Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Lorenzo

Miałem nie przychodzić na to przyjęcie jednak otrzymałem telefon nie od wuja a od własnego dziadka, który w kilku słowach wytłumaczył mi co się stanie, jeśli w ciągu godziny nie pojawię się w jego domu. Mogłem się zapierać, ile wlezie jednak prawda była taka, że jemu się nie odmawiało, dlatego wcisnąłem się w ten głupi gajer i wparowałem do domu jakby gonił mnie są diabeł.

Przyjęcie zdążyło rozkręcić się na dobre patrząc na tych wszystkich zadowolonych ludzi. Kiedy przechodziłem wśród nich ludzie odsuwali się nie z szacunku a ze strachu, bo dobrze wiedzieli do czego jestem zdolny i jak wiele rzeczy zrobiłem, aby zyskać swój przydomek względnego zabójcy. Czasami zastanawiałem się kogo bardziej się boją mnie czy może mojego wuja Aidena który też miał swoją reputację do pewnego momentu. Zaczęło się to zmieniać po tym jak poślubił Kirę, ale i tak ludzie pamiętali do czego był zdolny.

Lubiłem a nawet rozkoszowałem się tym jak ich oczy rozszerzały się ze strachu, dłonie drożały a sylwetki kuliły. Nie będę udawał dobrego człowieka, bo taki nie byłem, ale czasami ciążyło mi to, że ludzie widzieli we mnie tylko tego złego. Tak jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że wszystko co robiłem było po to, aby zapewnić im bezpieczeństwo i żeby mogli spać w swoich cholernych łóżkach ze świadomością, że nikt im nie grozi. Łatwo było mnie osądzić, jeśli sami nigdy nie byli na moim miejscu.

Po tym jak wielka afera wybuchła, kiedy ludzie dowiedzieli się, że moja żona została zastrzelona w dniu ślubu mojego brata wielu spekulowało, że sam to zrobiłem nawet jeśli nie było mnie w tamtej chwili ani w domu, ani w mieście. Najgorsze było to, że nawet pokusili się o to, aby rozpuścić plotki, że sama się zabiła, bo nie mogła ze mną wytrzymać. Że niby byłem takim sadystą i się nad nią znęcałem.

Rozejrzałem się jeszcze raz po sali i nawet nie musiałem się zbyt długo rozglądać, bo od razu przykuła mój wzrok. Miała na sobie obcisłą sukienkę w kolorze ciemnoniebieskim która podkreślała wszystkie jej kształty i pokazywała jak bardzo się zmieniła. Podziwiałem krzywiznę jej piersi, które sprawiały wrażenie jeszcze większych niż mogłoby się wydawać a także jej biodra w kształcie klepsydry, które kusiły swoim wdziękiem. Jakby tego było mało jej sukienka sięgała przed kolano przez co miałem dobry widok na całej jej nogi zwieńczona szpilkami w podobnym kolorze.

Najbardziej uderzyło mnie to jak wielką wściekłość poczułem, kiedy zauważyłem wokół niej wianuszek mężczyzn, którzy patrzyli na nią w taki sposób, który nie pozostawiał złudzeń. Nic pomiędzy nami nie było jednak mój umysł wołał, że to nieprawda, że ona jest moja i nikt nie ma prawa jej choćby dotknąć.

Unikałem jej przez ostatnie dni i nawet na chwilę nie mogłem przestać o niej myśleć jakby wryła się w mój umysł i nie chciała odejść. W dodatku ten pocałunek, w policzek który mi zafundowała był o wiele lepszy niż seks z jakąkolwiek kobietą.

Zauważałem, że ruszyła w kierunku wyjścia z sali więc zrobiłem to samo nie mogąc się powstrzymać. Nogi same niosły mnie w jej kierunku jakby jeszcze chwila z dala od niej a miałbym paść na ziemię niezdolny złapać oddechu.

Co jakiś czas znikała mi w tłumie jednak sposób w jaki się poruszała sprawił, że z trudem udało mi się zachować emocje na wodzy. Zachowywałem się jak totalny szczeniak, ale nic nie mogłem na to poradzić, że tak nam mnie działa, dlatego szedłem za nią do chwili aż zniknęła mi za drzwiami. Kilka metrów dalej wyłapałem wzrok mojego bliźniaka, który patrzył na mnie z takim kretyńskim uśmiechem, że nie miałem złudzeń, że wszystko widział a co najważniejsze to jak się zachowywałem. W tej chwili jednak miałem to wszystko gdzieś, byleby tylko znaleźć się obok niej.

Przyspieszyłem kroku i nie zajęło mi dużo czasu zanim ją dogoniłem. Emocje nadal we mnie buzowały więc zanim zdążyła zareagować chwyciłem ją za ramię i wciągnąłem do pierwszego lepszego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłem ją o nie aby nie miała ja opuścić pomieszczenia i kładąc dłonie po bokach jej bioder uwięziłem ją pomiędzy nimi.

- Cześć. – powiedziałem, kiedy odzyskałem zdolności poznawcze i otrząsnąłem się z jej uroku. Kiedy byłem jednak tak blisko niej dostrzegałem rzeczy, których nie zauważałem z daleka. Jej policzki były zaróżowione zapewne od wypitego alkoholu, który wyczuwałem w jej oddechu, jej usta lekko opuchnięte jakby wiele razy je przygryzała z nerwów a także delikatny zapach jej perfum który unosił się w całym moim domu i nie pozwalał mi o niej zapomnieć.

- Cześć. - wymamrotała najwyraźniej zła. – Cieszę się, że w końcu się pojawiłeś. - sarkazm w jej głosie był jasno wyczuwalny.

- Miałem kilka spraw do załatwienia. - postawiłem na półprawdę. Miałem coś do załatwienia jednak udało mi się je rozwiązać w zaledwie kilka godzin więc bez problemu mogłem dotrzeć na przyjęcie. Nie zrobiłem tego jednak wiedząc, że przebywanie wśród tłumu i obcych ludzi nie jest dla mnie.

- Nie pieprz. Unikałeś mnie. - nie miała zamiaru owijać w bawełnę i to mi się w niej podobało.

- Tak, unikałem i przepraszam cię za to.

- Dlaczego to zrobiłeś? Wystraszyłeś się tego co ci powiedziałam? Nie chcesz się ze mną przyjaźnić, bo to co już było między nami nie wróci? A może po prostu nie wiedziałeś jak mi o tym powiedzieć i dlatego tak mnie unikałeś? Nie wiem co zrobiłam źle, powiesz mi?

Z każdym pytaniem, które wyrzucała z siebie z szybkością karabinu maszynowego czułem jakby wbijała mi nóż prosto w serce, ponieważ przyjmowała całą winę na siebie dobrze wiedząc, że to ja za to odpowiadam. Jak mam ją uciszyć więc zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem.

Zanim zdążyła zareagować wbiłem się w jej wargi jakbym spędził tydzień na pustyni i łaknął choć kropli wody a ona była moim wybawieniem. Przestałem przejmować się tym co będzie potem a cieszyłem się miękkością jej warg i jękiem jaki opuścił jej usta.


Sofia

Nawet nie wiedziałam co tutaj się wyprawiało jednak, kiedy więził mnie w swoje ramiona i całował jakbym była całym jego światem poddałam się temu. Nawet moja złość minęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki a jedyne na czym mogłam się skupić to, to jak otoczył mnie ramionami w pasie i mocno do siebie przyciągnął.

Nigdy nie czułam czegoś tak niesamowitego jak w tej chwili, kiedy moje usta tak zapalczywie wbijały się w jego. To był mój pierwszy pocałunek jednak tak jakby mój umysł wiedział co robić, ponieważ nawet się nie zawahałam rozchylając wargi i wpuszczając jego język do środka.

Jego dłonie mocniej zacisnęły się na mojej talii a moje ciało wywarło do niego tak jakby chciało się z nim stopić. Poczułam na swoim brzuchu jak jego męskość napiera na mnie z każdą chwilą pobudzając mnie jeszcze bardziej.

- Chyba... - powiedziałam pomiędzy pocałunkami. - ... podoba... mi... się... to... - wymamrotałam w jego wargi za nim w końcu odsunęłam się od niego.

Dotknęłam dłonią jego opuchniętych warg, które jeszcze chwile temu tak agresywnie atakowały moje i wiedziałam jedno, że po tym co tutaj się wydarzyło przyjaźń nie jest tym czego od niego pragnęłam. Sądząc po sposobie jaki na mnie patrzył on też jednak żadne z nas nie czuło się gotowe, aby przyznać to otwarcie.

- Pięknie wyglądasz. - mówiąc to w dalszym ciągu trzymał dłonie na moich biodrach.

- Wiedziałam, że ci się spodoba. - musnęłam dłonią jego koszulę. - Nie spodziewałam się, że przyjdziesz i to w dodatku tak ubrany. - spojrzałam na niego spod rzęs. - Podoba mi się.

- Doceń to że wcisnąłem się w ten garnitur tylko dla ciebie.

Zamiast mu powiedzieć, że bardzo cieszę się z tego, że się pojawił ponownie zbliżyłam do niego wargi. Rozkoszowałam się chwilą ciszy, którą mieliśmy dla siebie w tym skrytym w półmroku pomieszczeniu, bo wiedziałam jak bardzo ulotne to było.

Nie dociekałam czemu tak nagle zaciągnął mnie do tego miejsca, ale wiedziałam, że bardzo szybko potrafił zmienić zdanie więc tym bardziej nie miałam zamiaru zmarnować takiej okazji, skoro miałam go tak blisko siebie. Przyglądał mi się, kiedy błądziłam dłońmi po jego piersi zjeżdżając nimi coraz bardziej aż zatrzymałam się nad paskiem od spodni. Wystarczyło abym delikatnie wsunęłam pod niego dłoń i już miałabym go w dłoni jednak on złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił je do drzwi jedną ręką.

- Co robisz? - zapytał zduszonym głosem.

- Nie marnuję okazji. - otarłam się o jego przyrodzenie nie pozostawiając mu złudzeń co miała na myśli.

- To nie jest dobry pomysł.

- W tej chwili bardzo dobry. – zarzekałam się.

Widziałam, że bił się z myślami dlatego korzystając z okazji, że pochylał się w moją stronę ze zgiętym kolanem wycelowałam idealnie w punkt. Znalazło się pomiędzy moimi udami, gdzie zaczęłam się o niego ocierać jakby od tego zależało moje życie. Mój oddech zaczął przyspieszać jednak nie odrywałam od niego wzroku. Zaciskał szczękę coraz mocniej jednak wiedziałam, że to tylko kwestia czasu zanim się złamie. Faceci byli czasami prości w obsłudze a sądząc po tym jak ostatnio był zajęty mogłam domniemywać, że nie miał w tym czasie kobiety więc tym bardziej był podatny na wpływy.

- Przestań. - warknął w moją stronę kładąc wolną dłoń na moim brzuchu odpychając mnie od siebie przez co uderzyłam plecami o drzwi.

- Okej przestanę. - posłałam mu leniwy uśmiech chociaż byłam o krok od spełnienia i teraz z ledwością udało mi się zachować rozsądek. – Ale chociaż byś mnie puścił żebym dokończyła to co zaczęłam. Jestem podniecona i chcę dojść. Uwierz mi, że zrobię to z tobą albo bez ciebie. – pogroziłam.

Wiedziałam, że takie słowa mogły mi napytać biedy jednak, kiedy czułam jak moje podbrzusze zaciska się na samą myśl, że będę musiała sama doprowadzić się do orgazmu nie miałam wyjścia. Już nieraz pieściłam się dłońmi aż w końcu osiągałam ekstazę, ale teraz sytuacja była inna, bo byłam o krok od spełnienia. Moje ciało buzowało a umysł jakby w połowie został stopiony przez jego wzrok.

- Chcesz mi powiedzieć, że będziesz to robić tutaj? - zapytał tak niemrawo jakby nie mógł w to uwierzyć.

- A nie mogę? - zapytałam z podniesioną brwią. - Możesz sobie myśleć, że jestem jakąś zahukane myszką, która nigdy nie miała faceta. Chociaż po części to prawda, bo nie miałam, ale to nie znaczy, że inie wiem do czego służy wibrator.

- Kurwa! – warknął i odsunął dłoń od mojego brzucha tylko po to, aby włożyć ją pod sukienkę. – Za chuja nie będziesz robić tego sama, zwłaszcza że teraz będę sobie wyobrażał, jak robisz sobie dobrze.

Przymknęłam oczy czując jak odsuwa na bok moją bieliznę by po chwili przejechać palcami pomiędzy fałdkami. W tej właśnie chwili zrozumiałam, że to co robiłam sobie sama nie miało porównania z tym co robił mi właśnie on. Nie potrzebowałam dłuższej stymulacji, aby dojść i dobrze zdawał sobie z tego sprawę, ponieważ kiedy poczuł, że jestem o krok od spełniają odsuwał swoją dłoń przedłużając i torturując mnie.

- Proszę cię! – pisnęłam, kiedy zacisnął kciuk i palec wskazujący na łechtaczce i pociągnął sprawiając, że przez moje ciało przebiegł prąd jakbym dotknęła gniazdka.

- Byłem zazdrosny, kiedy patrzyłem na mężczyzn, którzy stali obok ciebie i patrzyli jakbyś już była ich. - przejechał palcem wskazującym po moim wejściu i zanurzył go nieznacznie zdając sobie sprawę, że jestem dziewicą.

- Nawet... nie pamiętam... jak... wyglądali. - udało mi się wyksztusić te kilka słów.

- Dobra odpowiedź. – musnął wargami moją szyję i dopiero wtedy zaczął poruszać szybciej dłonią.

Z każdą chwilą czułam jak moje ciało roztapia się pod jego palcami a nie dotknął żadnej innej części. Miałam takie wrażenie jakby już posiadał nad nim władzę. On i tylko on. W tym ciemnym pomieszczeniu, w którym mogliśmy uchodzić dla siebie za obcych słychać było tylko nasze przyspieszone oddechy, a gdybym przesłuchała się jeszcze bardziej mogłabym usłyszeć bicia naszych serc. Nigdy bym nie przypuszczała, że zrobię coś takiego i to w dodatku z nim, bo to było jak spełnienie kolejnego z moich marzeń. Nierealne.

Napięcie skumulowało się w moim ciele i wybuchło z pełną mocą taką jakiej do tej pory nie doznałam. Oparłam głowę o jego pierś czując jakby cała energia opuściła moje ciało i wiedziałam to zaledwie przedsmak tego co może mi dać. Gdyby tylko tego chciał.

- Chyba umarłam i znalazłam się w niebie. - zaśmiałam się.

- Jeszcze żadna kobieta, z którą byłem nie określiła tego w ten sposób. - przyznał jakby i on był zaskoczony. Powinnam być wściekła na samą myśl jego z innymi kobietami, ale rozumiałam, że każdy miał z nas swoją przeszłość i nie mogłam być o to na niego zła.

- Twoje dłonie są magiczne. – przyznałam. – To nie to samo, kiedy robię to sama.

- Często to robisz? - zapytał zaciekawiony.

- Na to pytanie nigdy ci nie odpowiem, bo jest to moja słodka tajemnica. – mrugnęłam do niego przekornie.

Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę jednak do obojga nas dotarło, że prędzej czy później ktoś zacznie mnie szukać. Lorenzo odsunął dłoń, ale jeszcze zdążył poprawić moją bieliznę a na koniec puścił moje nadgarstki.

Mogłam swobodnie poprawić dłońmi sukienkę i wygładziłam ją dobrze wiedząc, że nie znajdę na niej żadnego zagięcia. Chciałam jakoś zająć mój umysł, ale dobrze wiedziałam, że po tym co mi zgotował nie jest to możliwe. Spojrzałam na niego jednak nie umiałam znaleźć słów na to co się wydarzyło.

- Powinnaś wracać na przyjęcie. - oznajmił wkładając dłonie do kieszeni. Zachowywał się tak jakby do tej sytuacji nigdy nie doszło co sprawiło, że poczułam zawód. Kiedy myślałam, że robimy krok na przód miałam wrażenie jakbyśmy się cofali o trzy.

- Masz rację. – otrząsnęłam. – Powinnam wracać.

Uśmiechnęłam się do niego po raz ostatni po czym otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Po cichu liczyła, że jeszcze coś powie i nie wypuści mnie tak łatwo jednak nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Pozwolił mi żebym odeszła a moje serce czuło, że więcej nie zniesie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro