Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Początek

- Lana Summers proszona do gabinetu dyrektora.- siedząc w ostatniej ławce usłyszałam skrzeczący głos Pani Jenkins, sekretarki średniej szkoły do której uczestniczyłam. Jeszcze ostatni miesiąc i mogę myśleć o collegu.. Mój nauczyciel od matematyki zmierzył mnie wzrokiem i odparł..

-Idź i postaraj się wrócić przed dzwonkiem..- pokiwałam tylko głową i wyszłam z sali. W maju jest zakończenie roku, a mnie wysyłają na konkurs.. Dyrektor tak bardzo chciał żebym wzięła w nim udział. Byłam najlepszą uczennicą w szkole jeśli chodzi o dwa przedmioty historię oraz biologie. Pojęcia nie mam jak te dwa przedmioty łączą się w mojej głowe.. Drzwi do gabinetu pani dyrektor były otwarte, wiec lekko pukając weszłam do środka, poczułam zapach świeżej lawendy. Ten zapach od zawsze mnie mdlił.. Uśmiechnęłam się do kobiety i usiadłam na krześle, które mi wskazała.

-Pomyślałam dziś że powinnaś przejść się na wycieczkę..-odparła uradowana.

-Wycieczkę?- spojrzałam na nią zdziwiona.

-Tak, przed konkursem.. Powinnaś zapoznać się z naszymi lasami. - lasy Morgan Hill nie były jednymi z najpiękniejszych w Kalifornii, więc nie rozumiałam sensu pójścia tam.

- Ale Pani dyrektor, znajomość tych lasów nie jest wymagana na ten konkurs..- odparłam i zauważyłam jak na czole starszej kobiety formuje się zmarszczka.

-Och.. Musiałam sie pomylić. Ale pan Smith mówił mi, że na konkus musisz umieć opisać krajobraz lasów położonych najbliżej twojej miejscowości.- zamyśliłam się, dyrektor miała racje, na karcie informacyjnej była taka notka.

-Tak, ale od czego jest internet..- odparłam, a kobieta skrzywiła się, chyba nadal nie lubiła jak ktoś zamiast własnego doświadczenia używa internetu.

- Jak chcesz Lano, możesz już wracać na lekcje.

***
Po lekcjach wróciłam do domu, zmęczona położyłam sie na kanapie i nawet nie wien kiedy odpłynełam..

Był tu, w szkole taki przystojny. Nie wiedziałam kto to, szedł razem z dyrektorką, która uśmiechała się do niego. Nawet nie wiem kiedy poczułam ukłucie żalu..
Wyszłam z szkoły on tam stał, oparty o samochód. Spokojny patrzący na każdy mój ruch.. Nawet nie wiem dlaczego ale podeszłam do niego i wsiadłam do samochodu, jechaliśmy gdzieś... Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam wodospad i wieś.. Samochód mknął po drodze.

-Jakie są twoje marzenia? - usłyszałam..

-Najpierw musze skończyć tą szkołę a później chce iść dalej.. Studia i może sława.. Zawsze chciałam pisać opowiadania, śpiewać, polecieć w kosmos.- chłopak roześmiał się a ja zmroziłam go wzrokiem.

-Wiec to zrób, ale uwierz mi czeka cię coś innego..- nie rozumiałam go.. Nagle samochód się zatrzymał, nie wiedziałam gdzie jestem.. Te domy były takie inne niż te w mojej okolicy.. Przestarszyłam sie.

-Gdzie jesteśmy?

-Tu jest mój dom..-odparł, a ja nie słuchając go wybiegłam z samochodu i przestraszona zaczełam uciekać. Obraz rozmazał mi sie przed oczami, zaczełam ślepnąć..- Możesz uciekać, ale nigdy nie uciekniesz przede mną.. - usiadłam na moście i zapłakałam. On pojawił się obok.. - To minie, po prostu zaakceptuj to i pozwól mi zabrać.. Jeszcze nie czas, wiec musisz sie obudzić.. Pamietaj wróce, gdy bedziesz chciała mnie zobaczyć..Wszystko zaczeło się rozmazywać.

Wybudziłam sie nabierając powietrza.. O matko co to za koszmar.. I kim był ten chłopak..

--
Wena wróciła i zabieram sie do pisania rozdziału w 30 Weeks *-*

Kochani jak wam sie podoba rozdział?? ^^

Ps: Sen Lany to tak na prawde spisany sen, który śnił sie mi rok temu^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro