Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Capela x Erwin

Pov. Capela
Jakaś ekipa znowu robiła bank i uciekała przed policją. Ścigaliśmy ich dopóki im sie silnik nie zepsuł. Wysiedli z auta i zaczeli do mnie celować z broni, oraz kazali mi wyjść z pojazdu i oddać im klucze. Wysiadłem z radiowozu zostawiając klucze w statyjce a wtedy tylko trójka z czwurki wsiadła.

-Wsiadajcie szybko! - Krzykną ten który wciąż do mnie celował

-A co z tobą? - Zapytał sie kierowca

-Jedzicie póki nie są wkurwieni i nas nie rozstrzelali! - odrzykną ten co został

- Kochamy cie stary! - krzykną kierowca odjerzdzając z piskiem opon

I nagle słysze strzały. Spojrzałem w strone gdzie padł ostrzał i zobaczyłem dużo krwi, oraz leżącego napastnika.

-Czy was powaliło on miał mnie na muszce! - krzyknąłem

Podeszłem do rannego kucnąłem przy nim i ściągnąłem mu maske. Zauwarzyłem Erwina z zamykającymi sie oczami.

-LSPD do EMS mamy postrzelonego potrzeba karetki na moje 20 - zgłosiłem na radiu i zaraz potem je wyłączyłem

-Spokojnie Erwin niezamykaj oczu - powiedziałem do niego

-B-b-boli - powiedział z łzami w oczach było mi go szkoda. Nie chciałem by umarł w sumie nie wiem czemu.

-Hej Erwin spójrz na mnie nie zamykaj oczu - Chciałem żeby nie przestawał na mnie patrzeć. Bałem sie o niego.

Bałem sie że strace kumpla lub kogoś więcej niż przyjaciela. Nagle usłyszałem karetke. Medycy z niej wyszli i do nas podbiegli.

-Co sie stało? Gdzie oberwał? - spytał sie jeden medyk który zaczoł opatrywać Erwina.

-Został postrzelony przez policjantów. Sądze że dostał w brzuch ramię i nogi. -Odpowiedziałem medykowi

Medycy zabrali go do karetki i pojechali do szpitala a ja za nimi. Reszta policjantów brała udział w pościgu za moim pojazdem który chyba zgulibi. Kiedy dojechaliśmy pod szpital ratownycy wzieli go na sale operacyjną. Ja usiadłem przed salą i czekałem na koniec operacji.

*troche później*

Operacja trwała już godzine cały czas siedziałem pod salą czekając na koniec operacji. Nagle wyszedł lekaż wyszedł z sali podeszłem do niego.

-Pzepraszam czy wiadomo co z stanem Erwina - Spytałem

- Panu Erwinowi nic nie grozi. Jego stan jest stabilny. Stracił troche krwi. Niestety pacjent jest wciąż nieprzytomny. - Oznajmił lekaż

- Czy moge go zobaczyć - Spytałem lekaża

- Oczywiście. Pacjent jest w tej sali - Wskazał na sale obok mnie - Jeśli sie wybudzi prosze go nie męczyć i mnie poinformować

Kiwnąłem głową w ramach podziękowania. Weszłem do sali oraz usiadłem koło łóżka i złapałem Erwina za ręke.

-Mam nadzieje że sie niedługo obudzisz - Powiedziałem pochylając sie nad nim i go pocałowałem w policzek. Po chwili znowu usiadłem na krzesło i patrzyłem sie w niego. Był taki słodki kiedy spał. Szkoda że był nieprzytomny.

-C-c-capela? - Spytał mnie Erwin który dopiero sie obudził po operacji.

-Erwin ty żyjesz! - powiedziałem przytulając sie do niego z ulgą.

-No tak czemu miał bym nie żyć? - spytał się mnie po czym próbował usiąść - Agh! - krzykną cicho z bólu

-Spokojnie połóż sie zostałeś postrzelony więc będzie boleć - powiedziałem uspokajając go bo nie chciałem żeby wstał bo może sobie zrobić krzywde

-No..... dobrze - powiedział kłqdąc sie spowrotemna łóżku

- Pójde po lekarza i zaraz wrócę - powiedziałem wstając i wychodząc z sali koło której stał lekarz

-Dzień dobry pan Erwin sie obudził - powiedziałem to do lekarza

-Oh-powiedział zaskoczony medyk - To świetnie - powiedział zachwycony

Po czym wraz z medykiem poszliśmy do sali.

-Prosił bym pana o opuszczenie sali - zwrucił sie lekarz w moją strone.

-Dobrze - powiedziałem i wyszedłem na korytarz oraz usiadłem na krześle

*20 min później*

-Dobrze może pan wejść - powiedział to lekarz w moją strone

-dziękuje - powiedziałem wchodząc do sali

Podeszłem do lużka na którym leżał Erwin. Usiadłem tam gdzie wcześniej.

-Ile mi grozi? - spytał sie mnie pastor

-Nie wiem - odpowiedziałem - Narazie sie tym nie przejmuj

Nagle wstałem i usiadłem koło niego. Złapałem go za biodra orz przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem w usta namiętnie. Całowaliśmy sie tak jeszcze przez kilka minut dopóki nie zabrakło nam powietrza. Później sie od siebie oderwaliśmy.

Słowa:636

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro