19
Wspomnienia to obraz,
Tego co stało się w przeszłości..
Wiec bedąc blisko ciebie,
Chce żeby wyobrażenie nie było snem.
Pozwól mi zapomnieć ten kolor.
Ten ostatni oddech.
Pocałunek o północy.
Pozwól mi zapomnieć te gwiazdy.
Na moście życia,
Jesteśmy jak statki na rzece.
Kochanie, pomóż mi..
Stać się lepszą połową ciebie.
Bo bez ciebie,
Staczam się z góry w głąb..
Kochanie, czy widzisz..
Jak szybko mija te trzydzieści tygodni..
Tak długo jak bedziesz mnie kochał..
Tak długo bedzie bić moje złamane serce..
Siedziałam na kanapie w salonie. Wiem że pewnie złamałam jakieś jego "prawo", ale miałam to gdzieś...
Pierwszy raz byłam szcześliwa i to czy czeka mnie kara, mało mnie interesowało..
(Retrospekcja:)
Jego usta były takie delikatne jak płatki róży, ale niestety ktoś musiał przerwać tą romantyczną scene w basenie..
-Panie?- za rogu wyłonił się postawny mężczyzna, miał około 180 centymetrów wiec był troche niższy od Harry'ego.
W oczy rzuciło sie mi to, że miał blond włosy i czerwone oczy. Czułam jak Hazz się spina, odwrócił się i zasłonił mnie swoim ciałem.
-Czego?- warknął zły, po moim ciele przeszły ciarki strachu, ale Knight poczuł to i chwycił mnie delikatnie za dłoń.
-Mamy kłopoty. Lepiej żebyśmy Panie porozmawiali na osobności.. - mówi zdenerwowany patrząc na mnie.
- Dobrze, zaczekaj w moim gabinecie. Zaraz tam bedę.- po jego słowach tajemniczy facet wyszedł. Harry obrócił się do mnie. - Wrócę szybko, wtedy pogadamy o tym, że w króla nie rzuca się jajkami. - zaśmiał się i wyszedł z basenu.
(Koniec retrospekcji)
Uśmiechnełam się na to wspomnienie. Knight siedział w tym gabinecie wczoraj z pięć godzin, a następnie wyszedł i jeszcze nie wrócił. Nie wiem czy powinnam się martwić. Nie ma go od wczorajszego popołudnia. Śniadanie i obiad przyszykowała mi gosposia, która była przemiłą starszą panią. W telewizji leciał jakiś serial fantasy a ja wpatrywałam sie w ekran. Gdybym tylko mogła porysować, ale niestety nie mam tu ani bloku ani ołówka..
-Co mówiłem o wychodzeniu z pokoju?- usłyszałam znajomy głos szepczący mi do ucha.
-W pokoju nie ma telewizji..- uśmiecham sie i odwracam głowe w jego stronę. Harry patrzy na mnie wzrokiem wypranym z emocji. Po chwili jednak siada koło mnie i wtula się w moje kruche ciało.
-Nie odtrącaj mnie teraz, potrzebuje tego..-mruczy niewyraźnie. Wampir ma zamknięte oczy, jego ramiona mnie oplatają a głowe schował w zagłebieniu mojej szyi.
-Harry, co sie stało?- dotykam jego ramienia, aby dodać mu otuchy. Król wampirów jest teraz jak złamane dziecko, które potrzebuje pocieszenia. Serio? Coś tu nie gra..
-Bunt..- jęczy zły i smutny. -Wampiry nie akceptują mnie jako króla..
-Dlaczego? Przeciez jesteś dobrym królem..- bawie sie jego lokami, czując że się odpręża.
-Nie akceptują tego czym jestem.- Harry prostuje sie i staje obok mnie, kończąc tą chwile kiedy był do mnie przytulony.
-Nie rozumiem...- prycha na moje słowa i przeczesuje dłonią swoje loki.
-Nie akceptują tego że jestem pół demonem. Nie jestem tylko wampirem. Mam w sobie dużą cześć z demona.. A oni nie chcą mieszańca na tronie..- wymawia te słowa tak jakby się sobą brzydził, patrzy przez chwile w moje zdziwione oczy. A następnie wychodzi z salonu, a ja zostaje w nim osłupiała.
On jest demonem.. I wampirem..
Jak to możliwe?
*wieczór*
Wykąpana leże w łóżku.. I czuje sie bardzo źle, moje myśl bładzą w zastanowieniu sie nad tym, jak Harry czuje sie teraz.
Wiem że nie zasnę, wstaje z łóżka i idę do pokoju chłopaka. Dobrze zapamiętałam drogę, gdy dochodzę na miejsce delikatnie pukam do drzwi.. Odpowiada mi niewyraźnie "proszę", uchylam więc klamkę i wchodzę do środka. Harry siedzi na łóżku i wpartuje się we mnie.
-Stało się coś?- pyta a ja nie odpowiadam, po prostu podchodzę do niego i mocno go przytulam. - Mała, co się dzieje?
-Nic, chce być blisko..- odpowiadam szczerze i mocniej przytulam się do niego. Chłopak wtula się w moje włosy i przewraca nas na łóżko. Układam się wygodnie w jego ramionach.
-Dobranoc Mała..- mruczy do mojego ucha.
-Dobranoc..-szeptam i zasypiam w ramionach Króla Wampirów.
---
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro