Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Lost boy~

Pojawi się Corwin i sad moment oraz śmierć 

Pov. Erwin 

Wyszedłem z apsów, wsiadłem do swojego auta odpalając je i kierując się w stronę warsztatu za którym chłopaki chcieli ze mną porozmawiać na temat tego co się teraz dzieje i jak się zachowuje. Nie wiem o co im chodzi przecież normalnie się zachowuje. Gdy byłem na moście koło komendy mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na niego i moim oczom ukazał się napis "Carbonara" więc bez zastanowienia odebrałem.

-Halo? - spytałem się zwalniając pojazd

-Gdzie ty kurwa jesteś?!? - wrzasnął na mnie wściekły białowłosy na co się skrzywiłem bo nie lubiłem gdy krzyczał 

-Zaraz będę spokojnie mam jeszcze czas - powiedziałem z spokojem w głosie

-Mam taką kurwa nadzieje - odpowiedział i bez słowa się rozłączył przez co stałem się smutny bo byłem pewien że więcej znaczę dla niego bo on doskonale wiedział jak reaguje na krzyk z jego strony

Wjechałem na teren mechanika i zaparkowałem na parkingu za nim. Wysiadłem i zamknąłem pojazd kierując się w stronę chłopaków którzy już na mnie czekali i wyglądali jakby byli wciekli. 

-Cześć chłopaki - przywitałem się z nimi z uśmiechem na twarzy 

-CZY CIEBIE JUŻ DO KOŃCA POPIERDOLIŁO - wrzasnął na mnie wciekły David 

-Ale o co wam chodzi? - spytałem się nie wiedząc o co im chodzi 

-Nie zgrywaj niewiniątka siwy, kurwa czemu zajebałeś siostrę Dii co? - powiedział tym razem spokojniej brązowowłosy ale wciąż z złością w głosie

-Ale ja nie wiedziałem że to jest jego siostra - próbowałem się wytłumaczyć ale wiedziałem że robię to na próżno

-I co z tego nie powinieneś zabijać kogo ci się podoba?!? - Krzyknął w końcu cabo 

-Dostałem na nią zlecenie więc to zrobiłem - odpowiedziałem pewny swoich słów

-ALE TO BYŁA MOJA SIOSTRA KURWA - wykrzyczał zapłakany Dia 

-Okłamałeś mnie 3 razy i nasłałeś na nas opancerzone kurumy jak mógłbym ci tym razem uwierzyć? - spytałem się z irytacją w głosie 

-Odjebałeś Erwin - powiedział carbo i przywalił mi w twarz przez co z moich oczu zaczęły lecieć łzy a z nosa krew - Dopóki będziesz się tak zachowywać albo ty wypierdalasz z zakszotu albo my my go opuszczamy - dodał z złością w głosie

-Ale nie możecie tego zrobić - powiedziałem z smutkiem - I jak niby zachowywać przecież się normalnie zachowuje? - dodałem po chwili z zaciekawieniem w głosie

-Owszem możemy, jak przestaniesz się zachowywać jak szmata - gdy usłyszałem to słowo z moich oczu wyleciało więcej łez - i psychopata zadzwoń do jednego z nas a TERAZ Z TĄD SPIERDALAJ KURWO - wykrzyczał to David a ja pobiegłem do swojego auta by jak najszybciej  stamtąd odjechać 

Gdy byłem już na moście mój telefon zadzwonił z ja z łzami w oczach spojrzałem kto dzwoni. Okazało się że dzwoni "Speedo" jako iż nie chciałem z nikim gadać wyciszyłem telefon i rzuciłem nim na siedzenie. Nie obchodziły mnie aktualnie przepisy więc bardzo szybko zacząłem kierować w stronę mostu z którego kiedyś skakaliśmy gdy uciekaliśmy z Human Labs. Wtedy jeszcze Kui żył i wszystko było w porządku, teraz przeze mnie on nie żyje a zakszot się rozpada. 

Zaparkowałem autem na poboczu i wziąłem z niego tylko telefon. Powoli zacząłem wchodzić na ramę mostu tak by na razie nie spaść. Gdy już stałem na górze włączyłem telefon i napisałem do Yellow że współpraca z nim to była czysta przyjemność. Podszedłem do krawędzi i tak patrzyłem się jak auta przejeżdżają. A w mojej głowie głosy zaczęły mówić że jestem nie potrzebny, że powinienem się zabić, że to przeze mnie ekipa się rozpadła.

Pov. ????

 Siedziałem spokojnie w swoim aucie i jeździłem po mieście gdy nagle przyszedł mi sms od Yellow o treści 

"Jedź na most na dokach tam będzie Erwin który chce chyba skoczyć masz w tej chwili go powstrzymać i stamtąd ściągnąć "

 Gdy zobaczyłem tą wiadomość zdziwiłem się ponieważ Erwin nigdy nie próbował się zabić nawet po tym jak go wyjebali z posady adwokata ale chyba po prostu ta praca go nudziła. Wjeżdżałem już na most i zobaczyłem Erwina który stoi nad krawędzią. Wysiadłem z auta i pośpiesznie zacząłem wchodzić na górę. Jak już stałem na tych metalowych belkach zacząłem powoli kierować się w jego stronę.

-Erwin proszę odsuń się od tej krawędzi - powiedziałem starając się zachować spokojny ton

-Nie odsunę się stąd ja nie zasługuje na życie C.... - Powiedział płacząc przez co nie zrozumiałem jego ostatniego słowa 

Pov. Erwin 

-Erwin błagam cię odejdź od tej krawędzi - starał się mnie odciągnąć 

Kto mu kazał tu przyjeżdżać zdecydowałem się już na skoczenie i tak ma zostać. Z mojego zamyślenia wyrwały mnie ręce zaciskające się na moim ciele i odciągające mnie do tyły.

-Nie rób tak więcej błagam Erwin - wyszeptał to Conrad w moje włosy przytulając mnie przez co wtuliłem się w niego bardziej i zacząłem płakać w jego ramię jak dziecko a z przemęczenia straciłem przytomność 

*************************************************************************************************

Dla tych co chcieliby by Erwin skoczył 

-Erwin błagam cię odejdź od tej krawędzi - starał się mnie odciągnąć

Kto mu kazał tu przyjeżdżać zdecydowałem się już na skoczenie i tak ma zostać. Nim Conrad zdążył cokolwiek zrobić rozłożyłem ręce i zrobiłem krok w przód przez co zacząłem spadać. Zanim uderzyłem w ziemię przed moimi oczami zaczęły się pojawiać wspomnienia z różnych akcji. Te dobre i te złe. Jak powstawał zakszot, pierwszy bank, pacyfik, kasyno. Jak policja must winowała na pościgach. A ostatnie co ujrzałem to my uśmiechający się po udanym napadzie i usłyszałem Conrada krzyczącego moje imię. Z uśmiechem na twarzy i łzami na policzkach uderzyłem o asfalt.

*Dwa dni później*

Pov. Nikt

Na pogrzebie byli prawie wszyscy. Pojawili się spadiniarze, ballasi, AOD, jaguary, policja i inne osoby które znały siwego. 

-Dziś zebraliśmy się tu po to by pożegnać Erwina Knucklesa naszego szefa i najlepszego przyjaciela - powiedział z drżącym głosem Carbonara i kontynuował pogrzeb 

Po całej ceremonii i gdy już każdy odjechał no może z wyjątkiem dwóch osób Davida i Carbonary. Klęczeli nad nagrobkiem ich młodszego braciszka i płakali.

-Przepraszamy braciszku mamy nadzieje że przynajmniej tam jesteś szczęśliwy - Powiedział to David nie mogąc wybaczyć sobie że ostatnia rozmowa z jego braciszkiem to była kłótnia w której nazwał go dziwką

-To nasza wina - tym razem odezwał się Carbo - To my doprowadziliśmy go do tego stanu i zostawiliśmy samego a obiecaliśmy że go nigdy nie zostawimy choćby nie wiadomo co zrobił - dodał przytulając się do jego towarzysza płacząc mu w ramię 

===================================================================================================================================================

Przepraszam za błędy ortograficzne

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro