chapter fifteen
Siedzieli w starym domku na drzewie. Było to ich miejsce, przychodzili tu gdy chcieli odetchnąć. Ostatnio każde z nich nie miało zbyt wiele wolnego czasu. Nie mówili nic, po prostu byli. On siedział oparty o ścianę drewnianego domku paląc papierosa, ona leżała z głową ułożoną na jego kolanach. W powietrzu unosił się — po za zapachem papierosów — unosiła się przyjemna whisky.
— Hej, Madison, wszystko okay? — zapytał mężczyzna lekko zachrypniętym głosem.
— Mhm, jestem po prostu zmęczona. Wiesz, ta cała sytuacja z... — westchnęła zamykając oczy.
Ciemnowłosy zaczął bawić się kosmykiem włosów swojej dziewczyny. Rozumiał, że była zmęczona tą całą sytuacją. Sam nie mógł spać przez to. Do tego dochodziła praca i zaoczne studia.
Gdyby tylko wiedział co działo się w głowie jego dziewczyny...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro