Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

pisicela x erwin

Pov. Pisicela
Jak co dzień wyjechałem na patrol. Dzisiaj pojechałem z potato i frankiem. Jechaliśmy obok apartamentów gdy nagle w nasz raptor przyjebało inne auto. Gdy kierowca zauważył że w nas przywalił od razu się zatrzymał na poboczu. Wysiadłem z raptora i poszedłem w stronę kierowcy.

- Co się tak panu śpieszy - spytałem się osoby która kierowała i jak się okazało był to Erwin Knuckles osoba która od rana chodzi mi po głowie. 

- Dzień dobry Janeczku, a śpieszę się na spotkanie biznesowe - powiedział to z tajemniczym uśmiechem na twarzy

-Biznesowe powiadasz - powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy - no dobra tylko żeby później nie było wezwania do strzelaniny - dokończyłem swoją wypowiedź - a więc dzisiaj tylko upomnienie do widzenia

- Do widzenia  Janeczku - powiedział odjeżdżając 

Poszedłem w stronę raptora i wsiadłem za kierownice odpalając silnik. 

-I co kto się w nas wpierdolił - usłyszałem pytanie od franka

-Pastor - odpowiedziałem 

- dobra jedziemy dalej - dodałem po chwili

Pov. Ewin

Gdy odjechałem z zatrzymania do spotkania zostało mi około 20 minut a więc chyba na spokojnie dojadę na miejsce spotkania z spadiniarzami. Po około 10 minutach byłem niedaleko miejsca więc zwolniłem. Gdy dojechałem na winiarnie zobaczyłem że brakuje jeszcze kilka osób więc się nie musiałem o to bać że byłem ostatni. Koło mojego auta zaparkowała t20 przez co już byłem pewny że to wszyscy. Podszedłem do gremlina, Fostera i Matiego którzy byli jego obroną jakby się policji zachciało wjechać lub jakby to była pułapka spadino na nas. Przywitałem się z chłopakami i poszliśmy w stronę gdzie miał na nas czekać spadino i śmietana. Gdy weszliśmy do środka i stali tam oni wraz z obstawą. Kui jako szef naszej organizacji zaczął rozmowę.

- Witam śmietana i spadi - przywitał się Chińczyk 

-Cześć Kui i pastor - na co ja jak i śmietana kiwnęliśmy tylko głowami

- O czym chciałeś porozmawiać? - spytał się chiński mąciciel a ja odleciałem w swój własny świat

po kilku minutach wyrwał mnie z myślenia głos fostera

-słuchasz szefitek - spytał się patrząc na mnie

-ta.... nie - odpowiedziałem szczerze

-a ok to chyba dobrze bo zaczęli wspominać o jakiś starych czasach i mati prawie zasną na stojąco jak widzę tobie się udało - powiedział fosterek 

Gadaliśmy tak jeszcze przez kilka minut aż do pokoju z powrotem weszli chłopaki. 

- Witamy w świecie żywych szefitku - powiedział to chińczyk swoim piskliwym głosem

Kui powiedział nam co ustalili gdy odeszli lecz gdy był w połowie usłyszeliśmy strzały i pojedyncze syreny policyjne. Czyli kurwy postanowiły nam zrobić wjazd a więc się tak bawimy. Założyłem maskę na twarz i zdjąłem kałacha z pleców.

- Zabawę czas zacząć - powiedziałem widząc że reszta robi to samo co ja.

Każdy z nas zakampił się w różnych pokojach np. Chińczyk był na piętrze a ja w pomieszczeniu gdzie staliśmy. Nie minęło nawet kilka minuta a policja wjechała do środka. 

-LSPD poddać się - krzykną któryś fp który po kilku sekundach leżał na ziemi

I tak właśnie reszta wyszła z ukrycia i zaczęła się strzelanina którą wygraliśmy przez to że policja jest na tyle tempa i sobie sami rzucali flesze pod nagi co było komiczne. Wyszedłem z ukrycia i podszedłem do capeli wziąłem skara i jego telefon wysłałem byle jakiemu policjantowi gps i krzyknąłem żeby stąd spadać. Wsiadłem do ferrari i je szybko odpaliłem oraz odjechałem z miejsca zdarzenia. Pojechałem na mieszkania i myślałem nad tym co czuje do pisiceli cały czas przyłapuje się na tym że myślę o nim. Przez to że nie patrzyłem gdzie jadę wjebało się we mnie auto i ostatnie co pamiętam to był okropny ból a później ciemność

Pov.Pisicela

Gdy dostałem od capeli gps z miejsca w którym mieli robić wjazd pojechałem tam jak najszybciej. Gdy byłem gdzieś około w połowie drogi zauważyłem rozwaloną ferrarke i kogoś w środku. Podjechałem jak najszybciej i jak się okazało w środku auta był Erwin. Powoli go wyciągnąłem z auto i zawiadomiłem ems o tym że mam rannego a na miejsce gdzie dostałem gps wysłałem inną jednostkę. Zacząłem się rozglądać za sprawcą wypadku ale nikogo nie mogłem znaleźć czyli sprawca uciekł kurwa. Podszedłem do raptora i wyciągnąłem z niego apteczke i zacząłem opatrywać pastora. Dość szybko bo jak przestałem go opatrywać przyjechało ems. Wzięli go do karetki i z nim pojechali na szpital. Zapytałem się na radiu co się działo na gps i zostałem powiadomiony że byli tam ranni funkcjonariusze ale są już opatrzeni i są na komendzie. Zgłosiłem że przyjąłem i pojechałem na szpital do Erwina. Podszedłem do medyka.

-Co z nim doktorze? -spytałem się 

-złamany nadgarstek oraz rana na głowie ale z tego wyjdzie -powiedział jakby nigdy nic lekarz 

-Okej czy mogę go zobaczyć - spytałem się medyka

-Tak ale proszę go nie przemęczać - odparł i odszedł 

Wszedłem do sali w której leżał pastor i usiadłem na krzesełku przy jego łóżku.

-Wiem pastorze że to ty strzelałeś ale cię nie wydam księżniczko -powiedziałem ale ostatnie słowo wyszeptałem

-Dziękuje za to że mnie nie wydasz książę - powiedział to z widocznym rumieńcem na twarzy 

- Erwin bo ja ciebie kocham - powiedziałem to po chwili ciszy

-Ja ciebie też Pisi kocham - powiedział to rumieniąc się jeszcze bardziej

Jedną rękę dałem na jego policzek a drugą na jego rękę i go pocałowałem a on oddał pocałunek. 

================================================================================================================================================================

pisane z nudy ok? w piątek postaram sie dodać kolejny rozdział 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro