Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♥️9 ~ Miss Więzienia♥️

- O co ci kurwa chodzi, możesz mi wytłumaczyć co się tutaj dzieje? - jęknąłam.

Asasynka chwyciła obie dłonie i wyprostowała ręce nad swoją głową.

- Czyli nie udajesz-

- Bardzo zabawne - przerwałam jej zaciskając ręce w pięści.

- Kowalsky, w nocy przychodzi do ciebie jedna z czarnych wdów, partnerka słynnego Hawkeya, a nawet Spiderman. Jesteś w więzieniu i masz coś w rodzaju magicznych mocy. Jak myślisz, o co może chodzić?

- Tam jest Spiderman? - wyszeptałam wskazując z niedowierzaniem na okno - Ten Spiderman, człowiek pająk i w ogóle?!

- Zastanawia mnie, dlaczego na mój widok też się tak nie ucieszyłaś - westchnęła dziewczyna.

- Wracając, pewnie chcecie sprzedać moje organy na czarnym rynku, albo pokroić mnie na kawałki i- przerwałam widząc skwaszoną minę Belovy - Chodzi o współpracę, co nie?

- Może i jest w tobie jakaś nadzieja. Obyś się nam przydała z tymi świecącymi oczami - pokręciła głową.

- Miło mi to słyszeć, wolę wersję ciebie, która nie grozi mi ostrymi przedmiotami - zrewanżowałam się.

- Oj kochana, pamiętaj że zawsze możemy wrócić do tamtej poprzedniej - uśmiechnęła się promiennie, ale czułam, że jej oczy są tak naprawdę zimne jak lód.

- Pokażesz mi w końcu tę kartkę mądralo? - spytałam, wpatrując się w pomalowane na bordowo, usta blondynki.

- Pozwól, że najpierw zapoznam cię z jej treścią - odpowiedziała wolno Belova.

- Nie spiesz się, mamy całą noc. Tylko ja, ty i ta kartka - zachichotałam.

- Bardzo zabawne - burknęła - Przejdźmy w końcu do konkretów.

Usiadłam na podłodze, szarpiąc końcówkę mojego więziennego uniformu.
Poczułam jak bardzo chcę go z siebie zdjąć, wziąć porządną kąpiel i ubrać moje własne ubrania.

- Zamieniam się w słuch - powiedziałam patrząc się dokładnie w to miejsce, gdzie kiedyś widziałam jej zielone oczy.

- Stark jest wami zainteresowany - zaczęła blondynka.

- Nami? O kim ty mówisz?

- Zapomniałaś juz o swoim piekelnym braciszku, co? - Yelena podniosła brwi tak wysoko, że zobaczyłam je nad opaską.

- Problem jest taki, że Thomasa tu nie ma, geniuszu - odpowiedziałam szybko.

- Użycie mózgu nie boli, kochana - odparła dziewczyna.

- Możesz przestać z tym "kochana"? - westchnęłam sfrustrowana - To nawet nie jest zabawne.

- Jak widać, zależy dla kogo. Moim zdaniem, lepiej wyglądasz gdy twoje naczynia krwionośne się rozszerzają, a twoje policzki są lepiej ukrwione. W końcu nie wyglądasz jak trup, który dopiero co wyszedł z trumny.

Co to miało znaczyć? Nie byłam pewna czy uznać to za bardzo dziwaczny komplement, jeszcze dziwniejszą obelgę, czy jeszcze za coś innego. Niestety nie było mi dane się nad tym dłużej pozastanawiać, bo nagle poczułam gorąc uderzający w moje policzki.

- I proszę bardzo, o wilku mowa - asasynka klasnęła rękami - Biały to nie twój kolor.

- Mam się przemalować na niebiesko? - odrzekłam z powrotem zaciskając palce w pięściach.

- To jest plan, nie powiem, że nie. Czyżby mi się wydawało, ale odczuwam wrażenie, że odkąd tu jesteś, chyba nie widziałaś swojej twarzy? - spytała podstępnie Rosjanka.

Zastanowiłam się przez chwilę i w duchu przyznałam jej rację.

- Ciężko tu o żywego człowieka, a co dopiero o lustro - wzruszyłam ramionami.

- Pozwól, że pomogę, tylko znajdę jedną rzecz - odpowiedziała Yelena grzebiąc w kieszeniach - Proszę, o to nasza miss więzienia - zaśmiała się, podsuwając mi małe lusterko pod nos.

Faktycznie, byłam bardzo blada (chociaż porównanie do trupa to jednak przesada), moje włosy były skołtunione, a pod oczami miałam gigantyczne cienie.

- Chyba faktycznie przemaluję się na niebiesko - westchnęłam.

- DŁUGO TO WAM JESZCZE ZAJMIE??? - ktoś wrzasnął zza okna.

- NIE NO SPOKO, JESZCZE SOBIE HERBATKĘ WYPIJCIE I POGAWĘDŹCIE O EKONOMII - wrzasnął drugi głos, wyraźnie wyższy.

Byłam pewna tego, że Belova właśnie w tym momencie przewróciła oczami. Może i nie miałam żadnych dowodów, ale niektóre rzeczy się po prostu czuje.

- Sekundka - kiwnęła mi głową i podbiegła do okna, przechylając się z niego, tak, że można byłoby zakwestionować przytomność jej umysłu - Peter, już za chwilkę będziemy, a jeśli chodzi o ciebie, Kate Bishop, to niestety musimy zrezygnować z twojego pomysłu.

Zza okna było słychać westchnięcie i ciche "okej".

Przy takim obrocie zdarzeń, blondynka z powrotem wróciła do mojej celi, mówiąc -
- Słuchaj, przestańmy już dyskutować, bo nigdy stąd nie wyjdziemy, dobra? Dla niektórych minęła już pora po dobranocce.

- SŁYSZAŁAM TO!! - rozbrzmiał krzyk z drugiej strony okna.

- Ja na przykład chciałem obejrzeć psi patrol, bo dziś był odcinek specjalny - wymamrotał ciszej drugi głos.

- Czytaj dalej tę umowę, skończmy to jak najszybciej - zgodziłam się z Rosjanką.

- Dobra, a więc tak, głównie chodzi o to, że Stark chce zatrudnić i ciebie i twojego brata. Przejdziecie trochę testów, za których powodzenie Stark nie odpowiada. W zamian tego otrzymacie cudowną wolność, ale to i też nie tak szybko. Macie dokładnie 40 dni i 40 nocy, aby zdecydować się, czy chcecie zostać Avengerem, zostać po prostu zwykłym obywatelem, czy też zostać z powrotem wrzuconym do więzienia - Belova zakasłała znacząco - Wybór należy do was.

Tylko 40 dni i 40 nocy?

Jednakże - kontynuowała dziewczyna - trzeba mieć na uwadze fakt, że, gdy wybralibyście aby wrócić do cywilnego życia, to będziecie cały czas pod obserwacją, żebyście czegoś znowu nie wywinęli. Jeśli zrobicie choćby drobną rzecz, będziecie gnić w celach, no i zapewniam cię, że tam mają dużo gorsze warunki niż te tutaj.

Podsumowując, albo wybieracie życie  długie i szczęśliwe : jako złodzieje, którzy przejrzali na oczy i stali się bohaterami, długie i nieszczęśliwe : będąc obserwowanym w każdym swoim najmniejszym ruchu, lub trzecia opcja : ani długo, ani szczęśliwie, smakując uroki więziennego życia.

- Chcecie nas wepchnąć na dożywocie? Nie chcę cię martwić, ale za jedną kradzież tyle się nie siedzi - odpowiedziałam szybko, analizując w głowie możliwe opcje przeżycia.

Usta Rosjanki wykrzywiły się w kwaśnym uśmiechu.

- Zapewniam cię, że nie musisz udawać, że to była jedna kradzież - westchnęła.

Spojrzałam na nią czujnie.

- Czy to jakiś rodzaj manipulacji bohaterów nad biednymi śmiertelnikami? - spytałam.

Yelena wyciągnęła nagle z kieszeni telefon i odchrzaknęła teatralnie.

- Napady w trzech różnych stanach, najwięcej skumulowanych w Nowym Jorku, przynajmniej 16 różnych banków utraciło przez was pieniądze. Już nie mówiąc o wielokrotnym naginaniu rzeczywistości, żeby tylko uniknąć konsekwencji. Tak tylko powiem, że taka zabawa z prawem nie jest tu mile widziana. Ci ludzie mają takich prawników, że bez problemu wylądujecie w więzieniu, na więcej niż kilkanaście lat.

- Wystarczy - powiedziałam, podnosząc się z podłogi - Gdzie mam podpisać?

- Nie tak szybko, ciebie obowiązuje jeszcze jedna rzecz - odpowiedziała Belova, chowając telefon z powrotem do kieszeni i chwytając ten czarny pasek materiału, który widziałam wcześniej - Jeśli chcesz stąd wyjść, to musisz to założyć.

- Co to jest? - spytałam, patrząc się z niepokojem na niby niepozorny materiał.

Z doświadczenia wiedziałam, że wszystko co wydawało się niepozorne, nigdy takie nie było.

***

Primadonna girl, yeah

All I ever wanted was the world

I can’t help that I need it all

The primadonna life, the rise and fall

You say that I’m kinda difficult

But it’s always someone else’s fault

Got you wrapped around my finger, babe

You can count on me to misbehave

Primadonna girl, would you do anything for me?

Buy a big diamond ring for me?

Would you get down on your knees for me?

Pop that pretty question right now, baby

***

Taki dodatkowy rozdział na dziś!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro