EPILOG
70 dni później
- Nie wierzę, że znowu wybrałaś tę ruderę na mieszkanie - słyszę za plecami głos, klucz wysuwa mi się z rąk, spada na ziemię z głośnym brzękiem.
Z mocno bijącym serce obracam się w stronę Draco. Przyglądam się, analizuję, oceniam.
Czuję, że wreszcie panuję nad własnymi uczuciami, emocjami, odruchami.
Nie głupieję na jego widok, choć jestem szczęśliwa, że go widzę.
Prycham, z lekkim uśmiechem schylam się, by podnieść klucz. Gdy się prostuję, jest tuż obok mnie.
Zdumiona obracam się, trafiam na jego tors, silne ramiona otaczają mnie, przyciągają do siebie, opierają plecami o drzwi, więżą.
- Draco, co...
- Cii...
Nie pozwala mi skończyć, wpija się w moje usta z tęsknotą, pragnieniem tak wielkim, że tracę oddech.
Szok trwa jedną sekundę
Próbuję protestować
Każdą kolejną opanowuje pożądanie, tęsknota, namiętność.
Całujemy się bez tchu, bez pamięci.
Z ledwością rejestruję otwarcie drzwi, wejście do pokoju. Widzę tylko jego twarz, czuję ciepło, zapach, dotyk rąk, jest wszędzie.
Całuje moje powieki, policzki, ustami kreśli ścieżkę wzdłuż szyi, przygryza wrażliwą skórę za uchem, nie wiem jak się nazywam.
Unosi mnie, sadza na łóżku, pomaga pozbyć się zbędnych ubrań.
Całuje piersi, językiem toruje sobie drogę przez brzuch, zahacza o wewnętrzną stronę ud. Gdy dociera do celu, moje ciało wygina się w łuk.
Nie wiem gdzie jestem
Nie wiem kim jestem
Nie wiem nic.
Czuję tylko jego, pragnę tylko jego.
Jestem nim, on jest mną
Jest we mnie, na mnie, przy mnie. Jest wszystkim czego chciałam, pragnęłam, za czym tęskniłam.
Jest szybki, niecierpliwy, stęskniony, niespodziewany.
Obejmuję go nogami, przygryzam skórę na ramieniu, przyspiesza. Koniec jest bliski, nadciąga z mocą wybuchu, z trudem opanowuję krzyk.
Zapomniałam jak to jest
Zapomniałam, że to potrafi
Cieszę się, że znów mogłam to poczuć.
*
- Co to było? - pytam, gdy mogę wreszcie opanować oddech. Leżę na jego nagiej piersi, palcem wskazującym kreślę linię blizny, przecinającej brzuch. Podziwiam poszarpane końce, których nie widziałam tak długi czas, a za którymi tak bardzo tęskniłam. Czuję, jak lekko drży pod moim dotykiem.
- Najlepszy seks w całym twoim życiu.
Kręcę głową, prycham.
Śmieje się, unosi mnie lekko za ramiona, podciąga do góry, patrzę mu w oczy.
- Dowiedziałem się o waszym rozstaniu, gdy byłem w delegacji - mówi. Pochyla się, pociera swoim nosem o mój, kciukiem przejeżdża wzdłuż ramienia, drżę. - Gdy wróciłem, od razu zacząłem cię szukać... a przeznaczenie przywiodło mnie tutaj - śmieje się, puszcza mi oczko. - Nie wierzę, że wybrałaś ten sam pokój co ostatnio.
Muska mój kark, przymykam powieki.
Nie wierzę, że tu jest
Nie wierzę, że to się dzieje
Nie wierzę, że na to pozwalam.
Odsuwam się lekko, zsuwam w dół, składam dłonie na jego torsie, opieram na nich brodę, patrzę na niego z dołu.
- Skąd wiedziałeś, że cię przyjmę? - pytam, wzrusza ramionami.
- Nie wiedziałem - szczerość w jego głosie mnie szokuje, unoszę brew do góry. - Mogłaś mnie odrzucić - mówi poważnie, drżę na samą myśl. Pochyla się, znów podciąga mnie do góry. - Ale tego nie zrobiłaś.
Ostatnie zdanie mówi prosto w moje usta, mruczę, zamykam przestrzeń między nami, całuję go lekko, niespiesznie.
Odsuwam się, opadam na plecy tuż obok niego.
Niepewna
Szczęśliwa
Pełna obaw
Pełna sprzeczności.
- Co teraz będzie?
Obraca się bokiem, podpiera na ramieniu.
Palcem wskazującym zahacza o moje usta, kreśli ścieżkę przez szyję, między piersiami, zatacza kółko wokół pępka, rozpala na nowo żar.
- To zależy...
Mówi, moje serce zamiera, mrozi krew, odbiera oddech.
Czyżby było za późno?
Wraca spojrzeniem do moich oczu, jest poważny.
- To zależy - mówi. - Zależy co czujesz.
Marszczę brwi.
- Co czuję?
Kiwa głową, znów śledzi ścieżkę swojej dłoni, która teraz obrysowuje moją talię, piersi, kreśli kółeczka w zagłębieniu szyi. Przymykam powieki, za chwilę wybuchnę.
- Kochasz mnie?
Kręcę głową, prycham, mam ochotę się roześmiać.
Unoszę powieki widzę po jego oczach, że jest urażony. Jego ręka zamiera, więc łapię ją własną dłonią i nakierowuję z powrotem na swoje ciało.
Chcę więcej
Pragnę więcej
Chcę mieć to wszystko
Teraz
Jutro
Na zawsze.
- Dzisiejsze wydarzenie powinno dać jasną odpowiedź - mówię.
Dłoń znika z mojego ciała, czuję ruch po lewej stronie, jestem przygwożdżona do łóżka, gdy siada na mnie okrakiem. Chwyta moje ręce, unosi ponad głowę, łapie moje spojrzenie, jestem podniecona.
Muska nosem sutek, skórę na szyi.
- Chcę to usłyszeć, Granger - szepcze do ucha, drżę. Z emocji, podniecenia. Mam wrażenie, że zaraz wybuchnę z miłości, z pragnienia, tęsknoty za jego dotykiem. Drażni mnie dalej, przygryza, wyginam ciało w łuk.
- Tak... - mój głos jest zachrypnięty, roznamiętniony. Zamiera. Unosi się do góry, czuję jego czujny wzrok na swojej twarzy.
- Spójrz na mnie - bardziej rozkazuje niż prosi, jednak nie mam siły... nie mam ochoty protestować. Unoszę powieki, patrzę mu w oczy, tęczówki przypominają płynną stal. - Co tak? Chcę to usłyszeć.
Rozważam przez chwilę, czy nie odmówić, jednak coś w jego oczach sprawia, że rezygnuję.
Widzę nadzieję
Widzę szczęście
Widzę oddanie.
- Kocham cię, Draco - wyznaję. Mówię szczerze, mówię prosto w oczy. Przymyka powieki, próbuje ukryć wzruszenie. Otwiera po chwili, zniża się, pogłębia kontakt wzrokowy.
- Jesteś w stanie mi wybaczyć? - pyta. Jego głos jest cichy, pełen nadziei, błagania, trafia do mojego serca, miesza moje zmysły. - Jesteś w stanie zapomnieć o tym wszystkim i być... być ze mną już zawsze?
Patrzę w jego oczy, wspominam co przeżyłam, co mi zrobił. Uświadamiam sobie, że już nie boli, już mu wybaczyłam.
Tęsknota za nim
jego dotykiem
zapachem
miłością...
To wszystko bolało milion razy bardziej niż to, co mi zrobił.
Porównuję człowieka, którego mam przed sobą do tego, który rozkochał mnie w sobie ponad rok temu. Widzę różnicę, widzę, że się zmienił. Jest zupełnie inną osobą, innym człowiekiem, a mimo to wciąż jest taki sam.
Jest mój, tak jak ja jestem jego.
Jestem nim, tak samo jak on jest mną.
- To zależy... - powtarzam jego słowa, jednak potrzebuje chwili, żeby to zrozumieć. Gdy z oczu znika niepewność, pojawiają się ogniki.
Pochyla się, całuje mnie, czuję, że się uśmiecha.
- Tak, Granger - mówi. - Kocham Cię. Kocham cię jak wariat i będę kochał dopóki bije moje serce.
Umieram
Tonę
Rozpływam się
Mrugam, walczę ze łzami
Uśmiecham się.
Puszcza moje ręce, zsuwa się na bok, obejmuje mnie, obraca tak, że ląduję na nim. Jest podniecony, gotowy, jednak potrzebuję czegoś jeszcze.
- Więc co teraz będzie? - pytam ponownie, przekrzywiam głowę.
Odgarnia moje włosy, kładzie dłonie na twarzy, patrzy głęboko w oczy.
- Teraz - mówi. - Teraz już zawsze będziesz moja. Nigdy cię nie wypuszczę, nie skrzywdzę, nie zostawię. Teraz, złamiemy wszystkie reguły i pokażemy, że nic nigdy nas nie rozdzieli.
Uśmiecham się, jestem szczęśliwa, jestem wzruszona.
Pochylam się do pocałunku, przypieczętowuję jego słowa, obietnicę.
Wierzę mu, wiem że mówi prawdę, mówi szczerze.
Wiem, że jutro wszystko się zmieni
Wiem, że tego chcę.
Wiem, że go kocham
Wiem, że wreszcie będę szczęśliwa.
Wiem... jestem pewna
Pewna nas
Naszej przyszłości
Naszej miłości.
Jest trwała, niezniszczalna. Jest szczera i niezaprzeczalna.
Piękna.
THE END
*~*~*
Koniec...
Doskonale pamiętam dzień, gdy napisałam pierwsze zdanie tego opowiadania.
Byłam świeżo po obejrzeniu filmowej adaptacji "After" i słuchałam nowej płyty Bastille, a dokładnie piosenki "4 a.m.", która stała się pierwowzorem tytułu.
Opowiadanie miało być ekperymentem, miniaturką, miało zakończyć się na maksymalnie 4 wpisach... cóż, wyszło jak widać :D Jednak nie żałuję.
Piszę już długo, mimo to z żadną historią nie zżyłam się tak bardzo, jak z tą.
Przeżywałam emocje Hermiony, czułam dokładnie to, co ona. Momentami miałam wrażenie, że JESTEM nią, choć moje życie w niczym nie przypomina zawirowań, z którymi miała do czynienia.
Może to głupie, może żałosne... ale w momencie postawienia ostatniej kropki poczułam, że żegnam się z czymś bardzo dla mnie ważnym. Czułam, że kończy się coś, za czym niezaprzeczalnie będę tęsknić. Znacie to uczucie, gdy zamykacie przeczytaną książkę i czujecie niedosyt, smutek? Po raz pierwszy mam tak z własnym opowiadaniem.
Bardzo Wam dziękuję za to, że jesteście. Za wsparcie, gwiazdki, komentarze. Dzięki Wam przedłużyłam tę historię i dzięki Wam byłam w stanie ją skończyć.
Nie wiem, czy ktoś czyta te moje zwierzenia :D Ale jeśli tak jest i nie masz w zwyczaju pisania komentarzy - zostaw po sobie kropkę, emotkę, wszystko jedno. Zostaw coś, żebym wiedziała, że jesteś :)
Dziękuję raz jeszcze. Dziękuję za wspaniałą przygodę <3
Kocham Was!
Lady_M.
PS Na razie żegnam się z Dramione - nie planuję pisać nic nowego. Jeśli macie jednak ochotę, zapraszam na stare, odświeżane opowiadanie z 2013 roku - "Prawdziwa miłość".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro