10
Piosenka do rodziału...
-----
Czym jest wolność..
Nie mam ochoty myśleć więcej..
Przestań!
Przestań, patrzeć w przeszłość..
Niech ta przeszłość stanie się lepszą przyszłością....
Proste słowa..
Zwykłe gesty..
Sprawiły że czas zatrzymał się..
Ucieczka jest wyjściem tylko wtedy, kiedy boisz się zostać...
Rankiem, siniaki bolały mnie już mniej niż dzień wcześniej..
Obudziłam się dość wcześnie.
Na dworze panował jeszcze mrok. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Na korytarzu wisiał wielki zegar, który wskazywał 04:00.
Wszyscy pewnie jeszcze śpią. Zeszłam po schodach do salonu. Byłam strasznie głodna. No cóż nie jadłam nic od dwóch dni..
Gdy tylko odnalazłam kuchnię zrobiło mi się trochę słabo. Upadłabym na podłogę, gdyby nie czyjeś silne ramiona które owineły się wokół mojej tali. Spojrzałam na tę osobą, ale w mroku mogłam dostrzec tylko błyszczące szmaragdowe oczy.
-Próbowałaś uciec, czy chciałaś zwiedzić dom? - zamruczał do mojego ucha Harry, przełknełam ślinę ze strachu i jeszcze innego uczucia które zrodziło się w moim podbrzuszu... - Czy nie mówiłem ci żebyś nie chodziła sama po domu?- przygryzł moje ucho, nadal trzymając mnie blisko siebie.
-Ja... Ja ... Ja chciałam..- nie wiem dlaczego się jąkałam. Może dlatego że sposób w jaki mnie trzymał, może dlatego że jego miękkie usta dotykały mojego ucha.. Boże El ogarnij się!! Nienawidzisz go przecież!!
-Wysłów się Harri..- dlaczego on mnie tak nazywa!!
-Z tego co wiem, to ty masz na imię Harry.- chłopak warknął do mojego ucha. O matko czy on musi wywoływać to uczucie.
-Kazałem ci mówić inaczej do mnie. - wzruszyłam tylko ramionami. Mój brzuch zaczął dawać o sobie znać. Usłyszałam śmiech Knight'a..
-Jesteś głodna?- zapytał. A ja przytaknęłam.- Ja z resztą też, więc chodz. - pociągnął mnie w stronę wysepki kuchennej i posadził na niej. Zaświecił światło w kuchni. Podszedł do lodówki i wyjął z niej dżem. Zrobił mi cztery kanapki z dżemem i nalał do szklanki mleka. Podał mi to i pacnął mnie palcem w nos.. HELLO!! CO SIĘ STAŁO Z TYM DUPKIEM!!
-A ty?- zapytałam jedząc już drugą kanapkę, byłam tak cholernie głodna.
-Co ja?- zapytał marszcząc słodko brwi.. Nie, stop Eli, on nie marszczy słodko brwi. On jest mordercą!
-Miałeś coś zjeść.- ostatnie słowo nie przechodziło mi przez gardło. Czy on je lub pije coś innego niż Tą Krew.
-No właśnie, moje jedzenie właśnie je..- zaśmiał się patrząc na mnie jak drapieżnik na ofiarę. Kawałek kanapki ugrzązł mi chyba w gardle.. Zaczęłam się dusić a on lekko klepnął mnie w plecy.- Ej spokojnie. Bo wszystkich pobudzisz.- śmiał się.. No bardzo śmieszne Knight!
- Żartowałem... - co on potrafi żartowac na takie tematy jak moja śmierć !! No to ja dziękuje za życie z nim.. To będzie koszmar.. -Wiesz mógłbym sobie wziąść jakąś brunetkę z lochów. Ale chyba wolę ciemne blondynki ...- a ją otworzyłam usta że zdziwienia. On ma w piwnicach żywe dziewczyny?? Chłopak cały czas się śmiał. Otworzył lodówkę i wyjął z niej dwie butelki. Jedna była z czerwonym płynem drugą była zwykła woda.
-To czerwone to jakiś sok?- zapytałam z nadzieją, że to nie jest to coś o czym myślę?! Wampir spojrzał na mnie jak na idiotkę, niszcząc moją jedyną nadzieję.
-To krew.. Ale nie mam ochoty na zamiennik. Wole prosto z żyły więc odpada..- mruknął i skrzywił się i wyrzucił krew do lodówki. Odkręcił butelkę i wziął głęboki łyk. Oparł się o blat i zamknął oczy.
-Wszystko ok?- spytałam..
-Nie! Jestem cholernie głodny.. A to że tu jesteś, uwierz nie pomaga!- warknął i spojrzał na mnie, jego oczy były czarne. Dosłownie, nawet białko w jego oczach stało się czarne. Odskoczyłam do tyłu. - Spokojnie, gdybym chciał cię ugryść zrobiłbym to po wejściu do kuchni. - odetchnełam, jeden plus. - Ale proszę idź do pokoju. Bo zaraz zrobi się tu nie przyjemnie.- odparł. Widziałam jak ledwo panował nad sobą.
-Co zamierzasz zrobić?- zapytałam a on prychnął.
-Zaproszę na górę jedną z koleżanek. - zaśmiał się sztucznie. A ja zrozumiała że mówił o dziewczynach z piwnicy.
-Harry nie rób tego.- popatrzył na mnie morderczym wzrokiem..
- Zamknij się! I idź do mojego pokoju! Chyba że ty chcesz zastąpić tą dziewczynę.- poczułam łzy w oczach i uciekłam do jego pokoju.. Dlaczego on jest tak zmienny.. Biopolarny Harry Knight.. Muszę chyba przywyknąć..
---
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro