Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Yaman:

Postanowiłem odesłać Seher nie potrafię funkcjonować normalnie jak ona tu jest. Dlatego też zaskoczyło ją moje wyznanie.

Seher:

- Jak to do domu ? - powtórzyłam się.

- Normalnie odsyłam cię do domu.

- Jak co ? Ty wiesz co mówisz ?

- Tak wiem co mówię.

Uradowana wróciła. do pokoju a Yaman zniknął się w bibliotece do samego wieczora.

Siedziałam na łóżku w sypialni zastanawiając się co się stało, że zmienił zdanie. Tak nie to dręczyło, że poszłam do niego. Stanęłam pod drzwiami biblioteki i zapukałam.

- Wejdź.

Po chwili otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

- Dlaczego mnie odsyłasz?

- Nie jesteś mi już potrzeba lepiej jak cię odeśle niż żeby cię zabili prawda ?

- Jak to zabili ?

- Nie ważne możesz sobie wziąć ciuchy które kupiłem walizkę masz w pokoju.

- Czekaj poważnie wracam do domu ?

- Z nasze rozmowy to wynika prawda?

Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z biblioteki lecz po chwili poczułam straszny lęk. I się wróciłam:

- W takim razie co z tobą ? Zabija cię ?

- Mnie ? - mówi z rozbawieniem - Ja nie żyje od 16 lat.

- Jak to?

- Długo by opowiadać nie ma na to czasu.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale jedziesz i koniec.

Wyszłam i udałam się do sypialni tak jak mówił walizka leżała na łóżku. Otworzyłam komodę i wyciągnęłam z szuflady swoje rzeczy. Następnie otworzyłam szafę i zrobiłam to samo. Spojrzałam na zegarek wskazywał 23:30. Położyłam się do łóżka uprzednio biorąc prysznic i przebierając się w piżamę.

Obudziłam się w dobrym humorze. Zaliczyłam toaletę i ubrałam się w zwiewny kombinezon. Ponieważ na dworze świeciło słoneczko. Wyjrzałam przez okno świat był piękniejszy gdy czujesz, że znów będziesz wolna.

- Cieszysz się, że odchodzisz?

- Tak - mówię i odwracam się.

- Tak źle ci tu było ?

- Nie w tym rzecz ja potrzebuję wolności wyjść do ludzi u ciebie tego nie ma trzeba być w domu nie wychodzić chociaż na zakupy.

- Czyli u mnie była tragedia tak?

- Tak tragedia.

- Nie jest tak źle rozumiem, że potrzebowałaś wolność lecz ja nie mogłem ci jej dać dlatego właśnie cię odsyłam. Przy mnie nie jesteś bezpieczna. Jeszcze do tego się buntujesz a na twoją śmierć nie mogę pozwolić.

- Śmierć ? Dlaczego ciągle mówisz o śmierci?

- Bo jestem gangsterem dziewczyno w każdej z szuflad jest broń.

- W każdej ? Jak to nie ma na przykład w mojej szufladzie.

- Jest ukryta pod spodnią deską.

- Nie rozumiem.

- Patrz.

Podchodzi do szuflady gdzie trzymałam bieliznę. Otwiera ja a następnie że spodu otwiera jeszcze jedna tajemniczą skrytkę. I wyciąga z niej broń.

- Widzisz nawet w szafkach nocnych są rozumiesz nie jesteś tu bezpieczna.

- I tylko dlatego mnie odsyłasz bo grozi mi śmierć ?

- Wiedzą, że jesteś moim słabym punktem mała.

- Rozumiem. A jestem ?

- Jak byś nie była nie była by cię tu..

- Mhm.

Rozmowa się skończyła gdy do pokoju wszedł jakiś mężczyzna.

- Proszę pana samochód gotowy.

- Dziękuje - zabrał bagaż a Yaman spojrzał na mnie ze smutkiem.

- To trzymaj się mała może kiedyś cię odwiedzę.

- Lepiej jak nigdy się nie spotkamy więcej - mówię i wychodzę z sypialni.

- Żegnam - mówi patrząc za mną.

Odwróciłam się i wyszłam z domu nim weszłam do samochodu spojrzałam w okna. Stał i patrzył w moja stronę z smutkiem w oczach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro