Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ten Las

-Lana, masz jakieś plany na dzisiejszy dzień?- spytała mnie rodzicielka. Spojrzałam na nią, zajmowała się moją młodszą siostrą, Aria miała nie całe trzy latka i była najbardziej uroczym dzieckiem na świecie..

-Na razie nie mam..

-Laluś a gdie jeszt Crisz?- wysepleniła jedząc kaszkę, usmiechnełam sie mimowolnie.

-Aniołku, nasz kochany brat pewnie jest na treningu... - pogłaskałam ją po główce i wstałam od stołu. Naczynia z śniadania zaniosłam do zlewu, równocześnie zabierając kutkę z krzesła.

-Gdzie sie wybierasz?

-Zaraz wrócę, muszę tylko się przejść do lasu, potrzebne mi to bedzie do tego konkursu..-mruknełam zakładając kurtkę. Wyszłam z domu i szłam w strone ścieszki która zawsze prowadziła turystów przez nasze lasy.
**
Zmęczona drogą usiadłam na jednym z kamieni. Rozejrzałam sie ale nie zauważyłam nic co mogłoby skupić moją uwagę. Odgłosy ptaków i szum drzew, te dwa dzwięki łączyły sie w wspólną harmonie lasu.
Zamknełam oczy i zaczełam wdychać leśne powietrze, wtedy usłyszałam wycie wilków.. Otwrzyłam przestraszona oczy i rozejrzałam sie w około.. Ale nic nie zauważyłam. Wstałam i jak najszybciej chciałam wybiec z lasu..
Wtedy w moją stronę zaczeła biegnąć jakaś dziewczyna, gdy już była blisko mnie zobaczyłam ją całą, zdziwiło mnie to że była cała zakrwawiona.

- Co ci się stało?-zapytałam i znów usłyszałam przelaźliwe wycie wilka. - Musimy wyjść z tego lasu.. Robi się tu nie ciekawie..- odparłam ciągnąc dziewczyne w strone mojego domu. Nie znałam jej, ale czułam że ona potrzebuje mojej pomocy, była wystraszona i jakby zraniona psychicznie.

-Gdzie idziemy?- zapytała mnie.

-Do mojego domu, jest niedaleko. Mam na imię Lana. A ty?-spojrzałam na nią przenikliwym wzrokiem a ona puściła mnie i schyliła się, głosno oddychając jakby przebiegła maraton.

-Jestem Elien..-powiedziała a te kilka słów zabrzmiało, tak jakby mówienie sprawiło jej kłopot..

-Nie powinnaś tu być! - warknął za nami jakiś głos. Odwróciłyśmy się a moim oczom ukazał się mężczyzna, którego oczy niebezpiecznie błyszczały złotem. Znałam tego faceta, śnił mi się kiedyś.. Teraz sen stał się rzeczywistością i on stoi przede mną..

-David, ja musiałam.. Nie chcę zostać przy nim..-odparła Elien, chłopak przestał mierzyć mnie wzrokiem i przeniósł swoją uwagę na dziewczyne obok mnie.

-Jesteś ranna..- mruknął niewyraźnie.- Co się stało?

-Gdy biegłam.. To.. To trochę się zraniłam.- spojrzała na swoje zakrwawione ręce i nogi.

-Trzeba cię opatrzeć.- mruknął nieznajomy. Chyba miał na imię David, bo tak ona do niego mówiła.- Moja droga, twój dom jest niedaleko, prawda?- zwrócił się delikatnym głosem do mnie. Pokiwałam niepewnie głową i zarumieniłam się jak głupia nastolatka, ale ten jego intensywny wzrok na mnie. Strasznie mnie peszył. - Nie bądź nieśmiała Kwiatuszku.. -uśmiechnął się w moją stronę.. - Pozwolisz, że zabiorę Elien do twojego domu i tam ją opatrzę..-odparł, ale nasze zamiary przerwało warknięcie.. Przed nami nagle stanął chłopak o intensywnie ciemno zielonych oczach. Był wściekły zaciskał mocno pięści, tak że jego kłykcie były widoczne.

-Łapy przy sobie bracie!! - odparł podchodząc do mnie i Eli..

-Harry, ja tylko chcę jej pomóc..- bronił się chłopak z moich snów, również podchodząc bliżej mnie..
-Zabierz swoją bratnią duszyczkę i wypad.. - oczy nieznajomego nagle stały się czarne jak smoła. O matko, pierwszy raz widzę żeby komuś tak zmieniał się kolor oczu. Ten cały David podszedł do mnie, chwycił mnie mocno i zaczął ciągnąć w strone mojego domu.. Wyrwałam się chcąc pomóc dziewczynie, tak odezwała się we mnie kobieca solidarność. Ale niestety uścisk chłopaka był tak mocny, że musiałam zaciskać zęby z bólu, który mi zadawał.

-Puść to boli..- odparłam czując, że moje ramię pulsuje bólem.

-Jak bedziemy już pod twoim domem, nie ufam Harremu. Mimo że jest tam Elien, mój popaprany brat może na ciebie zapolować..- warkną zły.

-Jak to zapolować?- spytałam przerażona, staliśmy już pod drzwiami mojego domu. Chłopak pocałował moje czoło.

-Nie długo ci wszystko wyjaśnie.. Posłuchaj mnie teraz.- spojrzał w moje oczy z powagą wymalowaną na twarzy.- Wejdz do domu i nie wychodź.. Bedę niedaleko, nikt nie dostanie sie do twojego domu. Obiecuje.. Zaufaj mi.- odparł i zostawił mnie, biegnąc z powrotem w strone lasu. Weszłam do domu, ciągle myśląc o tej dziewczynie. Czy wszystko z nią dobrze.

--

Kochani :D..
Kolejny rozdział..
Jak wam się podoba?

Miałam to pisać po zakończeniu 30 Weeks..

Ale..
71 gwiazdek + 30 komentarzy a napiszę i dodam next :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro