Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Yaman:

Czułem spokój i szczęście niczego innego w życiu nie potrzebuje. Chce Seher i sprawiać by była szczęśliwa.

Posprzątałem wszystko i poszedłem do Seher. Siedziała na hamaku czekając na mnie. Położyłem się a ona położyła się na mnie i tak objęci przelerzeliśmy kilka godzin. W końcu wstaliśmy ruszyliśmy do domu. Seher jęczała, że jej się nie chce nic. Więc wziąłem ją na barana niosąc do domu na sofę przed telewizor. Tam znów leżeliśmy wtuleni w siebie przykryci kocem.

Seher:

- Właśnie Yaman czym ty się zajmujesz ? - to pytanie sprawiło ciut zakłopotania na jego twarzy.

- Ee mam firmę.

- A czym ta firma się zajmuje ?

- Przewożę towary za granicę.

- Towary ? Mianowicie co ?

- Kokainę.

Spojrzałam na niego zaskoczona powiedział to całkiem szczerze.

- Naprawdę ?

- Po co mam kłamać skoro i tak się dowiesz.

- No tak też fakt. Nie boisz się ? Że coś pójdzie nie tak ?

- Jeżeli wszystko się przemyśli w najmniejszym szczególe to nie ma takiej opcji by poszło coś nie tak. Jeden jest problem taki, że walczymy z trzema mafiami i czasem jest ciężko. Dlaczego tak o wszystko pytasz ?

- Chce wiedzieć co czeka mnie tu w przyszłości.

- Przyszłości ?

- Noo.

Yaman przysunął mnie do siebie bliżej i pocałował w czoło.

- Cieszę się, że tu jesteś.

- A jak rana ? Leżę na tobie nie boli cię ? - mówię wstając i patrząc na zakrwawiony plaster - Trzeba zmienić opatrunek.

- Zostaw to - mówi i ciągnę mnie w swoją stronę.

Znów wylądowałam obok niego przykrył mnie i przytulił.

- Yaman nie lekceważ tego to było głębokie cięcie ja dziwie się, że nic ci nie uszkodziłam tym... - Yaman spojrzał na mnie i uciszył mnie kładąc palec na moje usta.

- Już cicho bądź. Przestań tym się przejmować i myśleć o tym.

- To moja wina przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło... - mówię i wstaje.

- Ja już o wszystkim zapomniałem chce byś tu była i chce dać ci szczęście.

- Nie zasługuje na to wszystko dźgnęłam cię nożem Yaman to popierdolone a ty mi wybaczasz ?

- Tak wybaczam bo cię kocham. Zakochałem się już pierwszego dnia. Wtedy kiedy cię zobaczyłem wiedziałem, że musimy być razem.

Stałam w miejscu nie podzielam jego uczuć i nie wiem co mam na to wszystko powiedzieć. Jedynie to rozpłakałam się i uciekłam do sypialni następnie do łazienki i zamknęłam się w niej. Po chwili usłyszałam pukanie.

- Mała co się stało ? - usłyszałam przejęty głos Yaman'a.

- Nic muszę zostać sama przemyśleć to wszystko.

- Dobrze ja będę czekał na ciebie...

Nagle usłyszałam ogromny huk dochodzący z domu. Po chwili ryk:

- Kirimli skurwielu choć tu..

Podniosłam się i otworzyłam szybko drzwi. Spojrzałam na Yaman który z szuflady wyciągnął pistolet.

- Mała pod żadnym pozorem nie wychodzi stąd dobrze ? - mówi szybko.

- Dlaczego co się dzieje ?

Próbowałam go zatrzymać lecz on wyszedł mijając mnie. Ja zaś tak jak kazał zamknęłam się w łazience. Gdy usłyszałam strzał nie wytrzymałam i wybiegłam z sypialni... To był błąd...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro