Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Piosenka do rozdziału...

Siedziałam w tym pokoju. Nie wiem do kogo należał i wolałam nie wiedzieć.

- Chodź musisz coś zjeść.- usłyszałam za mną głos. Odwróciłam się a tam stał Harry, chłopak ubrany był w czarne spodnie a do tego miał czarną koszulę z małym białym napisem Style na lewej piersi..

-Nie jestem głodna. - mruknełam wkurzona..

-Przestań mnie traktować jak przyjaciela!! Jestem twoim panem.

- Wcale kurwa, nie jesteś nim!- wysyczałam mu prosto w twarz.

-Do cholery jasnej nie denerwuj mnie !!...- mówiąc to podbiegł do mnie chwycił mnie za łokieć i pociągnął do wyjścia z pokoju.

-Puszczaj..- zapiszczałam z bólu. Ale on tylko mocniej ściągnął moje ramię. Zaczęłam go bić pięścią po jego torsie. On wkurzony rzucił mną o ścianę na korytarzu. Zasyczałam z bólu, wampir przygwoździł mnie całym ciałem do ściany.

- Kurwa nigdy wiecej nie podnościć na mnie ręki!- jego ręce były po obydwóch stronach mojej głowy..

-Bo co? Jesteś zjebany damskim bokserem!- wydarłam się na niego.

-Przeginasz! Moja cierpliwośc się kończy!

- Gówno mnie to obchodzi! Porwali mnie twoi ludzie! Piłeś moją krew do cholery jasnej!- wtedy z całej siły przywaliłam mu pięścią w twarz..

-Suka!- wrzasnął i uderzył mnie w policzek tak mocno że nogi się pode mną ugieły i upadłam. Następnie kopnął mnie w brzuch trzy razy. Podniósł i rzucił o kolejną ścianę. Załkałam z potwornego bólu i straciłam swiadomość..

(*Harry*)

Ta zjebiana Suka dotknęła mnie bez mojej zgody. Oddałem jej waląc w jej policzek, dziewczyna upadła pod moje stopy..
Poczułem krew, krew która obudziła wenie szaleńca. Nie patrzyłam na to czy ją krzywdzę. Musiałem od reagować a ona była jedyną osobą, którą była w miarę blisko. Gdy straciła świadomość wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojego pokoju..
Usiadłam na fotelu obok jej łóżka i wpatrywałam się w jej anielskie oblicze. Teraz zakrwawione...

-Harold, Harold!!! - mały chłopiec biegał po ogrodzie szukał swojej matki...- Zatrzymaj się!! Książę nie powinien biegać po ogrodach bez opieki! Gdzie twoja służka!- zapytała starsza kobieta, matka chłopca.

-Pani Aldona źle się poczuła. Dlatego chciałem jak najszybciej ci o tym powiedzieć !- odpowiedział przerażony siedmiolatek. Wkurzona kobieta znalazła staruszkę i wrzeszcząc na nią zaczęła bić ją pasem. Biedna staruszka zasłaniała się dłońmi ale to nic nie dało.

- Ty nie wdzięczna !!! - chłopak przypatrywał się jak jego matka katuje na śmierć starszą kobietę.
Aldona z całą zakrwawioną twarzą patrzyła na Harry'ego.. Chłopiec nie mógł nic zrobić. Patrzył że łazami w oczach jak opiekunka, której jedynie chciał pomóc umiera na jego oczach.

Król wampirów wytarł łzę, która spłyneła po jego policzku na wspomnienie dzieciństwa.. Tylko on wiedział że tamto wydarzenie było początkiem bólu...

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro