Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

"Tylko powiedz że mnie kochasz..
Tylko dziś..
Pozwól mi spłonąć Pasją..
Pozwól uciec..
Daleko od twoich ramion..
A ten magiczny świat niech zostanie..

W moim sercu..
Powoli i Prosto..
Idą słowa..
Zmienione w wiersze..
Ktoś mówi, że miłość kontroluje..

Upadam dla niego.
Moja miłość..
Zmienia się w żar..
Kochanie, pozwól mi..
Zmienić los na życie..
I zostać..

Modle się abyś oddał mi.
To uczucie błędu..
Bo nie chce poddać się..
Ale ciągła walka o kontrole.
Niszczy moją duszę..

Wiec zostanę..
Jeśli powiesz że mnie kochasz..
A dając mi czas..
Próbuję tylko zapomnieć..
Wiec zostań.."

Czy ktokolwiek z was zastanawiał się jak to jest być porwaną? Zmuszaną do rzeczy, które się nie chce robić? Tak.. Ja jestem.. Czuje się fatalnie. Zamknięta w tej pustej przestrzeni.. Bez braku sensu..
Leże na łóżku, pokój oświetla jedynie lampka.. Ubrana jestem w za dużą granatową koszulę, która prawdopodobnie należy do Harry'ego.. Czy płakałam? Tak płakałam aż moje łzy przestały płynąć.. Mam dość.. Dość Wampirów! Chcę do domu..
Drzwi do pokoju się uchylają i wchodzi przez nie osoba, której nie chce widzieć..
Harry nie odzywa się, po prostu podchodzi do pobliskiego fotela i siada na nim..
Mierzymy się wzrokiem, wyczuwam że nie jest zły.. Bardziej zamyślony.. Jestem tak ciekawa co siedzi w głowie mojego porywacza..

-Nad czym myślisz?- wypalam zanim zdążę ugryźć się w język. Knight wydaje się zaskoczony ze się odezwałam..
Przekręca się na fotelu i odpowiada spokojnym głosem, pełnym nostargi.

-Nie wiem... Ale powinienem cię przeprosić..- pociera dłonią brodę.

-Nie wiesz?- mówię poirytowana.- To po jakiego chuja tu przyszedłeś?!

-Słownictwo Eli!- warczy mrożąc mnie wzrokiem.

-Będę mówić jak mi się podoba.. Panie Wielmożny.- syczę i wystawiam mu język..

Harry zaczyna się śmiać.. Ale śmiać nie w sposób podły. Styles ukazuje mi swój prawdziwy śmiech..

-Jesteś zabawna Eli.. Zachowujesz się jak pięciolatka..- fukam na niego, jak kot na wroga.

-Odezwał się staruch.. Ile masz latek starcze.- mówię z ironią..- Sto??

-Dużo więcej..- poważnieje momentalnie i wstaje. Podchodzi do mnie, ale ja przerażona oddalam się. - Spokojnie Kocie...- i wyciąga swoje ręce udając kota. Harry lekko syczy i miałczy..
A ja.. A ja wybucham śmiechem. On jest taki uroczy...

-Jesteś uroczy..- mruczę uśmiechnięta.. On tylko zaczepnie, lekko uderza palcem o mój noc i odpowiada.

- Nie jestem uroczy!.. Zapamiętaj Kocie.. Idziemy jeść?- pyta..

-Nie mam ochoty.. Jestem zmęczona.- marudzę jak pięciolatka..

-Dobrze wiec śpij..!- mówi poważnie.. - Ale jutro musisz coś zjeść.. -ja na to tylko kiwam głową. I kładę się na łóżku.. Po kilku minutach Morfeusz zabiera mnie do krainy Snów..

Pocałuj mnie, albo pozwól odejść..
Chcę tylko żebyś wiedział że jesteś najlepszy..

----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro