Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Nie chce się zakochać..
Jeśli ty nie zamierzasz kochać mnie..
Kochanie ty i ja na zawsze razem.
To jest prawda, to realne życie.

Wiec, powiedz mi.
Jak naprawić nadzieje.
Na lepsze życie,
milionie kawałków pokoju.

Chmury nad nami.
Wiec, powiedz to co musisz.
Powiedz...

Nasze życie lepsze niż milion kawałków układanki..

W ten letni czas, mijających wspomnień.
O północy powiemy sobie żegnaj.

-Zasada numer jeden nie zakochuj się..- siedze w salonie na kanapie z Davidem i popijam ciepłą herbatę.. Brat Harre'go tłumaczy mi co musze zrobić żeby przetrwać..

-Przeciez Harry jest miły.- wzruszam ramionami na co on prycha.

-Miły? To ty jesteś głupia. To wampir.. Zrobi wszystko żeby zdobyć swoją ofiarę.. Będze sie do ciebie przymilał bo chce cię zjeść... -wskazuje na mnie palcem. Przez moje ciało przechodzi dreszcz strachu. Czyżby to była prawda.. Harry chce mnie zabić? Spogladam na ogień w kominku.

-On taki nie jest.. - szptam i wstaje. Podchodze do okna, zachmurzone miasto Los Angeles jest takie smutne. - Jest delikatny, czuły..

-Widzisz to co pozwala ci zobaczyć...- nie daje mu dokończyć zdania bo odwracam się i mówie wściekła.

- Jest tez cholernie denerwujący, władczy i niebezpieczny. Probuje mnie zabić, wiec chcę wrócić do mojego dawnego życia, ale wiem że nie moge go zostawić.. Bo on jest cholerną częścią mojego serca! - David patrzy na mnie zaskoczony.

-Myślałem że zdołam cię ochronić. Ale to ty upadłaś dla niego z miłości.. Nic tu po mnie. Dla ciebie już nie ma ratunku..- wstaje i wychodzi z rezydencji.. -Ale uważaj, bo on nigdy nie pokocha Ciebie. - wiem to, doskonale to wiedziałam.

***

Zła wchodze po schodach na górę, otwieram drzwi do mojego pokoju i zamieram. Harry siedzi na ogromnym parapecie i wpatruje się w przestrzeń za oknem.. Zamykam drzwi za sobą i podchodzę do niego..

-Powinnaś się trzymać z daleka Ofiaro..- syczy zły. Co się z nim stało? Przecież jeszcze wczoraj był taki delikatny. Spogląda na mnie z nienawiścią i obrzydzeniem. - Jak śmiałaś coś do mnie poczuć. Takie gówno jak ty! - wstaje i popycha mnie tak że upadam na scianę. - Nic nie warte ścierwo!.. - znów mną rzuca upadam na podłogę a on kladzie nogę na moim brzuchu..- Mały robak..!! - syczy i kopiąc mnie wychodzi z furią z pokoju.. A ja zaczynam niekontrolowanie płakać..
Co sie z nim stało.. Znowu?

----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro