Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Mia

Dwa miesiące później


Tak dawno mnie tutaj nie było, że prawie zapomniałam, jak wygląda Milpa Alta. Miasto mojego dzieciństwa, w którym spędziłam najwspanialsze, ale i najgorsze chwile w całym swoim życiu. To miejsce mnie ukształtowało, ale nie tęskniłam za nim wiedząc, że moim domem jest Caltanissetta.

- Jesteś na to gotowa? – zapytał Luciano trzymając mnie za dłoń.

- Tak.

Patrzyłam na mijane znajome budynki, zabytki a nawet rozpoznałam kilku ludzi mojego brata, ale nie czułam tego czegoś w sercu.

- Wiesz, że nie byłam na jego grobie od dnia jego śmierci. – powiedziałam cicho.

Nawet nie wiem czy będę w stanie znaleźć jego grób. To było tak dawno temu a ja nie byłam wtedy w zbyt dobrym stanie. Pogrążyłam się w rozpaczy i nie obchodziło mnie nic ani nikt.

Byłam wdzięczna Luciano za to, że zechciał tu ze mną przyjechać. Miał swoją pracę, ale od razu ją porzucił, kiedy tylko oświadczyłam, że chcę odwiedzić Nino. Dzięki trosce i uczuciom jakie dostałam od mojego męża nauczyłam się wybaczać.

Zrozumiałam też, że obwinianie się nie zmieni przeszłości, ale może wpłynąć na moją przyszłość. Nino już na zawsze zabrał ze sobą cząstkę mojego serca, ale pozostała jego część należała do Luciano a on robił wszystko żebym była kochana.

- Nie wiedziałem. – uścisnął pokrzepiająco moją dłoń żebym mówiła dalej, ale i bez tego wszystko bym mu powiedziała.

- Nie byłam w stanie tam iść. Miałam poczucie winy, że jego już nie ma a ja mam się dobrze. To było niesprawiedliwe.

- Jesteś tu teraz i tylko to się liczy.

- Zajęło mi wiele lat, żeby sobie wybaczyć. – dotknęłam czule misia, którego kupiłam jakiś czas temu z myślą o przyjeździe. Kwiaty nie byłyby odpowiednie, bo on był tylko dzieckiem.

Kochał się śmiać.

Kochał zabawę.

Kochał życie.

Nino był jedynym dobrem nieskażonym złem tego świata. Z włosami które kręciły się jak u dziewczynki i wielkimi czekoladowymi oczami pełnymi dobroci zjednywał sobie ludzi. Przez co wszystko uchodziło mu na sucho zwłaszcza próby, kiedy chciał wymknąć się poza teren posiadłości.

- Chciałbym żebyś mi o nim opowiedziała. Jaki był. Co lubił. Wszystko co tylko mi dasz przyjmę. – spojrzał na mnie łagodnie.

- Z każdym dniem potrafisz mnie zaskoczyć. – odetchnęłam ciesząc się chwilą.

Droga zajmie nam jeszcze pół godziny, dlatego zaczęłam swoją opowieść. Opowiedziałam jak zakochałam się w Nino, kiedy tylko się urodził. Był taki uroczy i ciągle płakał przez co miałam ochotę go udusić. Teraz się z tego śmiałam, ale mając młodszego brata wiedziałam, że cała uwaga skupi się na nim.

Niedługo potem spadła na nas tragedia a raczej strzelanina, podczas której zginęli rodzice. Cała opieka nad nim spadła na mnie, ale nie narzekałam. Żałobę zamieniłam w coś co zajęło moje myśli. Nino. To on sprawił, że przestałam płakać i rozpaczać po ich staracie a zajęłam się jego wychowaniem. Codzienna rutyna tak bardzo mnie pochłonęła, że nie miałam czasu na nic innego. Z samego rana wstawałam i przygotowywałam mu śniadanie a tuż po nim zawoziłam go do przedszkola. Kilka godzin później odbierałam go i przywoziłam do domu, gdzie spędzaliśmy godziny na zabawie. Pod wieczór szykowałam mu kolację, przy której nie mógł wysiedzieć, dlatego włączałam telewizor i puszczałam jego ulubione bajki.

Najgorszy był moment, kiedy kładł się spać. Nie ważne jak bardzo bym się starłam, kiedy tylko zostawiałam go samego i gasiłam światło wiedziałam, że za dosłownie minutę pojawi się w drzwiach mojej sypialni. Stał tam do czasu aż nie pozwoliłam mu ze mną spać albo szłam do niego.

- Wiesz, że kiedy tak o nim opowiadasz na twoje twarzy pojawia się uroczy uśmiech. – powiedział, kiedy skończyłam mówić.

- To chyba normalne.

- Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać aż będziemy mieli dzieci.

Tej kwestii nie poruszaliśmy nie bez przyczyny. Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie mi powiększyć naszą rodzinę, ale jakoś nie wiedziałam, jak zacząć temat. Przecież nie mogłam podejść do niego i powiedzieć „A może postaralibyśmy się o dziecko?" – nie byłabym w stanie tego powiedzieć.

- A będziemy je mieli, bo z tego co wiem to nawet o tym nie rozmawialiśmy? – zapytałam z wysoko podniesioną brwią czekając z zapartym tchem na jego odpowiedź.

- Będziemy a wiesz skąd to wiem?

- Nie.

- Zajmowałaś się Nino jak własnym dzieckiem a teraz jeszcze Sofia. Będziesz najlepszą mamą na świecie. – zapewnił.

Sofia. Tak wiele razy o niej myślałam w ciągu tych tygodni. To co się wydarzyło sprawiło, że musieliśmy zrobić coś czego nikt wcześniej nie zrobił. Odesłać małą jak najdalej stąd wiedząc, że tylko tak możemy zapewnić jej bezpieczeństwo. Szkoła z internatem w Stanach była na tyle daleko, ale i blisko Laury, która obiecała mieć na nią oko, w razie, gdyby coś się stało. Nie wiedzieliśmy czy ktoś nie dowie się prawdy a to niosło za sobą kolejne problemy. Ojciec Gracielli tak łatwo nie odpuści i aż boję się myśleć do czego jest zdolny. Jak na razie wie, że to ja zabiłam jego córką, ale powiedzmy sobie szczerze. Prawdy prędzej czy później wyjdzie na jaw i zrobi z naszego życia piekło.



Luciano

Samochód zatrzymał się pod bramą cmentarza więc otworzyłem drzwi i pomogłem jej wysiąść. Od razu poczułem, jak drży, dlatego objąłem ją w pasie i poprowadziłem w kierunku jego grobu. Jej zdezorientowana mina sprawiła, że od razu ruszyłem z wyjaśnieniem.

- Zapytałem twojego brata, gdzie dokładnie leży. – wiedziałem, że przeżycia związane z przyjściem tutaj mogą sprawić, że nie będzie sama w stanie znaleźć drogi.

Ta nieustraszona Mia którą znałem zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Stała przede mną przerażona kobieta, która już za chwilę spotka się z bratem i w końcu zamknie ten rozdział w swoim życiu. Prowadziłem ją dokładnie według wskazówek jakie mi przekazał starając się rozejrzeć w terenie. Nie byłem głupi i wiedziałem, że ktoś może na nas czekać. I nie obchodziło mnie to, że tutaj rządził Santana.

Niewiele czasu zajęło nam zanim dotarliśmy na miejsce. Już z daleka wiedziałem dokładnie który grób jest jego. Nie było to takie trudne, bo cały wykonany był z białego marmuru, a gdyby tego było za mało na płycie nagrobnej leżało z dziesięć miśków w różnym stanie.

- Jest piękny. – powiedziała, kiedy stanęliśmy przed nim.

Patrzyłem, jak klęka i układa obok zabawek kolejną tym razem wybraną przez siebie. Pogładziła palcami płytę w czułej pieszczocie witając się. Jeśli chciała zostać tu godzinami będę przy niej stał, bo jest tego warta.

Cały mój świat to właśnie ona.



Mia

Siedziałam przed jego grobem nie mogąc przestać na niego patrzeć. Z każdą sekundą czułam jak coraz bardziej ogarnia mnie spokój na ciężar na ramionach znika jakby to on go ze mnie zdejmował. To dziwne uczucie towarzyszyło mi, odkąd przekroczyłam bramę cmentarza aż do teraz.

Czułam, że on na mnie czekał aż będę gotowa się z nim spotkać. Jeśli niebo naprawdę istniało miałam nadzieję, że jest tak gdzieś i jest szczęśliwy. Tylko tego dla niego chciałam.

Pod powiekami poczułam łzy, ale tym samym nie chciałam ich powstrzymać. Potrzebowałam ich, żeby po raz ostatni pożegnać go tak jak trzeba. Jego twarz ciągle pojawiała mi się przed oczami i chociaż trochę niewyraźna wszędzie rozpoznałabym ten uśmiech.

- Tak bardzo za tobą tęsknię. – wyszeptałam drżącym głosem a po chwili na twarzy poczułam silny podmuch wiatru. Wiedziałam. Wiedziałam, że on tu jest. Może ktoś mnie nazwać wariatką, ale to nie zmieniało tego co czułam.

Dotknęłam dłonią nadgarstka, na którym nosiłam bransoletkę od niego. Już zawsze będę czuła ból, kiedy o nim pomyślę albo kiedy ktoś wypowie jego imię. Jednak pomimo tego będę pamiętać o chwilach, które mieliśmy szansę ze sobą spędzić i tylko to pozwoliło mi podnieść się z ziemi.

- Już zawsze będziesz w moim sercu. – pogładziłam delikatnie nagrobek zanim odwróciłam się z lekkim sercem i duszą.

- Jesteś gotowa? – zapytał stojąc zaledwie metr ode mnie.

- Tak, teraz już tak. – powiedziałam do niego po czym odetchnęłam pełną piersią.

Nasze życie cały czas poddawane jest próbom i nikt nie powiedział, że będzie ono łatwe. Każda chwila kształtuje nas i nasze wybory i tylko od nas zależy, jak one wpłyną na nasze życie. Przez wiele lat żyłam zemstą, ale oni nic mi nie dała. Tylko sprawiła, że jeszcze bardziej pogrążałam się w mroku. Miałam przed sobą przyszłość dlatego nie miałam zamiaru marnować ani chwili, bo nikt nie wiedział, kiedy może się ono skończyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro