ona była tak uparta, że nie chciała się do tego przyznać. A że miałem do niej słabość nie mogłem patrzeć na to jak się męczy.

Wziąłem ją na ręce, a kiedy usłyszałem, jak jęczy z bólu mocno zacisnąłem szczękę, aby nie powiedzieć co na ten temat myślę. Starałem się trzymać ją jak najdelikatniej, aby nie sprawić jej więcej bólu jednak nie mogłem poradzić nic na to, że idąc z nią w kierunku jej sypialni kilka razy zadrżała od przemieszczania się.

Poprawiłem sobie ją nieco na ramionach, aby móc otworzyć palcami jednej ręki drzwi od jej sypialni. Ares gdzieś pałętał się po domu, ale nie miałem nic przeciwko dopóki nie wchodził do mojego pokoju, bo wiedziałem do czego jest zdolny. Dzięki temu Sofia mogła zająć się w pełni sobą albo raczej ja mogłem się nią zająć, gdyby zaszła taka potrzeba.

- Poradzisz sobie? - zapytałem się zatrzymując w wejściu do jej łazienki.

Starałem się nie rozglądać po jej sypialni jednak było to silniejsze ode mnie, zwłaszcza że zmieniła tutaj bardzo wiele rzeczy. Kiedyś ten pokój był sypialnią mojej żony o czym wolałem jej nie wspominać, bo jeszcze by więcej nie postawiła w nim nogi. Wymieniłem dosłownie wszystkie meble już dawno nie chcąc mieć po niej żadnej pamiątki. Jednak z jakiegoś powodu teraz mi się w nim podobało. Zwłaszcza to, że dodała wiele rzeczy od siebie takich jak bujany fotel przy regale z książkami o którym nawet nie miałem pojęcia, że posiada. Jasne a wręcz białe firanki z kwiatowymi wzorami w oknach. Kolorowe koce na łóżku i na fotelu. Kilka abstrakcyjnych obrazów na ścianach. Biurko, na którym piętrzyły się książki z zakresu prawa, zeszyty i jeszcze więcej kartek papieru.

- Dam radę. - wyszeptała cicho wytrącając mnie z rozglądania się po pokój.

Najdelikatniej jak mogłem postawiłem ją na kafelkach i poczekałem aż złapie się mocno jednej z szafek. Przyglądałem jej się zmartwiony jednak sama powiedziała, że sobie poradzi więc wycofałem się w kierunku jej sypialni. Zanim zamknąłem za sobą drzwi rzuciłem jeszcze w jej kierunku:

- Jakby co będę czekał za drzwiami gdybyśmy mnie potrzebowała.

Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, dlatego usiadłem na jej łóżku czując jak ugina się pod moim ciężarem. To było takie dziwne być w jej pokoju, kiedy jej w nim nie było, tym bardziej że każda rzecz przypominałam mi o niej. W powietrzu unosił się zapach jej perfum który przypominał mi te wszystkie chwile w których albo kłóciła się ze mną albo się śmiała.

Spojrzałem na swoje ręce, które jeszcze chwilę temu trzymał ją w ramionach. Ręce, które skrzywdziły tak wiele osób a jednak, kiedy miałem ją przy sobie jedynie o czym myślałem to, żeby nie zrobić jej krzywdy. Prawie zaśmiałem się na te niedorzeczne myśli, ponieważ nigdy bym nie przypuszczał, że poczuję do kogoś coś tak wielkiego i prawdziwego, że będę chciał wyzbyć się swoich brutalnych skłonności.

Sofia znaczyła dla mnie bardzo wiele jednak nie wiedziałem, jak mam jej to okazać, zwłaszcza że na początku nie chciałem ją w swoim domu ani w swoim życiu. Było mi dobrze samemu, dopóki nie poczułem, jak to jest, kiedy tak cudowna i delikatna kobieta jak ona spała w moim domu, jadła przy moim stole a nawet spędzała ze mną czas.

Nigdy wcześniej nie chciałem dla nikogo się zmienić jednak, kiedy pojawiła się ona jakby rozjaśniła mrok czający się w najgłębszych zakamarkach mojego serca. Rozbiła je wbijając się tak mocno, że już nic nie było w stanie jej wyrwać. Należałem do mafii do cholery a nie potrafiłem sobie poradzić z uczuciami do jednej kobiety co było o wiele trudniejsze niż obicie komuś mordy.

- Lorenzo mam problem. - usłyszałem zniekształcony przez drzwi głos.

Nie wiedziałem co się działo, ale to w jaki sposób to powiedziała zmobilizowało mnie do działania. Szybko podniosłem się z miejsca i w kilku krokach wszedłem do środka.

- Co się dzieje?

Siedziała na brzegu wanny, która wypełniona była ciepłą wodą a w całym pomieszczeniu unosił się cytrusowy zapach płynu do kąpieli. Sofia do tej pory zdjęła tylko bluzkę a spodnie z rolował się przy jej kostkach jakby nie miała siły na to, aby ściągnąć je do końca.

- Nie mogę dosięgnąć spodni. – wyjęczała. – To ponad moje siły. Chyba po prostu pójdę spać.

- Mam ci się pomóc rozebrać? - zapytałem nieco zaskoczony. Nie żebym nie widział nagiej kobiety jednak Sofia to było coś całkowicie innego.

Samo to, że widziałem ją w bieliźnie już pobudzało moją wyobraźnię a co dopiero kiedy miałbym pomóc jej się rozebrać do końca. Przy niej chciałem być inny dlatego wszystko robiłem inaczej a już zwłaszcza nie zbliżanie się do niej na zbyt małą odległość, bo to była zbyt wielka pokusa.

- Nie bądź taki pruderyjny. – prychnęła. - Chyba nie mam niczego czego byś do tej pory nie widział.

Nie byłbym taki pewien, zwłaszcza kiedy obserwowałem jej unoszące się piersi, które nie należały do jakiś wielkich jednak nie zmieniało to faktu, że niezmiernie mi się podobały. Na samą myśl jakby mogły wyglądać w moich dłoniach poczułem jak cała krew spływa mi prosto do fiuta. Jak tak dalej pójdzie to dojdę od samego widok jej nagiej.

- Tylko mnie potem nie zabij. - oświadczyłem na wstępie, bo po niej mogłem się wszystkiego spodziewać.

W kilku krokach znalazłem się przy niej i zrobiłem coś czego nie robiłem nigdy przed żadną kobietą. Klęknąłem zaledwie kilka centymetrów od jej stóp a na wysokości swoich oczu miałem okrytą czarną koronką kobiecość.

Nawet nie zdjęła butów, więc nie dziwiłem się, że nie mogła zdjąć spodni. Ściągnąłem je z jej nóg a potem skarpetki, które wrzuciłem do kosza na pranie. Potem chwyciłem w dłonie jej spodnie, ale z jakiegoś powodu nie mogłem się przemóc, aby je zdjąć. To wydawała mi się zbyt osobiste, aby to robić. Kurwa, zachowywałem się jak cholerna baba.

- Czy ty się boisz mnie dotknąć? - spojrzałem na nią a na jej twarzy był wypisany taki szok jakby nie mogła w to uwierzyć.

- Nie. - odchrząknąłem po czym zabrałem się do pracy.

- Boisz się. - zaśmiała się.

Zacisnąłem mocno zęby, aby nie powiedzieć czegoś czy go będę potem żałował, zwłaszcza że w końcu ściągnąłem z niej spodnie i rzuciłem tam, gdzie resztę rzeczy. Siedziała oparta o wannę w samej bieliźnie a do mnie dotarło, że położyłem dłonie na jej łydkach i delikatnie przesuwałem palcami po jej napiętych mięśniach.

- Poradzisz już sobie sama? - zapytałem z nadzieją.

- Nie.


Sofia

Wystawianie jego cierpliwości na próbę było celem mojego życia, zwłaszcza że patrząc teraz na niego, kiedy motał się nie wiedząc co ma zrobić było niezwykle zabawne. Powinnam się krępować, że siedziałam roznegliżowana przed innym mężczyzną, zwłaszcza że nikt do tej pory nie widział mnie właśnie takiej. Z jakiegoś dziwnego powodu czułam spokój nawet wtedy, kiedy ściągał ze mnie ubranie.

- Nie dam rady wejść do wanny. - rzuciłam sugestywnie.

- Chcesz się kąpać w bieliźnie? - czasami to co mówił było tak bezmyślne, że od razu mnie rozbawiało.

Przyglądałam mu się zastanawiając się czy będzie miał w sobie tyle odwagi, aby zdjąć ze mnie ostatnie części garderoby. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak bardzo się opierał, zwłaszcza że wiedziałam, że miał w swoim życiu wiele kobiet, zwłaszcza kiedy był młody. Może i byłam dzieckiem, ale nie byłam głupia.

W dalszym ciągu masował moje łydki sprawiając, że co chwilę brałam głębszy oddech, aby jakoś się opanować jednak na niewiele się to zdało. Czułam jak u zbiegu moich ud zaczyna rozprzestrzeniać się ogromne ciepło, które mówiło mi, że spełnienie zbliża się z każdym krokiem.

- Nie będę kąpać się w ubraniu. - poruszyłam nieznacznie nogą. – Może byś mi pomógł.

- To nie jest dobry pomysł. - wymamrotał zduszonym tonem.

Najwyraźniej nie był tak niewzruszony jak mi się wydawało jednak, aby go bardziej zmotywować zmęczonymi i obolałymi rękami odsunęłam zapięcie z przodu sportowego stanika i rzuciłam go niedbale na ziemię. W momencie moje sutki stanęły na baczność od jego palącego spojrzenia.

- Ja pierdole. – wymamrotał, kiedy położył dłonie na moich biodrach i powoli zaczął zsunąć materiał majtek. Uparcie unikał mojego wzroku jakby nie mógł na mnie spojrzeć, ale ja wiedziałam, że jest zupełnie przeciwnie. Z trudem przychodziło mu, aby nie spoglądać w kierunku mojej pochwy, która jak się okazało zaczęła już swoją własną zabawę. Czułam jak coraz więcej wilgoci i wypływa ze mnie a to tylko dlatego że dotknął moich nóg. Na samą myśl co mogłoby się wydarzyć, gdyby mnie dotykał poczułam bolesny skurcz i wiedziałam, że będę musiała coś z tym zrobić.

Normalnie kretyn. Wziął mnie ponownie w ramiona i z zamkniętymi oczami umieścił w wannie pełnej ciepłej wody. Moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy poczułam kojące rozluźnienie a moje mięśnie zaczęły się rozluźniać.

- Pójdę po twoją piżamę. - odchrząknął z trudem.

- W brązowej komodzie ostatnia szuflada. - rzuciłam do niego zanim zniknął za drzwiami.

Parsknęłam śmiechem, bo gdyby nie to, że byłam świadkiem jego zachowania pomyślałabym, że to kłamstwo. Lorenzo mógł uparcie udawać, że mu się nie podobałam, ale ja zdawałam sobie sprawę ze swojej kobiecości i tego jak działałam na mężczyzn.

Wychyliłam się nieznacznie znad wanny przygryzając wargę jednak nie mogłam go zauważyć. Ułożyłam się ponownie z głową na rancie i przymknęłam oczy. Może nie powinnam tego robić jednak pobudził mnie tak bardzo, że nie mogłam się powstrzymać. Jedną dłoń zacisnęłam na brzegu wanny a drugą zanurzyła między swoimi nogami. Westchnęłam czując pierwsze muśnięcia palców na mojej pobudzonej łechtaczce. Wystarczyło tylko kilka ruchów abym poczuła, jak orgazm zbliżał się z każdą chwilą.

Nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo mi tego brakowało. Wyobrażałem sobie, że to Lorenzo mnie dotyka na co moje ciało zadrżało z przyjemności a z ust wypadł przyjemny jęk. Poruszałam palcami coraz bardziej wiedząc, że jestem coraz bliżej spełnienia. Podkurczyła nogi słysząc jak woda wylewa się za brzegów wanny jednak mało mnie to obchodziło. Goniłam za swoim spełnieniem, które było coraz bliżej i bliżej aż w końcu to poczułam. Mocne skurcze pochwy powtarzały się raz za razem a moje ciało w końcu zyskało rozluźnienie, którego tak bardzo pragnęło.

W końcu po dłuższej chwili otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się zadowoleniem.

- Ja pierdole. – usłyszałam jego zduszony szept.

Mocnym szarpnięciem odwróciłam głowę w jego stronę i dotarło do mnie, że musiał oglądać moje przedstawienie od dłuższego czasu. Widziałam wyraźnie oznaczającego się penisa pod materiałem jego spodni a jego oczy wwiercały się w jeden punkt. W ten, gdzie znikała moja dłoń. Dokładnie pomiędzy moimi udami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro