Ten Las
-Lana, masz jakieś plany na dzisiejszy dzień?- spytała mnie rodzicielka. Spojrzałam na nią, zajmowała się moją młodszą siostrą, Aria miała nie całe trzy latka i była najbardziej uroczym dzieckiem na świecie..
-Na razie nie mam..
-Laluś a gdie jeszt Crisz?- wysepleniła jedząc kaszkę, usmiechnełam sie mimowolnie.
-Aniołku, nasz kochany brat pewnie jest na treningu... - pogłaskałam ją po główce i wstałam od stołu. Naczynia z śniadania zaniosłam do zlewu, równocześnie zabierając kutkę z krzesła.
-Gdzie sie wybierasz?
-Zaraz wrócę, muszę tylko się przejść do lasu, potrzebne mi to bedzie do tego konkursu..-mruknełam zakładając kurtkę. Wyszłam z domu i szłam w strone ścieszki która zawsze prowadziła turystów przez nasze lasy.
**
Zmęczona drogą usiadłam na jednym z kamieni. Rozejrzałam sie ale nie zauważyłam nic co mogłoby skupić moją uwagę. Odgłosy ptaków i szum drzew, te dwa dzwięki łączyły sie w wspólną harmonie lasu.
Zamknełam oczy i zaczełam wdychać leśne powietrze, wtedy usłyszałam wycie wilków.. Otwrzyłam przestraszona oczy i rozejrzałam sie w około.. Ale nic nie zauważyłam. Wstałam i jak najszybciej chciałam wybiec z lasu..
Wtedy w moją stronę zaczeła biegnąć jakaś dziewczyna, gdy już była blisko mnie zobaczyłam ją całą, zdziwiło mnie to że była cała zakrwawiona.
- Co ci się stało?-zapytałam i znów usłyszałam przelaźliwe wycie wilka. - Musimy wyjść z tego lasu.. Robi się tu nie ciekawie..- odparłam ciągnąc dziewczyne w strone mojego domu. Nie znałam jej, ale czułam że ona potrzebuje mojej pomocy, była wystraszona i jakby zraniona psychicznie.
-Gdzie idziemy?- zapytała mnie.
-Do mojego domu, jest niedaleko. Mam na imię Lana. A ty?-spojrzałam na nią przenikliwym wzrokiem a ona puściła mnie i schyliła się, głosno oddychając jakby przebiegła maraton.
-Jestem Elien..-powiedziała a te kilka słów zabrzmiało, tak jakby mówienie sprawiło jej kłopot..
-Nie powinnaś tu być! - warknął za nami jakiś głos. Odwróciłyśmy się a moim oczom ukazał się mężczyzna, którego oczy niebezpiecznie błyszczały złotem. Znałam tego faceta, śnił mi się kiedyś.. Teraz sen stał się rzeczywistością i on stoi przede mną..
-David, ja musiałam.. Nie chcę zostać przy nim..-odparła Elien, chłopak przestał mierzyć mnie wzrokiem i przeniósł swoją uwagę na dziewczyne obok mnie.
-Jesteś ranna..- mruknął niewyraźnie.- Co się stało?
-Gdy biegłam.. To.. To trochę się zraniłam.- spojrzała na swoje zakrwawione ręce i nogi.
-Trzeba cię opatrzeć.- mruknął nieznajomy. Chyba miał na imię David, bo tak ona do niego mówiła.- Moja droga, twój dom jest niedaleko, prawda?- zwrócił się delikatnym głosem do mnie. Pokiwałam niepewnie głową i zarumieniłam się jak głupia nastolatka, ale ten jego intensywny wzrok na mnie. Strasznie mnie peszył. - Nie bądź nieśmiała Kwiatuszku.. -uśmiechnął się w moją stronę.. - Pozwolisz, że zabiorę Elien do twojego domu i tam ją opatrzę..-odparł, ale nasze zamiary przerwało warknięcie.. Przed nami nagle stanął chłopak o intensywnie ciemno zielonych oczach. Był wściekły zaciskał mocno pięści, tak że jego kłykcie były widoczne.
-Łapy przy sobie bracie!! - odparł podchodząc do mnie i Eli..
-Harry, ja tylko chcę jej pomóc..- bronił się chłopak z moich snów, również podchodząc bliżej mnie..
-Zabierz swoją bratnią duszyczkę i wypad.. - oczy nieznajomego nagle stały się czarne jak smoła. O matko, pierwszy raz widzę żeby komuś tak zmieniał się kolor oczu. Ten cały David podszedł do mnie, chwycił mnie mocno i zaczął ciągnąć w strone mojego domu.. Wyrwałam się chcąc pomóc dziewczynie, tak odezwała się we mnie kobieca solidarność. Ale niestety uścisk chłopaka był tak mocny, że musiałam zaciskać zęby z bólu, który mi zadawał.
-Puść to boli..- odparłam czując, że moje ramię pulsuje bólem.
-Jak bedziemy już pod twoim domem, nie ufam Harremu. Mimo że jest tam Elien, mój popaprany brat może na ciebie zapolować..- warkną zły.
-Jak to zapolować?- spytałam przerażona, staliśmy już pod drzwiami mojego domu. Chłopak pocałował moje czoło.
-Nie długo ci wszystko wyjaśnie.. Posłuchaj mnie teraz.- spojrzał w moje oczy z powagą wymalowaną na twarzy.- Wejdz do domu i nie wychodź.. Bedę niedaleko, nikt nie dostanie sie do twojego domu. Obiecuje.. Zaufaj mi.- odparł i zostawił mnie, biegnąc z powrotem w strone lasu. Weszłam do domu, ciągle myśląc o tej dziewczynie. Czy wszystko z nią dobrze.
--
Kochani :D..
Kolejny rozdział..
Jak wam się podoba?
Miałam to pisać po zakończeniu 30 Weeks..
Ale..
71 gwiazdek + 30 komentarzy a napiszę i dodam next :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro